No więc podnosi mi się ciśnienie, jak po raz kolejny wchodzę do pomieszczenia, w którym mamy pralkę, suszarkę, deskę do prasowania i .... Ubrania... Wszędzie pełno ubrań.
Zasadniczo pierzemy my z mężem. Czasem najstarszy syn, jak ma potrzebę wyprania czegoś swojego.
Wiem, mamy niesamowitymi szczęściarzami posiadającymi suszarkę, ale... Gdy wyciągam do miski pranie z suszarki, muszę je podzielić na konkretne kupki i potem jakimś cudem zmusić dzieci do tego, żeby zabrała je do swojego pokoju, do swoich szaf. Jako, że zwykle robię to w ciągu dnia oni wtedy są w szkole. Rano się budzą, potrzebuję tylko jedną koszulkę, wyciągają ze stosu swoich ubrań, a wtedy reszta się albo przewraca albo spada na podłogę albo wpada do brudnych...
Wymyśliłam że nie będę składać im tych ubrań tylko zastosuję jakieś pojemniki. Ale nie mam pojęcia jakie. A może macie jakieś inne rozsądne rozwiązania na poradzenie sobie z kilogramami dziecięcych ubrań. Z góry dziękuję za wszelkie sugestie.
wchodzę do pomieszczenia, w którym mamy pralkę, suszarkę, deskę do prasowania.
burżuje
ja dzielę na kupki, nawet czasem im składam ale nie wiem po do bo potem kolanami upychają do swojej szafy... co jakiś czas gonię i sprzątają w niej i starcza dopóki nie dokładają czegoś nowego uprzychając stertę złożonych ubrań. Czyli po 3 dniach jest to sami.
plus jak się rozbierają to 85% rzucają na glebe. przestałam wchodzić do ich pokoju.
Suszarka idzie zwykle w nocy. Jej zawartość wyrzucamy na dywan w pokoju jednego z dzieci (jak ok 1:00 wrzucimy, to jeszcze niedosuszone rzeczy mają szansę wyschnąć do rana) i rano przed śniadaniem mają sobie swoje wziąć i poskładać.
Czasem trzeba zrobić kontrolę dziecku które weźmie swoją kupę i gdzieś upchnie. Ale generalnie zwykle jest zrobione. Na ubrania mamy komody Ikea Malm z pojemnikami Skubb. Na komodach jest mała naklejka z opisem gdzie co ma być (naklejka się czasem zmienia, bo ubrania 'rosną'). Ale można się odwołać do takiej naklejki jeżeli chodzi o porządek.
No i ilość chyba też jest kluczowa. Przykładowo jedna córka ma 5 spódnic i wszystkie na raz w użyciu... mnie przerasta patrzenie na to, bo leżą na wierzchu. Omawiam temat, że raczej nie potrzebuje tylu na raz. Jeżeli nie ma poprawy, to redukuję jak wyrasta albo jakoś potajemnie. Generalnie skoro pranie takich rzeczy idzie 2x w tygodniu, to max 2 spódnice, maks 4 koszulki i wtedy problem z utrzymaniem porządku mniejszy.
Edyta/dopisek: Założenie jest takie, że nic nie ma leżeć fyrnięte. Ale istnieje taka kategoria ciuchów: nie brudne - nie świeże. Mają na to pudełko 35x35 na wierzchu komody. W to pudełko najczęściej ja zaglądam przed praniem (czyli 2x w tygodniu w przypadku takich kolorów) no i siłą rzeczy też stertka znika.
Podstawówka i przedszkole ma skoszarowane ubrania na dole, wszystko w pokoju Małgosi. Znoszę kosz z wypranymi rzeczami na biurko. Składam, pakuję do szafek i szuflad. Pralnię mam mikroskopijną. Na górze. Ledwo suszarka na pralce, malutka umywalka i półki na płyny itp. Deska do prasowania na dole. Bo zwykle prasuję patrząc co robi Kajtek. Dziewczyny opierają się same. Licealiści oddają jak im się nazbiera. Zazwyczaj jest to konkretną porcja taka w sam raz na jedno pranie. To po prostu przerzucam z suszarki do kosza, każę poskładać i pochować, a kosz oddać. Rzeczy z naszej łazienki przy sypialni też piorę oddzielnie i też je składam i chowam w sypialni. Ścierki i takie tam inne tekstylia domowe składam i chowam na dole.
No właśnie... ja się zastanawiam @Skatarzyna jak to zrobić u nas przy szambie kiedyś, żeby dzieci jednak usamodzielnić. Koszt +350pln/mc za szambo skutecznie zniechęca do oddania im pałeczki w temacie. Natomiast do obowiązków 11l należy przesortowanie prania kolorowego na kategorie: bawełna, eleganckie, sportowe (bo mi takie frakcje pasują do prania).
[...] Znoszę kosz z wypranymi rzeczami na biurko. Składam, pakuję do szafek i szuflad. [...]
Hmmm... Chłopcy mają bardzo zbliżone wymiarowo ubrania, więc mogę jedynie "strzelać" co jest czyje, a potem będzie chana, że "on mi wziął moją koszulkę".
W sumie kiedyś im to składałam na półki, ale mi się nie chciało i kazałam sobie samym rozkładać.
U nas, jak u @Wiesia komody malm i skubb w środku. Ubrania wkładamy w taki sposób, że nic nie wypada po wyjęciu jednej sztuki. W pralni mam dodatkowo na ścianie system z Ikei z drążkiem i koszami drucianymi, do jednego wrzucam wszystkie skarpety i bieliznę. Każdy sobie rano wyjmuje z tego kosza wedle potrzeby, a raz w tygodniu dzieci łączą w pary i segregujemy. Raz w tygodniu składamy pranie z suszarki i każdy roznosi do siebie. Sukienki i bluzki wieszam mokre bezpośrednio na wieszaki i zostawiam do wyschnięcia na drążku, a potem dzieci tylko zanoszą do swoich pokoi. Przez to, że pralka i suszarka na podwyższeniu, to udało się wygospodarować miejsce na 6 koszy na pranie (pościel i ręczniki, kolor, ręczne, ciemne, białe, mąż). Dzięki temu rzadko coś leży na podłodze.
Mam niewielką pralnię, bo ok. 4m2, ale bardzo lubię jej funkcjonalność. Zmieściło się tam ogromnie dużo rzeczy, a nadal jest wygodnie.
U nas szambo dwa razy w miesiącu po 230 za usługę, pan szambelan zapowiedział podwyżki, nie odam kontroli...
Paulina, jeśli chodzi o ubrania Mikołaja i Kajtka, to też nie bardzo wiem co czyje. Wkładam im razem. Tu bielizna, tu bluzy. Tylko rzeczy harcerskie oraz sportowe są tylko w szufladach Mikołaja.
Ja zawsze włączam pranie wieczorem, po tym jak dzieci się wykąpią, potem przerzucam do suszarki, a rano pierwsza rzecz, którą robię, to składanie suchych ubrań na kupki. Mamy pralkę i suszarkę w łazience, więc tak jakoś po drodze do mycia zębów. Potem jak budzę dzieci, to każdemu zanoszę jego kupkę. Dodatkowe prania jakoś w ciągu dnia. Składam ciuchy sama, bo dzielenie na kupki, co czyje, w formie bezładnej, wydaje mi się bez sensu, gniecie się to wszystko, wygląda okropnie, a składam bardzo szybko i sprawnie. Za to nic nie prasuję. I rzadko piorę pościel. Bardzo rzadko To jest tyyyyle zamieszania!
Nie mamy pralni. Jest duża łazienka w której wciąż stoi przewijak, bo przydaje się w funkcji ambulatoryjnej (opatrywanie ran, obcinanie paznokci). Na przewijaku i za nim 6 koszy na różne kategorie. Pralnia cudownie brzmi, a u nas wszystko w tej łazience... zaleta że blisko do szaf i komód.
PS. Nie parujemy skarpet. Każdy ma swój kolor skarpet. Ja białe, mąż czarne, dzieci jeden rodzaj na dziecko. Ograniczam dylematy, no ale rozumiem, że komuś to może dziwnie brzmieć.
Teoria brzmi pięknie. Ale praktyka.... Jak mam gonić, pamiętac i przypominać to sorry. Wystarczy mi ed, przypominanie o mycie zębów i gonienie do różnych rzeczy
Dla siebie w H&M 2x10pak. Służą mi już rok i pewnie jeszcze z 5-10 lat posłużą. Dzieciom w C&A ostatnio. Tylko muszę uważać, bo to ma być całoroczny towar, żeby jakichś stopek lub przykrótkich nie kupić - to plaga ostatnio. Szukam generalnie niższych cen dla wielopaków. Skarpety dzieci i moje są jasne więć puszczam z kolorem 2x w tygodniu, albo z białymi gaciami na 90st.
I te skarpety Ci się w 90 stopniach nie kurczą? Jejku, u nas taki problem, że skarpetki muszą być super mięciuteńkie, delikatne, rozciągliwe i bez wzorków. W wątku lekarskim wrzucałam zdjęcie wrażliwych stóp. Trudno takie znaleźć. Jak znajdę, to chuchamy i dmucham, żeby się w praniu nie zbiegły i nie zesztywniały.
Twoja pralnia jest fantastyczna! Ale nie sądziłam, że nawet kosz na męża tam zmieściłaś... Pewnie drobny z niego mężczyzna?
Kocham tę pralnię, nie ma co, ale gdybym jeszcze kiedyś budowała dom, to koniecznie pralnia z wyjściem na ogród i prysznicem dla ubrudzonych dzieci! A mąż drobny jest akurat, ale chyba by się nie zmieścił jego ubrania i pranie, to oddzielna kategoria, od pewnego czasu nie wtrącam się w tę sferę i obojgu nam to służy
@Bagata, u nas prawie wszyscy poza mną są nadwrażliwi... ale nie jakoś skrajnie. A co do prania 1x na 30dni rzeczy męża, to jest to kompromis... On swoich rzeczy najczęściej nie sprząta a dzieci ciężko zagonić żeby ojcowskie sortowały, więc robimy to tak rzadko. Zgadzam się z @Wanda, zeby miec jak najmniej rzeczy z drugiej str. u nas woda a właściwie wywóz nieczystości jest bardzo drogi stąd pierzemy jak najrzadziej się da.
Już kiedyś pisałam, że dzieci nie chodza na dwór w dresach, tylko mają spodnie/kombinezony na dwór + budy z membranami. Mogą to utytłać, jak ubłocą to się strzepnie i po sezonie albo przed wyjazdem w góry się wypierze. Nie mam fioła na punkcie żeby brudne nie chodziły na dwór, bo ktoś nas np. obgada. Mieszkamy na wsi, droga jest z gliny, jak zaczną się bawić jak w latach 80-90 to nie ma siły żeby były czyste... Ale w domu chcę żeby było czysto... stąd specjalne ciuchy na dwór.
Odnośnie skarpet, to o takim rozwiązaniu od kogoś słyszałam, że każde dziecko ma swój siatkowy worek i tam wkłada brudne skarpety. Coś w nim jest- leci do pralki. Potem do suszarki i dostaje w prezencie cały worek ze swoimi zokami.
Chcę to wdrożyć, zobaczymy czy się sprawdzi, ale koniecznie coś jeszcze... Te pojemniki mi brzmią zachęcająco. Tyle, że ja bym to chyba zastosowała w wersji "po praniu", czyli czyste.
Opcja jednych kolorów skarpet brzmi super, ale chłopcy dostają nieustannie od dziadka, więc kolory mają różne.
@Balum mi kiedyś podpowiadała sposób na ogólnie widoczny bajzel: otóż trzeba go wsadzić w pudełka. Lepiej wygląda, niż niby posprzątane, a jednak wszystko na wierzchu.
Jak by się dało poszerzyć to pomieszczenie gospodarcze... I wpakować tam pojemniki. Jakieś... Jakie? I każdy miałby swój pojemnik. Przynajmniej by moje oczy nie musiały tego bałaganu oglądać.
Komentarz
Zasadniczo pierzemy my z mężem. Czasem najstarszy syn, jak ma potrzebę wyprania czegoś swojego.
Wiem, mamy niesamowitymi szczęściarzami posiadającymi suszarkę, ale... Gdy wyciągam do miski pranie z suszarki, muszę je podzielić na konkretne kupki i potem jakimś cudem zmusić dzieci do tego, żeby zabrała je do swojego pokoju, do swoich szaf. Jako, że zwykle robię to w ciągu dnia oni wtedy są w szkole.
Rano się budzą, potrzebuję tylko jedną koszulkę, wyciągają ze stosu swoich ubrań, a wtedy reszta się albo przewraca albo spada na podłogę albo wpada do brudnych...
Wymyśliłam że nie będę składać im tych ubrań tylko zastosuję jakieś pojemniki.
Ale nie mam pojęcia jakie.
A może macie jakieś inne rozsądne rozwiązania na poradzenie sobie z kilogramami dziecięcych ubrań.
Z góry dziękuję za wszelkie sugestie.
ja dzielę na kupki, nawet czasem im składam ale nie wiem po do bo potem kolanami upychają do swojej szafy...
co jakiś czas gonię i sprzątają w niej i starcza dopóki nie dokładają czegoś nowego uprzychając stertę złożonych ubrań. Czyli po 3 dniach jest to sami.
plus jak się rozbierają to 85% rzucają na glebe. przestałam wchodzić do ich pokoju.
Muszę, muszę... coś wymyślić, bo mnie trafi.
Czasem trzeba zrobić kontrolę dziecku które weźmie swoją kupę i gdzieś upchnie. Ale generalnie zwykle jest zrobione.
Na ubrania mamy komody Ikea Malm z pojemnikami Skubb. Na komodach jest mała naklejka z opisem gdzie co ma być (naklejka się czasem zmienia, bo ubrania 'rosną'). Ale można się odwołać do takiej naklejki jeżeli chodzi o porządek.
No i ilość chyba też jest kluczowa. Przykładowo jedna córka ma 5 spódnic i wszystkie na raz w użyciu... mnie przerasta patrzenie na to, bo leżą na wierzchu. Omawiam temat, że raczej nie potrzebuje tylu na raz. Jeżeli nie ma poprawy, to redukuję jak wyrasta albo jakoś potajemnie. Generalnie skoro pranie takich rzeczy idzie 2x w tygodniu, to max 2 spódnice, maks 4 koszulki i wtedy problem z utrzymaniem porządku mniejszy.
Edyta/dopisek: Założenie jest takie, że nic nie ma leżeć fyrnięte. Ale istnieje taka kategoria ciuchów: nie brudne - nie świeże. Mają na to pudełko 35x35 na wierzchu komody. W to pudełko najczęściej ja zaglądam przed praniem (czyli 2x w tygodniu w przypadku takich kolorów) no i siłą rzeczy też stertka znika.
Pralnię mam mikroskopijną. Na górze. Ledwo suszarka na pralce, malutka umywalka i półki na płyny itp.
Deska do prasowania na dole. Bo zwykle prasuję patrząc co robi Kajtek.
Dziewczyny opierają się same. Licealiści oddają jak im się nazbiera. Zazwyczaj jest to konkretną porcja taka w sam raz na jedno pranie. To po prostu przerzucam z suszarki do kosza, każę poskładać i pochować, a kosz oddać.
Rzeczy z naszej łazienki przy sypialni też piorę oddzielnie i też je składam i chowam w sypialni.
Ścierki i takie tam inne tekstylia domowe składam i chowam na dole.
Natomiast do obowiązków 11l należy przesortowanie prania kolorowego na kategorie: bawełna, eleganckie, sportowe (bo mi takie frakcje pasują do prania).
W sumie kiedyś im to składałam na półki, ale mi się nie chciało i kazałam sobie samym rozkładać.
Jest to jakieś wyjście...
W pralni mam dodatkowo na ścianie system z Ikei z drążkiem i koszami drucianymi, do jednego wrzucam wszystkie skarpety i bieliznę. Każdy sobie rano wyjmuje z tego kosza wedle potrzeby, a raz w tygodniu dzieci łączą w pary i segregujemy. Raz w tygodniu składamy pranie z suszarki i każdy roznosi do siebie. Sukienki i bluzki wieszam mokre bezpośrednio na wieszaki i zostawiam do wyschnięcia na drążku, a potem dzieci tylko zanoszą do swoich pokoi.
Przez to, że pralka i suszarka na podwyższeniu, to udało się wygospodarować miejsce na 6 koszy na pranie (pościel i ręczniki, kolor, ręczne, ciemne, białe, mąż). Dzięki temu rzadko coś leży na podłodze.
Mam niewielką pralnię, bo ok. 4m2, ale bardzo lubię jej funkcjonalność. Zmieściło się tam ogromnie dużo rzeczy, a nadal jest wygodnie.
Ale nie sądziłam, że nawet kosz na męża tam zmieściłaś... Pewnie drobny z niego mężczyzna?
Paulina, jeśli chodzi o ubrania Mikołaja i Kajtka, to też nie bardzo wiem co czyje. Wkładam im razem. Tu bielizna, tu bluzy. Tylko rzeczy harcerskie oraz sportowe są tylko w szufladach Mikołaja.
Dodatkowe prania jakoś w ciągu dnia.
Składam ciuchy sama, bo dzielenie na kupki, co czyje, w formie bezładnej, wydaje mi się bez sensu, gniecie się to wszystko, wygląda okropnie, a składam bardzo szybko i sprawnie.
Za to nic nie prasuję. I rzadko piorę pościel. Bardzo rzadko To jest tyyyyle zamieszania!
Nie mamy pralni. Jest duża łazienka w której wciąż stoi przewijak, bo przydaje się w funkcji ambulatoryjnej (opatrywanie ran, obcinanie paznokci).
Na przewijaku i za nim 6 koszy na różne kategorie.
Pralnia cudownie brzmi, a u nas wszystko w tej łazience... zaleta że blisko do szaf i komód.
PS. Nie parujemy skarpet. Każdy ma swój kolor skarpet. Ja białe, mąż czarne, dzieci jeden rodzaj na dziecko. Ograniczam dylematy, no ale rozumiem, że komuś to może dziwnie brzmieć.
Dla siebie w H&M 2x10pak. Służą mi już rok i pewnie jeszcze z 5-10 lat posłużą.
Dzieciom w C&A ostatnio. Tylko muszę uważać, bo to ma być całoroczny towar, żeby jakichś stopek lub przykrótkich nie kupić - to plaga ostatnio. Szukam generalnie niższych cen dla wielopaków.
Skarpety dzieci i moje są jasne więć puszczam z kolorem 2x w tygodniu, albo z białymi gaciami na 90st.
To ciekawostka równie piorunująca, co pranie ręczników po każdym użyciu przez @Marcelina!
Jejku, u nas taki problem, że skarpetki muszą być super mięciuteńkie, delikatne, rozciągliwe i bez wzorków. W wątku lekarskim wrzucałam zdjęcie wrażliwych stóp. Trudno takie znaleźć. Jak znajdę, to chuchamy i dmucham, żeby się w praniu nie zbiegły i nie zesztywniały.
A mąż drobny jest akurat, ale chyba by się nie zmieścił jego ubrania i pranie, to oddzielna kategoria, od pewnego czasu nie wtrącam się w tę sferę i obojgu nam to służy
A co do prania 1x na 30dni rzeczy męża, to jest to kompromis... On swoich rzeczy najczęściej nie sprząta a dzieci ciężko zagonić żeby ojcowskie sortowały, więc robimy to tak rzadko.
Zgadzam się z @Wanda, zeby miec jak najmniej rzeczy z drugiej str. u nas woda a właściwie wywóz nieczystości jest bardzo drogi stąd pierzemy jak najrzadziej się da.
Już kiedyś pisałam, że dzieci nie chodza na dwór w dresach, tylko mają spodnie/kombinezony na dwór + budy z membranami. Mogą to utytłać, jak ubłocą to się strzepnie i po sezonie albo przed wyjazdem w góry się wypierze.
Nie mam fioła na punkcie żeby brudne nie chodziły na dwór, bo ktoś nas np. obgada.
Mieszkamy na wsi, droga jest z gliny, jak zaczną się bawić jak w latach 80-90 to nie ma siły żeby były czyste...
Ale w domu chcę żeby było czysto... stąd specjalne ciuchy na dwór.
Chcę to wdrożyć, zobaczymy czy się sprawdzi, ale koniecznie coś jeszcze...
Te pojemniki mi brzmią zachęcająco.
Tyle, że ja bym to chyba zastosowała w wersji "po praniu", czyli czyste.
Opcja jednych kolorów skarpet brzmi super, ale chłopcy dostają nieustannie od dziadka, więc kolory mają różne.
Jak by się dało poszerzyć to pomieszczenie gospodarcze... I wpakować tam pojemniki. Jakieś... Jakie? I każdy miałby swój pojemnik. Przynajmniej by moje oczy nie musiały tego bałaganu oglądać.
U mnie jest największy problem z posiłkami latem, wpadają brudne do jadalni, roznoszą wszystko po domu
Wpadają...i wypadną znów i oni będą tam gdzieś daleko, a Ty w domeczku