Religia, a zdrowie psychiczne

2»

Komentarz

  • edytowano stycznia 2022
    Katarzyna powiedział(a):

    Ida powiedział(a):

    gahana powiedział(a):

    A w to nie wątpię :) Pytanie ilu ludzi jeszcze zwiedzie ta durna szczekająca kampania rzekomej wolności, i ilu ludzi ( a może i nasze dzieci, wnuki) zwiedzie na manowce albo nawet na zatracenie. Jeśli człowiek powie Bogu jasno i wyraźnie NIE ...?

    To, co dał dom rodzinny, zostaje w człowieku na zawsze. I prędzej czy później się odezwie.
    Ludzie, którzy dostali w domu miłość i wiarę , nawet jeśli się pogubią, to wrócą potem do Boga.
    Róbmy swoje.
    Oj, nie zawsze, nie zawsze...
    Wrócą, albo nie wrócą.
    Nie przeceniajmy naszego wpływu na drugiego człowieka.
    To brak pokory.
    Nie przeceniajmy. W rodzinie mamy przypadek, gdzie matka uznała, że jej córka jest za mało wierząca. Wyrwała sobie więc z kontekstu cytat "nastawajcie w porę i nie w porę" i dalej córkę maglować, że to powinna, że tamto, że do kościoła częściej chodzić, że obrazków świętych więcej powiesić, do wspólnoty jakiejś się zapisać, etc. etc.

    Owa córka przestała do kościoła chodzić w ogóle, obrazki i krzyże ze ścian pozdejmowała wszystkie, dzieci do Pierwszej Komunii nie puści, a na Komunię chrześniaka przyjdzie, ale sama, żeby jej dzieci nie zobaczyły, bo mogłyby też chcieć.

    Czasem to co dał człowiekowi dom rodzinny to jest trwały uraz i odraza do wartości w domu przekazywanych.
  • Jasne i wszystkiemu winna nafazowana matka, co to się znęca psychicznie nad wolnością dziecka. Wybacz @Daan ale przeważnie w pierwszej kolejności dostaje się rodzicom, nawet nie znając sytuacji i ich zdania w temacie. A biedne córki i synowie nie mają wcale wolnej woli i rozumu. Skąd ja to znam...
    Podziękował(a) 1kudlaty01
  • Wybacz @Rusałka, ale sytuację znam z pierwszej ręki i to z obydwu stron - jakby to było tylko zasłyszane, to bym nawet nie wspominał.

    "Biedna córka" miała dość gadania ciągle tego samego, a że charakter ma jaki ma to z przekory postanowiła zrobić na odwrót. Tyle, że po latach takiej zabawy tak jej weszło w krew, że już zostało jako styl życia i myśl przewodnia. W tym roku na Wigilii ostentacyjnie jako jedyna nie uczestniczyła w modlitwie. No i generalnie kontakt z rodzicami od tamtego czasu utrzymuje bardzo sporadyczny.

    A "nafazowana matka", kiedy tamta nie chciała już słuchać i ograniczyła odbieranie telefonów, zaczęła wydzwaniać do drugiej córki z tekstami weź jej powiedz to, weź jej powiedz tamto, bo mnie nie słucha. Generalnie kobieta jest w porządku, ale ma parę swoich "tematów" i religia jest jednym z nich.

    Napisałem, bo z jednej strony zgadzam się z @Katarzyna, żeby nie przeceniać wpływu swojego i wartości rodzinnych na decyzje życiowe dzieci, a z drugiej ku przestrodze dla siebie i innych rodziców, żeby nie przesadzić z perswazjami, bo można uzyskać efekt odwrotny do zamierzonego.
    Podziękował(a) 1[Usunięty użytkownik]
  • edytowano stycznia 2022
    Wiem o czym piszesz, tu żadna przesada nie służy sprawie. Mam po prostu inne doświadczenia @Daan. Da się zauważyć w dzisiejszych czasach, zbyt łatwe spychanie odpowiedzialności z decyzji dorosłych ludzi, oskarżanie rodziców o utratę wiary u dziecka, usprawiedliwianie stylu życia błędami wychowawczymi. No nie zgadzam się, bywa ale ile takich " zareligijnych" matek obecnie zostało? to co nazywasz perswazjami inni nazywają juz przemocą. Obawiam się, że nawet obrazek u tej matki w jej domu będzie kością niezgody z tym pokoleniem. Uważasz, że dałoby coś gdyby zamilkła i schowała "te swoje tematy"? Bo ja uważam, że nie. Córka odzyskałaby święty spokój i ciszę w sumieniu, byłoby wygodnie i nie na przekór a z własnego wyboru. Ja też piszę z pierwszej ręki. Boli mnie, że za decyzje dorosłych dzieci ponosi odpowiedzialność cała rodzina i się ją zwyczajnie szmaci przy każdej okazji za " natarczywość", czy to będzie modlitwa, czy rozmowa, czy zwyczajne zagajenie. Takich czasów dożyliśmy. Edit lit
  • Ja tej matki nie usprawiedliwiam @Daan, może źle robiła, może inaczej nie umiała... a intencji jej serca nie znasz ani Ty ani ja, tylko Pan Bóg.
  • W obie strony @Polly, jak w relacjach międzyludzkich. ;)
  • Rusałka powiedział(a):

    Ja to bym chętnie mdlała nawet byleby usłyszeć raz w Kościele kazanie o piekle i grzechu śmiertelnym.

    U nas cicho o grzechy, proboszcz kazania takie że nikt nie wie o czym było, ale byłam na pasterce Święto-Antoniańskiej to brat zakonny grzmiał o grzechu cudzym, a całkiem niedawno nasz wikary wytykał ludziom, że już na chrzcie własnych dzieci składają krzywoprzysięstwo
    Podziękował(a) 1Rusałka
  • @Rusałka może się źle zrozumieliśmy, to wyjaśnię :)

    Ta córka była wcześniej taka przeciętnie religijna jak większość społeczeństwa. Niedzielna msza, chrzty, pierwsze komunie itd. Matka poczytała jakichś bzdur w Internecie i ubzdurała sobie, że tamta zapisała się do jehowych, bo coś tam o tym świadczy, więc zaczęła ją intensywnie nawracać. I ta córka zmieniła się właśnie na złość matce, że mówi jej jak ma żyć - jej własna dorosła decyzja, ale może gdyby matka nie przesadzała to byłoby dalej jak było, przeciętnie ale w Kościele.

    A matka ma intencje szczere i dobre, chce jak najlepiej dla córki i martwi się o jej zbawienie. Tylko że to jest ten typ "są dwa sposoby, mój i zły". No i ma silną potrzebę nawracania na "właściwą" drogę, czyli jej, a nie każdemu to pasuje. Także to nie jest krytyka matki, tylko jej zachowania, a konkretnie przesady.

    Aha, i odniosłem wrażenie, że odniosłaś wrażenie (hihi), że upycham religię do szufladki "te swoje tematy". Nie o to chodziło. Jej "tematy" to taki mój skrót myślowy, bo w kwestii np. religii, ale i szczepionek, "medycyny" Zięby, polityki międzynarodowej i kilku innych, ona wyrabia sobie jakiś pogląd i potem wszystkich naokoło nawraca na właściwą drogę czy tego chcą czy nie. Przyjmuje przy tym za dogmat niektóre twierdzenia, a innych nie zauważa, bo nie pasują.
  • @Daan dziękuję za wyjaśnienie. :) ja wiem, że istnieją takie typy matek :D autorytarne i wiedzą swoje, kto wie czy córka nie odziedziczyła tych samych cech :D ( musiałam! :D).
    Podziękował(a) 1Daan
  • edytowano stycznia 2022
    Zasiane dobrego ziarna może dać plon nawet bardzo późno, po wielu burzach. Często dzieci po latach dopiero przyznają rację rodzicom (przy założeniu, że miała w ogóle jakiś sens).
    A w temacie głównym, to warto złem nazywać zło.
    Podziękował(a) 2Ida Rusałka
  • .
    kudlaty01 powiedział(a):

    Zasiane dobrego ziarna może dać plon nawet bardzo późno, po wielu burzach. Często dzieci po latach dopiero przyznają rację rodzicom (przy założeniu, że miała w ogóle jakiś sens).
    (...).



    No właśnie dokładnie tak samo myślę :)

    Podziękował(a) 1kudlaty01
  • W powyższej historii jedna warta drugiej, matka nie umiała z umiarem, a córka robiła na złość zamiast postawić twardo granice. Trochę żal matki, coś było wcześniej mocno.nie tak, nie wierzę, że o gadanie o religii poszło, bo by sobie to wyjaśniły. Ten brak modlitwy przy świątecznym stole, to tak naprawdę cios, bardzo smutne.
  • Było coś wcześniej mocno nie tak - i jest nadal, z tego co pisze Daan.
    Znam ten typ, mam taką babcię.

Zostaw komentarz

PogrubionyKursywaPrzekreślenieLista numerowanaLista nieuporządkowana
Emoji
Attach file
Attach image
Wyrównaj do lewejWyśrodkujWyrównaj do prawejPrzełącz widok HTMLPrzełącz pełna stronaPrzełącz światła
Upuść obraz/plik