No właśnie, a czy trzeba mieć męża marynarza? To i bez kochanek wystarczająco kłopotliwe jest. Ja w każdym razie nie chciałbym mieć żony, której nie ma przez ileś tygodni czy miesięcy, i to regularnie, co roku.
Cóż marynarze też miewają żony. I stewardessy. Ergo każda stwora ma swego amatora.
Apropos, bo mi się przypomniało. Moja chrzestna ma bliską koleżankę, której mąż jest marynarzem. Syn tej koleżanki często bywa u mojej chrzestnej, u "cioci" jak ją nazywa. Przyjaźni się z córkami mojej chrzestnej, czyli moimi dwiema kuzynkami - przyjaźń ta nie ma żadnych podtekstów seksualnych, albowem chłopak jest zbyt wesoły na to.
Znaczy gay, jak to mówą angole i usańce - nie wiem dlaczego homosia nazywają wesoły, ale tak mają (inna sprawa że chłopak naprawdę jest wesoły, poznałem go).
Owa koleżanka chrzestnej była dość podłamana tym faktem, no ale dobra, bywa, ma jeszcze jednego syna, z niego coś wyrośnie. No i wyrósł, ale też wesołek.
Ojca miesiącami w domu nie było, marynarz. Kiedy pracowałem w USA w parku rozrywki, gdzie co drugi amerykański pracownik był wesoły (nie przesadzam - na forach się umawiali by tam aplikować o pracę, i to była forma takiego zlotu) - robiłem wywiad na własny użytek. Każdego co poznałem, wypytywałem o rodzinę - jak to u niego.
Oczywiście robiłem to sprytnie, nie od razu po poznaniu i odnotowaniu wiadomych preferencji - no ale jak się pracuje razem, to okazji do rozmów jest dużo.
I co? Każdy, co do jednego, miał jakiś epizod rozbicia rodziny. Marynarza nie pamiętam, ale nieobecność ojca była w zasadzie wszędze.
Mój brat też wychował się bez taty, od samego początku (ojca nigdy w domu nie było, a potem rodzice się rozwiedli), wychowała go moja mama i troszkę poniekąd ja, a naprawdę trudno o bardziej męskiego faceta niż mój brat.
Ten facet to jest po prostu koncentrat męskości i testosteronu (włącznie z tym, że ma zdolności przywódcze i jest mocno agresywny).
On był mega męski od zawsze, nawet jako chłopczyk.
Źle wnioskujesz @Ida . Nie chodzi o to, że każdy kto nie ma ojca będzie homo- tylko że brak ojca powoduje u niektórych, szczególnie wrażliwych jednostek, takie zaburzenia. Dlaczego nie u wszystkich - moim zdaniem matka też tu ma znaczenie...i ogólnie środowisko
Homoseksualizm - wrodzony czy nabyty? Moja teoria jest taka, że genetycznie człowiek rodzi się z takim wskaźnikiem seksualności. Powiedzmy skala od 1 do 10, gdzie jeden to absolutnie hetero, 10 to absolutnie homo.
I tak, jest to warunkowane genetycznie i na wczesnym rozwoju, pamiętam, że na kolonii bojąc się w nocy, mając siedem lat, tuliłem się do koleżanki. Już wtedy nie wyobrażałem sobie, że mógłbym tak tulić się do chłopaka.
Natomiast są osoby powiedzmy z tej skali 4-7. Szczególnie to rozróżnienie widać u kobiet, rozmawiałem z wieloma czy wyobraża sobie iść z kobietą do łóżka. Istotną część nie miałaby z tym problemu. Nawet miały takie fantazje.
I wg mnie na te osoby może wpłynąć uwarunkowanie środowiskowe. Czyli doświadczenie, wychowanie, zdarzenie może ukierunkować w którąś stronę. Dla osób ze skrajnych miejsc w skali, nic nie zmieni kierunku seksualności.
Natomiast to pokazuje, że epatowanie homoseksualizmem w wieku dojrzewania, może wpłynąć na cześć nastolatków.
Bardzo by chcieli żeby był gen odpowiedzialny za skłonności seksualne. Ja to widzę trochę inaczej. Seks w przyrodzie służy prokreacji. Podobnie jest u ludzi. Różnica w tym że u człowieka jest kierowany rozumem, co może prowadzić do uzależnień. Homoseksualizm jest uzależnieniem. Tak jak i seks dla seksu z kobietami.
Nie znam się na homo, ale bardzo często faceci z w jakiś sposób "nieobecnymi " ojcami popadają w skrajności. Albo macho, albo zbyt kobiecy, albo gej . I niekoniecznie do bycia nieobecnym trzeba być marynarzem, wystarczy alkoholikiem, pracoholikiem albo ogólnie niedojrzałym gościem. Ciężko się zidentyfikować prawidłowo z rodzicem, którego nie ma.
A epatowanie homo oczywiście że wpływa. Zwłaszcza na dzieciaki w fazie homofilnej, która jest rozwojowo jak najbardziej normalna, ale potem zazwyczaj przechodzi.
Nie znam się na homo, ale bardzo często faceci z w jakiś sposób "nieobecnymi " ojcami popadają w skrajności. Albo macho, albo zbyt kobiecy, albo gej . I niekoniecznie do bycia nieobecnym trzeba być marynarzem, wystarczy alkoholikiem, pracoholikiem albo ogólnie niedojrzałym gościem. Ciężko się zidentyfikować prawidłowo z rodzicem, którego nie ma.
Dokładnie tak.
Oczywiście że brak ojca (fizyczny czy emocjonalny), albo jakieś zaburzenia w relacji nie od razu powodują bycie homo, czasem odwrotnie.
Patryk Vega (reżyser) mówił, że jego zainteresowana stereotypowo męskimi tematami: wojsko, służby, przestępczość zorganizowana, policja itp - brały się z braku ojca (nie pamiętam dlaczego ojca brakowało). Musiał się umieć bić, musiał być najlepszy w nogę - bo inaczej byłby popychadłem.
Tomasz Adamek też wcześnie stracił ojca w wypadku (ojciec prowadził autobus i podczas mgły autobus wpadł do jeziora, zginęło kilkadziesiąt osób) - i od dziecka musiał być facetem w gospodarstwie: ciężkie prace, odpowiedzialność itp.
Także to może pójść w dwie strony, jak z ojcem alkoholikiem: jedno dziecko będzie chlało, drugie w życiu alkoholu do ust nie weźmie.
Nie zmienia to faktu że ojcieck alkoholik jak i ojciec nieobecny - to niepożądana sytuacja.
Niepożądana, bo nierównoważna. W takich sytuacjach kluczowy jest chaos. Albo gość pije (wstawić dowolne) I jest niedostępny fizycznie lub emocjonalnie, albo ma przerwę i nadrabia straty, cudowny ponad średnią krajową .
Przypuszczam, że z brakiem ojca może być tak jak z innymi sytuacjami patologicznymi w młodości. Zwykle albo się idzie "tą samą drogą", albo skrajnie przeciwną. I mamy albo wesołków, albo macho. Podobnie jak z DDA: niedołęga albo bardzo zaradny, alkoholik albo zdeterminowany abstynent. Takie mam obserwacje.
A drugie, to mam podobne doświadczenia jak @TecumSeh: we wszystkich chyba przypadkach wśród znajomych, jeśli np. dziewczyna miała dużo starszego faceta (kilkanaście lat) to ojciec albo był rozwiedziony, albo nieobecny z powodów zawodowych, albo od dawna nie żył. Oczywiście jest możliwe wyjście na prostą w takiej trudnej sytuacji jak brak jednego z rodziców, ale wymaga to zwykle dużo większego zaangażowania i aktywnej obecności innego dobrego wzorca, np. w braku ojca wujek albo dziadek, który częściowo wypełni tą pustkę.
Coś Ty, nie dołuj się. Nasz przyjaciel, najlepszy pod słońcem mąż i ojciec, cudowny, rodzinny, odpowiedzialny, silny, bardzo szczęśliwy w małżeństwie, pochodzi z takiego domu, że tylko się załamać. Różnie bywa.
Tzn. mój mąż wychował się bez ojca, jego tata zginął w wypadku jak M. miał 2 miesiące, ale miał cudownego dziadka. Mimo tej nieobecności ojca w życiu był świetnym mężem i tatą dla czwórki naszych dzieci. Moi chłopcy nie mają blisko męskich wzorców, ale ja się łudzę, że Marcin miał prawie 16 lat więc dobrze tatę pamięta Z Michałem trochę gorzej, bo miał niespełna 13 i czasem widzę, że ta męska obecność na co dzień, by mu się przydała.
Znałam takiego chłopaka. Byłam jego animatorką w RŚŻ. Problem z okazywaniem emocji, pewien rodzaj blokady uczuciowej. Trudność z werbalizacją myśli i określaniem stanów ducha. Ojciec nauczył go hardości jako sposobu na słabość (czyli wszelki smutek, łzy, samotność) i walki ze światem.
Ale to jedyny taki człowiek bez matki jakiego znałam. Trudno w tym upatrywać reguły czy prawidłowości, że jak mamy brak to mamy kalekę emocjonalną w formie kamienia, a jak taty brak - geja lub nieporadnego Piotrusia Pana. Klucz to zawsze postawa rodzica, jedynego lub tego "decydującego" w wychowywaniu
@asia myślę, że człowiek, który nie ze swej winy nie uczestniczy w bieżącym życiu synów, jest obecny jako wzór, wspomnienie. Punkt odniesienia dla młodego chłopaka. Nie jest tym samym ojcem, któremu brakło jaj, by realnie być ze swą rodziną.
Np. myślę że mój mąż, gdyby (nie daj Boże) został sam z dziećmi, wychowałby chłopców na twardych i czułych zarazem. Sam taki jest i ma w swojej postawie taką równowagę zdecydowania i surowości z delikatnością i wrażliwością.
Córka mojej przyjaciółki pojechała jako opiekunka na kolonie. Dostała grupę dzieci 12 letnich. Na dworcu przed wyjazdem, rodzice jednej dziewczynki - powiedzmy Marysi- zaznaczyli wyraźnie opiekunce, iż Marysia od jakiegoś czasu czuję się chłopakiem i prosi , żeby zwracać się do niej jak do chłopaka. Marysia zbuntowała się i nie chciała mieszkać w sali z dziewczynkami. Z kolei chłopcy również się zbuntowali i nie chcieli mieszkać w sali z dziewczyną. Więc Marysia dostała pokój osobny. Po kilku dniach pojawiły się pierwsze kolonijne romanse i miłości. Marysia w roli chłopaka zaczęła się prowadzić za rączkę z inną dziewczynką. Owa dziewczynka stwierdziła, że również nie czuje się już dziewczynką i wchodzi w rolę chłopaka.Zaczely razem się odwiedzać w nocy w pokoju Marysi. Po tygodniu kolejne dwie dziewczynki z grupy oświadczają, że czują się chłopcami i proszą, żeby tak się do nich zwracać. Opiekunka jest zrozpaczona. Miała przygotowany bardzo bogaty program dla tych dzieci.Codziennie jakieś atrakcje, zajęcia , zwiedzanie. Ale połowa grupy zajmuje się ustalaniem własnej tożsamości....
Mój siostrzeniec, również 12 latek. Robi kurs organizowany przez mosir na okolicznym jeziorze. Na kursie inne dzieci, również dziewczynki z okolicy. Pierwsze pytania po zapoznaniu : czy chodzi do kościoła i czy lubi gejów. Chłopak szczerze zdziwiony odpowiada że owszem chodzi a gejów nie zna. A bo my jesteśmy binarne i ateistki - odpowiedziały również 12 letnie dziewczynki- a ty jesteś katol i homofob. Siostrzeniec wrócił do domu i skarży się mamie, że poszedł na kurs wodniaka i chciał się z kimś zaznajomić i razem zdobywać wodę, a towarzystwo gada na okrągło o jakiejś homofobii. Nie rozumie tego i czuje się dziwnie, bo dostaję smsy z hasłem : ty katolu.
Że w sukience to jeszcze nic. Ja w pociągu siedziałam z facetem w sukience,nagle słyszę jakieś skrobanie, a gość sobie na sucho nogi depiluje maszynką jednorazową
Moja przyjaciólka była wychowywana przez dziadków. Matka piła, ojciec miał nową rodzinę. Cudowna, ciepła, pracowita, przeukochana ciocia z wyboru moich dziewczyn.
Komentarz
Ja w każdym razie nie chciałbym mieć żony, której nie ma przez ileś tygodni czy miesięcy, i to regularnie, co roku.
Moja chrzestna ma bliską koleżankę, której mąż jest marynarzem.
Syn tej koleżanki często bywa u mojej chrzestnej, u "cioci" jak ją nazywa. Przyjaźni się z córkami mojej chrzestnej, czyli moimi dwiema kuzynkami - przyjaźń ta nie ma żadnych podtekstów seksualnych, albowem chłopak jest zbyt wesoły na to.
Znaczy gay, jak to mówą angole i usańce - nie wiem dlaczego homosia nazywają wesoły, ale tak mają (inna sprawa że chłopak naprawdę jest wesoły, poznałem go).
Owa koleżanka chrzestnej była dość podłamana tym faktem, no ale dobra, bywa, ma jeszcze jednego syna, z niego coś wyrośnie. No i wyrósł, ale też wesołek.
Ojca miesiącami w domu nie było, marynarz.
Kiedy pracowałem w USA w parku rozrywki, gdzie co drugi amerykański pracownik był wesoły (nie przesadzam - na forach się umawiali by tam aplikować o pracę, i to była forma takiego zlotu) - robiłem wywiad na własny użytek. Każdego co poznałem, wypytywałem o rodzinę - jak to u niego.
Oczywiście robiłem to sprytnie, nie od razu po poznaniu i odnotowaniu wiadomych preferencji - no ale jak się pracuje razem, to okazji do rozmów jest dużo.
I co? Każdy, co do jednego, miał jakiś epizod rozbicia rodziny. Marynarza nie pamiętam, ale nieobecność ojca była w zasadzie wszędze.
Ale to pewnie przypadek
No nie wiem co o tym sądzić @TecumSeh ...
Mój brat też wychował się bez taty, od samego początku (ojca nigdy w domu nie było, a potem rodzice się rozwiedli), wychowała go moja mama i troszkę poniekąd ja, a naprawdę trudno o bardziej męskiego faceta niż mój brat.
Ten facet to jest po prostu koncentrat męskości i testosteronu (włącznie z tym, że ma zdolności przywódcze i jest mocno agresywny).
On był mega męski od zawsze, nawet jako chłopczyk.
Nie chodzi o to, że każdy kto nie ma ojca będzie homo- tylko że brak ojca powoduje u niektórych, szczególnie wrażliwych jednostek, takie zaburzenia. Dlaczego nie u wszystkich - moim zdaniem matka też tu ma znaczenie...i ogólnie środowisko
Moja teoria jest taka, że genetycznie człowiek rodzi się z takim wskaźnikiem seksualności. Powiedzmy skala od 1 do 10, gdzie jeden to absolutnie hetero, 10 to absolutnie homo.
I tak, jest to warunkowane genetycznie i na wczesnym rozwoju, pamiętam, że na kolonii bojąc się w nocy, mając siedem lat, tuliłem się do koleżanki. Już wtedy nie wyobrażałem sobie, że mógłbym tak tulić się do chłopaka.
Natomiast są osoby powiedzmy z tej skali 4-7.
Szczególnie to rozróżnienie widać u kobiet, rozmawiałem z wieloma czy wyobraża sobie iść z kobietą do łóżka. Istotną część nie miałaby z tym problemu. Nawet miały takie fantazje.
I wg mnie na te osoby może wpłynąć uwarunkowanie środowiskowe. Czyli doświadczenie, wychowanie, zdarzenie może ukierunkować w którąś stronę. Dla osób ze skrajnych miejsc w skali, nic nie zmieni kierunku seksualności.
Natomiast to pokazuje, że epatowanie homoseksualizmem w wieku dojrzewania, może wpłynąć na cześć nastolatków.
Znam dziewczynę biseksualistkę, która wychowywała się bez ojca, bo zmarł. To co innego niż rozwód ale ojca nie ma.
Ogólnie według mnie relacja z ojcem jest BARDZO ważna ale widzę że nieraz jest zaburzona.
Oczywiście że brak ojca (fizyczny czy emocjonalny), albo jakieś zaburzenia w relacji nie od razu powodują bycie homo, czasem odwrotnie.
Patryk Vega (reżyser) mówił, że jego zainteresowana stereotypowo męskimi tematami: wojsko, służby, przestępczość zorganizowana, policja itp - brały się z braku ojca (nie pamiętam dlaczego ojca brakowało). Musiał się umieć bić, musiał być najlepszy w nogę - bo inaczej byłby popychadłem.
Tomasz Adamek też wcześnie stracił ojca w wypadku (ojciec prowadził autobus i podczas mgły autobus wpadł do jeziora, zginęło kilkadziesiąt osób) - i od dziecka musiał być facetem w gospodarstwie: ciężkie prace, odpowiedzialność itp.
Także to może pójść w dwie strony, jak z ojcem alkoholikiem: jedno dziecko będzie chlało, drugie w życiu alkoholu do ust nie weźmie.
Nie zmienia to faktu że ojcieck alkoholik jak i ojciec nieobecny - to niepożądana sytuacja.
A drugie, to mam podobne doświadczenia jak @TecumSeh: we wszystkich chyba przypadkach wśród znajomych, jeśli np. dziewczyna miała dużo starszego faceta (kilkanaście lat) to ojciec albo był rozwiedziony, albo nieobecny z powodów zawodowych, albo od dawna nie żył. Oczywiście jest możliwe wyjście na prostą w takiej trudnej sytuacji jak brak jednego z rodziców, ale wymaga to zwykle dużo większego zaangażowania i aktywnej obecności innego dobrego wzorca, np. w braku ojca wujek albo dziadek, który częściowo wypełni tą pustkę.
Nasz przyjaciel, najlepszy pod słońcem mąż i ojciec, cudowny, rodzinny, odpowiedzialny, silny, bardzo szczęśliwy w małżeństwie, pochodzi z takiego domu, że tylko się załamać.
Różnie bywa.
Ale to jedyny taki człowiek bez matki jakiego znałam. Trudno w tym upatrywać reguły czy prawidłowości, że jak mamy brak to mamy kalekę emocjonalną w formie kamienia, a jak taty brak - geja lub nieporadnego Piotrusia Pana. Klucz to zawsze postawa rodzica, jedynego lub tego "decydującego" w wychowywaniu
@asia myślę, że człowiek, który nie ze swej winy nie uczestniczy w bieżącym życiu synów, jest obecny jako wzór, wspomnienie. Punkt odniesienia dla młodego chłopaka. Nie jest tym samym ojcem, któremu brakło jaj, by realnie być ze swą rodziną.
Dostała grupę dzieci 12 letnich.
Na dworcu przed wyjazdem, rodzice jednej dziewczynki - powiedzmy Marysi- zaznaczyli wyraźnie opiekunce, iż Marysia od jakiegoś czasu czuję się chłopakiem i prosi , żeby zwracać się do niej jak do chłopaka.
Marysia zbuntowała się i nie chciała mieszkać w sali z dziewczynkami. Z kolei chłopcy również się zbuntowali i nie chcieli mieszkać w sali z dziewczyną.
Więc Marysia dostała pokój osobny.
Po kilku dniach pojawiły się pierwsze kolonijne romanse i miłości.
Marysia w roli chłopaka zaczęła się prowadzić za rączkę z inną dziewczynką. Owa dziewczynka stwierdziła, że również nie czuje się już dziewczynką i wchodzi w rolę chłopaka.Zaczely razem się odwiedzać w nocy w pokoju Marysi.
Po tygodniu kolejne dwie dziewczynki z grupy oświadczają, że czują się chłopcami i proszą, żeby tak się do nich zwracać.
Opiekunka jest zrozpaczona. Miała przygotowany bardzo bogaty program dla tych dzieci.Codziennie jakieś atrakcje, zajęcia , zwiedzanie. Ale połowa grupy zajmuje się ustalaniem własnej tożsamości....
Mój siostrzeniec, również 12 latek. Robi kurs organizowany przez mosir na okolicznym jeziorze.
Na kursie inne dzieci, również dziewczynki z okolicy.
Pierwsze pytania po zapoznaniu : czy chodzi do kościoła i czy lubi gejów.
Chłopak szczerze zdziwiony odpowiada że owszem chodzi a gejów nie zna.
A bo my jesteśmy binarne i ateistki - odpowiedziały również 12 letnie dziewczynki- a ty jesteś katol i homofob.
Siostrzeniec wrócił do domu i skarży się mamie, że poszedł na kurs wodniaka i chciał się z kimś zaznajomić i razem zdobywać wodę, a towarzystwo gada na okrągło o jakiejś homofobii. Nie rozumie tego i czuje się dziwnie, bo dostaję smsy z hasłem : ty katolu.
Jakieś zbiorowe szaleństwo ???
Cudowna, ciepła, pracowita, przeukochana ciocia z wyboru moich dziewczyn.