@TecumSeh wiem, że toyota to cudo-mimo tego, że tata tylko do serwisu jeździł, jak musiał, to corolla się trzyma nadal nieźle. Nawet nie wiem ile ma lat. 470 K km.
My kupiliśmy dotąd używanego VW. Tańsze po prostu. I Skodę, ale to właściwie to samo. Jeździmy też seatem teścia. Też ok.
(O 7- osobowym myślimy, ale póki co musimy naprawić izolację fundamentów domu więc zdecydowaliśmy, że z kupnem auta poczekamy, bo nie wiemy ile nam te fundamenty wyjdą.)
Zarówno seat jak i skoda to diesel. Skoda Octavia- bardzo lubię nią jeździć, bo ma fajne przyspieszenie seat miał jakieś turbo, ale już nie działa.
Pewnie jakiegoś Sharana będziemy brać pod uwagę, ale to nie wiem kiedy, także jeździć do tej toyoty nie musisz. Ale dzięki
@Bambidu gwarancja nie na wszystko ale na sporo rzeczy. Zresztą to takie ogólne wytyczne bo sporo zależy od indywidualnego podejścia sprzedawcy i negocjacji. Nam na przykład kompleksową gwarancję producenta przedłużyli na czwarty rok samochodu dla wszystkich salonów toyoty.Fakt chwili zakupu miał dwa lata z hakiem...ale i tak z byle pierdołą jechać od nas do Opola gdzie kupowaliśmy byłoby mocno nieekonomiczne. A łódzki serwis dosyć blisko...
Gwarancja jest na wszystko co najważniejsze, natomiast co do podejścia sprzedawców - miałem do czynienia z pięcioma salonami Toyoty, i wszystkie, co do jednego, były naprawdę na bardzo dobrym poziomie.
Niejasno się wyraziłam. Chodziło mi o to, że gwarancja nie obejmuje wszystkich samochodów, które sprzedają. Piszą, że w przypadku Toyoty do 10 lat i do 200tys. km. Inne marki bodajże do 7 lat. Nie chce mi się sprawdzać. Czyli auta @Katarzyna np. ze względu na wiek już nie obejmuje gwarancja. U nas jedyny salon Toyoty, który znam wyjątkowo nieudany. Szybko zrezygnowaliśmy ze współpracy. Tak że roznie bywa.
Niejasno się wyraziłam. Chodziło mi o to, że gwarancja nie obejmuje wszystkich samochodów, które sprzedają. Piszą, że w przypadku Toyoty do 10 lat i do 200tys. km. Inne marki bodajże do 7 lat. Nie chce mi się sprawdzać. Czyli auta @Katarzyna np. ze względu na wiek już nie obejmuje gwarancja.
Tak, dokładnie. Kiedyś zapytałem dlaczego dany egzemplarz, który rozważałem do zakupu, nie ma gwarancji - syn właściciela salonu odpowiedział mi że właśnie dlatego że ma 204 tys km przebiegu, czyli minimalnie za dużo, i sorry, ale im przepisy zabraniają. A samochód był po 1 właścicielu i nie miał 5 lat nawet.
U nas jedyny salon Toyoty, który znam wyjątkowo nieudany. Szybko zrezygnowaliśmy ze współpracy. Tak że roznie bywa.
Podejrzewam, że nie może być w 100% dobrze:) Jakby kogoś interesowało, moje pozytywne doświadczenia obejmują: Toyota Ja-No-Wan Zabrze (tam kupiłem... fiata bravo:) ) Toyota Bońkowscy Poznań (tam kupiłem moją Verso) Toyota Dobrygowski Kraków Toyota Romanowski Kraków (kiedyś na Al Pokoju, teraz na Zakopiance) Toyota Czajka Chorzów (tam trafiłem na syna właściciela)
Słuchejcie, bo się dowiedziałem i niniejszym publicznie się kajam. Samochód który zakupiła @Katarzyna w dobrym stanie NIE JEST.
Mimo że z programu pewne auto w Toyocie, o którym jak dotąd miałem jak najlepsze zdanie. To że gaz robi jaja to jedno, ale u mechanika okazało się że przewody i rozmaite częsci są do wymiany. Samochód po prostu wymaga wkładu finansowego, i nie samo to mnie bulwersuje ale to, że salon zapewniał że wszystko jest w porządku. I to także znajomego @Katarzyny, który zna ludzi z tego salonu - dzwonił tam i prosił o uczciwą ocenę, jak kumple kumplowi.
Noż kurr...wa mać. Przepraszam @Katarzynę i wszystkich co się tu udzielają i piszą i czytają. To że sam miałem same dobre doświadczenia nie oznacza że nie trafiają się wuje w tej firmie. To oczywiscie można było przewidzieć, ale naprawdę nie sądziłem że aż takie.
My jak kupiliśmy naszego C8 w dobrej cenie to na początku na porządny przegląd z naprawami wydaliśmy ok 3000 , z czym się liczyliśmy, ale potem że dwa lata albo lepiej nic poza wymiana oleju ew jakąś pierdola
Dużo trzeba w aucie Katarzyny wymienić i zainwestować?
Oj, ja tam bym na nich psów aż tak nie wieszała. Ponoć "chcącemu nie dzieje się krzywda". Gdybym znała się choć trochę, to powinnam zaglądając pod maskę stwierdzić, że stan samochodu nie jest tak dobry, jak to opisuje protokół. Tyle, że się nie znam i niefrasobliwie podpisałam, że znany jest mi stan techniczny pojazdu. No, trafili na jelenia. A ja przynajmniej już rozumiem, dlaczego w całej tej sytuacji kupowania auta czułam się tak bardzo nie na miejscu... Kolega rzeczoznawca samochodowy deklaruje, że ta podpisana formułka jest do obalenia i mogę dochodzić swoich praw. Tyle, że chyba nie czuję się na siłach. Mechanik obiecuje doprowadzić wszystko sprawnie do porządku. I twierdzi, że po przeprowadzeniu niezbędnych remontów auto powinno posłużyć jeszcze długie lata. Silnik i karoseria ponoć nie wzbudzają żadnych zastrzeżeń. Pan Bóg najwyraźniej zobaczył, że dostrzegłam zalety nieposiadania samochodu i postanowił mi jeszcze ten rozwijający stan przedłużyć...
@Katarzyna po pierwsze I ostatnie Nie możesz po auto jechac sama Moze i na porodachsie znasz Ale na autach to nie bardzo
Ktos musi z Toba jechac Jakis facet Nawetgdyby się nie znal to jednak swpim wygladem odstarszy Moge Michala oddac na ten czas On wiesz ze w te pędy przyjedzie
Wychkdzi na to ze tylko sprzet do rodzenia a ja medyczny
Moje pierwsze auto kupione za 500 zl Wlaczalo wycieraczki przy skrecie w prawo. Kalkson za to kiedy badz Bylo pomaranczowe ale tak zjedzone rdza ze bratanek nazwal je Biedronka
Mój szwagier robił t ak, że umawiał się ze sprzedającym, że podjadą do stacji kontroli pojazdów, żeby było wiadomo co i jak. Tylko wydaje mi się, że ta stacja powinna być wybrana przez kupującego, a nie sprzedającego.
Nie mam pojęcia, ile to pomaga. Chyba rzeczywiście najłatwiej wziąć jakiegoś chłopa, co się zna.
Ale i tak mi się to bardzo, bardzo nie podoba... Gdyby to był właśnie jakiś sprowadzacz zza granicy, to można by się tego było spodziewać, ale salon... ?
Peem tak, gdyby to było w tym salonie co pisałam, że znam to bym się za bardzo nie zdziwiła. A najlepsza i totalnie bezawaryjną Toyotę kupiliśmy sprowadzoną z Niemiec przez handlarza. Różnie bywa... @Katarzyna współczuję szczerze. Ale uważam, że swoich praw powinnaś dochodzić... dla dobra innych klientów tego sprzedawcy.
Są takie firmy, w których mozns zamówić pana który pojedzie obejrzec samochod i sporządzić wyczerpujący raport. Fajna opcja jesli auto jest daleko od nas
Są takie firmy, w których mozns zamówić pana który pojedzie obejrzec samochod i sporządzić wyczerpujący raport. Fajna opcja jesli auto jest daleko od nas
Kupowałam samochód raz. Od handlarza. Na wejściu zapytałam, czy postawi auto na wskazanej przeze mnie stacji kontroli. Postawił. 60km od niego, u " mojego" człowieka.
Jak @Polly będę musiała w perspektywie 2 lat zmienić... I już mi slabo jak o tym myślę, chociaż nie mam złych przygód z kupowaniem... I mam kogo poprosić, żeby mi sprawdził...
@TecumSeh zrobiłeś, co można było na odległość, uważam że i tak należą Ci się podziękowania za pomoc. Każdy dałby się nabrać, skoro nawet informacje zdobyte po znajomości były pozytywne. Niestety realia są takie, że nawet w firmowych salonach oszukują. Ta formułka o "znanym stanie technicznym" to tylko przejaw cwaniactwa handlarzy, ale w sądzie NIC nie znaczy. W tej samej umowie jest napisane że samochód jest w dobrym stanie (powinno być), że sprzedawca udziela gwarancji - kupione w salonie, w ramach specjalnego programu, więc szczególnie tu jest gwarancja i nic nie zwalnia sprzedawcy z odpowiedzialności- tym bardziej że to sprzedawca jest PROFESJONALNYM podmiotem i nie ma prawa się nie znać. Katarzyna jak najbardziej ma prawo żądać realizacji gwarancji. Jedyny problem, to że w tym nieszczęsnym kraju dochodzenie swoich praw też jest męczące - ale czasem trzeba. Myślę że nie można im popuścić. Trzeba się skontaktować i zapytać jak zamierzają zrealizować gwarancję/rękojmię? Jeśli to kwestia naprawy/wymiany instalacji LPG (?), to nie tragedia, ale koszt. Od początku niepokoiło mnie to, co pisaliście o tej instalacji, i podejrzewałem, że jej stan jest (ukrytym) powodem sprzedaży, jednak jeśli poza tym samochód jest w dobrym stanie, to szkoda całkiem z niego rezygnować. Lepiej wymienić instalację - ja już raz tak miałem.
Samochód stoi u mechanika. Poleconego po znajomości. Ten mechanik od gazu specjalistą nie jest (poza tym, że sam jeździ samochodem przerobionym na gaz), ale powiedział, że instalacja jest zrobiona niechlujnie i na pewno wymaga remontu, a może nawet do niczego się nie nadaje. Ale to oceni gazownik później. Teraz po prostu gość wyjął bezpiecznik od instalacji gazowej, żeby nie dało się jej włączyć nawet przypadkiem, bo to ona jest prawdopodobną przyczyną awarii elektryki, która unieruchomiła samochód. Mechanik ocenił, że przed sprzedażą samochód musiał długo stać na placu niejeżdżony, bo w środku ma mnóstwo części pordzewiałych (jakieś przewody, śruby, nakrętki, tarcze hamulcowe czy inne duperele, na których nie znam się zupełnie). Obiecał pilnie wymienić wszystko, co wymaga wymiany. Powiedział, że silnik jest bardzo OK i blacharka też i po wymianach samochód powinien posłużyć jeszcze długie lata. Oby miał rację. Noszę się z zamiarem zadzwonienia w poniedziałek do salonu, albo napisania. Ale nie wiem, czy mi pary starczy do tego. Ekstremalnie nie lubię takich sytuacji. Dodatkowo zniechęca mnie perspektywa, że pewnie i tak nic nie uzyskam, a od samej przepychanki poczuję się raczej gorzej, a nie lepiej. Nawet jeśli mi zaproponują, że mogą mi zwrócić pieniądze, jak ja zwrócę samochód, to średnio mnie taka opcja urządza - po pierwsze, kolejny dzień wyjęty z życia, po drugie koszta przejazdu prawie 300 km w tę i z powrotem (których nikt mi nie zwróci), a do tego perspektywa znów zostania bez samochodu. No, bez sensu. A taką optymistką, żeby wierzyć, że pan z salonu powie mi: "Bardzo nam przykro z powodu zaistniałej sytuacji. Jutro zwrócimy pani pieniądze, a samochód proszę sobie zatrzymać jako odszkodowanie za straty moralne.", to nie jestem...
aż tak to nie ale może dadzą rabat, żebyś miała na naprawy. jeśłi to dealer toytoty to warto im uzmysłowić, że pracują na całą markę i z pewnością forma Toyota będzie zainteresowana, żeby wiedzieć, że w ramach "dobrego auta" wciskają ludziom niesprawdzony kit. Jesteś gotowa porozmawiać o tym by znacząco dołozyli się do remontu bo wtedy poczujesz, że faktycznie kupiłaś dobre auto.
I to jest prawda, w samochodzie najważniejszy jest stan karoserii, podwozia (ilość rdzy - bo rdza jest jak nieuleczalna choroba, którą można tylko spowolnić), potem skrzynia biegów (najdroższa do naprawy), na trzecim miejscu silnik, potem inne rzeczy. Powinnaś zmusić sprzedawcę, żeby usterki usunął na swój koszt, masz jak najbardziej prawo.
Nie mam na to zdrowia. Na mało co mam zdrowie. Muszę oszczędzać, żeby było na to, co niezbędne do przetrwania moim dzieciom. Jakkolwiek głupio to nie zabrzmi - w tej chwili mam znacznie więcej pieniędzy niż zdrowia.
@Katarzyna, napisz do nich maila jak nie masz siły gadać. Część tego co masz napisać masz w moim poprzednim poście. Moge pomóc przy redagowaniu (choć na pewno niezbędna będzie wiedza mechaniczna).
Też nienawidzę takich sytuacji ale staram się to przemóc - tak odzyskałam koszt niepotrzebnego pantomogramu, koszt źle wykonanej biopsji. Sprzedawcy nie zależy, żeby mieć wkurzonego niezadowolonego klienta, który będzie innym opowiadał jak to go w trąbkę zrobili. NIe wiem jaki jest koszt naprawy ale serio poczujesz się choć trochę lepiej jak Ci się dołożą do remontu.
To pisałam ja która 13 lat pracowałam przy reklamacjach.
Ja Cię @Katarzyna rozumiem. Załatwianie takich rzeczy jest dla mnie koszmarne i odbija się na mojej psychice na długo. Mniej mi zależy na pieniądzach niż na moim spokoju, więc jestem w stanie przeboleć takie rzeczy byleby nie doprowadzić do konfrontacji z kimś, kto mnie oszukał..
dla mnie też jest to trudne, czasem bardzo. Za to mój mąż reklamuje nawet żarówki, one mają gwarancję chyba 2 lata i on trzyma te paragonu i jak się przepali wcześniej to jedzie i dają nową. Serio. A że jest inż oświetleniowcem to to jego konik;-)
Komentarz
My kupiliśmy dotąd używanego VW. Tańsze po prostu. I Skodę, ale to właściwie to samo. Jeździmy też seatem teścia. Też ok.
(O 7- osobowym myślimy, ale póki co musimy naprawić izolację fundamentów domu więc zdecydowaliśmy, że z kupnem auta poczekamy, bo nie wiemy ile nam te fundamenty wyjdą.)
Zarówno seat jak i skoda to diesel. Skoda Octavia- bardzo lubię nią jeździć, bo ma fajne przyspieszenie seat miał jakieś turbo, ale już nie działa.
Pewnie jakiegoś Sharana będziemy brać pod uwagę, ale to nie wiem kiedy, także jeździć do tej toyoty nie musisz. Ale dzięki
w przypadku Toyoty do 10 lat i do 200tys. km. Inne marki bodajże do 7 lat. Nie chce mi się sprawdzać. Czyli auta @Katarzyna np. ze względu na wiek już nie obejmuje gwarancja.
U nas jedyny salon Toyoty, który znam wyjątkowo nieudany. Szybko zrezygnowaliśmy ze współpracy. Tak że roznie bywa.
Kiedyś zapytałem dlaczego dany egzemplarz, który rozważałem do zakupu, nie ma gwarancji - syn właściciela salonu odpowiedział mi że właśnie dlatego że ma 204 tys km przebiegu, czyli minimalnie za dużo, i sorry, ale im przepisy zabraniają. A samochód był po 1 właścicielu i nie miał 5 lat nawet. Podejrzewam, że nie może być w 100% dobrze:)
Jakby kogoś interesowało, moje pozytywne doświadczenia obejmują:
Toyota Ja-No-Wan Zabrze (tam kupiłem... fiata bravo:) )
Toyota Bońkowscy Poznań (tam kupiłem moją Verso)
Toyota Dobrygowski Kraków
Toyota Romanowski Kraków (kiedyś na Al Pokoju, teraz na Zakopiance)
Toyota Czajka Chorzów (tam trafiłem na syna właściciela)
Samochód który zakupiła @Katarzyna w dobrym stanie NIE JEST.
Mimo że z programu pewne auto w Toyocie, o którym jak dotąd miałem jak najlepsze zdanie.
To że gaz robi jaja to jedno, ale u mechanika okazało się że przewody i rozmaite częsci są do wymiany. Samochód po prostu wymaga wkładu finansowego, i nie samo to mnie bulwersuje ale to, że salon zapewniał że wszystko jest w porządku. I to także znajomego @Katarzyny, który zna ludzi z tego salonu - dzwonił tam i prosił o uczciwą ocenę, jak kumple kumplowi.
Noż kurr...wa mać. Przepraszam @Katarzynę i wszystkich co się tu udzielają i piszą i czytają. To że sam miałem same dobre doświadczenia nie oznacza że nie trafiają się wuje w tej firmie. To oczywiscie można było przewidzieć, ale naprawdę nie sądziłem że aż takie.
My jak kupiliśmy naszego C8 w dobrej cenie to na początku na porządny przegląd z naprawami wydaliśmy ok 3000 , z czym się liczyliśmy, ale potem że dwa lata albo lepiej nic poza wymiana oleju ew jakąś pierdola
Dużo trzeba w aucie Katarzyny wymienić i zainwestować?
Kolega rzeczoznawca samochodowy deklaruje, że ta podpisana formułka jest do obalenia i mogę dochodzić swoich praw. Tyle, że chyba nie czuję się na siłach.
Mechanik obiecuje doprowadzić wszystko sprawnie do porządku. I twierdzi, że po przeprowadzeniu niezbędnych remontów auto powinno posłużyć jeszcze długie lata. Silnik i karoseria ponoć nie wzbudzają żadnych zastrzeżeń.
Pan Bóg najwyraźniej zobaczył, że dostrzegłam zalety nieposiadania samochodu i postanowił mi jeszcze ten rozwijający stan przedłużyć...
A ja też miałam dobre zdanie o toyocie, jeszcze zanim @TecumSeh coś o tym pisał.
I to jeszcze kobiecie tak?
Kurde nooo...
I ostatnie
Nie możesz po auto jechac sama
Moze i na porodachsie znasz
Ale na autach to nie bardzo
Ktos musi z Toba jechac
Jakis facet
Nawetgdyby się nie znal to jednak swpim wygladem odstarszy
Moge Michala oddac na ten czas
On wiesz ze w te pędy przyjedzie
Moje pierwsze auto kupione za 500 zl
Wlaczalo wycieraczki przy skrecie w prawo. Kalkson za to kiedy badz
Bylo pomaranczowe ale tak zjedzone rdza ze bratanek nazwal je Biedronka
Przezyl jedynie kilka.miesiecy
Fiat nie bratanek
Tylko wydaje mi się, że ta stacja powinna być wybrana przez kupującego, a nie sprzedającego.
Nie mam pojęcia, ile to pomaga. Chyba rzeczywiście najłatwiej wziąć jakiegoś chłopa, co się zna.
Ale i tak mi się to bardzo, bardzo nie podoba... Gdyby to był właśnie jakiś sprowadzacz zza granicy, to można by się tego było spodziewać, ale salon... ?
Jak @Polly będę musiała w perspektywie 2 lat zmienić... I już mi slabo jak o tym myślę, chociaż nie mam złych przygód z kupowaniem... I mam kogo poprosić, żeby mi sprawdził...
Myślę że nie można im popuścić. Trzeba się skontaktować i zapytać jak zamierzają zrealizować gwarancję/rękojmię? Jeśli to kwestia naprawy/wymiany instalacji LPG (?), to nie tragedia, ale koszt.
Od początku niepokoiło mnie to, co pisaliście o tej instalacji, i podejrzewałem, że jej stan jest (ukrytym) powodem sprzedaży, jednak jeśli poza tym samochód jest w dobrym stanie, to szkoda całkiem z niego rezygnować. Lepiej wymienić instalację - ja już raz tak miałem.
Mechanik ocenił, że przed sprzedażą samochód musiał długo stać na placu niejeżdżony, bo w środku ma mnóstwo części pordzewiałych (jakieś przewody, śruby, nakrętki, tarcze hamulcowe czy inne duperele, na których nie znam się zupełnie). Obiecał pilnie wymienić wszystko, co wymaga wymiany. Powiedział, że silnik jest bardzo OK i blacharka też i po wymianach samochód powinien posłużyć jeszcze długie lata.
Oby miał rację.
Noszę się z zamiarem zadzwonienia w poniedziałek do salonu, albo napisania. Ale nie wiem, czy mi pary starczy do tego. Ekstremalnie nie lubię takich sytuacji. Dodatkowo zniechęca mnie perspektywa, że pewnie i tak nic nie uzyskam, a od samej przepychanki poczuję się raczej gorzej, a nie lepiej. Nawet jeśli mi zaproponują, że mogą mi zwrócić pieniądze, jak ja zwrócę samochód, to średnio mnie taka opcja urządza - po pierwsze, kolejny dzień wyjęty z życia, po drugie koszta przejazdu prawie 300 km w tę i z powrotem (których nikt mi nie zwróci), a do tego perspektywa znów zostania bez samochodu. No, bez sensu. A taką optymistką, żeby wierzyć, że pan z salonu powie mi: "Bardzo nam przykro z powodu zaistniałej sytuacji. Jutro zwrócimy pani pieniądze, a samochód proszę sobie zatrzymać jako odszkodowanie za straty moralne.", to nie jestem...
Powinnaś zmusić sprzedawcę, żeby usterki usunął na swój koszt, masz jak najbardziej prawo.
Jakkolwiek głupio to nie zabrzmi - w tej chwili mam znacznie więcej pieniędzy niż zdrowia.
Też nienawidzę takich sytuacji ale staram się to przemóc - tak odzyskałam koszt niepotrzebnego pantomogramu, koszt źle wykonanej biopsji. Sprzedawcy nie zależy, żeby mieć wkurzonego niezadowolonego klienta, który będzie innym opowiadał jak to go w trąbkę zrobili. NIe wiem jaki jest koszt naprawy ale serio poczujesz się choć trochę lepiej jak Ci się dołożą do remontu.
To pisałam ja która 13 lat pracowałam przy reklamacjach.
Za to mój mąż reklamuje nawet żarówki, one mają gwarancję chyba 2 lata i on trzyma te paragonu i jak się przepali wcześniej to jedzie i dają nową. Serio. A że jest inż oświetleniowcem to to jego konik;-)