Wydaje mi się , że pralka waży wsad i dobiera wodę do wagi. Nie wiem jak to wychodzi w praktyce. Jedną rzecz można uprać na 15 minutowym programie..albo w 3 minutowym... przy użyciu rąk i miski
O mamo, u mnie wanna to oszczędność wody, odkąd towarzystwo przerzuciło się na prysznic z 2m3 na osobę mamy 3m3 A wracając do prania to never ending story... szczególnie latem. U mnie problem zaczyna się na etapie brak szaf, mamy jedna duża która jest trudnodostepna, dzwi przesuwne pospadały, Paweł coś naprawiał Ale niewiele to zmieniło. Mamy 2 kosze na pranie - że wzgl na dwie łazienki. W głównej duży 80l wiklinowy a w tej przy sypialni 40l waziutki plastikowy. Ogólnie jest ok,ale jak dziewczyny zaczynają sprzątać to się nagle nie domykają te kosze... piorę pranie wg kolorów, oddzielnie tylko ręczniki i scierki - to jedyne pranie któremu daje 60 stopni (przy przydomowej oczyszczalni wg opisów na instrukcji trzeba unikać wysokich temperatur), reszta 30-40 stopni. Pralka obecnie 11kg i piorę tak 10 pran tygodniowo (6-7 normalnych, 2 razy w tyg ręczniki, raz pościel albo inne gabaryty), pranie sortuje kolorami tj białe, czarne, szary+Granat, wszelkie odcienie czerwieni. Idzie mi 2 -3 frosche w płynie (ok 60-90zl )miesięcznie i 1 frosh do bialego na 2 miesiace (36 zl) + do plukania 2 frosche (24 zl) - drogo Ale po 1 mamy ta oczyszczalnie więc produkty biodegradowalne a do tego mamy mega twarda wodę więc trzeba dać tego trochę żeby się zapienilo i zadziałało (na jesienie jak się uda to założymy tą stacje uzdatniania to liczę na oszczędność w ilosci), ale nie musimy co miesiąc szamba wywozić więc pewnie i tak wychodzi taniej niż innym z normalna chemia. Cala jesień zimę i dlugo wiosnę suszę w suszarce i tu już mam swoj patent - mam kosz wiklinowy długi a wąski, akurat na styk mieści się w przejściu w łazience, klękam przy suszarce wyjmuje i składam na kupki - każdemu swoją kupkę robię. Jak kończę zanoszę dziewczynom ich kupki na biurko a swoje męża i maluchów rozkładam na półki. W lecie suszę na sznurach i tu problem ze składaniem więc ładuje do kosza i dziewczynom zostawiam i tu problematycznie bo to trwa kilka dni zanim złoża a codziennie dochodzi kolejne. Pranie nastawiam na noc jak jest taryfa, białe piorę zwykle w sobotę i to wygląda tak że w piątek kto ostatni się myje nie spuszcza wody z wanny ja dodaje ze 2-3 szklanki sody i pranie w tej wodzie moczy się do południa w sobotę i wtedy nastawiam na długi 5godzinny program do bawelny. Ogólnie widzę tendencje spadkowa, kiedyś 14 pran tygodniowo było mało, teraz największy problem to Hania z Maćkiem, oni są wiecznie brudni + Hania nagminne siku, kopa w majtki więc się zbiera dużo szybciej.
Mi mentalnie pomaga, że ta suszarka na pralce otwiera się odwrotnie. Tzn pralka z lewej a suszarka z prawej. I łatwo przerzucić. Pomaga też ta wysuwana półka bo stawiam kosz i siup wysuszone do kosza. Ekspresem to idzie. My odczuliśmy ulgę dopiero w tym roku. Latami mieliśmy pralko suszarkę która nie suszyła do szafy tylko na rozwieszanie na tych stojących.
Wielodzietni powinni dostawać w pakiecie z becikowym suszarkę bębnową.
O A jeszcze co do prasowania zawsze miałam problem bo deska odkładana każdemu przeszkadzała, żelazko też, kupiliśmy organizer a że nasza deska nie pasowała to z trytek uchwyty zrobione i wisi, jak trzeba to tylko zdejmuje prasuje i odwieszam
U nas pranie robię puki co ja. Zwykle dwa razy w tygodniu plus ręczniki i pościel jak wypada. Niedługo dojdą znowu pieluchy niemowlaka (co 2-3 dni piorę je). Również segreguje na parę kolorów ubrania : białe, czerwone(róże, żółcie i pomarańcze w tym), niebieskie (jasne i średnie, do tego zielone jasne dochodzą), szare (z brązowymi i ciemnozielonymi) oraz czarne (tez ciemny granat w tym i grafit). W zależności od ilości czasami łącze szare z czarnymi lub niebieskie z szarym. Przed praniem każdy ciuch jak trzeba zapieram / daje odplamiacz lub odtłuszczacz bo piorę zwykle w Białym jeleniu lub Loveli i one niestety słabo dopierają plamy z owoców czy tłuszcze. Pralkę i suszarkę mamy w kotłowni ustawioną jedno na drugim. Tam mam też miejsce na suszarkę tradycyjną i na bieżąco przy przekładaniu rozwieszam rzeczy, które nie chcę żeby się suszyły w bębnie. Zwykle ustawiam cykl prania na funkcje dżinsy bo ma najmniejsze zużycie wody i energii, trwa 1,10 h i pokrywa się mniej więcej z czasem suszenia rzeczy. Także jak idę do pralni to od razu daję do kosza rzeczy z suszarki i załadowuje pralkę. Mąż wieczorem wynosi mi pełne kosze do salonu gdzie lubię sobie składać rzeczy i segregować. Odkładam też na jedną kupkę rzeczy do prasowania (niewiele). Dzieciom nie zlecam tego, bo to lubię robić to raz, dwa- one zwykle byle jak wsadzają te ciuchy do szafy i potem jest tam groch z kapusta i pomięte wszystko). Przy okazji układania im rzeczy- zwykle rano na następny dzień - mam okazje trochę uporządkować im szafy i wyciągnąć ewentualne schowane brudy (niestety często jak mają sprzątać to wkładają albo brudne rzeczy do szafy-albo jak im się nie chce składać ciuchów co na bieżąco chodzą- dają je do prania). To wtedy przy kolejnym segr. brudnych odkładam te czyste. Dodatkowo rano przed praniem przechodzę przez pokoje i sprawdzam czy nie ma gdzieś po kątach i w łóżku pochowanych brudnych, bo tak im ciężko czasami do kosza donieść... Prasowanie rzeczy pomiętych robię dopiero jak mi się osobno kosz cały uzbiera, chyba że coś na niedzielę potrzeba to się czasem wyłamię.
super organizer skąd? @Agmar Natomiast nijak nie rozumiem jak zamiana wanny naprysznic spowodowała wzrost zucyia wody. Zeby na prysznicu zużyc tyle co na wannie trzeba by lać go ciurkiem, nei wiem ile, z poł godziny pewnie jak nie lepiej.
super organizer skąd? @Agmar Natomiast nijak nie rozumiem jak zamiana wanny naprysznic spowodowała wzrost zucyia wody. Zeby na prysznicu zużyc tyle co na wannie trzeba by lać go ciurkiem, nei wiem ile, z poł godziny pewnie jak nie lepiej.
Chyba zależy jaka wannę masz? Ja mam malutka szybko się napełnia, i zwykle było tak dzieciaki myły się w tej samej wodzie dolewając tylko cieplej, chyba że maluchy bardzo brudne ale one się boją dużo wody więc tylko aby im nogi zakryło i już krzyczały dość za to spod prysznica wygonić nie mogę
Ja mam malutka szybko się napełnia, i zwykle było tak dzieciaki myły się w tej samej wodzie dolewając tylko cieplej
Wiadomo, każda rodzina ma swoje zwyczaje, ale konieczność kąpieli w wodzie po kimś sprawiłaby, że wyciągnęłabym miedniczkę i umyłam się na nią dzbanuszkiem wody
Prasować też lubię. Tak jak @Hanq zbieram konkretną ilość rzeczy. Tak, żeby warto było zagrzać wodę w stacji parowej. Prasuję koszule i niektóre sukienki. No i obrusy oraz zasłonki, ale to raz na jakiś czas.
Ja mam malutka szybko się napełnia, i zwykle było tak dzieciaki myły się w tej samej wodzie dolewając tylko cieplej
Wiadomo, każda rodzina ma swoje zwyczaje, ale konieczność kąpieli w wodzie po kimś sprawiłaby, że wyciągnęłabym miedniczkę i umyłam się na nią dzbanuszkiem wody
U nas też się myją tak, nie wiem bo ja też jako dziecko się tak myłam i taka była kolejka co drugie. Tylko starsze biorą prysznic bo szybciej. Ale maluchy to nadal po sobie i zawsze tak było.
Ja mam malutka szybko się napełnia, i zwykle było tak dzieciaki myły się w tej samej wodzie dolewając tylko cieplej
Wiadomo, każda rodzina ma swoje zwyczaje, ale konieczność kąpieli w wodzie po kimś sprawiłaby, że wyciągnęłabym miedniczkę i umyłam się na nią dzbanuszkiem wody
U nas też się myją tak, nie wiem bo ja też jako dziecko się tak myłam i taka była kolejka co drugie. Tylko starsze biorą prysznic bo szybciej. Ale maluchy to nadal po sobie i zawsze tak było.
Jak byłam mała i nie mieliśmy łazienki to tak się.mylismy. Była duża balia a Tato przynosił wodę ze studni i grzał na piecu. Najpierw maluchy, a potem starsi.
Teraz w naszym domu, nikt po nikim się nie umyje. Brzydzą się. Ale odkąd mamy prysznic to wanna jest rzadko używana.
W "cieszy i raduje" stoi witrynka, ponieważ musiała być odsunięta od ściany żeby było miejsce na zasłonki powstała wnęka na 10cm. I dokładnie się tam deska mieści. Od strony stołu mąż zrobi tak, by ta wnęka nie była widoczna, ale łatwo dostępna.
Komentarz
A wracając do prania to never ending story... szczególnie latem.
U mnie problem zaczyna się na etapie brak szaf, mamy jedna duża która jest trudnodostepna, dzwi przesuwne pospadały, Paweł coś naprawiał Ale niewiele to zmieniło. Mamy 2 kosze na pranie - że wzgl na dwie łazienki. W głównej duży 80l wiklinowy a w tej przy sypialni 40l waziutki plastikowy. Ogólnie jest ok,ale jak dziewczyny zaczynają sprzątać to się nagle nie domykają te kosze... piorę pranie wg kolorów, oddzielnie tylko ręczniki i scierki - to jedyne pranie któremu daje 60 stopni (przy przydomowej oczyszczalni wg opisów na instrukcji trzeba unikać wysokich temperatur), reszta 30-40 stopni. Pralka obecnie 11kg i piorę tak 10 pran tygodniowo (6-7 normalnych, 2 razy w tyg ręczniki, raz pościel albo inne gabaryty), pranie sortuje kolorami tj białe, czarne, szary+Granat, wszelkie odcienie czerwieni. Idzie mi 2 -3 frosche w płynie (ok 60-90zl )miesięcznie i 1 frosh do bialego na 2 miesiace (36 zl) + do plukania 2 frosche (24 zl) - drogo Ale po 1 mamy ta oczyszczalnie więc produkty biodegradowalne a do tego mamy mega twarda wodę więc trzeba dać tego trochę żeby się zapienilo i zadziałało (na jesienie jak się uda to założymy tą stacje uzdatniania to liczę na oszczędność w ilosci), ale nie musimy co miesiąc szamba wywozić więc pewnie i tak wychodzi taniej niż innym z normalna chemia.
Cala jesień zimę i dlugo wiosnę suszę w suszarce i tu już mam swoj patent - mam kosz wiklinowy długi a wąski, akurat na styk mieści się w przejściu w łazience, klękam przy suszarce wyjmuje i składam na kupki - każdemu swoją kupkę robię. Jak kończę zanoszę dziewczynom ich kupki na biurko a swoje męża i maluchów rozkładam na półki. W lecie suszę na sznurach i tu problem ze składaniem więc ładuje do kosza i dziewczynom zostawiam i tu problematycznie bo to trwa kilka dni zanim złoża a codziennie dochodzi kolejne. Pranie nastawiam na noc jak jest taryfa, białe piorę zwykle w sobotę i to wygląda tak że w piątek kto ostatni się myje nie spuszcza wody z wanny ja dodaje ze 2-3 szklanki sody i pranie w tej wodzie moczy się do południa w sobotę i wtedy nastawiam na długi 5godzinny program do bawelny. Ogólnie widzę tendencje spadkowa, kiedyś 14 pran tygodniowo było mało, teraz największy problem to Hania z Maćkiem, oni są wiecznie brudni + Hania nagminne siku, kopa w majtki więc się zbiera dużo szybciej.
Pomaga też ta wysuwana półka bo stawiam kosz i siup wysuszone do kosza. Ekspresem to idzie.
My odczuliśmy ulgę dopiero w tym roku.
Latami mieliśmy pralko suszarkę która nie suszyła do szafy tylko na rozwieszanie na tych stojących.
Wielodzietni powinni dostawać w pakiecie z becikowym suszarkę bębnową.
Prasowanie rzeczy pomiętych robię dopiero jak mi się osobno kosz cały uzbiera, chyba że coś na niedzielę potrzeba to się czasem wyłamię.
Natomiast nijak nie rozumiem jak zamiana wanny naprysznic spowodowała wzrost zucyia wody. Zeby na prysznicu zużyc tyle co na wannie trzeba by lać go ciurkiem, nei wiem ile, z poł godziny pewnie jak nie lepiej.
A organizer z allegro
https://allegro.pl/oferta/uchwyt-na-zelazko-i-deske-do-prasowania-na-drzwi-13279802212
kosztował 119 , potem 125 teraz prawie 200...
Nic gorszego niż walnąć się do wyrka, a tu z drzwi sypialnia patrzy na ciebie żelazko i deska do prasowania
W życiu!
(nie mam nic do samego procesu prasowania, ale to jak wyrzut sumienia)
Prasuję koszule i niektóre sukienki.
No i obrusy oraz zasłonki, ale to raz na jakiś czas.
Tylko starsze biorą prysznic bo szybciej. Ale maluchy to nadal po sobie i zawsze tak było.
Teraz w naszym domu, nikt po nikim się nie umyje. Brzydzą się. Ale odkąd mamy prysznic to wanna jest rzadko używana.