@ola_g rozumiem, ale skoro rok temu, to znaczy, że to był dopiero zaczątek badań świeżego produktu. W jaki sposób można stwierdzić jakie będę długofalowe skutki? Który produkt od razu wprowadzony do pierwszych testów był od razu dobry? Gdzie jest czas na to wszystko? Bo to raczej wciskanie, że wszystko ok, przebadane jak należy, a tak nie jest. Czasu nie da się nadgonić.
@ZielonaKawa pisałam o próbach na grupach ochotników. Chyba większość ludzi zdaje sobie sprawę z wyjątkowości tej sytuacji. Tzn prób poradzenia sobie z ogólnoświatową pandemią. To sytuacja wyjątkowa, a przecież i tak przestrzeni 20 lat mojej pracy zawodowej już kilka (naście?) razy wycofywano nowatorski lek bez żadnych działań ubocznych, po kilku latach, kiedy okazywało się że są, tylko właśnie długofalowe. Czyli nawet przy standardowych rejestracjach nie da się przewidzieć wszystkiego.
Tylko nie bardzo jest wybór. Bo możesz wybierać w wachlarzu statyn albo najpierw próbować obniżyć poziom cholesterolu dietą czy ziołami. A tu mamy pandemię, z masowymi zachorowaniami, z masowymi powikłaniami. Bo największym problemem w tej pandemii nie są zgony, ale powikłania... Pewnie, że byłoby lepiej ze względu na poszczególnych pacjentów poczekać jeszcze 2-3 lata i pobadać szczepionki. Tylko wtedy wirus byłby już w n-tej mutacji i nie wiadomo, czy byłoby jeszcze komu ją podawać...
Czy ktoś zorientowany potrafi merytorycznie odpowiedzieć na poniższe pytania? 1. Dlaczego nie bada się poziomu przeciwciał PRZED szczepieniem? Na logikę wydaje się to absolutnie niezbędne do szacowania skuteczności szczepień. Skąd inaczej ma być wiadomo czy ta odporność w ogóle wzrosła? Brak dbałości o tak podstawową informację nie stawia w jasnym świetle proszczepiennej kampanii, choćbym się nie wiem jak starała uwierzyć w dobrą wolę sprawców procederu. 2. Po co szczepi się odpornych? Czy to nie marnowanie cennych dawek, które innym mogłyby uratować życie? Wg. dostępnych danych po przechorowaniu nie wszyscy mają odporność, ale to ci z pozytywnym testem COVID19, a nie ci z określonym poziomem przeciwciał otrzymują odroczenie szczepienia. 3. Skoro szczepienia nie dają 100% pewności, że nabyło się odporność (a 60-95%) dlaczego przywileje i zwolnienia z kwarantanny itp. itd, dotyczą zaszczepionych, a nie tych z wysokim poziomem przeciwciał?
Edit: Normalizacja cyferek. Edit 2: przepraszam @Katarzyna bo juz odpowiedziała na pokręcone cyferki.
1. W przypadku innych szczepień też się nie bada. Ot, taka przyjęta praktyka. 3. Jak wyżej. To samo w przypadku innych szczepionek. 4. Bo to zachęca niezaszczepionych do szczepienia.
Po tym jak przeczytałam że we Włoszech obowiązywało takie prawo że jak kobieta została zgwałcona to musiała się ożenić z gwałcicielem żeby nie stracić godności, to utwierdziłam się w przekonaniu że ludzie tworzą głupie prawo. Na pytania nie umiem odpowiedzieć, może jest gdzieś na to odpowiedz albo to głupie prawo. Zaszczepiłam się bo uważam że jako średnio zdrowa mam małe szanse na nopy i jestem po 2 dawce Pfizer i jestem od poniedziałku przeziębiona co może być efektem upałów i obniżeniem odporności po zaszczepieniu. No i oprócz złego samopoczucia w noc po szczepieniu to tyle -szczepienie 19.06.
Przy okazji zjazdu cioć na imieniny mojej mamy, przyjechala też jej szwagierka. Dwa tygodnie po drugiej dawce moderny wylew, jakiś mikro chyba, czeka na wyniki rezonansu. Generalnie straciła umiejętności gotowania, pamięć krótkotrwałą, jest zagubiona, nie ten sam człowiek właściwie niepełnosprawny.
1. Trzeba może samemu o to zadbać skoro za nas nikt tego nie chce zrobić? Zgaduję tylko. Mojemu mężowi jak obwieścił, że chciałby się zaszczepić kazałam wpierw sprawdzić przeciwciała. Nie miał. Jest już po pierwszej dawce. Żadnych dolegliwości po. Ciekawe co będzie po drugiej. Sama tez sprawdziłam i miałam niewiele powyżej odcięcia. Odroczyłam sobie szczepienie mimo wszystko. W moim miejscu pracy wszyscy poza mną szczepili się na przełomie grudnia i stycznia ( nie doświadczałam mobbingu z tego powodu) i sprawdzali sobie przeciwciała przed a potem przeciwciała przeciw białku kolca po. Niektórzy nawet 4rocyfrowe wyniki w zależności po jakim czasie od szczepionki. Po paru tygodniach ilość przeciwciał drastycznie spada. 2. Skąd właściwie wiadomo, że odporni i jak bardzo? Jak to sprawdzić etycznie? Czy jest znany np. jakiś poziom przeciwciał we krwi, który by to konkretnie okreslał? Po za tym nie tylko odporność humoralna ale tez komórkowa i wiele innych czynników moze decydować o naszej odporności. 3. To pytanie chyba bardziej polityczne?
Pyt. 1 jasno dotyczyło szacowania skutecznosci szczepień. Co dla wiarygodności danych o skuteczności szczepienia zmieni, że ja czy Ty "same zadbamy" i indywidualnie zrobimy sobie badanie przeciwciał? 2. No właśnie nie wiadomo, bo sprawdzenie nikogo z decydentów wydaje się nie interesować. Dlaczego? Z drugiej strony z góry zakłada się, że zaszczepiony = uodporniony, choć nawet producent jasno stwierdza, że tylko w 60-95%. Dodatkowo naukowcy w Izraelu stwierdzili, że poszczepienną odporność można zakładać jedynie na 3, nie na 6 msc. 3. Pytanie, przynajmniej w założeniu, logiczne nie polityczne. A stwierdzenie, że jednak polityczne to żadna odpowiedź.
Podziękowałam przypadkowo, uważam że jeśli przeciwciała z legalnego przechorowania są respektowane jako odporność a z chorowania "tajniackiego" nie , to jest to granda.
Troche o tym jak spróbować oszacować odporność po szczepieniu i rozróżnić od tej nabytej naturalnie.
Fajne.
Jest to skomplikowane i kosztowne, ale myślę, że gdyby dali wybór, zrób za własne, jak masz, traktujemy cię jak szczepionego, to masa ludzi zrobiłaby te badania, a w przypadku negatywa dała się zaszczepić.
@ola_g rozumiem, ale skoro rok temu, to znaczy, że to był dopiero zaczątek badań świeżego produktu. W jaki sposób można stwierdzić jakie będę długofalowe skutki? Który produkt od razu wprowadzony do pierwszych testów był od razu dobry? Gdzie jest czas na to wszystko? Bo to raczej wciskanie, że wszystko ok, przebadane jak należy, a tak nie jest. Czasu nie da się nadgonić.
Chciao cytowac. Ale zgadzam się z Tobą Tylko dlaczego badania są poniekąd przymusowe? Nibyy nie... Przecież nie musisz byc równa innym Powinny zostać prowadzone na ochotnikach a nie na siłę
Przy okazji zjazdu cioć na imieniny mojej mamy, przyjechala też jej szwagierka. Dwa tygodnie po drugiej dawce moderny wylew, jakiś mikro chyba, czeka na wyniki rezonansu. Generalnie straciła umiejętności gotowania, pamięć krótkotrwałą, jest zagubiona, nie ten sam człowiek właściwie niepełnosprawny.
Moja koleżanka po trzydziestce, dokładnie to samo, mikroudar i niedotlenienie. Z tym że chyba bez takich konsekwencji.
Chciałam merytorycznie: jak to jest ze szczepieniem przy karmieniu? Ulotki się zmieniły, napisane jest ze można czy po prostu nikt tego nie bierze pod uwagę i jak chcesz to się szczepisz?
Przy okazji zjazdu cioć na imieniny mojej mamy, przyjechala też jej szwagierka. Dwa tygodnie po drugiej dawce moderny wylew, jakiś mikro chyba, czeka na wyniki rezonansu. Generalnie straciła umiejętności gotowania, pamięć krótkotrwałą, jest zagubiona, nie ten sam człowiek właściwie niepełnosprawny.
Moja koleżanka po trzydziestce, dokładnie to samo, mikroudar i niedotlenienie. Z tym że chyba bez takich konsekwencji.
W weekend szwagier wspomniał o swoim koledze. Tez chyba mikroudar, bo jak stwierdził gość superinteligentny, elokwentny nagle po drugiej dawce zrobił się mało rozgarnięty, zapominalski i nie umie się często wysłowić.
Sam szwagier ma „mały” nop jak die okazało. Boli go ręka od momentu drugiego zastrzyku, czyli już ponad miesiąc. W skali 1-10 określił ból na 7. Lekarze twierdzą, ze to przypadek i zalecają ćwiczenia.
"Sam szwagier ma „mały” nop jak die okazało. Boli go ręka od momentu drugiego zastrzyku, czyli już ponad miesiąc. W skali 1-10 określił ból na 7. Lekarze twierdzą, ze to przypadek i zalecają ćwiczenia." @katarzynamarta
Chrzestny naszej córki też tak miał - długo bolała go ręka, miał problem żeby ją podnieść, założyć kurtkę (szczepiony zimą)itp. NOP nie zgłoszony, bo on w nopy nie wierzy....
No i to daje mi do myślenia. Ta cała tabelka z gov to pewnie niewielki procent nopow. Ludzie nagminnie nie zgłaszają powikłań, bo to na pewno nie przez szczepienie...lekarz tak mówił. Ale akurat szwagier widać było, ze żałuje ze się zaszczepił. Tylko nie widzi sensu w zgłaszaniu bólu ręki... Ból na 7 w skali 1-10, mała ruchomość ręki, ale to się wyrehabituje...
No i to daje mi do myślenia. Ta cała tabelka z gov to pewnie niewielki procent nopow. Ludzie nagminnie nie zgłaszają powikłań, bo to na pewno nie przez szczepienie...lekarz tak mówił. Ale akurat szwagier widać było, ze żałuje ze się zaszczepił. Tylko nie widzi sensu w zgłaszaniu bólu ręki... Ból na 7 w skali 1-10, mała ruchomość ręki, ale to się wyrehabituje...
A jaki to ból 7 w skali od 0 do 10 (nie od 1)... ? Jak go określa? Jako coś stałego? Może spać? bierze jakieś leki przeciwbólowe? Jakie??? Jak RR, to naprawdę dużo w takiej skali? To powód aby podać już leki z drugiego szczebla drabiny analgetycznej... Naprawdę to poważna sprawa. Kiedy taki ból trwa więcej niż dwa tygodnie zmienia się odbieranie bodźców i może bardzo poważnie się skończyć na tzw bólu przewlekłym - to trudne do leczenie wtedy. Udałabym się do lekarza... to bardzo poważne.
Moje wszystkie koleżanki zaszczepione nadal żyją. Raczej żadna nie miała incydentu zatorowego. Bogu dzięki. Też jakoś poszczepiennie nie chorowały Ale może miałyśmy to szczęście nielicznych
Komentarz
Doświadczenie życiowe?
Wiesz, na świecie ludzie wierzą w różnych bogów, ale tak naprawdę to jeden Bóg, niezależnie czy nazywa się dolar, euro czy jen.
To sytuacja wyjątkowa, a przecież i tak przestrzeni 20 lat mojej pracy zawodowej już kilka (naście?) razy wycofywano nowatorski lek bez żadnych działań ubocznych, po kilku latach, kiedy okazywało się że są, tylko właśnie długofalowe.
Czyli nawet przy standardowych rejestracjach nie da się przewidzieć wszystkiego.
Pewnie, że byłoby lepiej ze względu na poszczególnych pacjentów poczekać jeszcze 2-3 lata i pobadać szczepionki. Tylko wtedy wirus byłby już w n-tej mutacji i nie wiadomo, czy byłoby jeszcze komu ją podawać...
1. Dlaczego nie bada się poziomu przeciwciał PRZED szczepieniem? Na logikę wydaje się to absolutnie niezbędne do szacowania skuteczności szczepień. Skąd inaczej ma być wiadomo czy ta odporność w ogóle wzrosła?
Brak dbałości o tak podstawową informację nie stawia w jasnym świetle proszczepiennej kampanii, choćbym się nie wiem jak starała uwierzyć w dobrą wolę sprawców procederu.
2. Po co szczepi się odpornych? Czy to nie marnowanie cennych dawek, które innym mogłyby uratować życie? Wg. dostępnych danych po przechorowaniu nie wszyscy mają odporność, ale to ci z pozytywnym testem COVID19, a nie ci z określonym poziomem przeciwciał otrzymują odroczenie szczepienia.
3. Skoro szczepienia nie dają 100% pewności, że nabyło się odporność (a 60-95%) dlaczego przywileje i zwolnienia z kwarantanny itp. itd, dotyczą zaszczepionych, a nie tych z wysokim poziomem przeciwciał?
Edit: Normalizacja cyferek.
Edit 2: przepraszam @Katarzyna bo juz odpowiedziała na pokręcone cyferki.
3. Jak wyżej. To samo w przypadku innych szczepionek.
4. Bo to zachęca niezaszczepionych do szczepienia.
Na pytania nie umiem odpowiedzieć, może jest gdzieś na to odpowiedz albo to głupie prawo.
Zaszczepiłam się bo uważam że jako średnio zdrowa mam małe szanse na nopy i jestem po 2 dawce Pfizer i jestem od poniedziałku przeziębiona co może być efektem upałów i obniżeniem odporności po zaszczepieniu. No i oprócz złego samopoczucia w noc po szczepieniu to tyle -szczepienie 19.06.
https://www.gov.pl/web/szczepienia-gmin?fbclid=IwAR26UqhxQG959dqUQPiwv5kVMb2vcUmGFXsrfRvI-2blHraTZ0rrisGL6sM#/common
Dwa tygodnie po drugiej dawce moderny wylew, jakiś mikro chyba, czeka na wyniki rezonansu. Generalnie straciła umiejętności gotowania, pamięć krótkotrwałą, jest zagubiona, nie ten sam człowiek właściwie niepełnosprawny.
2. No właśnie nie wiadomo, bo sprawdzenie nikogo z decydentów wydaje się nie interesować. Dlaczego?
Z drugiej strony z góry zakłada się, że zaszczepiony = uodporniony, choć nawet producent jasno stwierdza, że tylko w 60-95%. Dodatkowo naukowcy w Izraelu stwierdzili, że poszczepienną odporność można zakładać jedynie na 3, nie na 6 msc.
3. Pytanie, przynajmniej w założeniu, logiczne nie polityczne. A stwierdzenie, że jednak polityczne to żadna odpowiedź.
Jest to skomplikowane i kosztowne, ale myślę, że gdyby dali wybór, zrób za własne, jak masz, traktujemy cię jak szczepionego, to masa ludzi zrobiłaby te badania, a w przypadku negatywa dała się zaszczepić.
Ale zgadzam się z Tobą
Tylko dlaczego badania są poniekąd przymusowe?
Nibyy nie... Przecież nie musisz byc równa innym
Powinny zostać prowadzone na ochotnikach a nie na siłę
O ile się nie pochoruje zupełnie
Sam szwagier ma „mały” nop jak die okazało. Boli go ręka od momentu drugiego zastrzyku, czyli już ponad miesiąc. W skali 1-10 określił ból na 7. Lekarze twierdzą, ze to przypadek i zalecają ćwiczenia.
e: mnie to nie przekonuje, nie budzi we mnie zaufania sytuacja, gdy ktoś prognozuje, że korzyści większe niż ryzyko.
"Sam szwagier ma „mały” nop jak die okazało. Boli go ręka od momentu drugiego zastrzyku, czyli już ponad miesiąc. W skali 1-10 określił ból na 7. Lekarze twierdzą, ze to przypadek i zalecają ćwiczenia."
@katarzynamarta
Chrzestny naszej córki też tak miał - długo bolała go ręka, miał problem żeby ją podnieść, założyć kurtkę (szczepiony zimą)itp. NOP nie zgłoszony, bo on w nopy nie wierzy....
Ale akurat szwagier widać było, ze żałuje ze się zaszczepił. Tylko nie widzi sensu w zgłaszaniu bólu ręki...
Ból na 7 w skali 1-10, mała ruchomość ręki, ale to się wyrehabituje...
Naprawdę to poważna sprawa. Kiedy taki ból trwa więcej niż dwa tygodnie zmienia się odbieranie bodźców i może bardzo poważnie się skończyć na tzw bólu przewlekłym - to trudne do leczenie wtedy.
Udałabym się do lekarza... to bardzo poważne.
Nie zajmuje to dużo czasu.
Ale może miałyśmy to szczęście nielicznych