@TecumSeh czy coś jest grzechem czy nie, dlatego pytałam też o listę grzechów czy faktycznie taka istnieje i o to czy moje akceptowanie lub nieakceptowanie danego faktu jako grzech ma wpływ na to czy grzech faktycznie jest w tym momencie grzechem. Na orgu była w jakimś temacie dyskusja i TiE powiedział wtedy że te kobiety w jakiejś tam sytuacji nie popełniają grzechu bo nie uznają tego w swojej głowie za grzech i wtedy nawet stwierdziłam że to nie możliwe. Ale po czasie w sumie jak posłuchałam co niektórych znajomych co im ksieza w konfesjonale rzekli to faktycznie można odnieść wrażenie że grzech jest grzechem dopiero gdy ja zgodzę się z tym faktem .
a do naszego znajomego Księdza przyjaciela ludzie jeżdżą z poprzednich parafii. Kiedyś jak i niego byliśmy to przyjechał człowiek w sobotę prawie 70 km na spowiedź. Także tego
@Aneczka08 do Lublina mam100 w jedną stronę, pomijam fakt że sama sobie nie poradzę za kierownicą w tym rozkopanym grajdole, logistycznie tego nie dźwigne na tym etapie z małymi dziećmi
i to, że standardowo ks spowieda przed Msza nie znaczy, że nie stałych penitentów poza Mszami. Vide przykład z posta powyżej, tam też w parafii x Adam spowiadał tylko rpzed mszą/
Ale po czasie w sumie jak posłuchałam co niektórych znajomych co im ksieza w konfesjonale rzekli to faktycznie można odnieść wrażenie że grzech jest grzechem dopiero gdy ja zgodzę się z tym faktem .
Aha:) No, to w zasadzie hulaj dusza, piekła nie ma:) Wystarczy się nie zgadzać z tym faktem - i już:) Noo i nie zapominajmy, że do piekła idzie tylko ten, co chce do piekła. Wystarczy nie chceć, tylko chcieć do nieba, i na pewno wpuszczą
Nie no, ja wiem że Ty tak nie myślisz, ale tak wynika ze zdania tych znajomych. Chyba jednak nie polecam ich traktować jako autorytetów w temacie
U nas nie ma, Kościół poza msza zamknięty na 4 spusty (na tyg tyko jedna msza o 7 rano) . Umwilam się przed mszą na spowiedź generalna, byłam pół godz przed Mszą a ksiądz przyszedł 5 minut przed mszą i spokojnie zdążymy...
@Aneczka08 do Lublina mam100 w jedną stronę, pomijam fakt że sama sobie nie poradzę za kierownicą w tym rozkopanym grajdole, logistycznie tego nie dźwigne na tym etapie z małymi dziećmi
poszukaj jakiegoś zakonu bliżej, albo parafii , zapewniam Cię, że ludzie też mają stałych spowiedników w mniejszych miejscowościach, czasem tochę dojadą czasem nie. Różnie. Jak będziesz miała w sercu takie pragnienie to i spowiednik się znajdzie bliżej niż 100 km.
@Agmar - nie sądzę, jeśli znasz nauczanie Kościoła (Katechizm). W zasadzie nie musisz znać, wystarczy poszukać.
Co tam DOKŁADNIE pisze - a co jest interpretacją tego czy owego. Trzeba pamiętać że te interpretacje idą w OBIE STRONY. Tzn jeden powie "to nie grzech" na oczywisty grzech, a drugi powie "to grzech" - na coś, co grzechem nie jest.
Św Augustyn twierdził na przykład że seks w innym celu niż staranie się o dziecko to grzech - podczas gdy wiemy, że tak nie jest. Nie raz zresztą niektórzy podają, że święty powiedział to czy tamto - nie wiedząc nawet że święci czasem się mylili, a często przeczyli jedni drugim. Bo mówili o swoich przekonaniach a nie nauce Kościoła.
Koronnym dla mnie przykładem jest św Tomasz, który pisał, że dziecko ma duszu po miesiącu od zapłodnienia - wiemy więc że nas obowiązuje Katechizm. Nawet nie Pismo - bo ono zostawia (czasami) pole do interpretacji (znowu w obie strony).
@TecumSeh no dobra ale czy zdanie spowiednika w konfesjonale nie jest jakoś dla nas wiążące?
Nie, o ile mówi co innego niż Kościół.
Zresztą - podam Ci przykład z mojego doświadczenia. Idę ja do spowiedzi w kościele parafialnym mojego rodzinnego miasta. Księdza nie znam osobiście, oczywiście znam w sensie - wikary mojej parafii, ale pierwszy raz jestem u spowiedzi u niego akurat.
No i lecę z grzechami, a on do mnie: - Po co pan tu przyszedł? Ja tu żadnych grzechów nie widzę, tylko słabości charakteru. To są bzdury, którymi nie ma się sensu zajmować. Co pan myśli, że my księża nie mamy co robić, żeby się zajmować takimi pierdołami?
Zatkało mnie, przyznam szczerze. Nie wiedziałem kompletnie co powiedzieć (halo, @Shrekowa, mnie też zatyka, żeby nie było, i rozumiem to ). Jedno co pomyślałem, że w zasadzie to ja nie dostanę rozgrzeszenia.
Ale dostałem. Z informacją żebym popracował nad swoim skrupulanctwem i nie zawracał księżom dupy bez powodu.
I co - iść do komunii po czymś takim?
Stwierdziłem że nie ma opcji, muszę powtórzyć spowiedź. Dwa dni później umówiłem się ze znajomym księdzem, z którym grałem w nogę i chodziłem na strzelnicę - zwykle się spowiadałem u niego, ale akurat potrzebowałem spowiedzi wcześniej i chciałem iść do komunii w niedzielę więc zaangażowałem powyższego wikarego, z powyższym skutkiem.
Powtarzam "mojemu" księdzu kropka w kropkę - to samo. Nawet kolejność była taka sama. On się chwilę zastanowił, powiedział swoje, i dodał na koniec: słuchaj, tak być nie może. Tu jest poważne pole do pracy nad sobą, i tego zlekceważyć nie można. To nie są błahe sprawy.
No ale czekaj, bo mimo wszystko tamta spowiedź była ważna, drugi raz się wyspowiadales z odouszczonych już grzechów ? Mi ksiądz ciągle powtarza że to przemęczenie a nie grzechy, no i co poradzić...modlę się o dobrą spowiedź i co trafię na wikarego to wiecznie to samo słyszę...mimo wszystko uznaje że się wyspowiadalam i idę do Komunii
No ale czekaj, bo mimo wszystko tamta spowiedź była ważna, drugi raz się wyspowiadales z odouszczonych już grzechów ?
No właśnie. Gdyż przeżyłem konsternację szczerze przyznam. Wolałem tak na wszelki wypadek, po prostu tak się dziwnie czułem po tej spowiedzi, że chyba lepiej byłoby, żebym po prostu rozgrzeszenia nie dostał.
Mi ksiądz ciągle powtarza że to przemęczenie a nie grzechy, no i co poradzić...modlę się o dobrą spowiedź i co trafię na wikarego to wiecznie to samo słyszę...mimo wszystko uznaje że się wyspowiadalam i idę do Komunii
Słusznie uznajesz. Te komentarze w zasadzie można pominąć i potraktować jako dopust Boży. Ja w ogóle nie rozumiem czy ci księża tak sami z siebie, czy ich - o zgrozo - zaczynają tak uczyć w seminariach.
Nie ma grzechów, są wady charakteru, albo przemęczenie. Jakby jedno wykluczało drugie.
No nic, takie czasy, że świeccy muszą duchownych pouczać co to jest grzech.
Tak sobie wciąż myślę o tym , co mówiła Agmar, o tym nieuznawanie grzechu. Czyn jest grzeszny , bo jest złamaniem przykazań, a moje zaprzeczenie tego nie zmieni. Pamiętam, jak ksiądz pewien tłumaczył , że można nie czuć żalu, podawał przykład jak ktoś wyżej,bo tym współżyciu przed ślubem, no jest mi dobrze i nie żałuję, ale należy się spowiadać, na zasadzie żałuję , że tego nie rozumiem.
ale należy się spowiadać, na zasadzie żałuję , że tego nie rozumiem.
Ale jeśli nie rozumiesz to nie da się określić czy faktycznie robisz coś świadomie. A jeśli rozumiesz a nie żałujesz to czy faktycznie spełniasz warunki dobrej spowiedzi? Z jednej strony jasne i proste definicje z drugiej nic tu nie jest jednoznaczne.
Moja szwagierka chodzi do spowiedzi do znajomego księdza i dostaje rozgrzeszenie, choć wszystkim nam mówi, że nie zamierza zrezygnować z seksu z partnerem i mieszkania z nim do czasu ślubu. Nie wiem, czy ona czuje się uspokojona tym rozgrzeszeniem...
Hm @Calineczka27 ja czasem się zastanawiam po co sobie komplikują życie ludzue którzy nie chcą żyć z Bogiem takim właśnie pokazywaniem prowizorki? Moja siostra wzięła ślub Kościelny, nie będę mówić co zrobili żeby mieć podpisane nauki, bo na naukach żadnych nie byli, dziecko ochrzcili ale do Kościoła nie chodzą (chyba że napatoczy się ślub czy pogrzeb ale to raczej pod płotem )
@Agmar, tu właśnie leży problem - ona by chciała żyć z Bogiem, ale i chce móc "szaleć", jak sama powiedziała. To wieloletnia oazowiczka, która poszła w trochę inną stronę. Wiem też, że teściowa-katechetka bardzo nad tym boleje...
Edit. Widzę w tym takie rozdwojenie jaźni. Inna sprawa, że jej "partner" nie spieszy się z oświadczynami, a ona długo była sama i widzę że boi się postawić na Boga - bo może zostać sama.
@Calineczka27 tego już nie rozumiem, tzn rozumiem sytuacje chce żyć z Bogiem ale mi nie wychodzi znowu porażka i lecę do spowiedzi i próbuje znów wytrwać bez tego grzechu a ona niechce rezygnować z grzechu to po co udaje spowiedź? . Bóg jest taki jaki Jest bo ceni sobie takie a nie inne wartości, jeśli chcieć je zanegować to jednak chyba pragnienie bycia ze swoim obrazem Boga? Nie wiem czy zrozumiałe pisze. Nie chodzi mi o Twoją szwagierkę tylko ogólnie o zjawisko.
Ja to - przyznam- nie mogę chodzić do spowiedzi rzadziej niż co 2-3 tyg bo inaczej nic nie pamiętam... staram się zawsze mówić o konkretnych sytuacjach i swoich zachowaniach.
Co do tej subiektywności grzechu to myślę, że chodzi o to ze niewłaściwie ukształtowane sumienie zmniejsza ciężar grzechu. sumienie jest aktem rozumu praktycznego. niektórzy mają go mniej ...
@Wanda był okres że chodziłam co tydzień a i tak jak klękam w konfesjonale mam pustkę w głowie, nic nie pamiętam - za bardzo przeżywam - czasem zastanawiam się czy się dobrze wyspowiadalam bo mówiłam co pobierznie mi się przypomina ale wierzę że tak. A był swego czasu u nas taki wikary że od niego od konfesjonału to się odfruwało a nie odchodziło, pytałam koleżanek też mówiły że fruwać by mogły po tej spowiedzi tak im lekko
Komentarz
Na orgu była w jakimś temacie dyskusja i TiE powiedział wtedy że te kobiety w jakiejś tam sytuacji nie popełniają grzechu bo nie uznają tego w swojej głowie za grzech i wtedy nawet stwierdziłam że to nie możliwe. Ale po czasie w sumie jak posłuchałam co niektórych znajomych co im ksieza w konfesjonale rzekli to faktycznie można odnieść wrażenie że grzech jest grzechem dopiero gdy ja zgodzę się z tym faktem .
No, to w zasadzie hulaj dusza, piekła nie ma:)
Wystarczy się nie zgadzać z tym faktem - i już:)
Noo i nie zapominajmy, że do piekła idzie tylko ten, co chce do piekła. Wystarczy nie chceć, tylko chcieć do nieba, i na pewno wpuszczą
Nie no, ja wiem że Ty tak nie myślisz, ale tak wynika ze zdania tych znajomych.
Chyba jednak nie polecam ich traktować jako autorytetów w temacie
Więc ponawiam pytanie czy istnieje lista grzechów?
https://web.archive.org/web/20210601094808/https://www.kronikatygodnia.pl/wiadomosci/25885,do-spowiedzi-doszly-nowe-grzechy-min-hejt-bogacenie-sie-i-kwestie-lozkowe co jakiś czas pojawia aha się podobne artykuły i jest w nich użyte określenie lista grzechów. Czy faktycznie istnieje lista grzechów?
Co tam DOKŁADNIE pisze - a co jest interpretacją tego czy owego.
Trzeba pamiętać że te interpretacje idą w OBIE STRONY. Tzn jeden powie "to nie grzech" na oczywisty grzech, a drugi powie "to grzech" - na coś, co grzechem nie jest.
Św Augustyn twierdził na przykład że seks w innym celu niż staranie się o dziecko to grzech - podczas gdy wiemy, że tak nie jest. Nie raz zresztą niektórzy podają, że święty powiedział to czy tamto - nie wiedząc nawet że święci czasem się mylili, a często przeczyli jedni drugim. Bo mówili o swoich przekonaniach a nie nauce Kościoła.
Koronnym dla mnie przykładem jest św Tomasz, który pisał, że dziecko ma duszu po miesiącu od zapłodnienia - wiemy więc że nas obowiązuje Katechizm. Nawet nie Pismo - bo ono zostawia (czasami) pole do interpretacji (znowu w obie strony).
Zresztą - podam Ci przykład z mojego doświadczenia.
Idę ja do spowiedzi w kościele parafialnym mojego rodzinnego miasta. Księdza nie znam osobiście, oczywiście znam w sensie - wikary mojej parafii, ale pierwszy raz jestem u spowiedzi u niego akurat.
No i lecę z grzechami, a on do mnie:
- Po co pan tu przyszedł? Ja tu żadnych grzechów nie widzę, tylko słabości charakteru. To są bzdury, którymi nie ma się sensu zajmować. Co pan myśli, że my księża nie mamy co robić, żeby się zajmować takimi pierdołami?
Zatkało mnie, przyznam szczerze. Nie wiedziałem kompletnie co powiedzieć (halo, @Shrekowa, mnie też zatyka, żeby nie było, i rozumiem to ). Jedno co pomyślałem, że w zasadzie to ja nie dostanę rozgrzeszenia.
Ale dostałem. Z informacją żebym popracował nad swoim skrupulanctwem i nie zawracał księżom dupy bez powodu.
I co - iść do komunii po czymś takim?
Stwierdziłem że nie ma opcji, muszę powtórzyć spowiedź. Dwa dni później umówiłem się ze znajomym księdzem, z którym grałem w nogę i chodziłem na strzelnicę - zwykle się spowiadałem u niego, ale akurat potrzebowałem spowiedzi wcześniej i chciałem iść do komunii w niedzielę więc zaangażowałem powyższego wikarego, z powyższym skutkiem.
Powtarzam "mojemu" księdzu kropka w kropkę - to samo. Nawet kolejność była taka sama.
On się chwilę zastanowił, powiedział swoje, i dodał na koniec: słuchaj, tak być nie może. Tu jest poważne pole do pracy nad sobą, i tego zlekceważyć nie można. To nie są błahe sprawy.
Także teges.
Mi ksiądz ciągle powtarza że to przemęczenie a nie grzechy, no i co poradzić...modlę się o dobrą spowiedź i co trafię na wikarego to wiecznie to samo słyszę...mimo wszystko uznaje że się wyspowiadalam i idę do Komunii
Wraca i mówi, Ty wiesz co Ksiądz mi spowiedź przerwał i mówi
"bardzo ładna spowiedź, bardzo mi się ta spowiedź podoba"
Spytałam się tylko czy mówił, że grzechy też fajne i czy było rozgrzeszenie. Bylo
Wolałem tak na wszelki wypadek, po prostu tak się dziwnie czułem po tej spowiedzi, że chyba lepiej byłoby, żebym po prostu rozgrzeszenia nie dostał.
Słusznie uznajesz. Te komentarze w zasadzie można pominąć i potraktować jako dopust Boży.
Ja w ogóle nie rozumiem czy ci księża tak sami z siebie, czy ich - o zgrozo - zaczynają tak uczyć w seminariach.
Nie ma grzechów, są wady charakteru, albo przemęczenie. Jakby jedno wykluczało drugie.
No nic, takie czasy, że świeccy muszą duchownych pouczać co to jest grzech.
Z jednej strony jasne i proste definicje z drugiej nic tu nie jest jednoznaczne.
Moja siostra wzięła ślub Kościelny, nie będę mówić co zrobili żeby mieć podpisane nauki, bo na naukach żadnych nie byli, dziecko ochrzcili ale do Kościoła nie chodzą (chyba że napatoczy się ślub czy pogrzeb ale to raczej pod płotem )
Edit. Widzę w tym takie rozdwojenie jaźni. Inna sprawa, że jej "partner" nie spieszy się z oświadczynami, a ona długo była sama i widzę że boi się postawić na Boga - bo może zostać sama.
Co do tej subiektywności grzechu to myślę, że chodzi o to ze niewłaściwie ukształtowane sumienie zmniejsza ciężar grzechu. sumienie jest aktem rozumu praktycznego. niektórzy mają go mniej ...