Słowo Boże na dziś

1606163656689

Komentarz

  • "To mówi Pan Bóg:

    «Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie. Oto nadejdzie, mówi Pan Zastępów. Ale kto przetrwa dzień Jego nadejścia i kto się ostoi, gdy On się ukaże? Albowiem On jest jak ogień złotnika i jak ług farbiarzy. Usiądzie więc, jakby miał przetapiać i oczyszczać srebro, i oczyści synów Lewiego, i przecedzi ich jak złoto i srebro, a wtedy będą składać Panu ofiary sprawiedliwe. "
    Ml 3, 1-4
    Podziękował(a) 1Mle
  • "Gdy upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, Rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby przedstawić Go Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: «Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu». Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego.

    A żył w Jeruzalem człowiek imieniem Symeon. Był to człowiek sprawiedliwy i pobożny, wyczekujący pociechy Izraela; a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. Z natchnienia więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił:

    «Teraz, o Władco, pozwalasz odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, które przygotowałeś wobec wszystkich narodów:
    światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela»."
    Łk 2, 22-32
    Podziękował(a) 1Mle
  • Komentarz:

    "Ofiarowanie: postawa kluczowa czy cierpiętnictwo?"

    ks. Antoni Bartoszek

    "Boimy się ofiary. Wyrażenia „ofiary wojny”, „ofiara przemocy” źle się kojarzą. Wskazują na czyjąś krew, ból, cierpienia i śmierć. Więc uciekamy od tych pojęć. Podobnie dystansujemy się od postawy „ofiarowania”. Kojarzy się z bezwolnym poddaniem się jakieś sile, z masochizmem, cierpiętnictwem. Także we współczesnym Kościele pojęcia te są w wielu miejscach marginalizowane. A jednak bez właściwego rozumienia „ofiary” i „ofiarowania” nie da się zgłębić wiary chrześcijańskiej. Są to pojęcia i postawy kluczowe.

    Święto Ofiarowania Pańskiego jest prowokacją. Wzywa do namysłu nad „ofiarą” i „ofiarowaniem”. Ofiarowanie Jezusa w świątyni zostało spełnione przez Maryję i Józefa na skrzyżowaniu trzech przepisów Prawa Mojżeszowego, które precyzyjnie wychwytują bibliści, na przykład ks. F. Mickiewicz. Każdy kolejny przepis wskazuje na inny aspekt tego, co dokonało się podczas ofiarowania Jezusa w świątyni i tego, co może dokonać się podczas naszego ofiarowania. Według Księgi Kapłańskiej kobieta po porodzie wchodziła w stan rytualnej nieczystości, z którego uwalniała się po 40 dniach (w przypadku urodzenia syna) poprzez złożenie w świątyni ofiary z baranka i z gołębia lub synogarlicy, albo – w przypadku uboższych rodzin – z dwóch synogarlic lub dwóch młodych gołębi. Ten przepis Prawa zrealizowali rodzice Jezusa. Cząstkę z własnego majątku dali w ofierze. Także my dziś składamy w kościołach oraz przy zamawianiu Mszy świętej lub innych posług religijnych nasze ofiary materialne. Służą one utrzymaniu parafii, w tym osób w niej pracujących. Ofiara materialna ma znaczenie religijne. Wymaga poświęcenia, gdyż stanowi cząstkę trudu życiowego, który ofiarujemy.

    Gest ofiarowania Jezusa w świątyni nawiązuje także do innego przepisu. To zawarte w Księdze Liczb zalecenie, dotyczące tzw. nazirejczyka, który zgodnie z Prawem Mojżeszowym był człowiekiem szczególnie poświęconym Bogu. Nawiązanie do starotestamentalnego nazirejczyka ukazuje, że Jezus jest człowiekiem w pełni oddanym Bogu na służbę. Potwierdza to także gest wobec Jezusa, którego dokonali w świątyni Maryja i Józef: „przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby przedstawić Go Panu”, a dokładnie tłumacząc z greckiego „postawić przed Panem”.
    Gest ten pokazuje, że zadaniem Jezusa będzie „stać przy Panu”, czyli realizować służbę Bożą. To znaczenie ofiarowania Jezusa wzywa nas wszystkich do szczególnej służby Bogu. Naszym zadaniem jest „stać przy Panu” w czasie naszych Mszy świętych. Uczestniczymy w liturgii, która jest publicznym kultem Bogu. Mogliśmy być na wycieczce w górach, ale ofiarujemy swój czas Bogu.

    I wreszcie w scenie ofiarowania Jezusa mamy trzecie odniesienie starotestamentalne. W Ewangelii czytamy: „tak (…) jest napisane w Prawie Pańskim: Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu”. To odwołanie do przepisu zawartego w Księdze Wyjścia, mówiącego o tym, że w narodzie izraelskim wszystko pierworodne, a szczególnie pierworodni synowie, byli poświęceni Bogu. Ponieważ w Izraelu nie składano ofiar z ludzi, symboliczną czynnością wykupienia od Boga pierworodnego syna było złożenie ofiary ze zwierzęcia. To trzecie znaczenie ofiarowania Jezusa jest najgłębsze. Nawiązuje do krwi baranka ofiarowanego przez Izraelitów podczas ich wyjścia z Egiptu. Krwią baranka Izraelici znakowali swoje domy. Tamten gest sprawił, że żaden pierworodny w ich domach nie stracił życia podczas ostatniej plagi egipskiej, w której to ginęli wszyscy pierworodni w Egipcie.

    Gest wykonany przez Maryję i Józefa zapowiada ofiarowanie się Jezusa na ołtarzu krzyża jako Baranka Bożego. Mękę Jezusa zapowiada Symeon, mówiąc do Maryi: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą”. Sprzeciw wobec Jezusa doprowadził do Jego męki. Tam na krzyżu Jezus był zarazem składającym ofiarę Arcykapłanem, jak i samą ofiarą – Barankiem. List do Hebrajczyków w drugim czytaniu tak mówi o naszym Panu: „Dlatego musiał się upodobnić pod każdym względem do braci, aby stał się miłosiernym i wiernym arcykapłanem wobec Boga dla przebłagania za grzechy ludu”. Ofiara, której dokonał Jezus na krzyżu, ponawia się w każdej Eucharystii. Każda Msza jest Najświętszą Ofiarą.

    Maryja usłyszała od Symeona niepokojące proroctwo: „Twoją duszę miecz przeniknie”. To dokonało się pod krzyżem. Gdy serce Jezusa zostało przebite włócznią, to samo stało się duchowo w sercu Maryi. Maryja swoje duchowe cierpienia złączyła z ofiarą Jezusa. My też możemy włączyć się w ofiarę Jezusa. To już nie tylko złożenie daru materialnego, to już nie tylko poświęcenie naszego czasu na liturgię, to coś więcej: wewnętrzne złączenie się z ofiarującym się Jezusem i włączenie się w Jego zbawcze dzieło. Złączenie naszych ofiar z Najświętszą Ofiarą Jezusa sprawi też, że nasze ofiary (często niedoskonałe, bo naznaczone naszą małostkowością i słabościami) zostaną oczyszczone i wydoskonalone. Prorok Malachiasz zapowiadał bowiem, że Mesjasz oczyści ludzkie niedoskonałe ofiary. Tak pisał o nadchodzącym Mesjaszu: „Usiądzie więc, jakby miał przetapiać i oczyszczać srebro, i oczyści synów Lewiego, i przecedzi ich jak złoto i srebro, a wtedy będą składać Panu ofiary sprawiedliwe. Wtedy będzie miła Panu ofiara Judy i Jeruzalem jak za dawnych dni i lat starożytnych”. Widać wyraźnie, jak wszystkie czytania mszalne ze Święta Ofiarowania Pańskiego są skoncentrowane właśnie na ofierze.

    Postawa ofiarowania, którą przyjmujemy podczas Mszy świętej, przenosi się w naszą codzienność. Ofiarowanie to nieraz przekazanie swoich pieniędzy, to danie swojego czasu, to poświęcenie swojej osoby. Miłość małżeńska, rodzinna, posługa duszpasterska, życie konsekrowane nieraz przeniknięte są zmęczeniem i wyrzeczeniem, stają się miłością ofiarną. Ofiarowanie oczyszcza miłość z egoizmu i pychy.

    Także nasze choroby i słabości możemy ofiarować Bogu poprzez złączenie się z Jezusem ukrzyżowanym, jak uczyniła to Maryja pod krzyżem. Włączamy nasze cierpienia w dzieło zbawcze Jezusa.

    Wreszcie moment śmierci może być czasem naszego ofiarowania się Bogu. Oby był to czas rozświetlony światłem płynącym z zapalonej gromnicy. Płonąca świeca to symbol Chrystusa, który jest naszym światłem. To także znak Maryi, nazywanej Gromniczną, gdyż jest czuwającą przy naszym umieraniu w chwili duchowej walki. Odbite w Maryi światło Chrystusa pomoże nam w ostatniej chwili naszego życia dokonać ostatecznego aktu ofiarowania: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego”.
    https://opoka.org.pl/liturgia
    Podziękował(a) 1Mle
  • "Z całego serca swego szukam Ciebie, *
    nie daj mi odejść od Twoich przykazań.

    Naucz mnie, Panie, mądrych ustaw swoich

    W sercu swoim zachowuję Twe słowa, *
    aby nie zgrzeszyć przeciw Tobie.
    Błogosławiony jesteś, Panie, *
    naucz mnie swoich ustaw.

    W sercu swoim zachowuję Twe słowa, *
    aby nie zgrzeszyć przeciw Tobie."
    Ps 119 (118),
    Podziękował(a) 1Mle
  • "Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. A On rzekł do nich: «Pójdźcie wy sami osobno na pustkowie i wypocznijcie nieco». Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu.

    Odpłynęli więc łodzią na pustkowie, osobno. Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich wyprzedzili. Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać o wielu sprawach."
    Mk 6, 30-34
    Podziękował(a) 1Mle
  • "On leczy złamanych na duchu *
    i przewiązuje ich rany.
    On liczy wszystkie gwiazdy *
    i każdej imię nadaje.

    Nasz Pan jest wielki i potężny, *
    a Jego mądrość niewypowiedziana.
    Pan dźwiga pokornych, *
    karki grzeszników zgina do ziemi.

    Panie, Ty leczysz złamanych na duchu'
    Ps 147A (146)
    Podziękował(a) 1Mle
  • "Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi bowiem, gdybym nie głosił Ewangelii!

    Dla słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby uratować choć niektórych.
    Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział."
    1 Kor 9, 16-19. 22-23
    Podziękował(a) 1Mle
  • "Jezus wziął na siebie nasze słabości
    i dźwigał nasze choroby."
    Mt 8, 17
    Podziękował(a) 1Mle
  • "Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł i podniósł ją, ująwszy za rękę, a opuściła ją gorączka. I usługiwała im.

    Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto zebrało się u drzwi.
    Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ Go znały.

    Nad ranem, kiedy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». Lecz On rzekł do nich: «Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo po to wyszedłem».

    I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy."
    Mk 1, 29-39
    Podziękował(a) 1Mle
  • Komentarz:

    "Boża logistyka"
    ks. Marian Machinek MSF

    "Dzisiejszy fragment Ewangelii Markowej składa się z dwóch, pozornie kontrastujących ze sobą wątków.
    Najpierw wątek niezwykle dynamiczny: „całe miasto” – jak zaznacza Ewangelista – zgromadzone u drzwi domu, w którym przebywa Jezus. Możemy sobie wyobrazić tłum tych głośno wołających o pomoc i rozpychających się ludzi, krzyki opętanych i wrzawę gapiów.
    I Jezus udzielający pomocy w tym całym zamęcie.
    Ten wątek powraca ponownie na końcu dzisiejszego fragmentu: Jezus chodzi po całej Galilei, naucza i wyrzuca złe duchy.

    Ale jest też ten drugi wątek: Jezus wymykający się nad ranem z domu, gdy wszyscy jeszcze śpią, by się modlić. Cisza budzącego się dnia stanowi jakby przeciwwagę do tego, co działo się jeszcze kilka godzin wcześniej. Właśnie z tej ciszy wyrasta decyzja, by nie wracać tam, gdzie być może szybko znowu zbierze się tłum żądny nadzwyczajnych znaków i wydarzeń i patrzący z zachwytem na Cudotwórcę, ale udać się na głoszenie Ewangelii gdzie indziej.

    Wszyscy czterej ewangeliści wspominają o modlitwie Jezusa, chociaż niejednokrotnie czynią to jakby z onieśmieleniem, świadomi, że dotykają najbardziej intymnej sfery Jego wnętrza, a jednocześnie że właśnie w niej ukryta jest tajemnica Jego Osoby.
    Modlitwa Jezusowa to podtrzymywanie w Jego człowieczeństwie tej wyjątkowej więzi z Ojcem w niebie; więzi będącej czymś w rodzaju duchowej tętnicy, przez którą płynie pełnia Bożej łaski. Chociaż więź Bożej miłości z Ojcem w Duchu Świętym przepełnia Jezusa, musi On mimo wszystko – jak każdy człowiek – dbać o nią, znajdować miejsce na jej pielęgnowanie i podtrzymywanie.
    To właśnie ta więź pozwala Jezusowi zachować równowagę w zamęcie codzienności, w tej szarpaninie oczekiwań, niespodziewanych wydarzeń, niezbędnych decyzji, nieprzewidzianych problemów. To ta więź z Ojcem jest kluczowym elementem życiowej strategii Jezusa, Jego „Boskiej logistyki”, która pozwala widzieć w prawdzie problemy, właściwie zinterpretować wyzwania i w porę im zaradzić. Może właśnie dlatego Jezus wielokrotnie mówił swoim uczniom o modlitwie i uczył ich, jak się modlić? To właśnie opanowanie tej sztuki, sztuki wierności modlitwie, pozwala skutecznie zarządzać własnym życiem, rozpoznawać niebezpieczeństwa, rozróżniać prawdziwe wyzwania od pozornych i umieć w porę odsunąć się od tego, co wprawdzie wydaje się ważne i przynosi wiele satysfakcji i poklasku otoczenia, ale w efekcie tylko odwodzi od właściwego celu."

    https://opoka.org.pl/liturgia
    Podziękował(a) 1[Usunięty użytkownik]
  • 'Gdy Jezus i uczniowie Jego się przeprawili, przypłynęli do ziemi Genezaret i przybili do brzegu. Skoro wysiedli z łodzi, zaraz Go rozpoznano. Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych tam, gdzie jak słyszeli, przebywa. I gdziekolwiek wchodził do wsi, do miast czy osad, kładli chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby ci choć frędzli u Jego płaszcza mogli dotknąć. A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie."
    Mk 6, 53-56
  • Komentarz:

    "Test Genezaret"
    ks. Michał Kwitliński

    "Skoro wysiedli z łodzi, zaraz Go rozpoznano. Galilejczykom znad jeziora Genezaret nie było trudno rozpoznać Pana Jezusa. Nauczał i czynił znaki. Dopiero co zachwycił tłumy cudem rozmnożenia chleba. Tysiące ludzi widziało Go jak przemawiał, więc choć nie było wówczas żadnych mediów audiowizualnych, to w lokalnej społeczności wszyscy już znali Jezusa z Nazaretu. Niektórzy teologowie twierdzą, że prawdopodobnie wyróżniał się urodą i postawą, wszak Jego ludzka natura była doskonała. Z drugiej strony, był prawdziwym człowiekiem, a nie „nadczłowiekiem”, dlatego też nie było w Nim niczego nadzwyczajnego. Raczej Jego twarz zapadała w pamięć każdego, kto przez chwilę Go słuchał lub spojrzał w Jego oczy, ze względu na moc Jego słów i spojrzenia.
    Łatwo im było rozpoznać Jezusa, a przecież wiedzieli o Nim niewiele, a z pewnością mniej niż my. Znali dobrze rysy Jego twarzy, które my możemy jedynie w przybliżeniu odtworzyć na podstawie Całunu Turyńskiego czy Chusty z Manopello. Widzieli Jego cuda na własne oczy, kazania na Górze wysłuchali na żywo, podczas gdy my znamy je tylko z relacji. Ale my wiemy, że patrząc na człowieka, patrzyli na Boga, to co, słyszeli z ust Jezusa było wprost słowem Boga, a cuda, które czynił były bezpośrednim działaniem Boga.

    Oni tego nie wiedzieli, a jednak zareagowali właściwie. Biegną po swoich chorych, bo widzą w Nim uzdrowiciela, którego moc wykracza poza ludzkie możliwości. Nie zdają sobie jeszcze sprawy, że zdrowie fizyczne jest tylko zapowiedzią czegoś o wiele większego. Chrystus przynosi nie tyle zdrowie, co zbawienie. Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych tam, gdzie jak słyszeli, przebywa. Nawet jeśli troska o cierpiących odnosi się na razie tylko do swoich krewnych i przyjaciół, to i tak jest to właściwa odpowiedź na nauczanie Pana Jezusa, który wzywa do miłosierdzia.

    Czy umiem rozpoznać Pana Jezusa w sakramentach, w Słowie Bożym, w drugim człowieku? Jego obecność wydaje się mniej oczywista, bezpośrednia, jak wówczas gdy wychodził z łodzi. A jednak wiara pozwala mi rozpoznać Go, gdy w czasie Mszy kapłan, po słowach konsekracji, podnosi Jego ciało lub gdy klękam przed tabernakulum. Wiara każe mi rozpoznać Jego głos w słowach kapłana: „Ja odpuszczam tobie grzechy, idź w pokoju” . Słyszę Go w czasie modlitwy, szczególnie gdy jej motorem jest lektura Pisma Świętego. Rozpoznam Go też w drugim człowieku, temu, który okaże mi miłość, ale i temu, którego ja potraktuję jak swego bliźniego.

    Jak sprawdzić, czy rzeczywiście rozpoznałem Chrystusa, który do mnie przychodzi? Dzisiejsza Ewangelia posuwa pewien pomysł. Można by go nazwać „Test Genezaret”. Galilejczycy pobiegli po swoich chorych, po potrzebujących pomocy Chrystusa. Jeśli rzeczywiście Go spotkałem, to również będę chciał, aby poznali go wszyscy potrzebujący Jego miłosierdzia. Czyli wszyscy, ze mną włącznie. Kto rozpoznał Chrystusa, uwierzył w Jego miłość, ten w naturalny sposób staje się apostołem."

    https://opoka.org.pl/liturgia
    Podziękował(a) 2Katanna Mle
  • "Dusza moja stęskniona pragnie przedsionków Pańskich, *
    serce moje i ciało radośnie wołają do Boga żywego."
    Ps 84 (83)
    Podziękował(a) 1Mle
  • "Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: «Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami?»

    Odpowiedział im: «Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. "
    Mk 7, 1-13
    Podziękował(a) 2[Usunięty użytkownik] Mle
  • AgataZi powiedział(a):

    Komentarz:

    "Boża logistyka"
    ks. Marian Machinek MSF

    "Dzisiejszy fragment Ewangelii Markowej składa się z dwóch, pozornie kontrastujących ze sobą wątków.
    Najpierw wątek niezwykle dynamiczny: „całe miasto” – jak zaznacza Ewangelista – zgromadzone u drzwi domu, w którym przebywa Jezus. Możemy sobie wyobrazić tłum tych głośno wołających o pomoc i rozpychających się ludzi, krzyki opętanych i wrzawę gapiów.
    I Jezus udzielający pomocy w tym całym zamęcie.
    Ten wątek powraca ponownie na końcu dzisiejszego fragmentu: Jezus chodzi po całej Galilei, naucza i wyrzuca złe duchy.

    Ale jest też ten drugi wątek: Jezus wymykający się nad ranem z domu, gdy wszyscy jeszcze śpią, by się modlić. Cisza budzącego się dnia stanowi jakby przeciwwagę do tego, co działo się jeszcze kilka godzin wcześniej. Właśnie z tej ciszy wyrasta decyzja, by nie wracać tam, gdzie być może szybko znowu zbierze się tłum żądny nadzwyczajnych znaków i wydarzeń i patrzący z zachwytem na Cudotwórcę, ale udać się na głoszenie Ewangelii gdzie indziej.

    Wszyscy czterej ewangeliści wspominają o modlitwie Jezusa, chociaż niejednokrotnie czynią to jakby z onieśmieleniem, świadomi, że dotykają najbardziej intymnej sfery Jego wnętrza, a jednocześnie że właśnie w niej ukryta jest tajemnica Jego Osoby.
    Modlitwa Jezusowa to podtrzymywanie w Jego człowieczeństwie tej wyjątkowej więzi z Ojcem w niebie; więzi będącej czymś w rodzaju duchowej tętnicy, przez którą płynie pełnia Bożej łaski. Chociaż więź Bożej miłości z Ojcem w Duchu Świętym przepełnia Jezusa, musi On mimo wszystko – jak każdy człowiek – dbać o nią, znajdować miejsce na jej pielęgnowanie i podtrzymywanie.
    To właśnie ta więź pozwala Jezusowi zachować równowagę w zamęcie codzienności, w tej szarpaninie oczekiwań, niespodziewanych wydarzeń, niezbędnych decyzji, nieprzewidzianych problemów. To ta więź z Ojcem jest kluczowym elementem życiowej strategii Jezusa, Jego „Boskiej logistyki”, która pozwala widzieć w prawdzie problemy, właściwie zinterpretować wyzwania i w porę im zaradzić. Może właśnie dlatego Jezus wielokrotnie mówił swoim uczniom o modlitwie i uczył ich, jak się modlić? To właśnie opanowanie tej sztuki, sztuki wierności modlitwie, pozwala skutecznie zarządzać własnym życiem, rozpoznawać niebezpieczeństwa, rozróżniać prawdziwe wyzwania od pozornych i umieć w porę odsunąć się od tego, co wprawdzie wydaje się ważne i przynosi wiele satysfakcji i poklasku otoczenia, ale w efekcie tylko odwodzi od właściwego celu."

    https://opoka.org.pl/liturgia

    pozanłam osobi scie ks Machinka - na rekolekcjach DK, miał wykład o zagrożeniach dla wspołczesnej młodziezy, b ciekawy. Zresztą ten ks jest Mocno atalowany przez środowiska lewackie ztcw. A przynajmniej był bo to bylło jakis czas temu.
  • "Powierz Panu swą drogę, *
    zaufaj Mu, a On sam będzie działał.

    On sprawi, że twa sprawiedliwość zabłyśnie jak światło, *
    a prawość twoja jak blask południa."
    Ps 37 (36)
    Podziękował(a) 1Mle
  • "Słowo Twoje, Panie, jest prawdą,
    uświęć nas w prawdzie."
    J17, 17ba
    Podziękował(a) 1Mle
  • "Jezus przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego:

    «Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumcie! Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz to, co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!»


    I mówił dalej: «Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym».
    Mk 7, 14-23
    Podziękował(a) 1Mle
  • Komentarz:

    "Jezus upomina się o Twoje serce"
    KS. PRZEMYSŁAW POJASEK

    "Przez wieki Żydzi, by nie skalać się choćby najmniejszą nieczystością, przestrzegali wielu norm i zwyczajów związanych z jedzeniem, piciem, higieną czy kontaktami z osobami innych ras i wyznań. Zakazane były m. in. spotkania z poganami i spożywanie z nimi posiłków.

    Przyjście Jezusa na ziemię otwiera jednak nowy rozdział. Naucza On bowiem, że to, co nieczyste, nie przychodzi z zewnątrz (jak dotychczas sądzono), ale wychodzi z wnętrza człowieka. W ten sposób umieszcza to, co czyste i nieczyste, na innym poziomie – serca.

    Uczniowie wydają się jednak nie rozumieć logiki Chrystusowego myślenia. Stąd decyzja, by wprost powiedzieć im, że żaden pokarm, który wchodzi do człowieka z zewnątrz, nie może go uczynić nieczystym. Nie trafia przecież do serca, ale do żołądka i kończy w odchodach.

    Serce człowieka zaś zanieczyszczają „złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota”. Autor używa tu gr. koinos, oznaczającego sprofanowanie, zredukowanie, pozbawienie czegoś, co wyróżnia człowieka wśród stworzeń.

    Wewnętrzna nieczystość wiążę się więc z utratą godności, świętości, a nawet wartości. I nie dzieje się to za przyczyną jakiegoś zewnętrznego pokarmu, ale autodestrukcji. To ja sam siebie profanuję i dar Boży czyniąc z niego zły użytek. Dlatego Jezus upomina się o serce, centrum człowieka zdolne do relacji z Bogiem.

    Muszę tylko dać się zaprosić do niej zamiast ulegać pokusie, by pozostać z całą tą ciemnością sam. Przestać pokładać nadzieję w namiętnościach, uczuciach, popędach i emocjach. To ja decyduję, czy pozwolę Światłości przeniknąć moje serce i oczyścić je."

    https://opoka.org.pl/liturgia
  • 'Przyjmijcie w duchu łagodności zaszczepione w was słowo,
    które ma moc zbawić dusze wasze."
    Jk 1, 21bc
    Podziękował(a) 2[Usunięty użytkownik] Mle
  • "Jezus udał się w okolice Tyru i Sydonu. Wstąpił do pewnego domu i chciał, żeby nikt o tym nie wiedział, nie mógł jednak pozostać w ukryciu. Zaraz bowiem usłyszała o Nim kobieta, której córeczka była opętana przez ducha nieczystego. Przyszła, padła Mu do nóg, a była to poganka, Syrofenicjanka z pochodzenia, i prosiła Go, żeby złego ducha wyrzucił z jej córki.

    I powiedział do niej Jezus: «Pozwól wpierw nasycić się dzieciom, bo niedobrze jest zabierać chleb dzieciom, a rzucać szczeniętom».

    Ona Mu odparła: «Tak, Panie, lecz i szczenięta pod stołem jedzą okruszyny po dzieciach».

    On jej rzekł: «Przez wzgląd na te słowa idź; zły duch opuścił twoją córkę». Gdy wróciła do domu, zastała dziecko leżące na łóżku; a zły duch wyszedł."
    Mk 7, 24-30
    Podziękował(a) 1Mle
  • Komentarz:

    'Jezus łamie schematy"
    ks. Przemysław Krakowczyk

    "Dlaczego Jezus wdał się w dyskusję z poganką, Syrofenicjanką?
    Czyż nie chciał uzdrowić jej córeczki?
    Ależ chciał. Ale jednocześnie pragnął uwolnienia również z pogańskiej niewiary owej kobiety, matki dziewczynki.
    Jezus podejmuje dialog pomimo tego, że Żydzi nie rozmawiali z poganami, a tym bardziej z pogańskimi kobietami. Podejmuje rozmowę, bo chce uzyskać od niej wyznanie wiary.

    Determinacja kobiety i jej bystre odpowiedzi zaświadczają o jej wewnętrznym przekonaniu o boskiej mocy Jezusa. Jej słowa świadczą, że wierzy w Jezusa i że poddaje się Jego woli.

    Jezus nikogo nie odtrąca, ale sięga głębi ludzkiego serca, ludzkich pragnień, szukając w ten sposób prawdziwych motywacji, dlaczego za Nim podążamy.
    W Syrofenicjance odkrył prawdziwą miłość i troskę o dziecko, które cierpi nękane przez demona.
    Każdego, kto jest szczery przed Bogiem, Bóg nigdy nie odtrąci.
    Każda jego prośba zostanie wysłuchana. Jednak tych, którzy przed Bogiem i ludźmi udają kogoś, kim naprawdę nie są, chce najpierw doprowadzić do prawdy o samych sobie. Wsłuchujmy się w słowo Boże z całą otwartością na prawdę o nas samych. "
    https://opoka.org.pl/liturgia
    Podziękował(a) 2[Usunięty użytkownik] Mle
  • "Ja jestem Bogiem, słuchaj mego głosu

    Nie będziesz miał obcego boga, *
    cudzemu bogu nie będziesz się kłaniał.
    Ja jestem Panem, Bogiem twoim, *"
    Ps 81 (80)
    Podziękował(a) 1Mle
  • "Otwórz, Panie, nasze serca,
    abyśmy uważnie słuchali słów Syna Twojego."
    Dz 16, 14b
    Podziękował(a) 1Mle
  • "Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę.
    On wziął go na bok, z dala od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego:
    «Effatha», to znaczy: Otwórz się.
    Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić.

    Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I przepełnieni zdumieniem mówili: «Dobrze wszystko uczynił. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę»."
    Mk 7, 31-37
    Podziękował(a) 2[Usunięty użytkownik] Mle
  • "Nie samym chlebem żyje człowiek,
    lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych."
    Mt 4, 4b
    Podziękował(a) 1Mle
  • "W owym czasie, gdy znowu wielki tłum był z Jezusem i nie mieli co jeść, przywołał do siebie uczniów i rzekł im: «Żal Mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. I jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze, bo niektórzy z nich przyszli z daleka». Odpowiedzieli uczniowie: «Jakże tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić ich chlebem?»

    Zapytał ich: «Ile macie chlebów?» Odpowiedzieli: «Siedem».

    I polecił tłumowi usiąść na ziemi. A wziąwszy siedem chlebów, odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je podawali. I podali tłumowi. Mieli też kilka rybek. I nad tymi odmówił błogosławieństwo, i polecił je rozdać. Jedli do syta, a pozostałych ułomków zebrali siedem koszów. Było zaś około czterech tysięcy ludzi. Potem ich odprawił."
    Mk 8,1-10
    Podziękował(a) 1Mle
  • "Szczęśliwy człowiek, †
    któremu nieprawość została odpuszczona, *
    a jego grzech zapomniany.
    Szczęśliwy ten, któremu Pan nie poczytuje winy, *
    a w jego duszy nie kryje się podstęp.

    Grzech wyznałem Tobie i nie skryłem mej winy. †
    Rzekłem: «Wyznaję mą nieprawość Panu», *
    a Ty darowałeś niegodziwość mego grzechu.
    Cieszcie się i weselcie w Panu, sprawiedliwi, *
    radośnie śpiewajcie, wszyscy prawego serca!

    Tyś mą ucieczką i moją radością"
    Ps 32 (31)
    Podziękował(a) 1Mle
  • "Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie. Nie bądźcie zgorszeniem ani dla Żydów, ani dla Greków, ani dla Kościoła Bożego, podobnie jak ja, który się staram przypodobać wszystkim pod każdym względem, szukając nie własnej korzyści, lecz dobra wielu, aby byli zbawieni.

    Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja jestem naśladowcą Chrystusa."
    1 Kor 10, 31 – 11, 1
    Podziękował(a) 1Mle
  • "Pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty i upadłszy na kolana, prosił Go: «Jeśli zechcesz, możesz mnie oczyścić ». A Jezus, zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź oczyszczony». Zaraz trąd go opuścił, i został oczyszczony.

    Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: «Bacz, abyś nikomu nic nie mówił, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich».

    Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego."
    Mk 1, 40-45
    Podziękował(a) 2[Usunięty użytkownik] Mle

Zostaw komentarz

PogrubionyKursywaPrzekreślenieLista numerowanaLista nieuporządkowana
Emoji
Attach file
Attach image
Wyrównaj do lewejWyśrodkujWyrównaj do prawejPrzełącz widok HTMLPrzełącz pełna stronaPrzełącz światła
Upuść obraz/plik