A może to człowiek stworzył Boga?

123578

Komentarz

  • @Honi jeśli Bóg nas kocha, to pragnie i potrzebuje się z nami spotkać. W modlitwie się spotykamy, rozmawiamy z Bogiem. Czy Ty nie potrzebujesz rozmawiać z osobą, którą kochasz? Takie coś znalazłam:
    "W Katechizmie czytamy, że „Modlitwa – czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy nie – jest spotkaniem Bożego i naszego pragnienia. Bóg pragnie, abyśmy Go pragnęli” (KKK 2560)."
  • edytowano lutego 2022
    Nie potrzebuje na dobrą sprawę,w tym masz rację,ale to nie jest amen i koniec,o nie...
    On nie potrzebuje ale zechciał potrzebować :)
    On jest w pełni szczęśliwy bez nas ale chce być szczęsliwy w więzi z nami :)
    On nie musiał stać się człowiekiem i potrzebować pieluch i pieszczot Matki,ale chciał tego doświadczyć i tak się stało.
    Nie dokońca rozumiesz co mówisz,myślę ;)
    To takie ubóstwo ludzkiego języka niestety.

    Podziękował(a) 2Izka Rogalikowa
  • Mize tak, Bóg pragnie naszego szczęścia, a modlitwa nas przybliża do miłości i szczęścia w Bogu.
  • Masz też rację, że puste klepanie formułek tylko ustami nic nie daje ani nam ani Bogu.
    I raczej On nie tego od nas pragnie.
    Formułki to początek,wstęp,pomoc w skupieniu myśli, uwagi na Nim. Potem się wchodzi głębiej.
    Niektórzy są w stanie dać Mu tylko te formułki. I mimo wszystko On to przyjmuje. Nawet tą ubogą formułkę wypowiedzianą z wiarą.
    Dużo czytałam,słuchałam o duszach czyśćcowych z różnych objawień czy doświadczeń różnych ludzi i świętych.
    I tam często jest powiedziane,że czasem jedna regułka odmówiona w życiu do Maryji czy jakiegoś świętego wystarczyła by otrzymać łaskę by człowiek się otworzył na przyjęcie Bożego Miłosierdzia w ostatniej chwili życia i dostąpił zbawienia,mógł iść do czyśćca.
    Bóg jest tak Miłosierny,że póki się żyje, każde najmniejsze drgnięcie woli w Jego kierunku wykorzysta by uratować duszę.
  • @olgal bo ja mam ubogie słownictwo :D
    Ja to wiem.
    Ale rozumem co mówię.
  • edytowano lutego 2022
    Honi powiedział(a):

    @olgal bo ja mam ubogie słownictwo :D
    Ja to wiem.
    Ale rozumem co mówię.

    Akurat miałam na myśli to co cytowałaś ;)
    Że to jest część prawdy a nie jakiś cały dogmat.
    Chodzi o ten fragment:

    "Choć w pierwszym momencie może się to wydawać dla nas przykre, to trzeba jasno powiedzieć: Bóg do niczego nie potrzebuje naszych modlitw! One nie są Mu potrzebne do tego, aby się lepiej poczuł, aby był bardziej szczęśliwy czy aby podnieść własną wartość. Bóg jest w pełni szczęśliwy, nie odczuwa żadnych potrzeb i żadnego braku, który miałby być uzupełniony przez człowieka. Mało tego, nasze modlitwy nie mogą nic w Nim zmienić. Bóg nic nie traci, kiedy nie klękamy do modlitwy, ani nic nie zyskuje, kiedy to czynimy. Jedynymi, którzy tracą, jesteśmy my sami. Bo to my potrzebujemy modlitwy, jak powietrza, bez którego nie możemy żyć."

    To nie jest wszystko co można w tym temacie powiedzieć,myślę.
    Bóg się nami także szczerze cieszy. Kocha,jest szczęśliwy gdy z naszej strony jest odpowiedź. Gdy Mu pozwalamy się kochać,prowadzić przez życie a potem gdy już nas bez przeszkód może przytulić i wprowadzić do nieba.

    To nie jest,że nie jesteśmy Mu do niczego potrzebni... To nie ten sens.
    Podziękował(a) 1[Usunięty użytkownik]
  • Bo może to nasze odmawianie różańca, nawet byle jak, też jest ważne.
    Dlatego, że mówi o naszej wytrwałości, oddaniu Bogu. Że Jemu poświęcamy swój czas. On to widzi i docenia ;)
    Tak sobie myślę:)
  • Dobrze by było, gdyby to była prawda, to, co napisałaś.
    Ten cytowany tekst był z katolickiego forum bodajże.
    Zaraz znajdę to wkleje stronę skąd kopiowalam.
  • Gdyby nasza modlitwa, nawet ta niedoskonała, była Panu Bogu obojętna, do niczego niepotrzebna, nasza wiara nie miałaby sensu. To by oznaczało, że jesteśmy dla Niego nieważni. Gdyby ludzie byli Mu obojętni to by musiało znaczyć, że nas nie kocha, że nie zależy Mu na naszym zbawieniu, a tak nie jest.
    Wiara prawdziwa, głęboka, bez wątpliwości to z pewnością jest łaska. O tą łaskę też warto się modlić.
    Podziękował(a) 1Ganna4
  • edytowano lutego 2022
    Honi powiedział(a):

    Dobrze by było, gdyby to była prawda, to, co napisałaś.
    Ten cytowany tekst był z katolickiego forum bodajże.
    Zaraz znajdę to wkleje stronę skąd kopiowalam.

    Honi ja jestem pewna,że tak jest. Takie są moje osobiste doświadczenia.
    Tak o tym piszą Ewangelie i mistycy. Np.św. Faustyna nieraz pisała jak Bóg zalewał ją swoją miłością,że cała tonęła w Jego miłosiernej miłości. Potem odpowiadała swoim staraniem w codzienności a On odpowiadał zalewając ją nowymi łaskami. Mówił do niej o pragnieniu swojego serca,że pragnie być przyjęty, kochany czczony. Że Go boli jak ludzie przyjmują Go w Eucharystii bez miłości.
    Podobnie u innych świętych.
    To jest Jego dar,inicjatywa,zaproszenie do więzi,prawdziwej relacji,gdzie się kocha i jest kochanym i tą miłość odwzajemnia. Przelewa dię onz z Boga do duszy a potem z duszy do Boga i znowu. Dla obojga to jest radość i szczęście. Z tym,że Bóg bez tego jest w stanie być szczęśliwy natomiast my bez Niego nie.
    I o to chodzi w tym fragmencie.

    Matka bez niemowlęcia jest w stanie żyć autonomicznie i być szczęśliwa, natomiast dla niemowlęcia istnieć bez matki (albo innego żywiciela) nie jest możliwe.
    Niemowlę niby nic nie może a przecież oddaje mimo woli matce miłość,czułość,ciepło,więź.
    :)
    Podziękował(a) 2AgataZi Shrekowa
  • Nie wątpię, że Bóg istnieje, wystarczy popatrzeć na niezgodne z fizyką zjawisko życia.
    Gorzej z przyjęciem Jego chrześcijańskiego wyobrażenia.
  • edytowano lutego 2022
    Honi powiedział(a):
    Nie obraź się @Honi ale mam wrażenie że wyrywasz z kontekstu fragment, który pasuje do Twojej tezy. Tam jest również stwierdzenie, że:
    "Bóg pragnie naszej modlitwy również dlatego, że jest Ojcem i chce mieć relację ze swoimi dziećmi. Relację, która jest budowana przez rozmowę, przez bycie ze sobą, przez wzajemną miłość. Chce, abyśmy Go poznawali, abyśmy odkrywali Jego słowo i Jego wolę, abyśmy coraz bardziej nabierali Jego cech bycia. A to się dzieje na modlitwie"

    E. Lit.
  • No ale Asia to nie zaprzecza jedno drugiemu.
  • No dla mnie fakt, że pragnie naszej modlitwy wystarcza. Myślę, że jak ktoś pragnie ze mną rozmawiać to nie jest mu obojętne czy ja rozmawiam czy nie - to by była sprzeczność.
  • Ja nie mam żadnej tezy.
    Ja po prostu szukam.
    Dziękuję tym, którzy próbują mnie przekonać. Tego potrzebuje właśnie.
    Nie chcę dyskutować sama ze sobą, bo czasami nie jestem pewna czy to ja, czy może Szatan ze mną dyskutuje (jeśli istnieje).
    A wiem,.że jeśli istnieje, to nie wygram w dyskusji z nim.
  • @asia nie jest sprzeczne.
    Bóg nas nie potrzebuje do szczęścia, ale chce potrzebować, tak jak chyba @olgal to napisała.
  • Jeszcze inaczej jestem rodzicem i też jesteś @Honi . Chcemy szczęścia naszych dzieci, chcemy żeby dobrze postępowały, żeby z nami rozmawiały. Na pewno nie jest nam to obojętne. Bóg jest Ojcem nas wszystkich, na pewno nie jest mu obojętne nasze szczęście i to czy dobrze postępujemy. Czy chcemy z nim rozmawiać. Przecież jest doskonalszy niż najlepszy ludzki rodzic.
  • Honi powiedział(a):

    Ale ja chcę wiedzieć, czy zgadzacie się z tym co pisze Darek? Proszę odpowiedzieć i się nie wykręcać pisząc o czymś innym.

    Bo widzę, że nie rozumiecie spraw podstawowych.
    Może Wy pogadajcie sobie z księdzem i zapytajcie go, kto tej modlitwy potrzebuje.

    Czy Bóg bez naszych modlitw jest szczęśliwy.
    Czy On w ogóle potrzebuje naszych zdrowasiek i wszystkich innych modłów.
    Ja Wam mówię, że nasza wiara katolicka wyraźnie mówi, że NIE, NIE POTRZEBUJE
    Jeśli się z tym nie zgadzacie, to nie mamy o czym rozmawiać.
    Raczej ja mogę Wam polecić zapoznanie się z podstawami


    Może dużo rzeczy nie wiem.
    Może.duzo rzeczy nie rozumiem.
    Może jestem zła i "opętana".
    Nie twierdzę, że to niemożliwe.
    Ale jeśli jestem czegoś pewna, będę o to walczyć i się kłócić.

    Amen.
    ;)

    W Katechizmie Kościoła Katolickiego jest cała część poświęcona modlitwie. Nawet jeśli pominiemy modlitwę prośby i dziękczynienia, to zostaje jeszcze modlitwa uwielbienia. Nie bez powodu przed bożym tronem stoi chór cherubinów i serafinów, wołający: "Święty, Święty, Święty". Bóg pomimo swojej nieskończoności z jakiegoś niewiadomego powodu na to pozwala. Może rozumujemy zbyt po ludzku i nie potrafimy tego zrozumieć.

    Dla mnie stwierdzenie, że Bóg nie potrzebuje naszej modlitwy, to za przeproszeniem jakieś modernistyczne "gie". Następnym krokiem będzie, że spowiedź to tylko taka rozmowa z psychologiem, później, że wszystkie religie są równe, a na koniec, że w zasadzie to nie trzeba wierzyć, bo wystarczy być dobrym człowiekiem. Nie tędy droga.
    Podziękował(a) 3MamaRyba Rogalikowa Zuzapola
  • pawelk powiedział(a):

    Nie wątpię, że Bóg istnieje, wystarczy popatrzeć na niezgodne z fizyką zjawisko życia.
    Gorzej z przyjęciem Jego chrześcijańskiego wyobrażenia.

    Jak to niezgodne z fizyką?
  • Nie mogę zrozumieć upadku aniołów.
    Jeśli Lucyfer widział jak piękny i dobry jest Bóg, to skąd się wzięła zazdrość u niego?
    Rozumiem,.że też miał wolną wolę, nie był zaprogramowany jak robot, ale skoro był stworzony jako dobry, to skąd pojawiło się uczucie zazdrości i pycha, która doprowadziła do jego upadku?
    W ogóle nie pojmuję po co jakiekolwiek zło było dopuszczone przez Boga.
    Ok masz wolną wolę, jak nie chcesz być ze mną, twoim Bogiem, możesz sobie iść. Ale po co od razu taki cały tragizm? Po co tyle zła? Mógłby byc anioł stracony z Nieba, ale bez tylu złych rzeczy mogło sie obyc.
    Na przykład nie widziałaby już więcej Boga, nie odczuwalny takiego szczęścia jak do tej pory ale po co od razu takie cierpienie?

    Ja myślę, że Bóg na koniec wszystko zresetuje i piekło zniknie.
    Wszyscy będą razem żyli z Nim w Niebie.:)
  • Bagata powiedział(a):

    pawelk powiedział(a):

    Nie wątpię, że Bóg istnieje, wystarczy popatrzeć na niezgodne z fizyką zjawisko życia.
    Gorzej z przyjęciem Jego chrześcijańskiego wyobrażenia.

    Jak to niezgodne z fizyką?
    Wszystkie cząstki we wszechświecie dążą do entropii.

    Prawo entropii mówi nam, że wszystko we wszechświecie (gwiazdy, gorąca herbata, nasza cywilizacja, porządek w pokoju czy ludzkie życie) ma początek w określonej strukturze czy wartości, która następnie nieuchronnie zmierza w kierunku chaosu i rozpadu.

    Natura nie tworzy skomplikowanych układów, co najwyżej proste związki chemiczne.

    Tymczasem czym jest życie? Definicji jest wiele, ale najbardziej podoba mi się ta - nieznana siła, która powoduje, że cząstki w normalny sposób dążący do chaosu, współpracują tworząc skomplikowane układy.

    Nie ma żadnego pomysłu na powstanie życia. Różnica między tym co potrafi natura,a czym jest najprostsza forma życia jest jak między młotkiem, a boeingiem.

    I o ile w większości logika zabija mi Boga, to ta wiedza powoduje, że w niego wierzę, a bardziej zastanawiam się nad jego formą.
  • Honi usiądź i pomyśl nad swoimi przemyśleniami. Bo na razie groch z kapustą, z jednej strony wątpisz w istnienie Boga, z drugiej koncentrujesz się na totalnych detalach.
    Pierwsze przemyśl czy w niego wierzysz. Nie chrześcijańskiego, tylko w ogóle.
    Potem dopiero rozważaj kim jest i czego oczekuje.
  • W tym rzecz @pawelk, że w mojej głowie jest jeden wielki chaos.

    Nie mam punktu zaczepienia.
    Za to mam miliardy pytań.
    Kiedyś ich nie zadawałam, a raczej zadawałam ale nie potrzebowałam odpowiedzi.
    Ufałam.
    Wierzyłam.
    Przyjmowałam wszystko takie, jakie jest.
    Nie potrzebowałam tłumaczenia.

    Teraz nie potrafię.
  • Jeżeli chcesz wierzyć, to chwyć się logiki. To co napisałem powyżej.
    Potem zacznij się zastanawiać nad istotą Boga.
    Tutaj niestety nie mam recepty.
  • Bardzo bym chciała żeby kiedyś @pustynny wiatr opowiedziała mi/nam o swoim nawróceniu.
    Potrzebuje takich świadectw ludzi, którzy kiedyś nie wierzyli, a teraz wierzą.
  • The user and all related content has been deleted.
  • AleksandraB powiedział(a):

    A skąd wziął się człowiek który ma taką potrzebę Boga, że musiał sobie go wymyślić? Potrzeba Boga wyewoluowała razem z człowiekiem? A jak ta potrzebę uzasadnić biologicznie?

    To jest potrzeba psychiczna/psychologiczna. Potrzeba bezpieczeństwa związana z jakimś tam kontrolowaniem tego bezpieczeństwa (deficyt -> ofiara -> przebłaganie bóstwa -> odpowiedź na deficyt).
  • gahana powiedział(a):

    Ale w naszej wierze cuda nie są podstawą i nie są niezbędne żeby wierzyć. I nie cuda definiują naszą wiarę.

    Ciekawa kwestia - dlaczego tak jest jak piszesz?
    Dlaczego w I-II wieku były generalnie podstawą działalności ewangelizacyjnej, bo to one przekonywały do chrześcijaństwa, a potem już niekoniecznie?
  • edytowano lutego 2022
    PawelOdOli powiedział(a):

    gahana powiedział(a):

    Ale w naszej wierze cuda nie są podstawą i nie są niezbędne żeby wierzyć. I nie cuda definiują naszą wiarę.

    Ciekawa kwestia - dlaczego tak jest jak piszesz?
    Dlaczego w I-II wieku były generalnie podstawą działalności ewangelizacyjnej, bo to one przekonywały do chrześcijaństwa, a potem już niekoniecznie?
    @PawelOdOli zwróć uwagę na moment kiedy Jan Chrzciciel posyła uczniów do Jezusa z pytaniem, czy On jest tym którego oczekują. Jezus odpowiada nawiązując wprost do proroctwa Izajasza ( niewidomi odzyskują wzrok, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają itd). Dla ludu oczekującego Mesjasza są to konkretne wyraźne znaki potwierdzające że On nim jest. Były potrzebne tym ludziom, w tamtym momencie. I wcale nie jest tak że cuda ustały po pierwszych chrześcijanach, zawsze się dzialy i dzieją bo też tak Pan Jezus to polecił, dając wierzącym moc Ducha Świętego, by ona towarzyszyła niesieniu Ewangelii. Duch Święty nadal się posługuje zwykłymi chrześcijanami , może żyjemy w czasach tak posuniętej racjonalizacji i odsunięcia Boga że jest to negowane Natomiast zaznaczył też przy okazji rozmowy z Tomaszem już po Zmartwychwstaniu że "błogosławieni którzy nie widzieli a uwierzyli". Również ten wspomniany wyżej fragment z rozmowy Jezusa z uczniami Jana kończy się słowami " A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi". Rzecz jest w tym że same cuda to za mało na dłuższą metę, nie o nie chodzi, a przy tym zły duch także potrafi czynić cuda (które na pierwszy rzut oka wyglądają spektakularnie, ale nie przynoszą dobrych owoców np uzdrowienia demoniczne są nietrwałe lub po jakimś czasie pojawia się inne schorzenie itp). Cud sam w sobie nie może być kryterium działania Bożego, raczej jest czymś w rodzaju narzędzia towarzyszącego Ewangelii, pomocą by człowiek mógł doświadczyć namacalnie Bożej miłości i mocy i zwrócić serce i wolę ku Niemu.
    Podziękował(a) 2gahana olgal

Zostaw komentarz

PogrubionyKursywaPrzekreślenieLista numerowanaLista nieuporządkowana
Emoji
Attach file
Attach image
Wyrównaj do lewejWyśrodkujWyrównaj do prawejPrzełącz widok HTMLPrzełącz pełna stronaPrzełącz światła
Upuść obraz/plik