Mówi się, czyli filozoficzne rozważania lingwistyczne
Zakładam wątek lingwistyczny, a nuż widelec będzie ciekawie.
@TecumSeh czy możesz przenieść ostatnie rozważania językowe z "Wspomnień z dzieciństwa"?
edit: telefon mnie źle poprawia
@TecumSeh czy możesz przenieść ostatnie rozważania językowe z "Wspomnień z dzieciństwa"?
edit: telefon mnie źle poprawia
Podziękował(a) 1OlaOdPawla
Komentarz
- Tak?
- Czyżby?
- Tak.
- Aha....
Z kolei w Wielkopolsce, a przynajmniej w tej części gdzie ja mieszkałam, mówiło się "ja". Tak dosłowniej z niemiecka Pamiętam pierwszy obóz zuchowy na którym były dzieciaki z różnych stron, jak nas nie rozumiały i pytały dlaczego na końcu zdania mówimy zawsze "ja"
Nie czuję się do końca rodowitą Torunianką, choć już trzydzieści lat tu mieszkam, ale "jo" przejęłam, przy czym miłość do tego słówka musiała najpierw pokonać dystans kładziony do głowy w rodzinnym mym domu, gdzie uważano to za kaleczenie języka i tępiono jako formę nie uchodzącą ludziom na poziomie
Jo to koloryt tutejszy i tyle, a najfajniej brzmi w ustach wykształconych na poziomie, co kija w dole pleców nie mają
Jak powiesz każdej Polce żeby się odp*doliła, to się obrazi.
Chyba że powiesz Ślązaczce, to się wystroi
Znacie może? Za cholerę sobie nie mogę przypomnieć gdzie to widziałem, ale dobre było.
A Jemu/Jej to też ciekawie używają na Lubelszczyźnie, ale też sobie nie przypomnę.
Ale tu chodziło o to że - o ile dobrze pamiętam, ludzie z Suwalszczyzny nie bijcie:
Ania ma rower. Jej brat ukradł dla niej rower.
Ile rowerów ma Ania?
Już wiem: dam to dla taty, poprawne, ale dziwne, wg większości; dam to tacie
To to samo, co @TecumSeh szukałeś w pamięci. To jest i suwalskie i lubelskie.
Ania ma zero rowerów, albowiem brat zachachmęcił jej rower (czyli po suwalsku i jak rozumiem lubelsku - "dla niej").
Ciekawe jak by zatem brzmiało że zajumał komuś rower celem dania go jej?
Moja babcia, Podkarpacie
A jestem z Lubelszczyzny
Tak to brzmiało: Krycha aleś sie odpierd*****