Co do tego ile można wydać na pieska: ostatnio zaparkowała pod moim domem pani, która w swoim Volvo miała specjalny trap żeby piesek mógł się wygodnie wyjść z bagażnika. czekamy na pierwsze psie foteliki ...
Jasne że każdy wydaje nie więcej niż to co ma i że malodzietni wydają na luksusowe duperele a wielodzietni na podstawowe potrzeby. Czyli wielodzietni są zmuszeni rezygnować z towarów i usług dostępnych dla mało i bezdzietnych ponieważ inwestują w młode pokolenie, z którego pracy będą korzystać wszyscy. Dlatego sprawiedliwość domaga się aby ci bezdzietni odpalili wielodzietnym część swojej luksusowej konsumpcji . Nie widzę w tej tezie niczego kontrowersyjnego.
Dziś był u mnie szambiarz, zapłaciłam mu 220 zł za pół szambiarki. Drugie pół zajęły ścieki wyprodukowane w tym samym czasie przez sąsiada 2+1. Ostatnie szambo też mieliśmy na spółkę więc można z dużą wiarygodnością stwierdzić: nasza rodzina 2+7 zużywa tyle wody co oni. I tak jest na każdym kroku.
Jak zwykle w tym temacie, zejście na patologię, której wszyscy świadomi, ale na tyle marginalna, że nie powinna być argumentem, czy pomagać rodzinom, czy nie.
Nie tylko w tym temacie.
W temacie aborcji jest dokładnie tak samo - biedna, zgwałcona trzynastolatka z chorym dzieckiem w łonie które i tak nie przeżyje, jak możesz opresyjny katolu niszczyć jej życie?! A wystarczy zezwolić na aborcję na życzenie w zasadzie do porodu (i dofinansować!) a świat stanie się pięknym i przyjaznym miejscem
Jasne że państwo kręci się dzięki funkcjonującej gospodarce, czyli pracy. Jednocześnie państwo to rodzaj umowy w społeczeństwie. Istnieje takie pojęcie jak solidarność społeczna.
Wszystko prawda, tylko pamiętajmy o jednym - całkiem sporo Polaków NIE CHCE własnego państwa. To znaczy chciałoby, gdyby oferowało ono same korzyści i żadnych kosztów - ale ponieważ to jest niemożliwe, to potrafi tylko psioczyć jakie ono złe i niedobre i jak im źle w nim.
Warto to wiedzieć, bo to zupełnie zmienia perspektywę rozmowy.
Może nie wypada na tym forum tak napisać, ale ja w zasadzie nie czuję, żeby w tym momencie moja rodzina przykładała się do zwiększenia pkb kraju w sposób bardziej znaczący niż znajome rodziny z 1 czy 2 dzieci.
Jak pracowałam w korpo, wszystkie mamy miały dzieci w żłobkach, kupowały im nowe ciuchy, jeździli na baseny, obiadki na mieście, balety, ceramikę itp. Ja kupuję ciuchy na vinted, mają po rodzeństwie, prawie wyłącznie gotuję sama i zasilam gospodarkę co najwyżej wspierając sektor pieluch z lidla. A i tak jesteśmy w niezłej sytuacji finansowej.
Na szczęście działanie dla dobra gospodarki to nie tylko wydawanie bez opamiętania pieniędzy:) Krótkoterminowo może i tak, ale długofalowo lepiej kiedy lud Boży kieruje się przy wydawaniu rozsądkiem. Także dobrze robisz i chwała Ci za to:)
W jakimś sensie dzieci to inwestycja w przyszłość - no ale właśnie, jak to ocenić? Przecież czyjeś 1 dziecko może wnieść w przyszłości więcej dla gospodarki niż moja czwórka, jeśli np. będzie na koszt państwa studiować a potem wyjedzie za granicę lub zostanie na utrzymaniu męża.
Problem załatwia prawo wielkich liczb. Czyjeś jedno dziecko BYĆ MOŻE (wcale nie jest to pewne) wniesie więcej dla gospodarki niż Twoje czworo. Tym niemniej gdy weźmiemy pod uwagę 1000 rodzin z 1 dzieckiem i 1000 rodzin z czwórką dzieci - to wynik będzie z góry wiadomy, jeśli ktoś weźmie faktycznie losową próbę, a nie zrobi "cherrypicking" jak to ładnie mawiają anglosasi.
Na podobnej zasadzie osoba z wyższym wykształceniem jest ZAZWYCZAJ inteligentniejsza od osoby z wykształceniem podstawowym - ale kto z nas nie zna debili z dyplomami i wartościowych ludzi którzy z rozmaitych powodów wykształcenia nie mają. Nie oznacza to jednak że trzeba likwidować uniwersytety.
No nie czuję klimatu, że teraz wszyscy mają się składać na mnie i moje dzieci, bo oddaję wielką przysługę dla narodu.
To ja Cię pocieszę - nikt się na Ciebie nie składa. Gdy zlikwidują 500+ (a przy zmianie rządu to się stanie, i jeszcze ludzie będą klaskać) - zmieni się tyle, że po prostu tej kasy nie dostaniesz.
Front Jedności Medialnej, jaki znowu zapanuje, chętnie wytłumaczy ludowi, że to dla dobra budżetu, gospodarki, itp, no ale podatków obniżyć nie można bo ten wstrętny PiS tak zadłużył kraj, a do tego pandemia, itp - i lud będzie klaskać, że oto wreszcie odpowiedzialni, dbający o budżet ludzie znaleźli się u sterów.
Kasa ta oczywiście zostanie spożytkowana w sposób.. hm, dość łatwy do przewidzenia. Ale przecież nikt nie będzie tego audytował, więc luz.
Mam koleżankę, która uważa, że jest świetnym obywatelem, bo dużo zarabia, nic z państwa nie bierze, bez dzieci, i wszystko, co zarobi, to wydaje. I właśnie nie wie, jaką szafkę kupić, bo na ten sezon ma już 30 par butów.
Jeśli to decyzja a nie wynik okoliczności, to jest beznadziejnym obywatelem.
Na tej zasadzie dobrym obywatelem Polski jest George Soros, bo pakuje tu kasę. Mam jednak podejrzenie, graniczące z pewnością, że żaden z niego obywatel, a już na pewno nie dobry.
Jeszcze jedna sprawa - jeśli ktoś sprowadza państwo do słupków, to nie rozumie czym ono w ogóle jest.
Usługi nie budują gospodarki. Mam na myśli usługi typu kosmetyczki, edukacja, fitnessy.
Budują, pod warunkiem że klientami są również obcokrajowcy. W naszym kraju (pomijając edukację) - na szczęście są. Oczywiscie lepiej gospodarkę buduje produkcja - zarówno przemysłowa jak i rolna, ale usługi muszą być - w odpowiednich proporcjach.
Ok, ja tylko walczę z tezą, że nam trzeba dopłacać, bo to my budujemy polską gospodarkę.
A to niedobrze, bo to prawda. Tylko trzeba patrzeć perspektywicznie a nie krótkofalowo.
Wyobraźmy sobie dwa kraje (identyczne w punkcie startowym) - w jednym rodziny mają 1-2 dzieci, albo w ogóle, a w drugim 3 i więcej. Gdzie oba te kraje będą za 50 lat?
Jeszcze nigdy w historii drukowanie pustych pieniędzy nie przyniosło korzyści.
Przynosi, od jakichś 50 lat mniej więcej. Czym to się skończy to inna sprawa, ale nie myśmy wymyślili ten system. I nie mamy żadnego wpływu na to że w nim jesteśmy.
Chyba że ktoś woli Koreę Północną, ale ja jednak nie.
Myślę że nie doceniasz jak niezbędni są państwu przyszli obywatele. Ktoś będzie musiał spłacać te długi.
Korwin jednak strasznie wodę z mózgu robi.
Państwo istnieje na innych zasadach niż obywatele. Długów się nie spłaca tylko roluje. Jakie państwo na świecie spłaca swoje długi (mowa o dużych, nie o Lichtensteinach czy innych wyspach kokosowych)?
USA? Niemcy? Japonia? UK? Jakiekolwiek państwo z tzw cywilizacji, powiedzmy z G20? Proponuję sprawdzić ich zadłużenie, tylko na siedząco, bo można paść z wrażenia.
No brakuje mi takich polityków z jajami. Z wizją rozwoju Polski. Na razie mamy posłusznych populistów z każdej strony. Myślących na kadencję/ dwie do przodu.
Myślę że nie doceniasz jak niezbędni są państwu przyszli obywatele. Ktoś będzie musiał spłacać te długi.
Korwin jednak strasznie wodę z mózgu robi.
Państwo istnieje na innych zasadach niż obywatele. Długów się nie spłaca tylko roluje. Jakie państwo na świecie spłaca swoje długi (mowa o dużych, nie o Lichtensteinach czy innych wyspach kokosowych)?
USA? Niemcy? Japonia? UK? Jakiekolwiek państwo z tzw cywilizacji, powiedzmy z G20? Proponuję sprawdzić ich zadłużenie, tylko na siedząco, bo można paść z wrażenia.
Rolować można tylko do pewnego momentu, tzn do chwili utraty wiarygodności. Tak czy owak każde państwo potrzebuje młodych licznych pokoleń.
Rolować można tylko do pewnego momentu, tzn do chwili utraty wiarygodności.
W przypadku osoby lub firmy - tak. W przypadku państwa działa to zupełnie inaczej. Wszystkie państwa rolują długi. Nic innego nie robią od 50 lat. I nikt nawet nie udaje że zamierza to zmieniać - bo to byłby idiotyzm dopiero (w systemie w jakim żyjemy).
Ludzie nie rozumieją jak powstaje pieniądz po Breton Woods.
O co w sumie nie mam pretensji, bo sam początkowo nie rozumiałem, mimo studiów. Problem w tym że na studiach nikt tego precyzyjnie nie tłumaczy.
Tak czy owak każde państwo potrzebuje młodych licznych pokoleń.
Oczywiście, ale nie po to by długi spłacać. Długi można wypowiedzieć, starać się o umorzenie itp, a ostatecznie ogłosić bankrutctwo. Które nie jest niczym innym niż metodą zarządzania.
@Odrobinka, w jaki sposób czujesz się kontrolowana prZez 500+? Pytam bo jestem bardzo czuła na punkcie kontroli instytucjonalnej a sama zupełnie tego nie zauważam w tym przypadku.
Póki co nie czuję się kontrolowana. Niemniej bardzo łatwo to wykorzystać do kontroli. Wystarczy że zmieni się ekipa. Już były rozmaite pomysły co do ograniczania 500+. A to nie wypłacać nieszczepionym a to dawać w bonach. Poza tym nie lubię uzależniać się od datków państwa jeśli nie muszę. Bo one raz są a raz ich nie ma. Wolałabym nie musieć.
Czyli jeśli mąż i żona zarabiają razem do ok. 19k netto miesięcznie i oczywiście mają 4 dzieci to nie płacą podatku PIT, czyli w kieszeni co miesiąc zostaje więcej piniondzów. Jeśli chodzi o ulgę prorodzinną, to wcześniej dostawało się ją niezależnie od tego, czy był nadpłacony podatek, czy nie. Teraz będzie do wysokości składek na ZUS. Czyli w przypadku gdzie przynajmniej jedna osoba pracuje, przy 4 dzieci powinien być zwrot całości kwoty, czyli ok. 8k.
@Darek podstawa prawna do nieopłacania zdrowotnej? To parapodatek potrącany wszystkim obowiazkowo co miesiąc i wpłacany do ZUS. Od stycznia deklarowany, naliczany i potrącany nadal. Do rozliczenia w rocznym zeznaniu skl w zus. Nie podlega rozliczeniu w podatku. Nie podlega odliczeniom i zwrotowi. Jaki zapis stanowi o tym, ze w sytuacji o jakiej mówisz ma zostać zwrócony? To ważne, bo na zadnym szkoleniu i w zadnej interpretacji nie znalazłam takiego zapisu.
@Darek podstawa prawna do nieopłacania zdrowotnej? To parapodatek potrącany wszystkim obowiazkowo co miesiąc i wpłacany do ZUS. Od stycznia deklarowany, naliczany i potrącany nadal. Do rozliczenia w rocznym zeznaniu skl w zus. Nie podlega rozliczeniu w podatku. Nie podlega odliczeniom i zwrotowi. Jaki zapis stanowi o tym, ze w sytuacji o jakiej mówisz ma zostać zwrócony? To ważne, bo na zadnym szkoleniu i w zadnej interpretacji nie znalazłam takiego zapisu.
Komentarz
Dziś był u mnie szambiarz, zapłaciłam mu 220 zł za pół szambiarki. Drugie pół zajęły ścieki wyprodukowane w tym samym czasie przez sąsiada 2+1. Ostatnie szambo też mieliśmy na spółkę więc można z dużą wiarygodnością stwierdzić: nasza rodzina 2+7 zużywa tyle wody co oni. I tak jest na każdym kroku.
W temacie aborcji jest dokładnie tak samo - biedna, zgwałcona trzynastolatka z chorym dzieckiem w łonie które i tak nie przeżyje, jak możesz opresyjny katolu niszczyć jej życie?!
A wystarczy zezwolić na aborcję na życzenie w zasadzie do porodu (i dofinansować!) a świat stanie się pięknym i przyjaznym miejscem
No nie popierasz, a przynajmniej nie wszystkie. 500+ NAPRAWDĘ wspiera rodziny, a poparcia Twojego nie ma. Wszystko prawda, tylko pamiętajmy o jednym - całkiem sporo Polaków NIE CHCE własnego państwa. To znaczy chciałoby, gdyby oferowało ono same korzyści i żadnych kosztów - ale ponieważ to jest niemożliwe, to potrafi tylko psioczyć jakie ono złe i niedobre i jak im źle w nim.
Warto to wiedzieć, bo to zupełnie zmienia perspektywę rozmowy.
Na szczęście działanie dla dobra gospodarki to nie tylko wydawanie bez opamiętania pieniędzy:) Krótkoterminowo może i tak, ale długofalowo lepiej kiedy lud Boży kieruje się przy wydawaniu rozsądkiem. Także dobrze robisz i chwała Ci za to:)
Problem załatwia prawo wielkich liczb.
Czyjeś jedno dziecko BYĆ MOŻE (wcale nie jest to pewne) wniesie więcej dla gospodarki niż Twoje czworo.
Tym niemniej gdy weźmiemy pod uwagę 1000 rodzin z 1 dzieckiem i 1000 rodzin z czwórką dzieci - to wynik będzie z góry wiadomy, jeśli ktoś weźmie faktycznie losową próbę, a nie zrobi "cherrypicking" jak to ładnie mawiają anglosasi.
Na podobnej zasadzie osoba z wyższym wykształceniem jest ZAZWYCZAJ inteligentniejsza od osoby z wykształceniem podstawowym - ale kto z nas nie zna debili z dyplomami i wartościowych ludzi którzy z rozmaitych powodów wykształcenia nie mają.
Nie oznacza to jednak że trzeba likwidować uniwersytety.
To ja Cię pocieszę - nikt się na Ciebie nie składa.
Gdy zlikwidują 500+ (a przy zmianie rządu to się stanie, i jeszcze ludzie będą klaskać) - zmieni się tyle, że po prostu tej kasy nie dostaniesz.
Front Jedności Medialnej, jaki znowu zapanuje, chętnie wytłumaczy ludowi, że to dla dobra budżetu, gospodarki, itp, no ale podatków obniżyć nie można bo ten wstrętny PiS tak zadłużył kraj, a do tego pandemia, itp - i lud będzie klaskać, że oto wreszcie odpowiedzialni, dbający o budżet ludzie znaleźli się u sterów.
Kasa ta oczywiście zostanie spożytkowana w sposób.. hm, dość łatwy do przewidzenia. Ale przecież nikt nie będzie tego audytował, więc luz.
Na tej zasadzie dobrym obywatelem Polski jest George Soros, bo pakuje tu kasę.
Mam jednak podejrzenie, graniczące z pewnością, że żaden z niego obywatel, a już na pewno nie dobry.
Jeszcze jedna sprawa - jeśli ktoś sprowadza państwo do słupków, to nie rozumie czym ono w ogóle jest.
Obecnie wyjście z UE to skok na główkę do basenu w którym nie ma wody. Budują, pod warunkiem że klientami są również obcokrajowcy. W naszym kraju (pomijając edukację) - na szczęście są.
Oczywiscie lepiej gospodarkę buduje produkcja - zarówno przemysłowa jak i rolna, ale usługi muszą być - w odpowiednich proporcjach. A to niedobrze, bo to prawda.
Tylko trzeba patrzeć perspektywicznie a nie krótkofalowo.
Wyobraźmy sobie dwa kraje (identyczne w punkcie startowym) - w jednym rodziny mają 1-2 dzieci, albo w ogóle, a w drugim 3 i więcej.
Gdzie oba te kraje będą za 50 lat?
Z powodu 500+? Nie.
Z innych powodów owszem. Przynosi, od jakichś 50 lat mniej więcej.
Czym to się skończy to inna sprawa, ale nie myśmy wymyślili ten system. I nie mamy żadnego wpływu na to że w nim jesteśmy.
Chyba że ktoś woli Koreę Północną, ale ja jednak nie.
Państwo istnieje na innych zasadach niż obywatele.
Długów się nie spłaca tylko roluje.
Jakie państwo na świecie spłaca swoje długi (mowa o dużych, nie o Lichtensteinach czy innych wyspach kokosowych)?
USA? Niemcy? Japonia? UK? Jakiekolwiek państwo z tzw cywilizacji, powiedzmy z G20?
Proponuję sprawdzić ich zadłużenie, tylko na siedząco, bo można paść z wrażenia.
Wszystkie państwa rolują długi. Nic innego nie robią od 50 lat. I nikt nawet nie udaje że zamierza to zmieniać - bo to byłby idiotyzm dopiero (w systemie w jakim żyjemy).
Ludzie nie rozumieją jak powstaje pieniądz po Breton Woods.
O co w sumie nie mam pretensji, bo sam początkowo nie rozumiałem, mimo studiów. Problem w tym że na studiach nikt tego precyzyjnie nie tłumaczy.
Oczywiście, ale nie po to by długi spłacać.
Długi można wypowiedzieć, starać się o umorzenie itp, a ostatecznie ogłosić bankrutctwo. Które nie jest niczym innym niż metodą zarządzania.
Poza tym nie lubię uzależniać się od datków państwa jeśli nie muszę. Bo one raz są a raz ich nie ma. Wolałabym nie musieć.
Jest ulga dla pracowników i przedsiębiorców, którą stracisz całkiem, jeśli przekroczysz próg choćby o złotówkę.
https://www.rp.pl/podatki/art18982601-klasa-srednia-drogo-zaplaci-za-przekroczenie-limitu-chocby-o-zlotowke
Dziecko to obywatel do 18 rż bez dochodów
To parapodatek potrącany wszystkim obowiazkowo co miesiąc i wpłacany do ZUS. Od stycznia deklarowany, naliczany i potrącany nadal. Do rozliczenia w rocznym zeznaniu skl w zus.
Nie podlega rozliczeniu w podatku. Nie podlega odliczeniom i zwrotowi.
Jaki zapis stanowi o tym, ze w sytuacji o jakiej mówisz ma zostać zwrócony?
To ważne, bo na zadnym szkoleniu i w zadnej interpretacji nie znalazłam takiego zapisu.
W przyszły wtorek mam kolejne szkolenie. Może jakieś obowiązujace druki będą
https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8283834,polski-lad-podatek-dochodowy-skladka-zdrowotna.html
Art. 83 pkt 2
Ale dopytam na szkoleniach