U mojego męża na kapcie mówi się ciapy . Dla mnie ciapy to takie życiowe fujary . Na Kaszubach mieszkam prawie 20 lat, ale jeszcze się nie przyzwyczaiłam do składni - jesteśmy wyjechani, dostaniemy gosci, on to ma zrobione, zakluczone drzwi ... Jo ma sto znaczeń, w zależności od intonacji O języku kaszubskim nawet nie wspominam, bo on nie jest do pojęcia dla obcokrajowców. Ja go nie mam opanowane ani trochę
Dla mnie szczyt tej strony biernej to: czy ona już ma urodzone? W sensie czy urodziła
To jest kalka z niemieckiego ta strona bierna. Niestety tez jej nadużywam - ktoś kiedyś mi zwrócił na to uwagę. Np mój maz nie mówi, że trzeba to wyprać, zacerować czy wyprasować tylko: trzeba to dać do prania, do zacerowania czy wyprasowania. I wcale nie oznacza to, że pracuje u nas jakaś służąca która to wszystko wykonuje Zawsze wydawało mi się to zabawne.
Nie wiem, czy błąd. Udźwięcznianie to jedna z cech mowy krakowsko- poznańskiej. Tyle, że większość tego nie słyszy. No i w pokoleniu wychowanym na ogólnopolskiej tv część przejmuje wymowę warszawską.
W Poznaniu zdziwiło mnie "nadusić" zamiast "nacisnąć" i jeszcze, że nie rozumieli w sklepie co to są "winerki" (kiełbaski wiedeńskie, z cielęciny chyba) i "kołaczyki" (niby trzeba było mówić drożdżówki, ale na Śląsku to inne ciastka, kołaczyki nie muszą być drożdżowe)
Komentarz
Kluski, czyli makaron domowy. Okraszony słoniną i posypany pokruszonym twarogiem.
Nie wiem gdzie ale słyszałam "ubierz kurtkę" ubierz spodnie...
Błąd językowy a nie regionalizm, ale często spotykam
Oprócz pola, zaniemówiłam, kiedy ekspedientka w sklepie zaproponowała mi PUSTĄ BUŁKĘ
Bynajmniej ja nie wiem