Ciekawostki statystyczne i nie tylko

Tak mi po głowie chodziło założenie tematu już od dawna, a inspiracją do tego była pewna książka, zapomniałem tytułu (pewnie dlatego, że przeczytałem tylko wstęp, bo książka nie należała do mnie, a potem zapomniałem jej kupić).

Otóż autor na początku zrobił quiz zadając pytania typu: ile % ludzi na ziemi głoduje, ile nie ma dostępu do edukacji, jaki odsetek ma wyższe wykształcenie itp (z pamięci podaję). Pytań było ze dwadzieścia, z czego autor twierdzi że gdy odpowiesz na trzy - to znaczy jesteś solidnie obeznany we świecie.

Co ciekawe politycy - ci o których najczęściej myślimy że to skończeni idioci - mają średnią odpowiedzi ponad 2x wyższą niż ogół społeczeństwa, więc może to po prostu sk*syny, a nie idioci, co nawiasem mówiąc sam uważam ;)

Ale do ad remu - taka grafika na początek. Przyznam że sam świadomości nie miałem - jak się kształtują ceny prądu za 1 MWh w Europie:


«13

Komentarz

  • Inna ciekawostka z tematu mojego hobby - jak kształtuje się liczba posiadaczy broni na 100 mieszkańców na świecie:


  • Super wątek, merci!
    Podziękował(a) 2Barbasia wiesia
  • Spoko, prąd wkrótce nadgoniny.
    No i 200 euro to inna kasa dla Polaka, inna dla Niemca.

    Co do drugiej grafiki, brakuje mi reakcji wkurw
  • TecumSeh powiedział(a):

    Inna ciekawostka z tematu mojego hobby - jak kształtuje się liczba posiadaczy broni na 100 mieszkańców na świecie:

    Pozwolę sobie sprostować, ze nie "liczba posiadaczy" tylko "liczba sztuk" broni. Inaczej sensu nie ma. Bo nie może być na 100 mieszkańców więcej niż 100 posiadaczami broni. Na wykresie w lengłydżu podpisane jest prawidłowo.
    Podziękował(a) 1TecumSeh
  • Statystyka to była moja zmora na studiach...
  • edytowano października 2021
    To ja, wręcz przeciwnie. Jeden z nielicznych łatwych i sensownych przedmiotów na studiach. W razie czego, zapraszam na douczki. Wprawdzie studenci, których uczyłam statystyki, mnie nienawidzili, ale mam poczucie, że to nie ze względu na moje marne kompetencje dydaktyczne, a raczej z powodu uprzedzenia do tego fascynującego przedmiotu lub jakiejś osobistej antypatii do mnie.
    Podziękował(a) 2Izka TecumSeh
  • @Katarzyna problem był natury językowej, pani dr nie umiała zbyt dobrze mówić po polsku - była Ukrainka, musieliśmy wszyscy ryć te formułki które były tak skonstruowane gramatycznie że nikt nic nie rozumiał
  • Statystyka i prawdopodobieństwo to piękne dziedziny matematyki, tylko bardzo łatwo o błąd.
    Nie w obliczeniach, tylko założeniach.
    Oczywiście ja tylko liznąłem tej wiedzy, ale i tak polubiłem.
    Podziękował(a) 2Izka joanna_1991
  • Katarzyna powiedział(a):

    TecumSeh powiedział(a):

    Inna ciekawostka z tematu mojego hobby - jak kształtuje się liczba posiadaczy broni na 100 mieszkańców na świecie:

    Pozwolę sobie sprostować, ze nie "liczba posiadaczy" tylko "liczba sztuk" broni. Inaczej sensu nie ma. Bo nie może być na 100 mieszkańców więcej niż 100 posiadaczami broni. Na wykresie w lengłydżu podpisane jest prawidłowo.
    Ha, mój błąd - dokładnie!
    Dzięki za sprostowanie:) Oczywiście że liczba sztuk, a nie posiadaczy.

    Tak na marginesie - wykres jest z 2017, od tego czasu w Polsce (chyba jako jedynym kraju) wiele się zmieniło. A konkretnie - między 2017 a 2020 rokiem liczba posiadaczy wzrosła z 206124 do 234 916 (13%) a liczba sztuk z 463768 do 587 853 (26%).

    Dlaczego taki "niewielki" (acz wielki w porównaniu do innych krajów, ale my startujemy z kosmicznie niskiego pułapu) wzrost posiadaczy, ale duży wzrost liczby sztuk broni?

    Bo w Polsce wiele osób TRACI uprawnienia - albo umierają, albo rezygnują. Bo bardzo duży odsetek to starszego pokolenia myśliwi i była ubecja czy esbecja - wiadomo, swoi dawali swoim. Zatem liczba "netto" zmienia się niewiele, a liczba posiadanych sztuk - sporo, bo "sportowcy" i "kolekcjonerzy" zwykle mają po kilka sztuk broni na stanie.
  • Dodajmy jeszcze że w analogicznym czasie (2017-20) liczba przestępstw z bronią palną SPADŁA w Polsce z 874 do 635 (27%!) - w to wliczone są przestępstwa polegające na nielegalnym posiadaniu broni i/lub amunicji), natomiast "czynnych" przestępst - SPADŁA ze 142 do 89 (37%).

    Od 2011 odkąd minister Czuma (jedyny nominowany przez PO, którego nominację poparł PiS, w drugą stronę się to nie zdarzyło) zlikwidował uznaniowość policji przy przyznawaniu pozwoleń na broń, liczba posiadaczy wzrosła jak w poście wyżej, natomiast liczba przestępstw ogółem co ciekawe się w zasadzie nie zmieniła (541 w 2011 i 635 w 2020, natomiast tu są duże wahania w XXI wieku w ogóle - od ponad 1000 przestępstw ogółem w latach 2002-4 oraz prawie 1000 w 2016, po "chude lata" jak 2014-5 gdzie mamy tych przestępstw niewiele ponad 300).

    Za to "czynnych" przestępstw z bronią palną (napady, rozboje, gwałty, wymuszenia, zabójstwa i próby) z 830 w 2002 do 89 w 2020 (czyli prawie 10krotnie). I tu już wahnięć praktycznie nie ma, tylko ich liczba systematycznie, liniowo, spada.

    Dodajmy przy tym że od 2004 roku (czyli już 17 lat) w Polsce KAŻDA dorosła osoba może bez pozwoleń nabyć broń czarnoprochową, która przecież strzela i zabija jak normalna broń współczesna, a rani nawet bardziej (miękki ołów robi olbrzymie spustoszenie w organizmie).

    Wszystkie statystyki ze strony: statystyka.policja.pl

    Także teges:) Wnioski nasuwają się same:)
  • pawelk powiedział(a):

    Statystyka i prawdopodobieństwo to piękne dziedziny matematyki, tylko bardzo łatwo o błąd.
    Nie w obliczeniach, tylko założeniach.

    Oczywiście, dlatego ja zwykle przyglądam się statystykom uważniej. Mianowicie jak zbierano badania, jakie pytania stawiano (o ile dotyczy), itp.

    Kwestie typu cena prądu albo liczba pozwoleń na broń czy sztuk broni są natomiast dość proste w ocenie.
  • Czarno prochowy to kula osobno, proch osobno, tak?
    Tylko w tej kategorii są też rewolwery. Jak te kulki nie powypadają? :)
  • Cena prądu powinna być podana jako procent średniej pensji albo jakoś tak.
    No bo 300 euro dla Szwajcara, a dla Bułgara, to zupełnie inne pieniądze.
    Ciekawa też jestem czy liczą przesył, bo u nas to ok. 50% ceny prądu.
    Podziękował(a) 3Barbasia Juka Rogalikowa
  • pawelk powiedział(a):

    Czarno prochowy to kula osobno, proch osobno, tak?

    Tak i jeszcze spłonka.
    pawelk powiedział(a):


    Tylko w tej kategorii są też rewolwery. Jak te kulki nie powypadają? :)

    Gdyż albowiem są na wcisk, za pomocą specjalnej praski. Ręcznie to miałbyś spory problem to zrobić.
    Ponadto komora jest wypełniona tzw przybitką - np kaszką (poważnie) by nie ładować prochu w opór (max to 2gramy, ale na strzelnicę spokojnie wystarczy 1g), i by nie było luzu w komorze.
    Do tego na sam koniec bębna ładuje się jakiś smalec (poważnie) albo coś podobnego - by przypadkowa iskra nie odpalia prochu w otwartym bębnie.

    Intrukcje dokładnie co i jak są tu:
  • Przy ładowaniu prochu nie ma ryzyka, że nastąpi jakaś iskra i wybuchnie?
  • edytowano października 2021
    TecumSeh, ale w jakim kluczu interpretujesz te dane nt. broni? Że zwiększanie dostępu w Polsce nie powoduje wzrostu liczby przestępstw z jej użyciem? Tj. Polacy to nie debile i nie powystrzelają się jak da się części z nich broń?

    Czy że powoduje ono spadek takich przestępstw?

    To drugie byłoby mocno dyskusyjne, ogólnie przestępczość w dłuższej perspektywie czasowej dość rugularnie spada w wielu nazwijmy to "sektorach" za sprawą wielu czynników, zwiększa się też wykrywalność.
  • Jak jestem za nieograniczonym posiadaniem broni, tak zastanawiam się po co ja posiadać jeśli nie wolno faktycznie użyć? Tzn jak mnie ktoś zaczępi na ulicy, a ja go zastrzelę, to poniosę konsekwencje. To chyba nie no to chodzi w posiadaniu broni, by wisiała na scianie.
  • Wg mnie to jego największą siła, że wisi na ścianie.
    Mimo miliardów i technologii żaden kraj nie podbił Afganistanu, bo w każdym domu jest broń.
    I nikt bez konwoju się nie wypuści do wioski.
  • pawelk powiedział(a):

    Przy ładowaniu prochu nie ma ryzyka, że nastąpi jakaś iskra i wybuchnie?

    Jeśli nie jarasz przy tym peta, to nie ;)
  • joanna_1991 powiedział(a):

    TecumSeh, ale w jakim kluczu interpretujesz te dane nt. broni? Że zwiększanie dostępu w Polsce nie powoduje wzrostu liczby przestępstw z jej użyciem?

    Zasadniczo jest nawet spadek - więcej broni, mniej przestępstw "czynnych" w czasie.
    To fakt, co do interpretacji, można się spierać czy to wskutek, czy pomimo - ale fakt jest faktem.

    I ważna rzecz - trzeba wyraźnie napisać co to "przestępstwo związane z bronią" które nie jest "czynne". Przestępcą jest np zbieracz złomu, czy poszukiwacz z wykrywaczem metali, który znalazł zardzewiały pistolet, z którego nie da się nie tylko wystrzelić ale z którym w ogóle nic się nie da - i nie zgłosił tego. Albo przestępcą jest pewien myśliwy co sprzedał swoją broń, bo zrezygnował z łowiectwa, ale zostawił sobie amunicję, nie wiadomo po co - zgodnie z ustawą nie miał już do niej prawa.

    Dlatego ja liczę te czynne - wymuszenia, rozboje, zabójstwa, usiłowania itp. One spadają - po prostu. I to dość przewidywalnie, trend od lat jest stały.
    joanna_1991 powiedział(a):


    Tj. Polacy to nie debile i nie powystrzelają się jak da się części z nich broń?

    Przede wszystkim broni się nie daje, tylko trzeba się o nią postarać:)
    Poza tym - odkąd (czyli od 17 lat) mamy broń czaroprochową bez pozwoleń - to już nie jest teza czy założenie, ale Polacy po prostu nie strzelają do siebie :)

    Co ciekawe nikt nie wie ile tej broni w Polsce jest - bo tego się nie rejestruje. Ostrożne szacunki mówią że pół miliona, te mniej ostrożne - że milion. Równie dobrze może być dwa miliony, ale naprawdę ciężko mi to ocenić.
    Co ciekawe - pandemia spowodowała duży wzrost cen broni czarnoprochowej oraz prochu do niej. Lud zaczął panikować że braknie wody, jedzenia itp i wolał mieć coś na podorędziu.

    A propos debili jeszcze.
    Nie wiem dlaczego Polacy mieliby być większymi debilami niż wszystkie inne narody w Europie.
    Rozumiem (to znaczy NIE ROZUMIEM tylko się przyzwyczaiłem, a to różnica) że Polacy mają najgorsze zdanie o sobie, w stopniu nieporównywalnym do jakiejkolwiek innej nacji (przyznają to też obserwujący nas obcokrajowcy, mieszkający tu i nie tylko) - ale uważanie siebie za najgłupszych na kontynencie (bo więcej broni i ludzi z pozwoleniami mają praktycznie wszyscy) to już na psychiatryk zakrawa.
    Nie piszę tego do Ciebie @joanna_1991 tylko jako ogólne spostrzeżenie.
    joanna_1991 powiedział(a):


    Czy że powoduje ono spadek takich przestępstw?
    To drugie byłoby mocno dyskusyjne, ogólnie przestępczość w dłuższej perspektywie czasowej dość rugularnie spada w wielu nazwijmy to "sektorach" za sprawą wielu czynników, zwiększa się też wykrywalność.

    Zgadzam się - dlatego wnioski to jedno, a fakty to drugie. Tu się koncentruję na faktach.
    Ja w ogóle nie lubię dyskusji z cyklu "dajmy Polakom broń" - co to za głupie określenie "dajmy".

    Nie widzę żadnych racjonalnych powodów by przepisy u nas były normalne (nawiasem mówiąc obecnie wcale nie są takie złe, poprawiłbym to i owo, owszem, ale część rzeczy jest zupełnie ok). Natomiast fobie rozmaitych jednostek czy środowisk na ten temat są kompletnie od czapy, nie do obrony przy jakiejkolwiek racjonalnej dyskusji. Z uwagi na fakty właśnie.
    Podziękował(a) 1Rogalikowa
  • Szczurzyca powiedział(a):

    Jak jestem za nieograniczonym posiadaniem broni, tak zastanawiam się po co ja posiadać jeśli nie wolno faktycznie użyć?

    Ja używam:)
    I nie jestem za nieograniczonym prawem do broni.
    Tak samo jak za tym, by każdy mógł jeździć samochodem bez konieczności prawa jazdy. I z grubsza z tych samych powodów.
    Szczurzyca powiedział(a):


    Tzn jak mnie ktoś zaczępi na ulicy, a ja go zastrzelę, to poniosę konsekwencje.

    Owszem, ale w domu już nie, gdy ktoś do niego wtargnie. To już coś.
    Druga sprawa - w obecnym stanie bezpieczeństwa w Polsce prędzej ten pistolet zgubisz niż Ci się faktycznie przyda. Natomiast co do zasady - owszem, prawo do obrony powinno być.
    Podziękował(a) 2joanna_1991 Rogalikowa
  • Katarzyna powiedział(a):

    To ja, wręcz przeciwnie. Jeden z nielicznych łatwych i sensownych przedmiotów na studiach. W razie czego, zapraszam na douczki. Wprawdzie studenci, których uczyłam statystyki, mnie nienawidzili, ale mam poczucie, że to nie ze względu na moje marne kompetencje dydaktyczne, a raczej z powodu uprzedzenia do tego fascynującego przedmiotu lub jakiejś osobistej antypatii do mnie.

    Przypuszczom że wuntpię. Studenci psychologii nienawidzą statystki statystycznie bardzo często, bez względu na statystyka B)
    Podziękował(a) 2AB_ Izka
  • pawelk powiedział(a):

    Wg mnie to jego największą siła, że wisi na ścianie. Mimo miliardów i technologii żaden kraj nie podbił Afganistanu, bo w każdym domu jest broń. I nikt bez konwoju się nie wypuści do wioski.

    Też, ale z Afganistanem to trochę większy temat.
    No i większa siła od wiszenia na ścianie jest gdy od czasu do czasu bywa używana ;)
  • Coś mi się wydaje, że nasz kraj potrzebuje więcej takich motywatorek (i ów) jak @pustynny wiatr :


  • Takiej statystyki nie uznaje. Foch...u nas po prostu Rubens jeszcze w modzie B)
  • TecumSeh powiedział(a):

    Tak mi po głowie chodziło założenie tematu już od dawna, a inspiracją do tego była pewna książka, zapomniałem tytułu (pewnie dlatego, że przeczytałem tylko wstęp, bo książka nie należała do mnie, a potem zapomniałem jej kupić).

    Otóż autor na początku zrobił quiz zadając pytania typu: ile % ludzi na ziemi głoduje, ile nie ma dostępu do edukacji, jaki odsetek ma wyższe wykształcenie itp (z pamięci podaję). Pytań było ze dwadzieścia, z czego autor twierdzi że gdy odpowiesz na trzy - to znaczy jesteś solidnie obeznany we świecie.

    To FACTFULLNES H. Roslinga. Polecam!


    Podziękował(a) 1TecumSeh
  • A z ciekawych danych: dzisiaj trafiłam na statystykę dotyczącą wieku, w jakim młodzi wyprowadzają się z domu rodzinnego. Daje do myślenia...


    https://ec.europa.eu/eurostat/web/products-eurostat-news/-/edn-20210812-1?fbclid=IwAR3vwHNn5dSgx7lh0lFTHJezC5-JRvAIyOdgZIhnXU7wcCtRNBvkYb3vzA4
  • Niezłe:)
    Zastanawiam się na ile w przypadku takiej Słowacji czy Portugalii kwestia dotyczy sytuacji ekonomicznej (trudności z własnym mieszkaniem).

    Chyba nie aż tak, bo Rumunia a w szczególności Bułgaria to biedniejsze kraje.

    Natomiast Niemcy czy Szwecja to standard - rodzice kupują dorosłym dzieciom mieszkanie. Acz to jest luźno powiązane z faktem że taki młodzian zarabia na siebie.
  • Nie do końca statystyka w klasycznym rozumieniu - ale fajne:


    Podziękował(a) 1Izka
  • edytowano października 2021
    TecumSeh powiedział(a):

    Coś mi się wydaje, że nasz kraj potrzebuje więcej takich motywatorek (i ów) jak @pustynny wiatr :


    Ech, kiedy ja nie probuje nikogo na sile motywowac. Pomagam zainteresowanym, kto chce, korzysta.

    Problemem w krajach takich jak Polska jest akceptowane spolecznie uzaleznienie od cukru. Taki nowy narkotyk, niebedacy jeszcze na liscie produktow zakazanych ;)

    Cos jak palenie 100 lat temu ;)

    We Wloszech czy Francji nie ma takiego wyboru slodyczy, jak w Polsce, gdzie wchodzisz do supermarketu i dostajesz oczoplasu od roznorodnosci wafelkow, ciasteczek, batonikow, cukierkow. Regalow jest mnostwo, jak i mnostwo malych lokalnych firm produkujacych przerozne slodkosci.

    Na poludniu Europy masz jeden regal na slodkie, przewaznie jakies super proste ciastka, i tyle.

    Prawie nie ma wyboru, to i nie ma sie jak az tak uzaleznic ;)

    Plus te kraje maja naprawde niezla kuchnie tak ogolnie, ale cukiernictwo (tzn. nie slodyczne przemyslowe, a wypieki - i te domowe, i te w cukierniach) jest gorzej rozwiniete niz w Polsce, nie ma az takiego bogactwa przepisow. Ludzie mniej pieka, to i mniej jedza.

    W Polsce gdy kogos odwiedzasz, prawie zawsze powitaja Cie kawa/herbata i czyms slodkim.

    Jak jednego dnia odwiedzasz kilka osob, wszedzie dadza Ci slodkie.

    To jest nie do pomyslenia w tych krajach, gdzie jest najnizszy indeks. Po prostu nie ma takiego zwyczaju. Juz predzej zaoferuja Ci piwo/wino i ser.

    Slodkie je sie przewaznie tylko na zakonczenie glownego posilku jako deser, i wcale nie codziennie. A i tak w wielu domach predzej podadza, np. latem, melona/arbuza plus po malym ciasteczku do poobiedniej kawy. Zadnych wielkich pater i paczek, nawet gdy sa goscie.

    Tak, wiem, we Francji itp. sporo ludzi je slodkie sniadania - ale jak sie przyjrzec dokladniej, to wiecej tam jednak tluszczu niz cukru (croissanty na przyklad).

    Ale w ciagu calego dnia jednak tego slodkiego nie ma az tyle. Choc i w tych krajach jest teraz problem ze zbyt duzo iloscia przetworzonego jedzenia i byle jakich tanich przekasek.

    Moje obserwacje z roznych podrozy sa takie, ze te rodziny, ktore kultywuja tradycyjna diete srodziemnomorska, nie maja w ogole problemow z nadwaga. Te, ktore jedza duzo przemyslowego zarcia, bywaja bardzo otyle.

    A i tak na koniec trzeba poiwiedziec, ze BMI jest slabym narzedziem do mierzenia prawidlowej wagi, bo bierze tylko pod uwage wage i wzrost, a to za malo parametrow.





Zostaw komentarz

PogrubionyKursywaPrzekreślenieLista numerowanaLista nieuporządkowana
Emoji
Attach file
Attach image
Wyrównaj do lewejWyśrodkujWyrównaj do prawejPrzełącz widok HTMLPrzełącz pełna stronaPrzełącz światła
Upuść obraz/plik