@Sydora Uznaje że Bóg nie narusza natury, działa w jej ramach. To że coś pochodzi z bogatej wyobraźni wizjonera nie jest alternatywa dla działania Boga. Wizjoner, jego zdolność wyobrażania sobie oraz to co jest w jego umyśle - Bóg jest Stwórcą wszystkiego. Po filozoficznemu - każdy skutek pochodzi w całości od Boga i w całości od bezpośredniej przyczyny. Nie podoba mi się wizja Boga interwencji, bo to rodzi dylematy co do powodów dla których uratował tego, natchnął tamtego, a innemu kazał cierpieć.
Co do wizjonerów i fotonów-zmierzam do tego ze to są metafory. Boga i aniołów się nie widzi, bo są niematerialne. Niebo nie jest miejscem w fizycznym znaczeniu gdzie latają fotony by można było mówić o czymś do zobaczenia.
Niebo nie jest miejscem w fizycznym znaczeniu gdzie latają fotony by można było mówić o czymś do zobaczenia.
A jak to się ma do zmartwychwstania ciała, które jest fizyczne? Nawet Chrystus po Zmartwuchwstaniu ma fizyczne ciało, ktore można nie tylko zobaczyć, ale i dotknąć. I spożywa pokarmy.
@Anawim Rozumiem, z tego co piszesz, że np cudowna Boska interwencja, która działałaby wbrew prawom fizyki jest raczej niemożliwa i takie historie możnaby między bajki i mity włożyć. Też jestem skłonna tak myśleć. Tymbardziej ze nierzadko pochodzą one z czasów gdy mieliśmy ograniczoną wiedzę o świecie i prawach nim rządzących.
Ale jednak gdy już coś co dzieje się zgodnie z prawami fizyki ale w naturze i wg naszej ułomej wiedzy ma niskie prawdopodobieństwo wydarzenia się możnaby już podciagnąć pod Boską interwencję. Zwłaszcza gdy dzieje się to w określonym miejscu i czasie. Podobnie jak "cudowne postymulowanie neuronów "gdzie ktoś coś widzi, czuje lub ma misję do przekazania już może być wytłumaczalne fizycznie ( biochemicznie) i podobnie jak cudowne uzdrowienia. Dzieje się to wszystko w materialnym świecie w ramach praw fizyki ale skomplikowanych układach biochemicznych jakim są nasze żywe organizmy i które sami do końca jeszcze nie ogarniamy . I tu teraz sobie myślę o różnych cudach, np. Eucharystcznych i nie tylko. Musiałoby zadziałać tu jakaś nieznana energia działającą przeciw entropii.
Co do wizjonerów i fotonów-zmierzam do tego ze to są metafory. Boga i aniołów się nie widzi, bo są niematerialne. Niebo nie jest miejscem w fizycznym znaczeniu gdzie latają fotony by można było mówić o czymś do zobaczenia.
Ciekawe są wykłady fizyka Krzysztofa Meissnera. Z tego co rozumiem metafizykę uważa albo raczej dopuszcza również za pewną formę fizyki i "materialności" ale kwantowej lub może jeszcze jakiejś innej. Nadprzyrodzoność , wieczność ( kwestia czasu, przestrzeni czy są one tylko fizyczne?)) to kategorie co zaliczają się do metafizyki. To są oczywiścue teoretyczne rozważania i pewnie nie wszystko rozumiem i nie chce się wymądrzać
Kiedy Jezus żył na ziemi w określonym czasie i przestrzeni posiadał materialne ciało ( pewna energia w tym ciele związana). Po śmierci i zmartwychwstaniu to ziemskie ciało "wyparowało" z naszego materialnego świata. Wedle praw fizyki energia nie ginie a jedyne się przekształca. Czy jest coś o czym jeszcze nie wiemy? Czy może obrazy wypalone "światłem" na całunie turyńskim i chuście to właśnie taka przekształcona energia, która była wcześniej związana w ludzkim ciele? Może nadprzyrodzoność i metafizykę można by jakoś naukowo pospinać z fizyką i naszym materialnym światem ?
Niebo nie jest miejscem w fizycznym znaczeniu gdzie latają fotony by można było mówić o czymś do zobaczenia.
A jak to się ma do zmartwychwstania ciała, które jest fizyczne? Nawet Chrystus po Zmartwuchwstaniu ma fizyczne ciało, ktore można nie tylko zobaczyć, ale i dotknąć. I spożywa pokarmy.
Zawsze można pogimnastykować umysł by w oparciu o teoretyczną wiedzę z fizyki spróbować to sobie wytłumaczyć. Na przykład współistnienie z naszym materialnym ziemskiem życiem, ograniczonym fizycznie czasem i przestrzenią innego wymiaru. Ten inny wymiar w momencie Przemienienia Pańskiego na górze Tabor albo w czasie 40dni ukazywania się Jezusa uczniom po zmartwychwstaniu mógł się właśnie na moment "wlać" przez jakieś tajemnicze okienko lub dziurę w czasoprzestrzeni. Albo uczniom i świadkom tych wydarzeń po zmartwychwstaniu właśnie "cudownie postymulowały się neurony" (sorki, wciąż wydaje mnie się zabawne to wyrażenie ) że nagle wszystko tak samo odbierali swoimi materialnymi zmysłami.
Niebo nie jest miejscem w fizycznym znaczeniu gdzie latają fotony by można było mówić o czymś do zobaczenia.
A jak to się ma do zmartwychwstania ciała, które jest fizyczne? Nawet Chrystus po Zmartwuchwstaniu ma fizyczne ciało, ktore można nie tylko zobaczyć, ale i dotknąć. I spożywa pokarmy.
No tak, ale mówimy o duszach które ktoś ma widzieć "oczami duszy". Żeby widzieć czy słyszeć trzeba mieć mózg .
Ciekawe są wykłady fizyka Krzysztofa Meissnera. Z tego co rozumiem metafizykę uważa albo raczej dopuszcza również za pewną formę fizyki i "materialności" ale kwantowej lub może jeszcze jakiejś innej. Nadprzyrodzoność , wieczność ( kwestia czasu, przestrzeni czy są one tylko fizyczne?)) to kategorie co zaliczają się do metafizyki. To są oczywiścue teoretyczne rozważania i pewnie nie wszystko rozumiem i nie chce się wymądrzać
Kiedy Jezus żył na ziemi w określonym czasie i przestrzeni posiadał materialne ciało ( pewna energia w tym ciele związana). Po śmierci i zmartwychwstaniu to ziemskie ciało "wyparowało" z naszego materialnego świata. Wedle praw fizyki energia nie ginie a jedyne się przekształca. Czy jest coś o czym jeszcze nie wiemy? Czy może obrazy wypalone "światłem" na całunie turyńskim i chuście to właśnie taka przekształcona energia, która była wcześniej związana w ludzkim ciele? Może nadprzyrodzoność i metafizykę można by jakoś naukowo pospinać z fizyką i naszym materialnym światem ?
Generalnie wizja tego że istnieją prawa stworzonego świata, które przekraczają nasza fizykę, dla których nasza fizyka jest jakimś lokalnym przybliżeniem (tak jak fizyka klasyczna jest przyblizona fizyka relatywistyczna dla małych prędkości) jest mi bliskie . Z tym tylko przypisem, że nic nie wiemy o tych prawach wykraczających poza nasz świat i że to jest pewne fantazjowanie. Coś jak wieloswiaty.
Niebo nie jest miejscem w fizycznym znaczeniu gdzie latają fotony by można było mówić o czymś do zobaczenia.
A jak to się ma do zmartwychwstania ciała, które jest fizyczne? Nawet Chrystus po Zmartwuchwstaniu ma fizyczne ciało, ktore można nie tylko zobaczyć, ale i dotknąć. I spożywa pokarmy.
No tak, ale mówimy o duszach które ktoś ma widzieć "oczami duszy". Żeby widzieć czy słyszeć trzeba mieć mózg .
Inaczej - żeby widzieć i słyszeć w znaczeniu materialnym/ziemskim- potrzebny jest, w skrócie, mózg i narządy zmysłów.
Jednak zakładając istnienie demonów, aniołów itd, które są czystymi inteligencjami, możemy przypuszczać, że duch/dusza niematerialna może odbierać wrażenia tu na ziemii uznawane za "zmysłowe", ale w inny sposób. Jaki? Ciężko stwierdzić.
Czy stan Nieba, który jest pełnią pełni, może zawierać doświadczenia zmysłowe/ziemskie, w postaci doświadczeń fizycznych i wzrokowych?
Niebo nie jest miejscem w fizycznym znaczeniu gdzie latają fotony by można było mówić o czymś do zobaczenia.
A jak to się ma do zmartwychwstania ciała, które jest fizyczne? Nawet Chrystus po Zmartwuchwstaniu ma fizyczne ciało, ktore można nie tylko zobaczyć, ale i dotknąć. I spożywa pokarmy.
No tak, ale mówimy o duszach które ktoś ma widzieć "oczami duszy". Żeby widzieć czy słyszeć trzeba mieć mózg .
Inaczej - żeby widzieć i słyszeć w znaczeniu materialnym/ziemskim- potrzebny jest, w skrócie, mózg i narządy zmysłów.
Jednak zakładając istnienie demonów, aniołów itd, które są czystymi inteligencjami, możemy przypuszczać, że duch/dusza niematerialna może odbierać wrażenia tu na ziemii uznawane za "zmysłowe", ale w inny sposób. Jaki? Ciężko stwierdzić.
Czy stan Nieba, który jest pełnią pełni, może zawierać doświadczenia zmysłowe/ziemskie, w postaci doświadczeń fizycznych i wzrokowych?
A niby dlaczego nie mógłby? Bogu nie zabronisz.
Ale argument z demonów zakłada, że dusza ludzka jest jak anioł. Taka dusza nie potrzebuje ciała, bo i po co skoro nawet poznanie zmysłowe ma zapewnione bez mózgu?
Co do stanu nieba miałem na myśli to, że wizje dotyczą zwykle dusz ludzkich. To dla mnie jak przypowieść o kropli wody na język bogacza patrzącego na Łazarza - przypowieści.
Wiadomo, że Bogu nie zabronisz i można dowolnie fantazjować - np. że dusze odłączone od ciała w niebie poznają za pośrednictwem magicznych jednorożców
Bardzo ciekawa dyskusja. Super interesująca. Kiedyś wierzyłam w te wszystkie objawienia prywatne. Dawały mi dużo nadziei. Teraz bardzo chciałabym wierzyć ale nie potrafię.
Poczekam sobie jeszcze kilka, kilkanaście a może kilkadziesiąt lat i się (mam nadzieję ) wszystkiego dowiem.
Oby jak najdłużej i w zdrowiu @Honi . Prędzej czy później wszyscy się sami o tym wszystkim przekonamy (zakładamy przecież życie po życiu bo jesteśmy chrześcijanami). Oby nie nie było rozczarowania.... Zastanawiam się często jakie są znaki życia naprzyrodzonego w naszym doczesnym życiu. W Ewangeliach czytamy o cudach, uzdrowieniach. Jako dziecko wierzyłam dosłownie, że są święci których ciała się nie rozłożyły na znak przyszłego ciał zmartwychwstania, są nienaruszone rozkładem i że wyglądają jakby spali. Jakie było moje rozczarowanie gdy się dowiedziałam, że owszem ciała ich są w miarę dobrze zachowane ale często jednak trochę jest w tym ludzkiej ingerencji (np.woskowe maski) by nadawały się do publicznej prezentacji w szklanych trumnach. Widziałam w trumnach ojca Pio, sw Klarę, Tereskę, sw Małgorzatę. Św. Andrzej Bobola też wiele przeszedł a jednak widać, że jest to "mumia" gdyby tak racjonalnym okiem spojrzeć. Niezależnie, zajdywane są czasem bardzo dobrze zachowane zmumifikowane ludzkie ciała z przed kilkuset a nawet paru tysięcy lat jeśli były sprzyjające naturalnej konserwacji warunki. To wszystko dzieje w ramach praw natury stworzonych przez Boga.
(...) zakładamy przecież życie po życiu bo jesteśmy chrześcijanami). Oby nie nie było rozczarowania.... Zastanawiam się często jakie są znaki życia naprzyrodzonego w naszym doczesnym życiu. W Ewangeliach czytamy o cudach, uzdrowieniach. (...)
. @Sydora , gotowa na przejażdżkę kolejką górską? Nie wierzę że człowiek ma duszę i to nieśmiertelną. Nie wierzę że istnieje Bóg, Trójca Święta. Grecy po to wymyślili filozofię żeby wyrugować wiarę. W miarę czytania Tomasza i tomistów Twoja wiara zacznie znikać, dogmat po dogmacie, jeden za drugim. Podobnie będzie z biblistyką, historią wczesnego chrześcijaństwa, judaizmu i kultury na gruncie której wyrosły. Tak też działa archeologia. Już się tłumaczę Jeżeli jesteśmy w stanie coś udowodnić, nie ma już miejsca na wiarę, ewentualnie go ubywa. Jeżeli potrafimy pewne wierzenia obalić efekt będzie odwrotny, ale zazwyczaj tylko z pozoru. Przykłady: prorok Amos nie był prostym rolnikiem, a Jezus jest Synem zamożnej księżniczki z rodu Dawida i nie jest samoukiem lecz należy do szkoły faryzeuszów. To nie niszczy religii, pisał o tym JP2 w Fides et Ratio.
Po co komu wiara? Inny przykład: Mój najstarszy jest b. prawdomówny. Jeżeli powie mi że kupił konia wyścigowego, zdziwię się ale mu uwierzę i będę chciał go zobaczyć. Ale dajmy na to nie mogę, bo wiatr zerwał druty i cała dzielnica nie ma prądu, a jest późno. Wszystko to nie jest wielka sprawa: znajdę latarkę a jak nie, to obejrzę go jutro rano. Załóżmy jednak że mamy basen (ogród jest za mały ), i chcę wejść do wody. A on mi mówi że krokodyla też kupił. To jest oczywiście głupi żart, ale dopóki on się przy tym będzie upierał, to wolałbym poczekać do rana, mimo że właśnie znalazłem wszystkie latarki. znaki życia nadprzyrodzonego Jeżeli jesteś w stanie wyświadczyć przysługę osobie która nie może Ci się odwdzięczyć, niespecjalnie darzysz ją sympatią ale wiesz że nie odbierze tego dobra jako zachęty do dalszego krzywdzenia ludzi, to masz swój znak.
"@Sydora , gotowa na przejażdżkę kolejką górską? Nie wierzę że człowiek ma duszę i to nieśmiertelną. Nie wierzę że istnieje Bóg, Trójca Święta. Grecy po to wymyślili filozofię żeby wyrugować wiarę. W miarę czytania Tomasza i tomistów Twoja wiara zacznie znikać, dogmat po dogmacie, jeden za drugim. Podobnie będzie z biblistyką, historią wczesnego chrześcijaństwa, judaizmu i kultury (...)
Serio @NC500, brzmi to jakbyś popełniał teraz akt apostazji na forum . Dalsze tłumaczenia nawet nie wyjaśniają że to tylko jakaś myślowa konstrukcja albo prowokacja być coś wyjaśnić. Czy dobrze wszystko czytam na temat twojego stosunku do Wiary? Ok, chyba że mam rozumieć że nie wierzysz ponieważ uznajesz, że tak jest. I chodzi Ci o słówko wierzyć.
Albo uczniom i świadkom tych wydarzeń po zmartwychwstaniu właśnie "cudownie postymulowały się neurony" (sorki, wciąż wydaje mnie się zabawne to wyrażenie ) że nagle wszystko tak samo odbierali swoimi materialnymi zmysłami
Zrobiłaś z Apostołów inwalidów?
Tę samą dyskusję o znikanu dogmatów niedawno przeprowadziłem z zaprzyjaźnioną kobietą z Bractwa. Strasznie się oburzyła, wysłała mnie do spowiedzi. Zaraz potem proboszcz z Bractwa w Uroczystość Wszystkich Świętych powiedział że po śmierci tracimy nie tylko wiarę ale i nadzieję
Ale oczywiście masz rację, staram się podgrzać emocje
Niebo nie jest miejscem w fizycznym znaczeniu gdzie latają fotony by można było mówić o czymś do zobaczenia.
A jak to się ma do zmartwychwstania ciała, które jest fizyczne? Nawet Chrystus po Zmartwuchwstaniu ma fizyczne ciało, ktore można nie tylko zobaczyć, ale i dotknąć. I spożywa pokarmy.
No tak, ale mówimy o duszach które ktoś ma widzieć "oczami duszy". Żeby widzieć czy słyszeć trzeba mieć mózg .
Inaczej - żeby widzieć i słyszeć w znaczeniu materialnym/ziemskim- potrzebny jest, w skrócie, mózg i narządy zmysłów.
Jednak zakładając istnienie demonów, aniołów itd, które są czystymi inteligencjami, możemy przypuszczać, że duch/dusza niematerialna może odbierać wrażenia tu na ziemii uznawane za "zmysłowe", ale w inny sposób. Jaki? Ciężko stwierdzić.
Czy stan Nieba, który jest pełnią pełni, może zawierać doświadczenia zmysłowe/ziemskie, w postaci doświadczeń fizycznych i wzrokowych?
A niby dlaczego nie mógłby? Bogu nie zabronisz.
Ale argument z demonów zakłada, że dusza ludzka jest jak anioł. Taka dusza nie potrzebuje ciała, bo i po co skoro nawet poznanie zmysłowe ma zapewnione bez mózgu?
Co do stanu nieba miałem na myśli to, że wizje dotyczą zwykle dusz ludzkich. To dla mnie jak przypowieść o kropli wody na język bogacza patrzącego na Łazarza - przypowieści.
Wiadomo, że Bogu nie zabronisz i można dowolnie fantazjować - np. że dusze odłączone od ciała w niebie poznają za pośrednictwem magicznych jednorożców
Owszem - można dowolnie fantazjować, bo nikt nie wie jak "tam" jest.
Prędzej czy później wszyscy się sami o tym wszystkim przekonamy (zakładamy przecież życie po życiu bo jesteśmy chrześcijanami). Oby nie nie było rozczarowania.... Zastanawiam się często jakie są znaki życia nadprzyrodzonego w naszym doczesnym życiu. W Ewangeliach czytamy o cudach, uzdrowieniach.
Chrześcijanin nie musi wierzyć że dusza ludzka jest nieśmiertelna, jeśli potrafi to udowodnić. Dusza ludzka, nieśmiertelna, to temat którym zajmuje się antropologia. Antropologia to filozofia, filozofia człowieka. Nie ma antropologii chrześcijańskiej, tak jak nie ma chrześcijańskiej fizyki, chemii. Antropologia to antropologia, jest jedna. Nie jest zgodna z nauką Kościoła bo Kościół uczy że dusze ludzkie są stwarzane bezpośrednio przez Boga. Nie są, nie bezpośrednio, bo naszym ojcem i matką jest anioł stróż, ciało dziedziczymy po rodzicach a raczej po dziadkach. Bóg stwarzając istnienie człowieka, akt istnienia, stwarza go całego, z duszą i ciałem. Potem podtrzymuje go w istnieniu żeby nie zniknął, nawet diabły musi podtrzymywać. Problem jakoby osiągnięcia naukowe podważały wiarę i nauczanie Kościoła został rozwiązany w Fides et Ratio.
(...) Prędzej czy później wszyscy się sami o tym wszystkim przekonamy (zakładamy przecież życie po życiu bo jesteśmy chrześcijanami). Oby nie nie było rozczarowania.... Zastanawiam się często jakie są znaki życia naprzyrodzonego w naszym doczesnym życiu. W Ewangeliach czytamy o cudach, uzdrowieniach. Jako dziecko wierzyłam dosłownie, że są święci których ciała się nie rozłożyły na znak przyszłego ciał zmartwychwstania, są nienaruszone rozkładem i że wyglądają jakby spali. Jakie było moje rozczarowanie gdy się dowiedziałam, że owszem ciała ich są w miarę dobrze zachowane ale często jednak trochę jest w tym ludzkiej ingerencji (np.woskowe maski) by nadawały się do publicznej prezentacji w szklanych trumnach. Widziałam w trumnach ojca Pio, sw Klarę, Tereskę, sw Małgorzatę. Św. Andrzej Bobola też wiele przeszedł a jednak widać, że jest to "mumia" gdyby tak racjonalnym okiem spojrzeć. Niezależnie, znajdywane są czasem bardzo dobrze zachowane zmumifikowane ludzkie ciała z przed kilkuset a nawet paru tysięcy lat jeśli były sprzyjające naturalnej konserwacji warunki. To wszystko dzieje w ramach praw natury stworzonych przez Boga.
To są pytania odnośnie wiary, konkretnie czy trzeba czekać tatka latka żeby się czegoś dowiedzieć. "Chrześcijańska" antropologia "zgodna z nauczaniem..." ma się tak do rozważań o duszy, nieśmiertelności, wiary i tomistycznej filozofii człowieka, jak...
Prędzej czy później wszyscy się sami o tym wszystkim przekonamy (zakładamy przecież życie po życiu bo jesteśmy chrześcijanami). Oby nie nie było rozczarowania.... Zastanawiam się często jakie są znaki życia nadprzyrodzonego w naszym doczesnym życiu. W Ewangeliach czytamy o cudach, uzdrowieniach.
Chrześcijanin nie musi wierzyć że dusza ludzka jest nieśmiertelna, jeśli potrafi to udowodnić. Dusza ludzka, nieśmiertelna, to temat którym zajmuje się antropologia. Antropologia to filozofia, filozofia człowieka. Nie ma antropologii chrześcijańskiej, tak jak nie ma chrześcijańskiej fizyki, chemii. Antropologia to antropologia, jest jedna. Nie jest zgodna z nauką Kościoła bo Kościół uczy że dusze ludzkie są stwarzane bezpośrednio przez Boga. Nie są, nie bezpośrednio, bo naszym ojcem i matką jest anioł stróż, ciało dziedziczymy po rodzicach a raczej po dziadkach. Bóg stwarzając istnienie człowieka, akt istnienia, stwarza go całego, z duszą i ciałem. Potem podtrzymuje go w istnieniu żeby nie zniknął, nawet diabły musi podtrzymywać. Problem jakoby osiągnięcia naukowe podważały wiarę i nauczanie Kościoła został rozwiązany w Fides et Ratio.
(...) Prędzej czy później wszyscy się sami o tym wszystkim przekonamy (zakładamy przecież życie po życiu bo jesteśmy chrześcijanami). Oby nie nie było rozczarowania.... Zastanawiam się często jakie są znaki życia naprzyrodzonego w naszym doczesnym życiu. W Ewangeliach czytamy o cudach, uzdrowieniach. Jako dziecko wierzyłam dosłownie, że są święci których ciała się nie rozłożyły na znak przyszłego ciał zmartwychwstania, są nienaruszone rozkładem i że wyglądają jakby spali. Jakie było moje rozczarowanie gdy się dowiedziałam, że owszem ciała ich są w miarę dobrze zachowane ale często jednak trochę jest w tym ludzkiej ingerencji (np.woskowe maski) by nadawały się do publicznej prezentacji w szklanych trumnach. Widziałam w trumnach ojca Pio, sw Klarę, Tereskę, sw Małgorzatę. Św. Andrzej Bobola też wiele przeszedł a jednak widać, że jest to "mumia" gdyby tak racjonalnym okiem spojrzeć. Niezależnie, znajdywane są czasem bardzo dobrze zachowane zmumifikowane ludzkie ciała z przed kilkuset a nawet paru tysięcy lat jeśli były sprzyjające naturalnej konserwacji warunki. To wszystko dzieje w ramach praw natury stworzonych przez Boga.
To są pytania odnośnie wiary, konkretnie czy trzeba czekać tatka latka żeby się czegoś dowiedzieć. "Chrześcijańska" antropologia "zgodna z nauczaniem..." ma się tak do rozważań o duszy, nieśmiertelności, wiary i tomistycznej filozofii człowieka, jak...
Ja prosta kobieta jestem dla mnie 6prawd wiary i credo są obowiązujące. A to ciekawe co piszesz, że można je odrzucić w imie własnego poczucia zrozumienia....
Ja prosta kobieta jestem dla mnie 6 prawd wiary i credo są obowiązujące. A to ciekawe co piszesz, że można je odrzucić w imię własnego poczucia zrozumienia....
Aeterni Patris Leona XIX, Fides et Ratio JP2. Uczyłem kiedyś Credo i 6 prawd wiary, może znajdę skrypty, a jak nie to pierwszy mają nauczyciele, drugi ówcześni uczniowie. Śmieszne, oba tak się właśnie nazywały.
Komentarz
Uznaje że Bóg nie narusza natury, działa w jej ramach. To że coś pochodzi z bogatej wyobraźni wizjonera nie jest alternatywa dla działania Boga. Wizjoner, jego zdolność wyobrażania sobie oraz to co jest w jego umyśle - Bóg jest Stwórcą wszystkiego. Po filozoficznemu - każdy skutek pochodzi w całości od Boga i w całości od bezpośredniej przyczyny.
Nie podoba mi się wizja Boga interwencji, bo to rodzi dylematy co do powodów dla których uratował tego, natchnął tamtego, a innemu kazał cierpieć.
Co do wizjonerów i fotonów-zmierzam do tego ze to są metafory. Boga i aniołów się nie widzi, bo są niematerialne. Niebo nie jest miejscem w fizycznym znaczeniu gdzie latają fotony by można było mówić o czymś do zobaczenia.
Nawet Chrystus po Zmartwuchwstaniu ma fizyczne ciało, ktore można nie tylko zobaczyć, ale i dotknąć. I spożywa pokarmy.
Rozumiem, z tego co piszesz, że np cudowna Boska interwencja, która działałaby wbrew prawom fizyki jest raczej niemożliwa i takie historie możnaby między bajki i mity włożyć. Też jestem skłonna tak myśleć. Tymbardziej ze nierzadko pochodzą one z czasów gdy mieliśmy ograniczoną wiedzę o świecie i prawach nim rządzących.
Ale jednak gdy już coś co dzieje się zgodnie z prawami fizyki ale w naturze i wg naszej ułomej wiedzy ma niskie prawdopodobieństwo wydarzenia się możnaby już podciagnąć pod Boską interwencję. Zwłaszcza gdy dzieje się to w określonym miejscu i czasie. Podobnie jak "cudowne postymulowanie neuronów "gdzie ktoś coś widzi, czuje lub ma misję do przekazania już może być wytłumaczalne fizycznie ( biochemicznie) i podobnie jak cudowne uzdrowienia. Dzieje się to wszystko w materialnym świecie w ramach praw fizyki ale skomplikowanych układach biochemicznych jakim są nasze żywe organizmy i które sami do końca jeszcze nie ogarniamy .
I tu teraz sobie myślę o różnych cudach, np. Eucharystcznych i nie tylko. Musiałoby zadziałać tu jakaś nieznana energia działającą przeciw entropii.
Co do wizjonerów i fotonów-zmierzam do tego ze to są metafory. Boga i aniołów się nie widzi, bo są niematerialne. Niebo nie jest miejscem w fizycznym znaczeniu gdzie latają fotony by można było mówić o czymś do zobaczenia.
Ciekawe są wykłady fizyka Krzysztofa Meissnera. Z tego co rozumiem metafizykę uważa albo raczej dopuszcza również za pewną formę fizyki i "materialności" ale kwantowej lub może jeszcze jakiejś innej. Nadprzyrodzoność , wieczność ( kwestia czasu, przestrzeni czy są one tylko fizyczne?)) to kategorie co zaliczają się do metafizyki. To są oczywiścue teoretyczne rozważania i pewnie nie wszystko rozumiem i nie chce się wymądrzać
Kiedy Jezus żył na ziemi w określonym czasie i przestrzeni posiadał materialne ciało ( pewna energia w tym ciele związana). Po śmierci i zmartwychwstaniu to ziemskie ciało "wyparowało" z naszego materialnego świata. Wedle praw fizyki energia nie ginie a jedyne się przekształca. Czy jest coś o czym jeszcze nie wiemy? Czy może obrazy wypalone "światłem" na całunie turyńskim i chuście to właśnie taka przekształcona energia, która była wcześniej związana w ludzkim ciele? Może nadprzyrodzoność i metafizykę można by jakoś naukowo pospinać z fizyką i naszym materialnym światem ?
@Anawim odpowiem ci ale muszę mieć więcej przestrzeni.
Z tym tylko przypisem, że nic nie wiemy o tych prawach wykraczających poza nasz świat i że to jest pewne fantazjowanie. Coś jak wieloswiaty.
Jednak zakładając istnienie demonów, aniołów itd, które są czystymi inteligencjami, możemy przypuszczać, że duch/dusza niematerialna może odbierać wrażenia tu na ziemii uznawane za "zmysłowe", ale w inny sposób. Jaki? Ciężko stwierdzić.
Czy stan Nieba, który jest pełnią pełni, może zawierać doświadczenia zmysłowe/ziemskie, w postaci doświadczeń fizycznych i wzrokowych?
A niby dlaczego nie mógłby? Bogu nie zabronisz.
Co do stanu nieba miałem na myśli to, że wizje dotyczą zwykle dusz ludzkich. To dla mnie jak przypowieść o kropli wody na język bogacza patrzącego na Łazarza - przypowieści.
Wiadomo, że Bogu nie zabronisz i można dowolnie fantazjować - np. że dusze odłączone od ciała w niebie poznają za pośrednictwem magicznych jednorożców
Kiedyś wierzyłam w te wszystkie objawienia prywatne. Dawały mi dużo nadziei. Teraz bardzo chciałabym wierzyć ale nie potrafię.
Poczekam sobie jeszcze kilka, kilkanaście a może kilkadziesiąt lat i się (mam nadzieję ) wszystkiego dowiem.
Zastanawiam się często jakie są znaki życia naprzyrodzonego w naszym doczesnym życiu. W Ewangeliach czytamy o cudach, uzdrowieniach.
Jako dziecko wierzyłam dosłownie, że są święci których ciała się nie rozłożyły na znak przyszłego ciał zmartwychwstania, są nienaruszone rozkładem i że wyglądają jakby spali. Jakie było moje rozczarowanie gdy się dowiedziałam, że owszem ciała ich są w miarę dobrze zachowane ale często jednak trochę jest w tym ludzkiej ingerencji (np.woskowe maski) by nadawały się do publicznej prezentacji w szklanych trumnach. Widziałam w trumnach ojca Pio, sw Klarę, Tereskę, sw Małgorzatę. Św. Andrzej Bobola też wiele przeszedł a jednak widać, że jest to "mumia" gdyby tak racjonalnym okiem spojrzeć. Niezależnie, zajdywane są czasem bardzo dobrze zachowane zmumifikowane ludzkie ciała z przed kilkuset a nawet paru tysięcy lat jeśli były sprzyjające naturalnej konserwacji warunki.
To wszystko dzieje w ramach praw natury stworzonych przez Boga.
Nie wierzę że człowiek ma duszę i to nieśmiertelną. Nie wierzę że istnieje Bóg, Trójca Święta. Grecy po to wymyślili filozofię żeby wyrugować wiarę. W miarę czytania Tomasza i tomistów Twoja wiara zacznie znikać, dogmat po dogmacie, jeden za drugim. Podobnie będzie z biblistyką, historią wczesnego chrześcijaństwa, judaizmu i kultury na gruncie której wyrosły. Tak też działa archeologia. Już się tłumaczę Jeżeli jesteśmy w stanie coś udowodnić, nie ma już miejsca na wiarę, ewentualnie go ubywa. Jeżeli potrafimy pewne wierzenia obalić efekt będzie odwrotny, ale zazwyczaj tylko z pozoru. Przykłady: prorok Amos nie był prostym rolnikiem, a Jezus jest Synem zamożnej księżniczki z rodu Dawida i nie jest samoukiem lecz należy do szkoły faryzeuszów. To nie niszczy religii, pisał o tym JP2 w Fides et Ratio.
Po co komu wiara? Inny przykład: Mój najstarszy jest b. prawdomówny. Jeżeli powie mi że kupił konia wyścigowego, zdziwię się ale mu uwierzę i będę chciał go zobaczyć. Ale dajmy na to nie mogę, bo wiatr zerwał druty i cała dzielnica nie ma prądu, a jest późno. Wszystko to nie jest wielka sprawa: znajdę latarkę a jak nie, to obejrzę go jutro rano. Załóżmy jednak że mamy basen (ogród jest za mały ), i chcę wejść do wody. A on mi mówi że krokodyla też kupił. To jest oczywiście głupi żart, ale dopóki on się przy tym będzie upierał, to wolałbym poczekać do rana, mimo że właśnie znalazłem wszystkie latarki.
znaki życia nadprzyrodzonego
Jeżeli jesteś w stanie wyświadczyć przysługę osobie która nie może Ci się odwdzięczyć, niespecjalnie darzysz ją sympatią ale wiesz że nie odbierze tego dobra jako zachęty do dalszego krzywdzenia ludzi, to masz swój znak.
Nie wierzę że człowiek ma duszę i to nieśmiertelną. Nie wierzę że istnieje Bóg, Trójca Święta. Grecy po to wymyślili filozofię żeby wyrugować wiarę. W miarę czytania Tomasza i tomistów Twoja wiara zacznie znikać, dogmat po dogmacie, jeden za drugim. Podobnie będzie z biblistyką, historią wczesnego chrześcijaństwa, judaizmu i kultury (...)
Serio @NC500, brzmi to jakbyś popełniał teraz akt apostazji na forum . Dalsze tłumaczenia nawet nie wyjaśniają że to tylko jakaś myślowa konstrukcja albo prowokacja być coś wyjaśnić. Czy dobrze wszystko czytam na temat twojego stosunku do Wiary?
Ok, chyba że mam rozumieć że nie wierzysz ponieważ uznajesz, że tak jest. I chodzi Ci o słówko wierzyć.
Tę samą dyskusję o znikanu dogmatów niedawno przeprowadziłem z zaprzyjaźnioną kobietą z Bractwa. Strasznie się oburzyła, wysłała mnie do spowiedzi. Zaraz potem proboszcz z Bractwa w Uroczystość Wszystkich Świętych powiedział że po śmierci tracimy nie tylko wiarę ale i nadzieję
Ale oczywiście masz rację, staram się podgrzać emocje
A to ciekawe co piszesz, że można je odrzucić w imie własnego poczucia zrozumienia....
---
Zmieniamy leki na trzy czte-ry... MSPANC
Uczyłem kiedyś Credo i 6 prawd wiary, może znajdę skrypty, a jak nie to pierwszy mają nauczyciele, drugi ówcześni uczniowie. Śmieszne, oba tak się właśnie nazywały. A Ty nabiał ogól i do szkoły.
Ale że Anioł Stróż jest dla mnie jak jedzenie, woda i tlen, to nie doczytałem.
Golarkę zgubiłem w bałaganie po przeprowadzce
Sam jesteś sobie winny.