Chrześcijańska antropologia- pytania o duszę i inne
Mam nieraz rozkminy filozoficzno- teologiczne i chciałabym uporządkować parę spraw by np. właściwie tłumaczyć pytającym się dzieciom jak to jest z tą naszą duszą, duchem , umysłem i ciałem. A wiem, że jest tu na forum sporo z Was dobrych w teologię i tego typu rozważania.
Jak rozumiem z KKK człowiek jest integralną jednością materialnego ciała i nieśmiertelnej duszy. Dusza pojawia się jednocześnie w momencie poczęcia się nowego człowieka. Po śmierci materialnego ciała pozostaje nadal nieśmiertelna dusza, która opuszcza ciało a po powtórnym przyjściu Jezusa na ziemię jak wierzymy, będzie w stanie to ciało jakby na nowo "zmaterializować".
Moje pytania na razie dotyczą relacji duszy do ciała. Czy umysł i cała, nazwijmy to, nasza samoświadomość jest przejawem tej nieśmiertelnej duszy w nas? Czy wogle można tak powiedzieć, że nieśmiertelna dusza jakoś działa i przejawia się w naszym ciele?
Czy może jednak cała nasza intelektualna, umysłowa i psychiczna sfera należy do i wynika prosto z materialnego ciała a nieśmiertelna duszą jest tylko , używając współczesnych porównań, jakby kopią zapasową w chmurze wszystkich naszych przeżyć, decyzji, myśli i wyborów zapisanych w trakcie naszego życia? Hardware, software i chmura jako przenośnia do ciała , psyche i duszy tak mi się nasunęło. Czy jest to właściwe porównanie?
Jest wiele argumentów przemawiających za tym, że nasze poznanie, myśli, zmysły, emocje i cała sfera duchowo - intelektualna są jakby "materialne" i należą do ciała ponieważ uwarunkowane są naszymi biologicznymi ciałami i wynikają bezpiśrednio z procesów biochemicznych w mózgu. Moga być np zniekształcone, zafałszowane czy upośledzone pod wpływem środowiska w jakim wzrastamy a czasem bezporednio przez leki, środki odurzającr lub innych czynników. Np osoby nieprzytomne, żyjące z uszkodzonym czy upośledzonym mózgiem, wiadomo, nadal są ludźmi ze swą integralną nieśmiertelna duszą.
Moje pytanie brzmi czy nasza nieśmiertelna duszą to tylko taki "zapis" wygenerowanych za życia przez materialne ciało naszych myśli, przeżyć i decyzji, które będą kiedyś dowodem w sprawie na sądzie osobistym gdzie dusza sama w sobie nie miała wpływu na nasze życie? Czy może nieśmiertelna dusza naprawdę się przejawia jakoś w czasie naszego rozumnego ale jednak uwarunkowanego biologicznie materialnego życia?
Jak rozumiem z KKK człowiek jest integralną jednością materialnego ciała i nieśmiertelnej duszy. Dusza pojawia się jednocześnie w momencie poczęcia się nowego człowieka. Po śmierci materialnego ciała pozostaje nadal nieśmiertelna dusza, która opuszcza ciało a po powtórnym przyjściu Jezusa na ziemię jak wierzymy, będzie w stanie to ciało jakby na nowo "zmaterializować".
Moje pytania na razie dotyczą relacji duszy do ciała. Czy umysł i cała, nazwijmy to, nasza samoświadomość jest przejawem tej nieśmiertelnej duszy w nas? Czy wogle można tak powiedzieć, że nieśmiertelna dusza jakoś działa i przejawia się w naszym ciele?
Czy może jednak cała nasza intelektualna, umysłowa i psychiczna sfera należy do i wynika prosto z materialnego ciała a nieśmiertelna duszą jest tylko , używając współczesnych porównań, jakby kopią zapasową w chmurze wszystkich naszych przeżyć, decyzji, myśli i wyborów zapisanych w trakcie naszego życia? Hardware, software i chmura jako przenośnia do ciała , psyche i duszy tak mi się nasunęło. Czy jest to właściwe porównanie?
Jest wiele argumentów przemawiających za tym, że nasze poznanie, myśli, zmysły, emocje i cała sfera duchowo - intelektualna są jakby "materialne" i należą do ciała ponieważ uwarunkowane są naszymi biologicznymi ciałami i wynikają bezpiśrednio z procesów biochemicznych w mózgu. Moga być np zniekształcone, zafałszowane czy upośledzone pod wpływem środowiska w jakim wzrastamy a czasem bezporednio przez leki, środki odurzającr lub innych czynników. Np osoby nieprzytomne, żyjące z uszkodzonym czy upośledzonym mózgiem, wiadomo, nadal są ludźmi ze swą integralną nieśmiertelna duszą.
Moje pytanie brzmi czy nasza nieśmiertelna duszą to tylko taki "zapis" wygenerowanych za życia przez materialne ciało naszych myśli, przeżyć i decyzji, które będą kiedyś dowodem w sprawie na sądzie osobistym gdzie dusza sama w sobie nie miała wpływu na nasze życie? Czy może nieśmiertelna dusza naprawdę się przejawia jakoś w czasie naszego rozumnego ale jednak uwarunkowanego biologicznie materialnego życia?
Komentarz
Równocześnie, uważam że niekoniecznie dusza przejawia jakoś swoją obecność w naszym życiu, w sposób zauważalny dla nas.
Nie mozna jej wykryć żadnym badaniem, można tylko wykryć jej brak.
No chyba, że wyrzuty sumienia zakwalifikujemy jako sygnał od duszy, a nie od psychiki, ale mam poważnie wątpliwości. Psychopaci nie odczuwają wyrzutów sumienia, a niewątpliwie mają duszę.
Czlowiek jest jakby polaczeniem zwierzecia i anioła i ten anielski komponent to właśnie dusza. Dusza jest duchem, tzn rozumnym, niematerialnym, samoswiadomym bytem.
Takie cos wpadlo mi w oko, wyglada ok:
https://teologia.pl/m_k/zag08-1a.htm
Porównanie do chmury w internecie nasunął mi się przy rozważaniach jak to będzie po zmartwychwstaniu ciał i że gdzieś te "dane" o tym kim jesteśmy i byliśmy za życia muszą być gdzieś zapisane przy "odtwarzaniu" naszych nowych idealnych ciał.
Mam jednak nadal pytania dotyczące przejawiania się owej nieśmiertelnej duszy w naszych ciałach. Na moją logikę nasz ludzki rozumny umysł i poznanie są niedoskonałe i ograniczone. Np. osoby, które urodziły sie ciężko upośledzone umysłowo i zmarły to po śmierci czyli jakby uwolnieniu się już od ziemskich ograniczeń "odzyskują" swoją rozumną samoświadomą duszę ? A jako, że całe sw życie przeżyli w ograniczeniach i minimalnej świadomości nie mogły popełniać świadomie grzechów i ich "zapis" w chmurze jest czysty. Ich ciała po zmartwywstaniu będą też idealne i bez skazy.
To rodzi oczywiście moje dalsze pytania na temat naszego sumienia, wolnej woli i odpowiedzialności za nasze moralne postępowania skoro jesteśmy tak mocno uwarunkowani nasza biologicznością i środowiskiem w którym wzrastamy.
Co to jest zatem duch. Czy duch to tylko synonim naszej nieśmiertnej duszy czy może jest to coś w czym dusza się przejawia i ożywia nasze ciało?
"Człowiek jako duch ucieleśniony, czyli dusza, która się wyraża poprzez ciało, i ciało formowane przez nieśmiertelnego ducha, powołany jest do miłości w tej właśnie swojej zjednoczonej całości. Miłość obejmuje również ciało ludzkie, a ciało uczestniczy w miłości duchowe"
Czyli jednak nieśmiertelna duszą ma wpływ na nasze niedoskonałe ciała i ograniczone poznanie?
Skoro możemy wyłączać świadomość lekami, to w zasadzie co robimy? Wyłączamy świadomość duszy oddziałując na ciało? A może ciało ma swoją świadomość, a dusza - swoją?
Świadomość to przede wszystkim czucie własnego ciała. Ludzie, którzy tracą mapowanie ciała w mózgu, mają zaburzenia świadomości. Wydaje się, że świadomość duszy byłaby po prostu czymś innym niż ludzka świadomość.
Żeby być świadomym w ludzkim sensie, potrzebujemy pamięci. Czy w duszy przechowuje się pamięć? Skoro możemy utracić pamięć poprzez uszkodzenie mózgu,to znaczy, że kopia tego jest w duszy? Ale kopia czego? Ślady pamięciowe to przecież pamięć wzrokowa, sluchowa etc.
Utrudnijmy - czym jest świadomość duszy dziecka, które umarło przy porodzie? Czego ono ma być świadome? Co miałoby pamiętać?
Wszystkiego się dowiemy/poznamy po śmierci.
To znaczy moze inaczej. Jest to prostsze niż nam się wydaje, ale na ten moment - życia na ziemi zakryte.
Tak mnie uczono, że Pan Bóg z czystej miłości zechciał stworzyć człowieka materialnego z nieśmiertelną samoświadomą, rozumną duszą. Na swój obraz i podobieństwo. Tzn. najpierw stworzył materialny świat, w którym na końcu umieścił materialnego człowieka wraz z przypisaną mu i zintegrowaną z ciałem nieśmiertelna duszą. Oczywiście można by postawić pytanie czemu Bóg nie stworzył samych ludzkich dusz bez ciał? Tego naturalnie nie wiemy, ale może jest to potrzebne byśmy się rozmnażali i zaludnoli ziemię jak polecił Bóg pierwszym ludziom? Z poczęciem każdego nowego życia poczyna się przecież też niemal automatycznie nowa nieśmiertelna dusza. Gdy kiedyś skończy się ten materialny świat i zacznie się nowa rzeczywistość w raju może już nie będziemy musieli się rozmnażać i będziemy poprostu istnieć i cieszyć się istnieniem w naszych nowych "materialnych" ciałach?
Skoro możemy wyłączać świadomość lekami, to w zasadzie co robimy? Wyłączamy świadomość duszy oddziałując na ciało? A może ciało ma swoją świadomość, a dusza - swoją?
Jestem również skłonna uważać że, nasza samoświadomość, taka która np pozwala mi tu i teraz pisać na forum i rozkminiać powyższe dylematy ma "materialne" pochodzenie i raczej należy do ciała. Podobnie wszelkie emocje, myśli i uczucia, które teraz doznaję. Kondycja intelektualna zależy przecież mocno od kondycji ciała. Zastanawiam się również czy moja duszą po śmierci, gdy opadną wszystkie materialne ograniczenia nagle dozna jakiegoś oświecenia jakiegoś odkrycia swojej duchowej samoświadomości z całym poznaniem, które było wcześniej zasłonięte?
Świadomość to przede wszystkim czucie własnego ciała. Ludzie, którzy tracą mapowanie ciała w mózgu, mają zaburzenia świadomości. Wydaje się, że świadomość duszy byłaby po prostu czymś innym niż ludzka świadomość.
Żeby być świadomym w ludzkim sensie, potrzebujemy pamięci. Czy w duszy przechowuje się pamięć? Skoro możemy utracić pamięć poprzez uszkodzenie mózgu,to znaczy, że kopia tego jest w duszy? Ale kopia czego? Ślady pamięciowe to przecież pamięć wzrokowa, sluchowa etc.
Utrudnijmy - czym jest świadomość duszy dziecka, które umarło przy porodzie? Czego ono ma być świadome? Co miałoby pamiętać?
Dokładnie mam często te same pytania.
Naszą świadomość kształtują doświadczenia przetworzone przez wiedzę.
Przecież ich dusza jest czysta niczym pusta płyta. Czym różniłyby się te dzieci. Czy byłyby dziećmi czy miały dorosłą naturę. Czy by nie miały, bo tam i tak już nie jesteśmy sobą. Tylko w sumie czym.
Generalnie nie spina mi się to wszystko.
Raczej wierzymy że dusza jest integralnie związana z ciałem ,w innym wypadku po co byśmy mieli wierzyć w ciała zmatwychwychwatanie.
Świadomość dzieci nienarodzonych, też jest kształtowana przez doświadczenia, przecież mają zmysły.
A człowiek w toku swojego życie nie przez same doświadczenia ale prze to jak je przetwarza krztaluje swoje wnętrze.
Chyba Max Sheller się tym zajmował od jego rozważań fenomenologicznych wyszedł Wojtyła w swojej pracy habilitacyjnej.
Myślę że jakaś samoświadomość takich dziecięcych dusz istnieje po śmierci. Jest ona pewnie jakaś idealna może wyśrodkowana do jakiegoś jednego konkretnego wieku? Podobnie jak nasze ciała po zmartwywstaniu.
Matka Boża opuściła ziemski świat w wieku przypuszczalnie około 50tki. W objawieniach wg wizjonerów jest zawsze młoda piekną dziewczyną.
Zaraz poszukam dokładnego opisu
biblia ma pewną koncepcję duszy, która to koncepcja ewoluowala wraz z rozwojem doktryny (np. nieśmiertelność).
Teologiczna "obróbka" nastąpiła w zetknięciu z filozofią grecką, którą próbowano pożenić z koncepcją biblijną.
Z dwóch kluczowych koncepcji mamy platońską i jej modyfikację, czyli arystotelesowską.
Dusza w obu koncepcjach jest zasadą życia istot żyjących. Rośliny mają duszę wegetatywną, zwierzęta - zmysłową, a ludzie - rozumną. (nawet jest takie dogmatyczna orzeczenie, że w człowieku jest tylko jedna dusza, która łączy funkcje wegetatywne, zmysłowe i umysłowe, a nie trzy - w średniowieczu się o to sprzeczali ).
Platon uznawał koncepcję preegzystencji dusz, które następnie są uwięzione w ludzkim ciele; to jest koncepcja dualistyczna, która nadaje prymat duszy nad materialnym ciałem.
W koncepcji Arystotelesa tego nie ma. Dusza stanowi formę materialnego ciała. Nie istnieje dusza bez ciala, ani ludzkie (zwierzęce) ciało bez duszy. To jak awers i rewers, nie istnieją w oddzieleniu. Poznanie duszy nie może się odbyć bez udziału ciała, bo formy poznawcze pochodzą ze zmysłów ("nie ma niczego w umyśle, czego nie było uprzednio w zmyśle").
Pierwotna recepcja teologiczna opierała się o platońską wizję z modyfikacjami (nie ma preegzystencji). Tomasz z Akwinu spróbował pożenić koncepcję Arystotelesa w średniowieczu, ale musiał pójść na pewne ustępstwa. I tak uznał, że dusza oddzielona od ciała, to tzw. substancja odlączona - to nie jest człowiek, taka dusza jest niepełnym bytem (cokolwiek to znaczy).
Nie miał zby dużego wyboru, bo dusza ludzka bez ciała u Arystotelesa to jest potworek pojęciowy.
Żeby obejść problemy katolickiego rozumienia "rzeczy ostatecznych", Tomasz przyjął, że pomimo braku ciała, taka dusza będzie zdolna do poznawania, ponieważ w cudowny sposób Bóg jej dostarczy form poznawczych, które normalnie pochodzą z działania ciała.
Czyli Tomasz na nasze pytania odpowiedziałby w ten sposób, że po śmierci (a przed zmartwycstaniem - cokolwiek następstwo czasu miałoby znaczyć w wieczności), że to Bóg jest tą chmurą, która dostarczy softwarowi backupu.
Dla mnie to są koncepcje bez większego sensu wspołcześnie. Tak jak Tomasz zrobił recepcję myśli Arystotelesa, tak współcześnie konieczna by była recepcja nauki.
Nie da się współcześnie utrzymać poglądu, że funkcje inelektualne (rozum, wola), które Arystoteles i Tomasz z Akwinu przypisali duszy, nie mają komponentu materialnego (mózgowego). A na tym opiera się definicja dogmatyczna o "posiadaniu inteligencji i wolnej woli" przez duszę.
Zresztą szykując uzasadnienia pewnych tez naukowo dużo szybko można stracić grunt pod nogami.
---
A czym jest "zasada życia"? Bo to pieknie brzmi, ale nic nie mówi.
I samo określenie powyższe, niedługo się zdezaktualizuje - patrz AI.
Otóż to.
Co do preegzystencji dusz, gdyby ta herezja była dopuszczona przez Kościół to troche leżą podstawy nauki i wynikające z niej zabiegi Kościoła w której za niemoralne uznaje się aborcje i zapłodnienia in vitro wraz z mrożeniem zarodków.
Co do człowieka i testu lustra , myślę że z ludzką samoświadomością chodzi o coś więcej niż tylko rozpoznanie siebie w odbiciu. Chodzi o "rozumność" ktora wyraża się za pomocą słów i pojęć w naszych głowach a której nie mają zwierzęta. Dzieci nabywają tę umiejętność w trakcie rozwoju. Zwierzęta posługują się instynktem i prostymi skojarzeniami pamięciowymi. Ludzie jednak potrafią filozofować i przede wszystkim komunikują się werbalnie za pomocą słowa. Język jest to coś co nas różni od zwierząt i wynosi jakość ziemskiego na wyższy level...
Dzieci abortowane, poczęte w in vitro, mrożenie zarodków - to wszystko dotyczy ludzi poczętych. Czyli mających duszę, ktora zostala stworzona kiedy człowiek zostal poczęty, czyli - mial juz ciało, choć to ciało składało sie na początku z jednej zapłodnionej komórki.
Krótko mówiąc, dusza powstała wtedy kiedy powstało ciało, nie istniała wcześniej.
Preegzystencja dusz to dusze które sa stworzone i oczekują gdzieś w niebie, aż Bóg czy też anioł przypisze je do jakiegoś konkretnego ciała i ześle ja na ziemię.
Edit. Dopisuję: i Kościół uznał to za herezję. To fakt.
Co do in vitro i mrożenia, w takiej koncepcji z preegzystencją duszą w którym momencie ta dusza by sie miała pojawiać w ciele? Na szczęście takich rozważań nie musimy przeprowadzać.
Trzymamy się założenia poki co , że duszą nieśmiertelna pojawia się i jest stwarzana przez Boga w momencie poczęcia. I jest integralną całością z ciałem.
( Hamlet tak mowi do Ofelii np )
Czujesz już tę herezję....?
Słyszałam też teorie, ze dusza sama wybiera sobie rodziców , sama wybiera sobie swój los, idąc do rodziców pijaków lub sadystów np. Niektórzy rodzice nadal twierdzą, ze ich dziecko wybralo właśnie ich, aby sie u nich urodzić. To juz trąci buddyzmem
Edit. Literówka
Pewnie tak samo jak my to twierdzimy, ze w momencie poczęcia.
Roznoca w tym, ze my wierzymy ze dusza zostaje wtedy stworzona, a heretycy - że jakas dusza która sobie istnieje od dawna, po prostu wstępuje w cialo w momencie poczęcia.
Masz rację, nie musimy rozkminiac, bo nie jesteśmy heretykami