Ja myślę, że Bóg na koniec wszystko zresetuje i piekło zniknie. Wszyscy będą razem żyli z Nim w Niebie.:)
Wielu niewierzących tak myśli. Piekło nie będzie puste. Zobacz co pisała o tym św Faustyna i kogo tam widziała.
wróciłam z Niepokalanowa, słuchałam tego!!!!
Absolutnie wstrząsające kazania ks Dominika. Chyba najmocniejsze którego słuchałam. Mam wrażenie że coś potężnego jest już blisko dlatego ks Dominik znacznie wzmógł swój przekaz.
@Rusałka nie chcę żeby ktoś się za mnie modlił. Nie chcę tu wyjść na osobę, której to problemy są tylko ważne.
Z tą spowiedzią miałam identycznie. Bałam się pójść żeby później nie było gorzej. Żeby Szatan się na mnie nie mścił.
A teraz myślę, że te wszystkie sny z nim związane i te.strachy to moja głowa. Moje wyobrażenia. Fikcja. Szatana też nie ma.
Jakby nie było, chcę bardzo wierzyć. Bardzo bardzo. Czuję się okropnie z myślą, że Boga może nie być. Że Jezus to fikcja. Wszystko wtedy dla mnie nie ma sensu. Nie chcę się żyć.
Zdaje się, że Szatanowi bardzo na tym zależy, żeby ludzie myśleli, że go nie ma.
@Aneczka08 wysłuchałam tego kazania i muszę z przykrością stwierdzić, że takie gadki nie są w stanie mnie poruszyć. Ja chyba mam zbyt zatwardziałe serce
Nie słuchałam jeszcze żadnego z linkowanych tu filmików, ale przeczytałam z uwagą całą dyskusję. Bardzo dziękuję za temat i wszystkie Wasze wypowiedzi. Bardzo to cenne. Wiele osób może wziąć dla siebie jakieś perełki, których tu pełno było. Temat mi bardzo bliski. I pewnie każdemu. Bo wiara to jest rzeczywistość bardzo dynamiczna. I taka powinna być. I bardzo dobrze, że taka jest. Że szuka, pyta, docieka. Bo żyje. Gorzej gdyby tego nie robiła = była martwa. Wiara to życie, to relacja. Stagnacja nie jest dobra. Nie rozwija, nie ożywia, nie pogłębia. Wiara ma różne etapy. Nawet święci mieli swoje bardzo trudne momenty w wierze. Pustynie, ciemne noce. Może zwłaszcza oni. Inaczej @Honi wierzyłaś, jak byłaś mała i budowałaś swoje ołtarzyki, inaczej jako nastolatka, porwana różnymi charyzmatycznymi akcjami. Inna musi być Twoja wiara teraz. To, co kiedyś to już przeszłość. Nie szukaj takich samych doznań, przeżyć, pewności. Tęsknota za nimi też nie ma zbytnio sensu. Teraz budujesz nowe. Może w trudzie i poczuciu pustki, bezsensu. Ale dobrze, że taki czas jest. Chociaż trudny. Tylko przede wszystkim bądź prawdziwa przed Bogiem z tym, co teraz w Tobie jest. Bądź z tym przed Nim. Najlepiej przed Najświętszym Sakramentem, w ciszy, samotności. Jeśli nie wierzysz, to nie udawaj, tylko Jemu o tym powiedz. Nie czekaj, aż uwierzysz żeby przyjść do Niego. Jeśli wątpisz, że jest, że sakramenty mają sens, że On jest tam obecny to, tak jak tu nam napisałaś powiedz to też Jemu. Że bardzo chcesz uwierzyć, ale nie umiesz. Nie poddawaj się. Toczy się walka. "Zły duch jak lew ryczący krąży i patrzy kogo pożreć". Trwa walka na śmierć i życie. Wieczne. W tym, co piszesz bardzo tą walkę widać. Bardzo chce Cię wkręcić, tyle wątpliwości zasiać, żebyś się zniechęciła i dała spokój. Przestała szukać, walczyć, pytać. Pisałaś, że sporo furtek miałaś w przeszłości pootwieranych... Spotkanie z egzorcystą jest b. dobrym pomysłem. Nikt nie twierdzi, że jesteś opętana czy jak tam o sobie pisałaś, ale bardzo to mogłoby pomóc w Twojej walce i poszukiwaniach.
I ostatnia myśl- @Honi Ty wiesz, że Bóg jest. Spotkałaś Go, Twoje serce Go dotykało. Tak na prawdę głęboko w sercu wiesz, że to prawda. Że to nie są wymyślone bajki, albo teorie stworzone i utrwalone z jakichś tam powodów. "Głębia przyzywa głębię". On Cię znajdzie. Spokojnie. Tylko daj Mu szansę. Daj Mu czas. I Twoją wolę spotkania Go.
Właśnie odsłuchałam Ks. Dominika. Dziękuję @Aneczka08,że udostępniłaś ten filmik. Piękne i mocne. Chwała Panu, że są jeszcze odważni kapłani. Na bank nie ma łatwo, że takie rzeczy głosi.
Ale w naszej wierze cuda nie są podstawą i nie są niezbędne żeby wierzyć. I nie cuda definiują naszą wiarę.
Ciekawa kwestia - dlaczego tak jest jak piszesz? Dlaczego w I-II wieku były generalnie podstawą działalności ewangelizacyjnej, bo to one przekonywały do chrześcijaństwa, a potem już niekoniecznie?
@PawelOdOli zwróć uwagę na moment kiedy Jan Chrzciciel posyła uczniów do Jezusa z pytaniem, czy On jest tym którego oczekują. Jezus odpowiada nawiązując wprost do proroctwa Izajasza ( niewidomi odzyskują wzrok, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają itd). Dla ludu oczekującego Mesjasza są to konkretne wyraźne znaki potwierdzające że On nim jest. Były potrzebne tym ludziom, w tamtym momencie. I wcale nie jest tak że cuda ustały po pierwszych chrześcijanach, zawsze się dzialy i dzieją bo też tak Pan Jezus to polecił, dając wierzącym moc Ducha Świętego, by ona towarzyszyła niesieniu Ewangelii. Duch Święty nadal się posługuje zwykłymi chrześcijanami , może żyjemy w czasach tak posuniętej racjonalizacji i odsunięcia Boga że jest to negowane Natomiast zaznaczył też przy okazji rozmowy z Tomaszem już po Zmartwychwstaniu że "błogosławieni którzy nie widzieli a uwierzyli". Również ten wspomniany wyżej fragment z rozmowy Jezusa z uczniami Jana kończy się słowami " A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi". Rzecz jest w tym że same cuda to za mało na dłuższą metę, nie o nie chodzi, a przy tym zły duch także potrafi czynić cuda (które na pierwszy rzut oka wyglądają spektakularnie, ale nie przynoszą dobrych owoców np uzdrowienia demoniczne są nietrwałe lub po jakimś czasie pojawia się inne schorzenie itp). Cud sam w sobie nie może być kryterium działania Bożego, raczej jest czymś w rodzaju narzędzia towarzyszącego Ewangelii, pomocą by człowiek mógł doświadczyć namacalnie Bożej miłości i mocy i zwrócić serce i wolę ku Niemu.
Zakładając prawdziwość Objawienia i całej historii zbawienia - ogólnie rzecz biorąc się zgadzam (prócz manicheizmu).
Z perspektywy nie zakładającej istnienia bóstwa - to jest czystko strategiczne zagranie ludzi spisujących coś po latach. "Błogosławieni którzy nie widzieli a uwierzyli" jest bardzo wygodne, bo można wcisnąć wszystko każdemu pod płaszczykiem "będziesz zbawiony".
@Aneczka08 wysłuchałam tego kazania i muszę z przykrością stwierdzić, że takie gadki nie są w stanie mnie poruszyć. Ja chyba mam zbyt zatwardziałe serce
ks. Nikosa posłuchaj Do mnie ks. Dominik nie przemawia w ogóle.
Pamiętam historię jednej dziewczynki, która dowiedziała się, że Mikołaj "nie istnieje"; długo płakała. Trudno było jej pogodzić się z tym, że te wielkie nadzieje, chwile radości, pisanie listów etc. były oparte o coś nieprawdziwego. Tylko czy aby na pewno? Dziecko w sumie jest zaproszone wtedy do zrobienia kroku w dojrzalsze rozumienie tego, co się kryje za ideą Mikołaja - dobroć, życzliwość - Mikołaj manifestuje się w ludziach i ich czynach. Dziecko przestaje wierzyć, że istnieje Mikołaj tak, jak sobie go wyobrażało; ale nie przestaje wierzyć w ucieleśnienie Mikołaja w świecie. Taka rola mitu.
Myślę, że analogiczne myślenie można zastosować do Boga. Nasze wyobrażenia o Nim są zdecydowanie bardziej niepodobne do Niego, niż podobne, jest Kimś Innym. Ten moment, kiedy się o tym osobiście przekonujemy bywa bardzo bolesny. Bo nagle tracimy dziecięcą nadzieję, chwile radości i uniesienia; już nie potrafimy "pisać listów" jak dawniej.
Być może Bóg nie manifestuje się w świecie inaczej, jak tylko poprzez ten świat, swoje stworzenie, działanie innych ludzi wokół nas. I jak ktoś w ten sposób zacznie rozumować, to może już nigdy w życiu nie będzie mu dane cieszyć się tymi prostymi wyobrażeniami. Czy to znaczy, że przestaje wierzyć? Może właśnie przez to jest zaproszony do innej wiary, a nie ufania swoim dziecięcym wyobrażeniom - "bliskiego", "mówiącego", "napełniającego", "rozpalającego" Boga.
Tak tylko wtrącę, chociaż to nie ma.nic do rzeczy, że ja czułam się bardzo oszukana przez bliskich, gdy dowiedziałam się, iż św. Mikołaj nie istnieje. Stracilam.zaufanie do rodziców i rodzeństwa. To było straszne przeżycie Płakałam.i nie chciałam z nikim rozmawiać. Wręcz poczułam nienawiść do rodziny.za to, że mnie okłamała.
Jak ja nie cierpię kłamstwa. Skreślam ludzi, którzy mnie oszukują. Przynajmniej na jakiś czas, do momentu aż im przebaczę.
Co nie znaczy, że mi samej nie zdarzyło się skłamać. Ale kłamstwo jest okropne,. szczególnie gdy oszukuje się dzieci. Bo naprawdę wtedy tracą całe.zaufanie.
Być może Bóg nie manifestuje się w świecie inaczej, jak tylko poprzez ten świat, swoje stworzenie, działanie innych ludzi wokół nas. I jak ktoś w ten sposób zacznie rozumować, to może już nigdy w życiu nie będzie mu dane cieszyć się tymi prostymi wyobrażeniami. Czy to znaczy, że przestaje wierzyć? Może właśnie przez to jest zaproszony do innej wiary, a nie ufania swoim dziecięcym wyobrażeniom - "bliskiego", "mówiącego", "napełniającego", "rozpalającego" Boga.
Z jednej strony to trąci deizmem, z drugiej agnostycyzmem, z innej - "inną wiarą", domyślam się że może chodzić o "inny sposób przeżywania tej samej wiary".
A zgodnie z tym co napisałeś na początku: "być może" tak, być może nie ;-)
Abraham - sumeryjczyk, być może monolatra, bo ciężko stwierdzić, że w 100% monoteista - "uwierzył nadziei wbrew nadziei". Może to jest po prostu jakiś etap.
@Bagata: odpowiem za siebie - to wcale nie jest łatwie, gdy przeczytasz powyższe.
Przekazywanie wiary i nadziei, wbrew nadziei i wśród wątpliwości/pustki jest dużym wyzwaniem. Tym bardziej, że do tego "etapu" doprowadziły właśnie "wyobrażenia bliskiego, mówiącego, napełniającego, rozpalającego Boga". O nich mogę opowiadać dzieciom, ale nawet do ich słuszności i słuszności takiej, a nie innej drogi wiary nie jestem przekonany. A mimo tego - wierzę.
Masz też przykład Matki Teresy z Kalkuty (pal licho czy świętej czy nie). Kobiety, która robiła swoje i była wierna, mimo pustki w przestrzeni między nią a Bogiem. Kobiety, która świadczyła miłość ludziom, siedziała dziennie 1h na Adoracji, a mimo tego była na etapie tzw. "nocy ciemnej" (taki eufemizm czasów baroku)...
Z jednej strony to trąci deizmem, z drugiej agnostycyzmem, z innej - "inną wiarą", domyślam się że może chodzić o "inny sposób przeżywania tej samej wiary".
Jeśli przez agnostycyzm rozumieć przyznanie się do tego, że się nie wie... Wizja Boga jest pokłosiem tego, kim się jest - jak się zostało wychowanym, w jakim środowisku, jakie potrzeby się ma (w jakie potrzeby wizja Boga "trafia") itd.
Do mnie przemawia obraz zarysowany przez Tomasza Polaka (byłego ks. Węcławskiego), gdy jeszcze był księdzem. "Dlatego też, mówiąc na takiej podstawie o Bogu, możemy się uciec do obrazu pustego miejsca i dróg zbiegających się ku niemu z różnych kierunków. Wszystkie one zmierzają w to samo miejsce, znane i nieznane, jedno dla wszystkich, a przecież przez każdego widziane inaczej - w zależności od tego, skąd i jak przychodzi. Zanim na nie przyjdziemy, jest ono zupełnie puste, nie ma tam niczego, co by czekało na wszystkich - gotowe, nim ktokolwiek wyruszy w drogę; nie ma tam zatem niczego, co dla każdego byłoby takie samo. To miejsce wypełnia się tym, co na nie przynoszą ludzie, którzy do niego zmierzają. Kiedy tam docierają, znajdują siebie samych i siebie nawzajem: własne i cudze biedy i bogactwa, radości i bóle, rozczarowania i nadzieje, ale znajdują je tak jak nigdy dotąd. To jest miejsce, na którym umarł Jezus i na którym my się znajdujemy teraz i w godzinie naszej śmierci."
Pan Jezus był bogaczem, bo znał hebrajski: Paulistów (Paul): Łk 4 Łk 4,1 Jezus, pełen Ducha Świętego, powrócił znad Jordanu i Duch prowadził Go po pustyni Łk 4,2 przez czterdzieści dni. Był tam kuszony przez diabła. W tych dniach nic nie jadł i po ich upływie był głodny. Łk 4,3 Wtedy powiedział do Niego diabeł: „Jeśli jesteś Synem Bożym, rozkaż temu kamieniowi, aby stał się chlebem”. Łk 4,4 Jezus mu odpowiedział: „Napisano: Nie samym chlebem żyje człowiek”. Łk 4,5 Następnie wyprowadził Go wysoko i w jednej chwili pokazał Mu wszystkie królestwa świata. Łk 4,6 Powiedział do Niego diabeł: „Dam Ci tę całą władzę i jej przepych, ponieważ mnie ona została powierzona i mogę ją dać komu chcę. Łk 4,7 Jeśli więc oddasz mi hołd, wszystko będzie Twoje”. Łk 4,8 Na to Jezus mu odpowiedział: „Napisano: Panu Bogu twemu będziesz oddawał hołd i tylko Jego będziesz czcił”. Łk 4,9 Wtedy zaprowadził Go do Jeruzalem i postawił na szczycie świątyni. Powiedział do Niego: „Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół. Łk 4,10 Przecież napisano: Swoim aniołom wyda polecenie o Tobie, żeby Cię strzegli, Łk 4,11 oraz: na rękach będą Cię nosić, abyś nie uraził o kamień swej nogi”. Łk 4,12 Jezus mu odparł: „Powiedziano: Nie będziesz wystawiał na próbę PANA, twego Boga”. Łk 4,13 Gdy diabeł skończył Go kusić, odstąpił od Niego aż do czasu. Łk 4,14 Jezus powrócił w mocy Ducha do Galilei, a wieść o Nim rozeszła się po całej krainie. Łk 4,15 On zaś nauczał w ich synagogach i był wychwalany przez wszystkich. Łk 4,16 Przyszedł też do Nazaretu, gdzie się wychował. Zgodnie ze swym zwyczajem wszedł w dzień szabatu do synagogi i wstał, aby czytać. Łk 4,17 Podano Mu zwój proroka Izajasza. Gdy go rozwinął, znalazł miejsce, gdzie było napisane: Łk 4,18 Duch Pana nade mną, bo mnie namaścił, abym ubogim głosił dobrą nowinę. Posłał mnie, abym ogłosił więźniom wyzwolenie, a niewidomym przejrzenie, abym zniewolonych uczynił wolnymi, Łk 4,19 abym ogłosił rok łaski od PANA. Łk 4,20 Zwinął zwój, oddał go słudze i usiadła. A oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. Łk 4,21 Zaczął więc mówić do nich: „Dziś wypełniło się Pismo, które słyszeliście”. Łk 4,22 Wszyscy przytakiwali Mu i dziwili się słowom łaski, które wypowiadał. I mówili: „Czy to nie jest syn Józefa?”. Łk 4,23 Wtedy powiedział do nich: „Z pewnością przypomnicie mi to przysłowie: «Lekarzu, ulecz samego siebie. Dokonaj także tutaj, w swojej ojczyźnie, tych rzeczy, które, jak słyszeliśmy, wydarzyły się w Kafarnaum»”. Łk 4,24 I dodał: „Zapewniam was: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie.
Nie gwiazda tylko pionowzlot:
Mt 2,9 Oni wysłuchali króla i wyruszyli w drogę. A gwiazda, którą widzieli, gdy wschodziła, prowadziła ich aż do miejsca, gdzie znajdowało się Dziecko. Tam się zatrzymała. Mt 2,10
Ogromnie się ucieszyli na jej widok.
Bóg ich nie cieszy tylko cała załoga statku. Zatrzymała się?
Trzej Królowie, Trzej Mędrcy, Trzej Magowie[1][2][a] (gr. μάγοι magoi) − według tradycji chrześcijańskiej osoby, które miały podążać za Gwiazdą Betlejemską, przybyć do miejsca narodzin Jezusa Chrystusa i przekazać mu dary. Tradycyjnie uznawani są za świętych w katolicyzmie, prawosławiu oraz w starożytnych Kościołach Wschodu
Jeśli przez agnostycyzm rozumieć przyznanie się do tego, że się nie wie... Wizja Boga jest pokłosiem tego, kim się jest - jak się zostało wychowanym, w jakim środowisku, jakie potrzeby się ma (w jakie potrzeby wizja Boga "trafia") itd
W tym sensie i w tym, że generalnie nigdy wiele się wiedzieć nie będzie, gdyż nawet sam Kościół zaledwie "liznął" Pana Boga.
Do mnie przemawia obraz zarysowany przez Tomasza Polaka (byłego ks. Węcławskiego), gdy jeszcze był księdzem. "Dlatego też, mówiąc na takiej podstawie o Bogu, możemy się uciec do obrazu pustego miejsca i dróg zbiegających się ku niemu z różnych kierunków. Wszystkie one zmierzają w to samo miejsce, znane i nieznane, jedno dla wszystkich, a przecież przez każdego widziane inaczej - w zależności od tego, skąd i jak przychodzi. Zanim na nie przyjdziemy, jest ono zupełnie puste, nie ma tam niczego, co by czekało na wszystkich - gotowe, nim ktokolwiek wyruszy w drogę; nie ma tam zatem niczego, co dla każdego byłoby takie samo. To miejsce wypełnia się tym, co na nie przynoszą ludzie, którzy do niego zmierzają. Kiedy tam docierają, znajdują siebie samych i siebie nawzajem: własne i cudze biedy i bogactwa, radości i bóle, rozczarowania i nadzieje, ale znajdują je tak jak nigdy dotąd. To jest miejsce, na którym umarł Jezus i na którym my się znajdujemy teraz i w godzinie naszej śmierci."
Ale wiesz, że to brzmi jak neognostyckie pismo automatyczne, z którego absolutnie nie wynika nic i można między słowa wcisnąć absolutnie wszystko? Po śląsku: "takie pierdolenie".
Pan Jezus był bogaczem, bo znał hebrajski: Paulistów (Paul): Łk 4 Łk 4,1 Jezus, pełen Ducha Świętego, powrócił znad Jordanu i Duch prowadził Go po pustyni Łk 4,2 przez czterdzieści dni. Był tam kuszony przez diabła. W tych dniach nic nie jadł i po ich upływie był głodny. Łk 4,3 Wtedy powiedział do Niego diabeł: „Jeśli jesteś Synem Bożym, rozkaż temu kamieniowi, aby stał się chlebem”. Łk 4,4 Jezus mu odpowiedział: „Napisano: Nie samym chlebem żyje człowiek”. Łk 4,5 Następnie wyprowadził Go wysoko i w jednej chwili pokazał Mu wszystkie królestwa świata. Łk 4,6 Powiedział do Niego diabeł: „Dam Ci tę całą władzę i jej przepych, ponieważ mnie ona została powierzona i mogę ją dać komu chcę. Łk 4,7 Jeśli więc oddasz mi hołd, wszystko będzie Twoje”. Łk 4,8 Na to Jezus mu odpowiedział: „Napisano: Panu Bogu twemu będziesz oddawał hołd i tylko Jego będziesz czcił”. Łk 4,9 Wtedy zaprowadził Go do Jeruzalem i postawił na szczycie świątyni. Powiedział do Niego: „Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół. Łk 4,10 Przecież napisano: Swoim aniołom wyda polecenie o Tobie, żeby Cię strzegli, Łk 4,11 oraz: na rękach będą Cię nosić, abyś nie uraził o kamień swej nogi”. Łk 4,12 Jezus mu odparł: „Powiedziano: Nie będziesz wystawiał na próbę PANA, twego Boga”. Łk 4,13 Gdy diabeł skończył Go kusić, odstąpił od Niego aż do czasu. Łk 4,14 Jezus powrócił w mocy Ducha do Galilei, a wieść o Nim rozeszła się po całej krainie. Łk 4,15 On zaś nauczał w ich synagogach i był wychwalany przez wszystkich. Łk 4,16 Przyszedł też do Nazaretu, gdzie się wychował. Zgodnie ze swym zwyczajem wszedł w dzień szabatu do synagogi i wstał, aby czytać. Łk 4,17 Podano Mu zwój proroka Izajasza. Gdy go rozwinął, znalazł miejsce, gdzie było napisane: Łk 4,18 Duch Pana nade mną, bo mnie namaścił, abym ubogim głosił dobrą nowinę. Posłał mnie, abym ogłosił więźniom wyzwolenie, a niewidomym przejrzenie, abym zniewolonych uczynił wolnymi, Łk 4,19 abym ogłosił rok łaski od PANA. Łk 4,20 Zwinął zwój, oddał go słudze i usiadła. A oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. Łk 4,21 Zaczął więc mówić do nich: „Dziś wypełniło się Pismo, które słyszeliście”. Łk 4,22 Wszyscy przytakiwali Mu i dziwili się słowom łaski, które wypowiadał. I mówili: „Czy to nie jest syn Józefa?”. Łk 4,23 Wtedy powiedział do nich: „Z pewnością przypomnicie mi to przysłowie: «Lekarzu, ulecz samego siebie. Dokonaj także tutaj, w swojej ojczyźnie, tych rzeczy, które, jak słyszeliśmy, wydarzyły się w Kafarnaum»”. Łk 4,24 I dodał: „Zapewniam was: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie.
Nie gwiazda tylko pionowzlot:
Mt 2,9 Oni wysłuchali króla i wyruszyli w drogę. A gwiazda, którą widzieli, gdy wschodziła, prowadziła ich aż do miejsca, gdzie znajdowało się Dziecko. Tam się zatrzymała. Mt 2,10
Ogromnie się ucieszyli na jej widok.
Bóg ich nie cieszy tylko cała załoga statku. Zatrzymała się?
Trzej Królowie, Trzej Mędrcy, Trzej Magowie[1][2][a] (gr. μάγοι magoi) − według tradycji chrześcijańskiej osoby, które miały podążać za Gwiazdą Betlejemską, przybyć do miejsca narodzin Jezusa Chrystusa i przekazać mu dary. Tradycyjnie uznawani są za świętych w katolicyzmie, prawosławiu oraz w starożytnych Kościołach Wschodu
@NC500 a tak w skrócie, to co tam chciałeś mi przekazać? Tylko tak po polskiemu, żebym trochę zrozumiała
Jestem wykończony, nie jestem koniem mechanicznym Kup mi dwa: Bottlenose Dolphins Atmoji Kubesa Turn the volume up and listen what the Bottlenose dolphins are talking about. Amazing sounds, whistles, clicks and squeaks. Even now I can feel the sonar going through my body just by watching this.
@NC500 a tak w skrócie, to co tam chciałeś mi przekazać? Tylko tak po polskiemu, żebym trochę zrozumiała
Jestem wykończony, nie jestem koniem mechanicznym Kup mi dwa: Bottlenose Dolphins Atmoji Kubesa Turn the volume up and listen what the Bottlenose dolphins are talking about. Amazing sounds, whistles, clicks and squeaks. Even now I can feel the sonar going through my body just by watching this.
Komentarz
wróciłam z Niepokalanowa, słuchałam tego!!!!
Absolutnie wstrząsające kazania ks Dominika.
Chyba najmocniejsze którego słuchałam.
Mam wrażenie że coś potężnego jest już blisko dlatego ks Dominik znacznie wzmógł swój przekaz.
Jak kiedyś będziesz miała ochotę, to się podzielisz.
To człowiek stworzył boga.
I ciąglę sobie jakiegoś stwarza.
Prawdziwego Boga żaden człowiek nigdy nie stworzył i nie stworzy.
Czasami stwarza swoje wyobrażenia na Jego temat, to owszem...
cdn...
Ja chyba mam zbyt zatwardziałe serce
Bardzo dziękuję za temat i wszystkie Wasze wypowiedzi.
Bardzo to cenne.
Wiele osób może wziąć dla siebie jakieś perełki, których tu pełno było.
Temat mi bardzo bliski. I pewnie każdemu.
Bo wiara to jest rzeczywistość bardzo dynamiczna.
I taka powinna być.
I bardzo dobrze, że taka jest. Że szuka, pyta, docieka.
Bo żyje.
Gorzej gdyby tego nie robiła = była martwa.
Wiara to życie, to relacja.
Stagnacja nie jest dobra. Nie rozwija, nie ożywia, nie pogłębia.
Wiara ma różne etapy.
Nawet święci mieli swoje bardzo trudne momenty w wierze. Pustynie, ciemne noce.
Może zwłaszcza oni.
Inaczej @Honi wierzyłaś, jak byłaś mała i budowałaś swoje ołtarzyki, inaczej jako nastolatka, porwana różnymi charyzmatycznymi akcjami.
Inna musi być Twoja wiara teraz.
To, co kiedyś to już przeszłość.
Nie szukaj takich samych doznań, przeżyć, pewności.
Tęsknota za nimi też nie ma zbytnio sensu.
Teraz budujesz nowe.
Może w trudzie i poczuciu pustki, bezsensu.
Ale dobrze, że taki czas jest. Chociaż trudny.
Tylko przede wszystkim bądź prawdziwa przed Bogiem z tym, co teraz w Tobie jest.
Bądź z tym przed Nim.
Najlepiej przed Najświętszym Sakramentem, w ciszy, samotności.
Jeśli nie wierzysz, to nie udawaj, tylko Jemu o tym powiedz.
Nie czekaj, aż uwierzysz żeby przyjść do Niego.
Jeśli wątpisz, że jest, że sakramenty mają sens, że On jest tam obecny to, tak jak tu nam napisałaś powiedz to też Jemu.
Że bardzo chcesz uwierzyć, ale nie umiesz.
Nie poddawaj się.
Toczy się walka. "Zły duch jak lew ryczący krąży i patrzy kogo pożreć".
Trwa walka na śmierć i życie. Wieczne.
W tym, co piszesz bardzo tą walkę widać.
Bardzo chce Cię wkręcić, tyle wątpliwości zasiać, żebyś się zniechęciła i dała spokój. Przestała szukać, walczyć, pytać.
Pisałaś, że sporo furtek miałaś w przeszłości pootwieranych... Spotkanie z egzorcystą jest b. dobrym pomysłem.
Nikt nie twierdzi, że jesteś opętana czy jak tam o sobie pisałaś, ale bardzo to mogłoby pomóc w Twojej walce i poszukiwaniach.
I ostatnia myśl- @Honi Ty wiesz, że Bóg jest.
Spotkałaś Go, Twoje serce Go dotykało.
Tak na prawdę głęboko w sercu wiesz, że to prawda.
Że to nie są wymyślone bajki, albo teorie stworzone i utrwalone z jakichś tam powodów.
"Głębia przyzywa głębię".
On Cię znajdzie.
Spokojnie.
Tylko daj Mu szansę.
Daj Mu czas.
I Twoją wolę spotkania Go.
Piękne i mocne.
Chwała Panu, że są jeszcze odważni kapłani.
Na bank nie ma łatwo, że takie rzeczy głosi.
Z perspektywy nie zakładającej istnienia bóstwa - to jest czystko strategiczne zagranie ludzi spisujących coś po latach. "Błogosławieni którzy nie widzieli a uwierzyli" jest bardzo wygodne, bo można wcisnąć wszystko każdemu pod płaszczykiem "będziesz zbawiony".
Do mnie ks. Dominik nie przemawia w ogóle.
Myślę, że analogiczne myślenie można zastosować do Boga. Nasze wyobrażenia o Nim są zdecydowanie bardziej niepodobne do Niego, niż podobne, jest Kimś Innym. Ten moment, kiedy się o tym osobiście przekonujemy bywa bardzo bolesny. Bo nagle tracimy dziecięcą nadzieję, chwile radości i uniesienia; już nie potrafimy "pisać listów" jak dawniej.
Być może Bóg nie manifestuje się w świecie inaczej, jak tylko poprzez ten świat, swoje stworzenie, działanie innych ludzi wokół nas. I jak ktoś w ten sposób zacznie rozumować, to może już nigdy w życiu nie będzie mu dane cieszyć się tymi prostymi wyobrażeniami. Czy to znaczy, że przestaje wierzyć? Może właśnie przez to jest zaproszony do innej wiary, a nie ufania swoim dziecięcym wyobrażeniom - "bliskiego", "mówiącego", "napełniającego", "rozpalającego" Boga.
To było straszne przeżycie
Płakałam.i nie chciałam z nikim rozmawiać.
Wręcz poczułam nienawiść do rodziny.za to, że mnie okłamała.
Jak ja nie cierpię kłamstwa.
Skreślam ludzi, którzy mnie oszukują.
Przynajmniej na jakiś czas, do momentu aż im przebaczę.
Co nie znaczy, że mi samej nie zdarzyło się skłamać.
Ale kłamstwo jest okropne,. szczególnie gdy oszukuje się dzieci. Bo naprawdę wtedy tracą całe.zaufanie.
A zgodnie z tym co napisałeś na początku: "być może" tak, być może nie ;-)
Abraham - sumeryjczyk, być może monolatra, bo ciężko stwierdzić, że w 100% monoteista - "uwierzył nadziei wbrew nadziei". Może to jest po prostu jakiś etap.
@Bagata: odpowiem za siebie - to wcale nie jest łatwie, gdy przeczytasz powyższe.
Przekazywanie wiary i nadziei, wbrew nadziei i wśród wątpliwości/pustki jest dużym wyzwaniem. Tym bardziej, że do tego "etapu" doprowadziły właśnie "wyobrażenia bliskiego, mówiącego, napełniającego, rozpalającego Boga". O nich mogę opowiadać dzieciom, ale nawet do ich słuszności i słuszności takiej, a nie innej drogi wiary nie jestem przekonany. A mimo tego - wierzę.
Masz też przykład Matki Teresy z Kalkuty (pal licho czy świętej czy nie). Kobiety, która robiła swoje i była wierna, mimo pustki w przestrzeni między nią a Bogiem. Kobiety, która świadczyła miłość ludziom, siedziała dziennie 1h na Adoracji, a mimo tego była na etapie tzw. "nocy ciemnej" (taki eufemizm czasów baroku)...
Wizja Boga jest pokłosiem tego, kim się jest - jak się zostało wychowanym, w jakim środowisku, jakie potrzeby się ma (w jakie potrzeby wizja Boga "trafia") itd.
Do mnie przemawia obraz zarysowany przez Tomasza Polaka (byłego ks. Węcławskiego), gdy jeszcze był księdzem.
"Dlatego też, mówiąc na takiej podstawie o Bogu, możemy się uciec do obrazu pustego miejsca i dróg zbiegających się ku niemu z różnych kierunków. Wszystkie one zmierzają w to samo miejsce, znane i nieznane, jedno dla wszystkich, a przecież przez każdego widziane inaczej - w zależności od tego, skąd i jak przychodzi. Zanim na nie przyjdziemy, jest ono zupełnie puste, nie ma tam niczego, co by czekało na wszystkich - gotowe, nim ktokolwiek wyruszy w drogę; nie ma tam zatem niczego, co dla każdego byłoby takie samo. To miejsce wypełnia się tym, co na nie przynoszą ludzie, którzy do niego zmierzają. Kiedy tam docierają, znajdują siebie samych i siebie nawzajem: własne i cudze biedy i bogactwa, radości i bóle, rozczarowania i nadzieje, ale znajdują je tak jak nigdy dotąd. To jest miejsce, na którym umarł Jezus i na którym my się znajdujemy teraz i w godzinie naszej śmierci."
Chciałam się tym podzielić.
Celibat, dziwne fryzury i hierarchia - powstanie i profesjonalizacja kleru | prof. Robert Wiśniewski
Czy to św. Paweł napisał listy św. Pawła? Profesjonalizacja kleru cz. 2 | prof. Robert Wiśniewski
Radio Naukowe 30.6K subscribers
https://www.youtube.com/channel/UCA3eFuPG9YK6aUj5pXa0Nxw
Paulistów (Paul): Łk 4
Łk 4,1
Jezus, pełen Ducha Świętego, powrócił znad Jordanu i Duch prowadził Go po pustyni
Łk 4,2
przez czterdzieści dni. Był tam kuszony przez diabła. W tych dniach nic nie jadł i po ich upływie był głodny.
Łk 4,3
Wtedy powiedział do Niego diabeł: „Jeśli jesteś Synem Bożym, rozkaż temu kamieniowi, aby stał się chlebem”.
Łk 4,4
Jezus mu odpowiedział: „Napisano: Nie samym chlebem żyje człowiek”.
Łk 4,5
Następnie wyprowadził Go wysoko i w jednej chwili pokazał Mu wszystkie królestwa świata.
Łk 4,6
Powiedział do Niego diabeł: „Dam Ci tę całą władzę i jej przepych, ponieważ mnie ona została powierzona i mogę ją dać komu chcę.
Łk 4,7
Jeśli więc oddasz mi hołd, wszystko będzie Twoje”.
Łk 4,8
Na to Jezus mu odpowiedział: „Napisano: Panu Bogu twemu będziesz oddawał hołd i tylko Jego będziesz czcił”.
Łk 4,9
Wtedy zaprowadził Go do Jeruzalem i postawił na szczycie świątyni. Powiedział do Niego: „Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół.
Łk 4,10
Przecież napisano: Swoim aniołom wyda polecenie o Tobie, żeby Cię strzegli,
Łk 4,11
oraz: na rękach będą Cię nosić, abyś nie uraził o kamień swej nogi”.
Łk 4,12
Jezus mu odparł: „Powiedziano: Nie będziesz wystawiał na próbę PANA, twego Boga”.
Łk 4,13
Gdy diabeł skończył Go kusić, odstąpił od Niego aż do czasu.
Łk 4,14
Jezus powrócił w mocy Ducha do Galilei, a wieść o Nim rozeszła się po całej krainie.
Łk 4,15
On zaś nauczał w ich synagogach i był wychwalany przez wszystkich.
Łk 4,16
Przyszedł też do Nazaretu, gdzie się wychował. Zgodnie ze swym zwyczajem wszedł w dzień szabatu do synagogi i wstał, aby czytać.
Łk 4,17
Podano Mu zwój proroka Izajasza. Gdy go rozwinął, znalazł miejsce, gdzie było napisane:
Łk 4,18
Duch Pana nade mną, bo mnie namaścił, abym ubogim głosił dobrą nowinę. Posłał mnie, abym ogłosił więźniom wyzwolenie, a niewidomym przejrzenie, abym zniewolonych uczynił wolnymi,
Łk 4,19
abym ogłosił rok łaski od PANA.
Łk 4,20
Zwinął zwój, oddał go słudze i usiadła. A oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione.
Łk 4,21
Zaczął więc mówić do nich: „Dziś wypełniło się Pismo, które słyszeliście”.
Łk 4,22
Wszyscy przytakiwali Mu i dziwili się słowom łaski, które wypowiadał. I mówili: „Czy to nie jest syn Józefa?”.
Łk 4,23
Wtedy powiedział do nich: „Z pewnością przypomnicie mi to przysłowie: «Lekarzu, ulecz samego siebie. Dokonaj także tutaj, w swojej ojczyźnie, tych rzeczy, które, jak słyszeliśmy, wydarzyły się w Kafarnaum»”.
Łk 4,24
I dodał: „Zapewniam was: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie.
Nie gwiazda tylko pionowzlot:
Mt 2,9
Oni wysłuchali króla i wyruszyli w drogę. A gwiazda, którą widzieli, gdy wschodziła, prowadziła ich aż do miejsca, gdzie znajdowało się Dziecko. Tam się zatrzymała.
Mt 2,10
Ogromnie się ucieszyli na jej widok.
Bóg ich nie cieszy tylko cała załoga statku. Zatrzymała się?Trzej Królowie, Trzej Mędrcy, Trzej Magowie[1][2][a] (gr. μάγοι magoi) − według tradycji chrześcijańskiej osoby, które miały podążać za Gwiazdą Betlejemską, przybyć do miejsca narodzin Jezusa Chrystusa i przekazać mu dary. Tradycyjnie uznawani są za świętych w katolicyzmie, prawosławiu oraz w starożytnych Kościołach Wschodu
Biblia zakazuje magii
Ale nie techniki:
Coś jak Tiara Elżbieta Gas...
Paulistów (Paul): Łk 4
Łk 4,1
Jezus, pełen Ducha Świętego, powrócił znad Jordanu i Duch prowadził Go po pustyni
Łk 4,2
przez czterdzieści dni. Był tam kuszony przez diabła. W tych dniach nic nie jadł i po ich upływie był głodny.
Łk 4,3
Wtedy powiedział do Niego diabeł: „Jeśli jesteś Synem Bożym, rozkaż temu kamieniowi, aby stał się chlebem”.
Łk 4,4
Jezus mu odpowiedział: „Napisano: Nie samym chlebem żyje człowiek”.
Łk 4,5
Następnie wyprowadził Go wysoko i w jednej chwili pokazał Mu wszystkie królestwa świata.
Łk 4,6
Powiedział do Niego diabeł: „Dam Ci tę całą władzę i jej przepych, ponieważ mnie ona została powierzona i mogę ją dać komu chcę.
Łk 4,7
Jeśli więc oddasz mi hołd, wszystko będzie Twoje”.
Łk 4,8
Na to Jezus mu odpowiedział: „Napisano: Panu Bogu twemu będziesz oddawał hołd i tylko Jego będziesz czcił”.
Łk 4,9
Wtedy zaprowadził Go do Jeruzalem i postawił na szczycie świątyni. Powiedział do Niego: „Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół.
Łk 4,10
Przecież napisano: Swoim aniołom wyda polecenie o Tobie, żeby Cię strzegli,
Łk 4,11
oraz: na rękach będą Cię nosić, abyś nie uraził o kamień swej nogi”.
Łk 4,12
Jezus mu odparł: „Powiedziano: Nie będziesz wystawiał na próbę PANA, twego Boga”.
Łk 4,13
Gdy diabeł skończył Go kusić, odstąpił od Niego aż do czasu.
Łk 4,14
Jezus powrócił w mocy Ducha do Galilei, a wieść o Nim rozeszła się po całej krainie.
Łk 4,15
On zaś nauczał w ich synagogach i był wychwalany przez wszystkich.
Łk 4,16
Przyszedł też do Nazaretu, gdzie się wychował. Zgodnie ze swym zwyczajem wszedł w dzień szabatu do synagogi i wstał, aby czytać.
Łk 4,17
Podano Mu zwój proroka Izajasza. Gdy go rozwinął, znalazł miejsce, gdzie było napisane:
Łk 4,18
Duch Pana nade mną, bo mnie namaścił, abym ubogim głosił dobrą nowinę. Posłał mnie, abym ogłosił więźniom wyzwolenie, a niewidomym przejrzenie, abym zniewolonych uczynił wolnymi,
Łk 4,19
abym ogłosił rok łaski od PANA.
Łk 4,20
Zwinął zwój, oddał go słudze i usiadła. A oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione.
Łk 4,21
Zaczął więc mówić do nich: „Dziś wypełniło się Pismo, które słyszeliście”.
Łk 4,22
Wszyscy przytakiwali Mu i dziwili się słowom łaski, które wypowiadał. I mówili: „Czy to nie jest syn Józefa?”.
Łk 4,23
Wtedy powiedział do nich: „Z pewnością przypomnicie mi to przysłowie: «Lekarzu, ulecz samego siebie. Dokonaj także tutaj, w swojej ojczyźnie, tych rzeczy, które, jak słyszeliśmy, wydarzyły się w Kafarnaum»”.
Łk 4,24
I dodał: „Zapewniam was: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie.
Nie gwiazda tylko pionowzlot:
Mt 2,9
Oni wysłuchali króla i wyruszyli w drogę. A gwiazda, którą widzieli, gdy wschodziła, prowadziła ich aż do miejsca, gdzie znajdowało się Dziecko. Tam się zatrzymała.
Mt 2,10
Ogromnie się ucieszyli na jej widok.
Bóg ich nie cieszy tylko cała załoga statku. Zatrzymała się?Trzej Królowie, Trzej Mędrcy, Trzej Magowie[1][2][a] (gr. μάγοι magoi) − według tradycji chrześcijańskiej osoby, które miały podążać za Gwiazdą Betlejemską, przybyć do miejsca narodzin Jezusa Chrystusa i przekazać mu dary. Tradycyjnie uznawani są za świętych w katolicyzmie, prawosławiu oraz w starożytnych Kościołach Wschodu
Biblia zakazuje magii
Ale nie techniki:
Kup mi dwa:
Bottlenose Dolphins
Atmoji Kubesa
Turn the volume up and listen what the Bottlenose dolphins are talking about. Amazing sounds, whistles, clicks and squeaks. Even now I can feel the sonar going through my body just by watching this.