swoją drogą cosię robi z rozbratela, antrykotu i innych dziwnych części?
pręga ii łata to takie gorsze, na pasztet mama brała, a z pręgi był dobry gulasz bo ona taka kleista była jak to mama mówiła. W ogóle kiedyś mięso wołowe jakieś tańsze było u nas non stop były bitki wołowe a teraz to bym chyba z torbami poszła.
swoją drogą cosię robi z rozbratela, antrykotu i innych dziwnych części?
pręga ii łata to takie gorsze, na pasztet mama brała, a z pręgi był dobry gulasz bo ona taka kleista była jak to mama mówiła. W ogóle kiedyś mięso wołowe jakieś tańsze było u nas non stop były bitki wołowe a teraz to bym chyba z torbami poszła.
Też się dowiem. Ja po prostu kupuje "wołowinę" najczęściej na gulasz, albo rosoł, bo własnoręcznie zrobionymi roladami to się w życiu nie skalałam EDIT a nie, przepraszam, robiłam roladki z kurczaka różne
A w temacie gulaszu - to taki pyszny robiłam kilka razy z wołowiną, warzywami korzeniowymi, czerwonym winem w garnku rzymskim! Aż się sama zawsze dziwię, że mi coś smacznego wyszło
Czuję się całkiem doszkolona w temacie krowy. Teraz mogę iść do mięsnego i poprosić niedbałym tonem znawcy o "ten kawałek antrykota, wie pani, na pieczeń!"
Czuję się całkiem doszkolona w temacie krowy. Teraz mogę iść do mięsnego i poprosić niedbałym tonem znawcy o "ten kawałek antrykota, wie pani, na pieczeń!"
Słyszeliście o rozpadzie Ordo Iuris? Mam nadzieję, że się nie rozwali totalnie.
słyszeliśmy. O Zychu i Pawłowskiej też.
To jej mąż wpadł zrobić porządek w biurze?
Ale o co chodzi? Dacie jakiś link?
Pan Zych i Pani Pawłowska od dłuższego czasu mieli romans. I to gorący sądząc po sms i zdjęciach jakie mąż Pawłowskiej znalazł w jej telefonie. Ja się dowiedział to wpadł do siedziby OL i sprał Zycha po pysku publicznie. Skończyło się tym, ze zarówno żona Zycha jak i mąż Pawłowskiej złożyli pozwy rozwodowe. Prezes OL (co potwiedził w oficjalnym oświadczeniu) zażądał rezygnacji Zycha. Pawłowska poszła za nim i utworzyli własną organizację. Pewnie będą dalej walczyc z rozwodami....
Smutek. Tacy młodzi a tak właśnie spaprali sobie i rodzinie życie. Zych ma synka Leosia, Pawłowska dwóch małych synków. Jak mi przykro..
Słyszeliście o rozpadzie Ordo Iuris? Mam nadzieję, że się nie rozwali totalnie.
słyszeliśmy. O Zychu i Pawłowskiej też.
To jej mąż wpadł zrobić porządek w biurze?
Ale o co chodzi? Dacie jakiś link?
Pan Zych i Pani Pawłowska od dłuższego czasu mieli romans. I to gorący sądząc po sms i zdjęciach jakie mąż Pawłowskiej znalazł w jej telefonie. Ja się dowiedział to wpadł do siedziby OL i sprał Zycha po pysku publicznie. Skończyło się tym, ze zarówno żona Zycha jak i mąż Pawłowskiej złożyli pozwy rozwodowe. Prezes OL (co potwiedził w oficjalnym oświadczeniu) zażądał rezygnacji Zycha. Pawłowska poszła za nim i utworzyli własną organizację. Pewnie będą dalej walczyc z rozwodami....
Czy karmienie piersią dziecka w wieku dwóch lat to zbrodnia? Pewna psycholog powiedziała mi, że robię córce krzywdę, że z nią śpię i ja jeszcze karmię. Czy naprawdę powinnam już odstawić?
No właśnie ja byłam w szoku i oczy mi z orbit wyszły. Ja jej mówię, że syna karmiłam 2,5 r a ona pokiwała głową i rzuciła jeszcze kilka tekstów że tak nie można
wytyczne WHO – czyli sześć miesięcy wyłącznego karmienia piersią i dwa lata lub dłużej kontynuowania karmienia piersią przy wprowadzaniu produktów uzupełniających – oraz drobną adnotację, która sprawiła że powstał dzisiejszy wpis.
Otóż autorzy podkreślają, że korzyści z takiego karmienia piersią są uniwersalne i, sprawdźcie sobie sami, ale dokument ma napisane dosłownie, że takie karmienie piersią jest istotne dla dzieci i matek w krajach bogatych, średniozamożnych i biednych
Ja jej mówię, że przecież dwa lata to nie takie duże dziecko. A ona "Nieee? Przecież to już bardzo duże dziecko! Krzywdę jej pani robi, tak nie można". A ja "yyy ale jaka krzywdę, tym że się przytulamy?" A ona wraz swoje. No i już nic więcej się nie odzywałam. Naprawdę, ja wiem że karmienie jest dobre, ale dla mnie to byl szok, że doświadczona pani psycholog mówi mi takie rzeczy. Pomyślałam, że może faktycznie ma rację, może to niewłaściwe. No i sama już nie wiem co o tym myśleć.
Pani psycholog doradź @Honi, żeby się dokształciła zamiast u matki stres i nieuzasadnione wyrzuty sumienia powodować. Słownik 'dokształciła' mi na 'przekształciła' zmienia. Tym razem chyba ma rację bo faktycznie jakby nie ten zawód wybrała...
Czy karmienie piersią dziecka w wieku dwóch lat to zbrodnia? Pewna psycholog powiedziała mi, że robię córce krzywdę, że z nią śpię i ja jeszcze karmię. Czy naprawdę powinnam już odstawić?
No właśnie ja byłam w szoku i oczy mi z orbit wyszły. Ja jej mówię, że syna karmiłam 2,5 r a ona pokiwała głową i rzuciła jeszcze kilka tekstów że tak nie można
Po pierwsze: od lekarza wiem, że ze zdrowotnego punktu widzenia długie karmienie jest bardzo istotne, ponieważ mleko matki ma nie tylko cenne składniki odżywcze, ale też zawiera przeciwciała (kiedy organizm mamy łapie jakieś infekcje), więc dziecko długo karmione piersią automatycznie buduje wysoką odporność. Nawet jeśli to mleko jest już inne niż to, którym żywił się niemowlak, nie aż tak odżywcze, to nadal jest wartościowe, choćby ze względu na te przeciwciała.
Lekarz pediatra, ktora prowadziła mojego syna od pierwszego miesiąca życia prosiła mnie, żebym karmiła go jak najdłużej, nawet za cenę mojego niewyspania (budził mnie po 6-8 razy w nocy na karmienie), ponieważ chciała uniknąć podawania mu mieszanek przed snem, czy kaszek dla dzieci, czy też krowiego mleka. Miał AZS jak był mały i w tym przypadku karmienie piersią było szczególnie ważne.
Poza tym zdaniem pani doktor kaszki i sztuczne mieszanki powodują nadwagę u dzieci, której trudno się potem pozbyć. Zgodnie z jej zaleceniami karmiłam synka ponad dwa i pół roku. Moja norweska przyjaciółka karmiła córeczkę do 3 r.ż.
Dodam jeszcze, że wspomniana przeze mnie lekarz pediatra jest znaną w Krakowie specjalistką w leczeniu chorób zakaźnych u dzieci (wówczas była ordynatorem dziecięcego oddziału chorób zakaźnych). Nazywa się Lidia Stopyra i w obecnych czasach często występuje w wiadomościach TVP.
Po drugie: opowiem Ci anegdotkę Dwa miesiące po urodzeniu synka poszłam z nim na spacer po parku w Nowej Hucie. W pewnym momencie podchodzi do mnie starszy, elegancko wyglądający pan w czarnym palcie i wełnianej czapeczce z daszkiem. Zagląda do wózeczka i mówi: "a większych to już w szpitalu nie dawali??" Zanim zdążyłam się obruszyć, starszy pan ciągnął rozmowę: "patrz pani, takie toto małe, a kiedyś z tego chłop będzie". I zaczął opowieść o swoim dzieciństwie spędzonym na wsi. Przekonywał mnie, żebym karmiła piersią długo i nie oglądała się na krytykantów. Mówił, że jego mama, jak i inne wiejskie kobiety w tamtych czasach, karmiły piersią również czteroletnie dzieci, a bywało , że i starsze. Mówił, że jak mama miała malutkie dziecko, to to starsze też korzystało z "bufetu", bo dostawiało sobie stołeczek i jak mama zajęta była np. robieniem pierogów, to czteroletnie dziecko stojąc na stołeczku samo się obsłużyło i nakarmiło maminym mlekiem. Przekonywał mnie, że te dzieci karmione długo mlekiem mamy były zdrowsze i miały znakomitą odporność. Przestrzegał też przed piciem krowiego mleka.
A tak na marginesie: ten pan opowiedział mi hardcorową historię własną: kiedy się urodził, po pobieżnych oględzinach uznano go za zmarłego, bo nie dawał znaku życia. W związku z tym zaniesiono go do warsztatu ojca, gdzie czekał na swój pogrzeb. Noworodek został przykryty gazetą, a tata zabrał się do robienia trumienki. Wtem do warsztatu przyszedł sąsiad, gadu gadu z ojcem noworodka, po jakiejś chwili mówi : "patrz, co to się tam rusza pod tą gazetą?". Odkryli go a ten w płacz. Szybko go odratowano. Żył długo, był pogodnym i silnym człowiekiem. Kiedy go spotkałam w parku miał 82 lata, był w pełni sprawny fizycznie i bystry.
Ale fajna historia. Bardzo lubię słuchać opowieści starszych, doświadczonych osób. Ja też karmiłam jednego z synów do 3 r ż. Jedyny problem był taki że jak już był 2,5 latkiem to czasem szarpał mi bluzkę w kościele, że chce pić tu i teraz.
To mit że mleko z czasem traci na wartości. Jest wręcz przeciwnie. Pokarm matek które karmią duże dzieci jest bardziej tłusty i ma więcej białka. Sprawdzone przez Olę Wesolowską, szefową Banku Mleka Kobiecego, dr biologii
Komentarz
swoją drogą cosię robi z rozbratela, antrykotu i innych dziwnych części?
pręga ii łata to takie gorsze, na pasztet mama brała, a z pręgi był dobry gulasz bo ona taka kleista była jak to mama mówiła. W ogóle kiedyś mięso wołowe jakieś tańsze było u nas non stop były bitki wołowe a teraz to bym chyba z torbami poszła.
Ja często kupuję najtańszą wołowinę i każę sobie zmielić, bo takich błoniastych nie chcą jeść.
Wydawało mi się że taniej ale ponad 100 zl.
Edit: w ostropolu tam kupujemy na Tatarek przecudny ale taką po ok 50 zl/kg
https://www.gosc.pl/doc/5377629.Milosc-patrzy-z-oczu
Pewna psycholog powiedziała mi, że robię córce krzywdę, że z nią śpię i ja jeszcze karmię.
Czy naprawdę powinnam już odstawić?
To tak na marginesie.
Bo tekst pani psycholog jest dla mnie bulwersujący.
Otóż autorzy podkreślają, że korzyści z takiego karmienia piersią są uniwersalne i, sprawdźcie sobie sami, ale dokument ma napisane dosłownie, że takie karmienie piersią jest istotne dla dzieci i matek w krajach bogatych, średniozamożnych i biednych
A ona wraz swoje.
No i już nic więcej się nie odzywałam.
Naprawdę, ja wiem że karmienie jest dobre, ale dla mnie to byl szok, że doświadczona pani psycholog mówi mi takie rzeczy.
Pomyślałam, że może faktycznie ma rację, może to niewłaściwe.
No i sama już nie wiem co o tym myśleć.
Karm sobie nawet i do 3 r.ż.jesli Wam to daje szczęście
Słownik 'dokształciła' mi na 'przekształciła' zmienia. Tym razem chyba ma rację bo faktycznie jakby nie ten zawód wybrała...
@Honi
Po pierwsze: od lekarza wiem, że ze zdrowotnego punktu widzenia długie karmienie jest bardzo istotne, ponieważ mleko matki ma nie tylko cenne składniki odżywcze, ale też zawiera przeciwciała (kiedy organizm mamy łapie jakieś infekcje), więc dziecko długo karmione piersią automatycznie buduje wysoką odporność.
Nawet jeśli to mleko jest już inne niż to, którym żywił się niemowlak, nie aż tak odżywcze, to nadal jest wartościowe, choćby ze względu na te przeciwciała.
Lekarz pediatra, ktora prowadziła mojego syna od pierwszego miesiąca życia prosiła mnie, żebym karmiła go jak najdłużej, nawet za cenę mojego niewyspania (budził mnie po 6-8 razy w nocy na karmienie), ponieważ chciała uniknąć podawania mu mieszanek przed snem, czy kaszek dla dzieci, czy też krowiego mleka.
Miał AZS jak był mały i w tym przypadku karmienie piersią było szczególnie ważne.
Poza tym zdaniem pani doktor kaszki i sztuczne mieszanki powodują nadwagę u dzieci, której trudno się potem pozbyć.
Zgodnie z jej zaleceniami karmiłam synka ponad dwa i pół roku.
Moja norweska przyjaciółka karmiła córeczkę do 3 r.ż.
Dodam jeszcze, że wspomniana przeze mnie lekarz pediatra jest znaną w Krakowie specjalistką w leczeniu chorób zakaźnych u dzieci (wówczas była ordynatorem dziecięcego oddziału chorób zakaźnych).
Nazywa się Lidia Stopyra i w obecnych czasach często występuje w wiadomościach TVP.
Po drugie: opowiem Ci anegdotkę
Dwa miesiące po urodzeniu synka poszłam z nim na spacer po parku w Nowej Hucie.
W pewnym momencie podchodzi do mnie starszy, elegancko wyglądający pan w czarnym palcie i wełnianej czapeczce z daszkiem.
Zagląda do wózeczka i mówi: "a większych to już w szpitalu nie dawali??"
Zanim zdążyłam się obruszyć, starszy pan ciągnął rozmowę: "patrz pani, takie toto małe, a kiedyś z tego chłop będzie".
I zaczął opowieść o swoim dzieciństwie spędzonym na wsi.
Przekonywał mnie, żebym karmiła piersią długo i nie oglądała się na krytykantów.
Mówił, że jego mama, jak i inne wiejskie kobiety w tamtych czasach, karmiły piersią również czteroletnie dzieci, a bywało , że i starsze.
Mówił, że jak mama miała malutkie dziecko, to to starsze też korzystało z "bufetu", bo dostawiało sobie stołeczek i jak mama zajęta była np. robieniem pierogów, to czteroletnie dziecko stojąc na stołeczku samo się obsłużyło i nakarmiło maminym mlekiem.
Przekonywał mnie, że te dzieci karmione długo mlekiem mamy były zdrowsze i miały znakomitą odporność.
Przestrzegał też przed piciem krowiego mleka.
A tak na marginesie: ten pan opowiedział mi hardcorową historię własną: kiedy się urodził, po pobieżnych oględzinach uznano go za zmarłego, bo nie dawał znaku życia.
W związku z tym zaniesiono go do warsztatu ojca, gdzie czekał na swój pogrzeb.
Noworodek został przykryty gazetą, a tata zabrał się do robienia trumienki.
Wtem do warsztatu przyszedł sąsiad, gadu gadu z ojcem noworodka, po jakiejś chwili mówi : "patrz, co to się tam rusza pod tą gazetą?".
Odkryli go a ten w płacz. Szybko go odratowano.
Żył długo, był pogodnym i silnym człowiekiem. Kiedy go spotkałam w parku miał 82 lata, był w pełni sprawny fizycznie i bystry.