Ok, to piszę jak było u nas (z zastzezeniem, że objawy uszkodzonej grzałki i nieszczelności są podobne; ten cały serwis to o tyle się przydał, że wyeliminowaliśmy jedną z opcji).
1. Wyciągnąć cały czynnik (jest łatwopalny) kompresorem. 2. Zamontować zawór Schroedera na króćcu i jednocześnie wylutowac stary osuszacz i wlutowac nowy (wszystko do kupienia na allegro), lutować na twardo ofc. 3. Wlać uszczelniacz do kompresora z lodowki (uszczelni niewielkie otwory, duże uszkodzenia niestety nie; u nas schodził czynnik dość powoli, więc mąż założył, że nasza dziurka jest wystarczająco mała), strzykawką przez zawór Schroedera. 4. Zrobić próżnię w układzie kompresorem - może to potrwać różnie, zależnie od temperatury powietrza (sprawdza się jakieś tabele punktu potrójnego wody), celem jest całkowite osuszenie układu. U nas w temp. ok. 25 st zajęło coś z godzinę i trochę. Robimy w każdym razie tak długo, aż z kompresora pójdzie para. 5. Wpompować czynnik chłodzący (do kupienia na allegro), na tabliczce lodówki powinno być napisane ile go w danej lodówce musi być. Mąż zrobil sposobem domowym, mianowicie postawił pojemnik z czynnikiem na wadze kuchennej i wg tego wpompowal odp ilość gramów. Realnie można wpompować więcej, niektórzy na forach pisali, że do naszego typu lodówki nawet i połowę więcej tego co jest napisane na tabliczce.
Zanim w ogóle można zabrać się za robotę to najlepiej i do 72 h odczekać i doprowadzić do całkowitego rozmrożenia, szczegolnie chodzi o rozmrozenie i odparowanie wody na polaczeniu parownikow, z zamrażarki i z lodówki. Jak jest nieszczelność to tam zbiera się wilgoć, zamarza i nie dopuszcza czynnika w górę (u nas tak było właśnie, zamrażarka mrozila nadal i na fest, góra była ciepła).
@Rogalikowa - dzięki Kobieto! Szacun, że Ci się chciało to pisać. Połowy nie rozumiem , ale mąż pewnie będzie wiedział. A może jeszcze komu się przyda. Dobrze wiedzieć na trudne czasy. U nas był z no frost i to pierwsze, o co się pytali, jak mąż szukał machera do naprawy... No i kręcili nosami. Pewnie ważne to i być może coś zmienia...
Czytąm te moje wypociny jeszcze raz i widzę, że jest sporo skrótów myślowych. Ale może jak ktoś mniej więcej kuma o co chodzi to się domyśli A jak nie kuma to dopiszę, na wniosek. A jak jeszcze bardziej nie kuma to lepiej niech się nie zabiera za to
@mamaw na fb często są fora mieszkańców danej gminy/miejscowości/dzielnicy. To głównie zależy, jaki charakter pracy, ale niektóre zawody można ogłosić w ten sposób.
Krótko mówiąc, w potocznym rozumieniu: człowiek nie do końca panuje nad swymi uczuciami, może się zakochać, może się dać komuś zbałamucić i dzieje się to szybko, niespodziewanie i niejako "bezwolnie" itp - krew nie woda.
O, a ja zupełnie inaczej to rozumiem. Krew czyli więzy pokrewieństwa. Mamy takie cechy, zachowania, jak nasi przodkowie. Coś jak "niedaleko pada jabłko od jabłoni" tylko też trochę w stronę związków z rodziną.
Moja Mama używała takiego sformułowania,.gdy mówiła do mnie: "Dziecko uważaj, żebyś nie zaciążyła, bo wiesz, chłopak młody... krew nie woda..." wiadomo o co kaman
Krew gorąca. Co sprawia, że czujemy podniecenie? A no właśnie krew, krew w narzadach szybko płynie. Nie żadna woda. Stąd z drugiej strony ozięblosc i zimnokrwista ryba...
Komentarz
1. Wyciągnąć cały czynnik (jest łatwopalny) kompresorem.
2. Zamontować zawór Schroedera na króćcu i jednocześnie wylutowac stary osuszacz i wlutowac nowy (wszystko do kupienia na allegro), lutować na twardo ofc.
3. Wlać uszczelniacz do kompresora z lodowki (uszczelni niewielkie otwory, duże uszkodzenia niestety nie; u nas schodził czynnik dość powoli, więc mąż założył, że nasza dziurka jest wystarczająco mała), strzykawką przez zawór Schroedera.
4. Zrobić próżnię w układzie kompresorem - może to potrwać różnie, zależnie od temperatury powietrza (sprawdza się jakieś tabele punktu potrójnego wody), celem jest całkowite osuszenie układu. U nas w temp. ok. 25 st zajęło coś z godzinę i trochę. Robimy w każdym razie tak długo, aż z kompresora pójdzie para.
5. Wpompować czynnik chłodzący (do kupienia na allegro), na tabliczce lodówki powinno być napisane ile go w danej lodówce musi być. Mąż zrobil sposobem domowym, mianowicie postawił pojemnik z czynnikiem na wadze kuchennej i wg tego wpompowal odp ilość gramów. Realnie można wpompować więcej, niektórzy na forach pisali, że do naszego typu lodówki nawet i połowę więcej tego co jest napisane na tabliczce.
Zanim w ogóle można zabrać się za robotę to najlepiej i do 72 h odczekać i doprowadzić do całkowitego rozmrożenia, szczegolnie chodzi o rozmrozenie i odparowanie wody na polaczeniu parownikow, z zamrażarki i z lodówki. Jak jest nieszczelność to tam zbiera się wilgoć, zamarza i nie dopuszcza czynnika w górę (u nas tak było właśnie, zamrażarka mrozila nadal i na fest, góra była ciepła).
Szacun, że Ci się chciało to pisać.
Połowy nie rozumiem , ale mąż pewnie będzie wiedział.
A może jeszcze komu się przyda. Dobrze wiedzieć na trudne czasy.
U nas był z no frost i to pierwsze, o co się pytali, jak mąż szukał machera do naprawy... No i kręcili nosami. Pewnie ważne to i być może coś zmienia...
wiadomo o co kaman
Stąd z drugiej strony ozięblosc i zimnokrwista ryba...
Myślałem, że wszyscy znają powiedzenie krew nie woda. No więc moja Duża nie.
Hmmm.
Ja w jej wieku...