Ciekawostki statystyczne i nie tylko
Tak mi po głowie chodziło założenie tematu już od dawna, a inspiracją do tego była pewna książka, zapomniałem tytułu (pewnie dlatego, że przeczytałem tylko wstęp, bo książka nie należała do mnie, a potem zapomniałem jej kupić).
Otóż autor na początku zrobił quiz zadając pytania typu: ile % ludzi na ziemi głoduje, ile nie ma dostępu do edukacji, jaki odsetek ma wyższe wykształcenie itp (z pamięci podaję). Pytań było ze dwadzieścia, z czego autor twierdzi że gdy odpowiesz na trzy - to znaczy jesteś solidnie obeznany we świecie.
Co ciekawe politycy - ci o których najczęściej myślimy że to skończeni idioci - mają średnią odpowiedzi ponad 2x wyższą niż ogół społeczeństwa, więc może to po prostu sk*syny, a nie idioci, co nawiasem mówiąc sam uważam![;) ;)](https://mspanc.pl/resources/emoji/wink.png)
Ale do ad remu - taka grafika na początek. Przyznam że sam świadomości nie miałem - jak się kształtują ceny prądu za 1 MWh w Europie:
![](https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.6435-9/244637513_3099057210330480_3985691615033768486_n.jpg?_nc_cat=105&ccb=1-5&_nc_sid=825194&_nc_ohc=EOH_coUhM7YAX-2Mzko&_nc_oc=AQlP-oxBPq65FYsp32i0jZoR6NI3IteBr1aysk58OMA0LYd7U1BJYO0qWAMN8aGGOSo&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=2daeb7889781ed7831c70521753e7f42&oe=618516B8)
Otóż autor na początku zrobił quiz zadając pytania typu: ile % ludzi na ziemi głoduje, ile nie ma dostępu do edukacji, jaki odsetek ma wyższe wykształcenie itp (z pamięci podaję). Pytań było ze dwadzieścia, z czego autor twierdzi że gdy odpowiesz na trzy - to znaczy jesteś solidnie obeznany we świecie.
Co ciekawe politycy - ci o których najczęściej myślimy że to skończeni idioci - mają średnią odpowiedzi ponad 2x wyższą niż ogół społeczeństwa, więc może to po prostu sk*syny, a nie idioci, co nawiasem mówiąc sam uważam
![;) ;)](https://mspanc.pl/resources/emoji/wink.png)
Ale do ad remu - taka grafika na początek. Przyznam że sam świadomości nie miałem - jak się kształtują ceny prądu za 1 MWh w Europie:
![](https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.6435-9/244637513_3099057210330480_3985691615033768486_n.jpg?_nc_cat=105&ccb=1-5&_nc_sid=825194&_nc_ohc=EOH_coUhM7YAX-2Mzko&_nc_oc=AQlP-oxBPq65FYsp32i0jZoR6NI3IteBr1aysk58OMA0LYd7U1BJYO0qWAMN8aGGOSo&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=2daeb7889781ed7831c70521753e7f42&oe=618516B8)
Otagowano:
Komentarz
No i 200 euro to inna kasa dla Polaka, inna dla Niemca.
Co do drugiej grafiki, brakuje mi reakcji wkurw
Nie w obliczeniach, tylko założeniach.
Oczywiście ja tylko liznąłem tej wiedzy, ale i tak polubiłem.
Dzięki za sprostowanie:) Oczywiście że liczba sztuk, a nie posiadaczy.
Tak na marginesie - wykres jest z 2017, od tego czasu w Polsce (chyba jako jedynym kraju) wiele się zmieniło. A konkretnie - między 2017 a 2020 rokiem liczba posiadaczy wzrosła z 206124 do 234 916 (13%) a liczba sztuk z 463768 do 587 853 (26%).
Dlaczego taki "niewielki" (acz wielki w porównaniu do innych krajów, ale my startujemy z kosmicznie niskiego pułapu) wzrost posiadaczy, ale duży wzrost liczby sztuk broni?
Bo w Polsce wiele osób TRACI uprawnienia - albo umierają, albo rezygnują. Bo bardzo duży odsetek to starszego pokolenia myśliwi i była ubecja czy esbecja - wiadomo, swoi dawali swoim. Zatem liczba "netto" zmienia się niewiele, a liczba posiadanych sztuk - sporo, bo "sportowcy" i "kolekcjonerzy" zwykle mają po kilka sztuk broni na stanie.
Od 2011 odkąd minister Czuma (jedyny nominowany przez PO, którego nominację poparł PiS, w drugą stronę się to nie zdarzyło) zlikwidował uznaniowość policji przy przyznawaniu pozwoleń na broń, liczba posiadaczy wzrosła jak w poście wyżej, natomiast liczba przestępstw ogółem co ciekawe się w zasadzie nie zmieniła (541 w 2011 i 635 w 2020, natomiast tu są duże wahania w XXI wieku w ogóle - od ponad 1000 przestępstw ogółem w latach 2002-4 oraz prawie 1000 w 2016, po "chude lata" jak 2014-5 gdzie mamy tych przestępstw niewiele ponad 300).
Za to "czynnych" przestępstw z bronią palną (napady, rozboje, gwałty, wymuszenia, zabójstwa i próby) z 830 w 2002 do 89 w 2020 (czyli prawie 10krotnie). I tu już wahnięć praktycznie nie ma, tylko ich liczba systematycznie, liniowo, spada.
Dodajmy przy tym że od 2004 roku (czyli już 17 lat) w Polsce KAŻDA dorosła osoba może bez pozwoleń nabyć broń czarnoprochową, która przecież strzela i zabija jak normalna broń współczesna, a rani nawet bardziej (miękki ołów robi olbrzymie spustoszenie w organizmie).
Wszystkie statystyki ze strony: statystyka.policja.pl
Także teges:) Wnioski nasuwają się same:)
Kwestie typu cena prądu albo liczba pozwoleń na broń czy sztuk broni są natomiast dość proste w ocenie.
Tylko w tej kategorii są też rewolwery. Jak te kulki nie powypadają?
No bo 300 euro dla Szwajcara, a dla Bułgara, to zupełnie inne pieniądze.
Ciekawa też jestem czy liczą przesył, bo u nas to ok. 50% ceny prądu.
Ponadto komora jest wypełniona tzw przybitką - np kaszką (poważnie) by nie ładować prochu w opór (max to 2gramy, ale na strzelnicę spokojnie wystarczy 1g), i by nie było luzu w komorze.
Do tego na sam koniec bębna ładuje się jakiś smalec (poważnie) albo coś podobnego - by przypadkowa iskra nie odpalia prochu w otwartym bębnie.
Intrukcje dokładnie co i jak są tu:
Czy że powoduje ono spadek takich przestępstw?
To drugie byłoby mocno dyskusyjne, ogólnie przestępczość w dłuższej perspektywie czasowej dość rugularnie spada w wielu nazwijmy to "sektorach" za sprawą wielu czynników, zwiększa się też wykrywalność.
Mimo miliardów i technologii żaden kraj nie podbił Afganistanu, bo w każdym domu jest broń.
I nikt bez konwoju się nie wypuści do wioski.
To fakt, co do interpretacji, można się spierać czy to wskutek, czy pomimo - ale fakt jest faktem.
I ważna rzecz - trzeba wyraźnie napisać co to "przestępstwo związane z bronią" które nie jest "czynne". Przestępcą jest np zbieracz złomu, czy poszukiwacz z wykrywaczem metali, który znalazł zardzewiały pistolet, z którego nie da się nie tylko wystrzelić ale z którym w ogóle nic się nie da - i nie zgłosił tego. Albo przestępcą jest pewien myśliwy co sprzedał swoją broń, bo zrezygnował z łowiectwa, ale zostawił sobie amunicję, nie wiadomo po co - zgodnie z ustawą nie miał już do niej prawa.
Dlatego ja liczę te czynne - wymuszenia, rozboje, zabójstwa, usiłowania itp. One spadają - po prostu. I to dość przewidywalnie, trend od lat jest stały.
Przede wszystkim broni się nie daje, tylko trzeba się o nią postarać:)
Poza tym - odkąd (czyli od 17 lat) mamy broń czaroprochową bez pozwoleń - to już nie jest teza czy założenie, ale Polacy po prostu nie strzelają do siebie
Co ciekawe nikt nie wie ile tej broni w Polsce jest - bo tego się nie rejestruje. Ostrożne szacunki mówią że pół miliona, te mniej ostrożne - że milion. Równie dobrze może być dwa miliony, ale naprawdę ciężko mi to ocenić.
Co ciekawe - pandemia spowodowała duży wzrost cen broni czarnoprochowej oraz prochu do niej. Lud zaczął panikować że braknie wody, jedzenia itp i wolał mieć coś na podorędziu.
A propos debili jeszcze.
Nie wiem dlaczego Polacy mieliby być większymi debilami niż wszystkie inne narody w Europie.
Rozumiem (to znaczy NIE ROZUMIEM tylko się przyzwyczaiłem, a to różnica) że Polacy mają najgorsze zdanie o sobie, w stopniu nieporównywalnym do jakiejkolwiek innej nacji (przyznają to też obserwujący nas obcokrajowcy, mieszkający tu i nie tylko) - ale uważanie siebie za najgłupszych na kontynencie (bo więcej broni i ludzi z pozwoleniami mają praktycznie wszyscy) to już na psychiatryk zakrawa.
Nie piszę tego do Ciebie @joanna_1991 tylko jako ogólne spostrzeżenie.
Zgadzam się - dlatego wnioski to jedno, a fakty to drugie. Tu się koncentruję na faktach.
Ja w ogóle nie lubię dyskusji z cyklu "dajmy Polakom broń" - co to za głupie określenie "dajmy".
Nie widzę żadnych racjonalnych powodów by przepisy u nas były normalne (nawiasem mówiąc obecnie wcale nie są takie złe, poprawiłbym to i owo, owszem, ale część rzeczy jest zupełnie ok). Natomiast fobie rozmaitych jednostek czy środowisk na ten temat są kompletnie od czapy, nie do obrony przy jakiejkolwiek racjonalnej dyskusji. Z uwagi na fakty właśnie.
I nie jestem za nieograniczonym prawem do broni.
Tak samo jak za tym, by każdy mógł jeździć samochodem bez konieczności prawa jazdy. I z grubsza z tych samych powodów.
Owszem, ale w domu już nie, gdy ktoś do niego wtargnie. To już coś.
Druga sprawa - w obecnym stanie bezpieczeństwa w Polsce prędzej ten pistolet zgubisz niż Ci się faktycznie przyda. Natomiast co do zasady - owszem, prawo do obrony powinno być.
No i większa siła od wiszenia na ścianie jest gdy od czasu do czasu bywa używana
https://ec.europa.eu/eurostat/web/products-eurostat-news/-/edn-20210812-1?fbclid=IwAR3vwHNn5dSgx7lh0lFTHJezC5-JRvAIyOdgZIhnXU7wcCtRNBvkYb3vzA4
Zastanawiam się na ile w przypadku takiej Słowacji czy Portugalii kwestia dotyczy sytuacji ekonomicznej (trudności z własnym mieszkaniem).
Chyba nie aż tak, bo Rumunia a w szczególności Bułgaria to biedniejsze kraje.
Natomiast Niemcy czy Szwecja to standard - rodzice kupują dorosłym dzieciom mieszkanie. Acz to jest luźno powiązane z faktem że taki młodzian zarabia na siebie.
Problemem w krajach takich jak Polska jest akceptowane spolecznie uzaleznienie od cukru. Taki nowy narkotyk, niebedacy jeszcze na liscie produktow zakazanych
Cos jak palenie 100 lat temu
We Wloszech czy Francji nie ma takiego wyboru slodyczy, jak w Polsce, gdzie wchodzisz do supermarketu i dostajesz oczoplasu od roznorodnosci wafelkow, ciasteczek, batonikow, cukierkow. Regalow jest mnostwo, jak i mnostwo malych lokalnych firm produkujacych przerozne slodkosci.
Na poludniu Europy masz jeden regal na slodkie, przewaznie jakies super proste ciastka, i tyle.
Prawie nie ma wyboru, to i nie ma sie jak az tak uzaleznic
Plus te kraje maja naprawde niezla kuchnie tak ogolnie, ale cukiernictwo (tzn. nie slodyczne przemyslowe, a wypieki - i te domowe, i te w cukierniach) jest gorzej rozwiniete niz w Polsce, nie ma az takiego bogactwa przepisow. Ludzie mniej pieka, to i mniej jedza.
W Polsce gdy kogos odwiedzasz, prawie zawsze powitaja Cie kawa/herbata i czyms slodkim.
Jak jednego dnia odwiedzasz kilka osob, wszedzie dadza Ci slodkie.
To jest nie do pomyslenia w tych krajach, gdzie jest najnizszy indeks. Po prostu nie ma takiego zwyczaju. Juz predzej zaoferuja Ci piwo/wino i ser.
Slodkie je sie przewaznie tylko na zakonczenie glownego posilku jako deser, i wcale nie codziennie. A i tak w wielu domach predzej podadza, np. latem, melona/arbuza plus po malym ciasteczku do poobiedniej kawy. Zadnych wielkich pater i paczek, nawet gdy sa goscie.
Tak, wiem, we Francji itp. sporo ludzi je slodkie sniadania - ale jak sie przyjrzec dokladniej, to wiecej tam jednak tluszczu niz cukru (croissanty na przyklad).
Ale w ciagu calego dnia jednak tego slodkiego nie ma az tyle. Choc i w tych krajach jest teraz problem ze zbyt duzo iloscia przetworzonego jedzenia i byle jakich tanich przekasek.
Moje obserwacje z roznych podrozy sa takie, ze te rodziny, ktore kultywuja tradycyjna diete srodziemnomorska, nie maja w ogole problemow z nadwaga. Te, ktore jedza duzo przemyslowego zarcia, bywaja bardzo otyle.
A i tak na koniec trzeba poiwiedziec, ze BMI jest slabym narzedziem do mierzenia prawidlowej wagi, bo bierze tylko pod uwage wage i wzrost, a to za malo parametrow.