@gabriela 10 lat, moja psychika tyle nie wytrzyma mnie to wykańcza straszliwie, takie mówienie w powietrze bez widocznego rezultatu ale odkąd zaczęłam wychodzić z domu sama, to prawda, że poziom cierpliwości mi wzrósł
No OK, ale macie jakieś triki, jak to zorganizować? Nie żeby być na każde zawołanie, ale jednak żeby tego czasu trochę znaleźć.
Ja np. słabo sobie radzę z maluchami. U nas wszystkie niemowlęta i toddlery są bardzo absorbujące. Jak mam w domu dziecko poniżej 3 lat, to w zasadzie nigdy nie mam takiego spokojnego czasu, żeby ze starszymi pogadać, bo nonstop wyjec przy nodze. Wspólny czas przy stole też jest nerwowy, bo maluch po dwóch minutach w foteliku zaczyna się wydzierać. Są jakieś patenty, żeby to unormować?
Ale w sensie jesteś już znieczulona permanentnie, czy się znieczulasz po zamknięciu się w odosobnieniu? I czym?
Ostatnio puszczam sobie muzykę w słuchawkach i co najmniej połowy życia nie słyszę. A nawet jak słyszę, to, jak w filmie, z podkładem muzycznym skrojonym pod MOJ nastrój, a nie czyjeś "pierdoły." Jakby lepiej mi się funkcjonuje. Mówię, że się wyłączam i wiedzą, że wołanie mnie z dołu, albo innego pokoju po byle bzdet już nie działa.
Ja też mam swój święty czas w słuchawkach , choć wolę słuchać gadania, a nie muzyki. Zwłaszcza przy gotowaniu. Przy praniu wieszania itp pracach. "Teraz do mnie nie mów"
Pamiętam pro tip o przyczepce rowerowej. Do teraz mi się marzy, może już teraz, tego lata się kiedyś uda
Ale fakt jak nam się kiedyś udało wszystkim wsiąść na wypożyczony sprzęt to wreszcie można było odpocząć, uf... Piękne to było
@hope, koncem czerwca lub koncem lipca będę w okolicy Warszawy. Mogę Ci oddać przyczepkę rowerową. Już nie korzystamy. Wymaga odświeżenia i jest nieco spłowiała od słońca. I ma dziurę w dentce ale pozavtym gites. Jak coś daj znać
O, np. taka sprawa. Jako że mam na głowie mnóstwo spraw, szukam sposobów zaoszczędzenia czasu tam, gdzie się da. I stwierdzam, że mnóstwo czasu zajmuje mi metoda zdartej płyty, tzn. proszę o coś dzieci, one tego nie robią, proszę znowu i znowu, w końcu robią, o co proszę, ale zanim to się stanie, ja tracę dużo czasu na dopilnowanie ich. Myślę, że w rodzinie wielodzietnej to się robi konkretny problem. Czy może np. warto zrobić listę obowiązków do odhaczenia przez każdego i jakieś sankcje za nieterminowe wykonanie? Bez przypominania?
Komentarz
"Teraz do mnie nie mów"
Ja np. słabo sobie radzę z maluchami. U nas wszystkie niemowlęta i toddlery są bardzo absorbujące. Jak mam w domu dziecko poniżej 3 lat, to w zasadzie nigdy nie mam takiego spokojnego czasu, żeby ze starszymi pogadać, bo nonstop wyjec przy nodze. Wspólny czas przy stole też jest nerwowy, bo maluch po dwóch minutach w foteliku zaczyna się wydzierać. Są jakieś patenty, żeby to unormować?
Jest tata, wymieniamy się, Tata z małymi dziećmi, ja że starszymi. Roznie, on z trójką, ja z jedynym, on z jednym, ja z trójką.
Wymieniamy się.
Nie codziennie, nie zawsze, ale wymieniane. Nie musimy wszędzie być w szóstkę
(Teraz mam maluszka w basenie z pileczkami, a cała trójka na tarasie, organizuje hodowlę ślimaków).
Zobaczymy jak długo, ale bardzo doceniam te momenty kiedy trójką się organizuje sama.
"Teraz do mnie nie mów"
Mogę Ci oddać przyczepkę rowerową. Już nie korzystamy.
Wymaga odświeżenia i jest nieco spłowiała od słońca. I ma dziurę w dentce ale pozavtym gites. Jak coś daj znać
Jako że mam na głowie mnóstwo spraw, szukam sposobów zaoszczędzenia czasu tam, gdzie się da. I stwierdzam, że mnóstwo czasu zajmuje mi metoda zdartej płyty, tzn. proszę o coś dzieci, one tego nie robią, proszę znowu i znowu, w końcu robią, o co proszę, ale zanim to się stanie, ja tracę dużo czasu na dopilnowanie ich. Myślę, że w rodzinie wielodzietnej to się robi konkretny problem.
Czy może np. warto zrobić listę obowiązków do odhaczenia przez każdego i jakieś sankcje za nieterminowe wykonanie? Bez przypominania?