Pierwszy raz w życiu...
Taki sobie wąteczek założę do dzielenia się przeżyciami.
Zainspirował mnie mój dzisiejszy dzień. Wybijający z codziennej rutyny. Wiele zupełnie nowych dla mnie doświadczeń.
Pierwszy raz w życiu byłam w salonie samochodowym.
Pierwszy raz w życiu kupiłam samochód.
Pierwszy raz w życiu wykupiłam sobie OC na samochód - pani pytała, jakie miałam szkody, że składka taka wysoka; nigdy żadnych; prawo jazdy od 28 lat prawie i nigdy nie płaciłam za siebie OC, to i składka wysoka.
Pierwszy raz w życiu tankowałam LPG i jechałam samochodem na gaz. Mam podejrzenie, że coś nie halo z tą instalacją jest, ale, że się nie znam kompletnie i doświadczenia nie mam, to nie umiem powiedzieć, co mnie niepokoi.
Jak dla mnie - zdecydowanie za dużo wrażeń na jeden dzień. Bardzo nie na miejscu się czułam w tych wszystkich nowych doświadczeniach. Domyślam się, że do czegoś mi to wszystko potrzebne, ale pojęcia nie mam do czego. Chciałabym iść spać na tydzień, żeby odreagować. A najlepiej, żeby przez ten tydzień ktoś za mnie załatwił wszystko, co teraz trzeba wokół tego nowego zakupu zrobić - te wszystkie urzędy, warsztaty, przeglądy, zakupy opon... Brrr... Bardzo nie lubię robić czegoś pierwszy raz w życiu
A Wy lubicie nowe doświadczenia? Co ostatnio robiliście pierwszy raz w życiu?
Zainspirował mnie mój dzisiejszy dzień. Wybijający z codziennej rutyny. Wiele zupełnie nowych dla mnie doświadczeń.
Pierwszy raz w życiu byłam w salonie samochodowym.
Pierwszy raz w życiu kupiłam samochód.
Pierwszy raz w życiu wykupiłam sobie OC na samochód - pani pytała, jakie miałam szkody, że składka taka wysoka; nigdy żadnych; prawo jazdy od 28 lat prawie i nigdy nie płaciłam za siebie OC, to i składka wysoka.
Pierwszy raz w życiu tankowałam LPG i jechałam samochodem na gaz. Mam podejrzenie, że coś nie halo z tą instalacją jest, ale, że się nie znam kompletnie i doświadczenia nie mam, to nie umiem powiedzieć, co mnie niepokoi.
Jak dla mnie - zdecydowanie za dużo wrażeń na jeden dzień. Bardzo nie na miejscu się czułam w tych wszystkich nowych doświadczeniach. Domyślam się, że do czegoś mi to wszystko potrzebne, ale pojęcia nie mam do czego. Chciałabym iść spać na tydzień, żeby odreagować. A najlepiej, żeby przez ten tydzień ktoś za mnie załatwił wszystko, co teraz trzeba wokół tego nowego zakupu zrobić - te wszystkie urzędy, warsztaty, przeglądy, zakupy opon... Brrr... Bardzo nie lubię robić czegoś pierwszy raz w życiu
A Wy lubicie nowe doświadczenia? Co ostatnio robiliście pierwszy raz w życiu?
Komentarz
Przyznaję, że pierwszy raz auto dla siebie kupiłam dopiero, gdy przyjechał z Poznania mój najstarszy syn i po prostu je ze mną obejrzał i powiedział że wg niego jest ok.
Też nie lubię rzeczy nieznanych i zmian w życiu, ale po fakcie okazuje się, że nie było tak źle.
Opony kupiłam na Oponeo, doradził mi kolega, od razu umówili mi serwis, który mi je wymienił. Z papierkologią mogę pomóc jakby co, to mi niestraszne.
I gratuluję, że dałaś radę
A co mi się nie podoba:
Jak ruszyłam z Kalisza zaraz po zatankowaniu, to samochód najwyraźniej jechał na gazie, bo nie ubywało benzyny w baku. Po ok. 200 km zrobiłam krótki postój, a jak ruszyłam, to samochód dalej jechał na benzynie, bo zaczęło jej ubywać. I to jakoś podejrzanie szybko. Nie widzę tam żadnego wskaźnika wypełnienia zbiornika gazu, więc pojęcia nie mam, czy mi po drodze ten gaz gdzieś nie uciekł. Bo nie wierzę, że na 200 km nieduży samochód spalił prawie 40 litrów gazu. A może tak zrobił?
Ilości gazu to raczej Ci nie pokaże. Przy tankowaniu zeruj podlicznik i patrz na kilometry - po zużyciu kilku butli będziesz wiedziała, kiedy szukać dystrybutora LPG.
Znajdź sobie dobrego gazownika w okolicy - ale takiego, co TYLKO zajmuje się instalacjami LPG - to bardzo ważne - bo wielu próbuje zarobić na rynku LPG, ale niewiele się znają.
Najbardziej jestem ciekaw, czy to nowa instalacja, czy używana - i z reguły lepiej jak ...używana (no chyba, że fabryczna!? ale mało prawdopodobne).
Hurra, szampany strzelają, we did it!
A, nie, jednak nie ...
Z perspektywy widzę, że najtrudniejsza w tym wszystkim była decyzja, a potem to już było tylko fajnie, a nawet bardzo fajnie
5- letni, sprowadzany...
Do sprzedawcy 150 km, zabrałam ze sobą kolegę mechanika...
Autko kupiłam i jest już ze mną parę lat.
Stracha miałam, ale to była decyzja życia
@Katarzyna, papierów się nie bój.
Ale może faktycznie dowiedz się czy jakaś zniżka na OC nie przysługuje...
Nocna furią i ja życzymy szerokiej drogi...
Mój najstarszy syn jak kupił swój pierwszy samochód to składka OC była prawie równie wysoka jak cena auta
Ja po takiej akcji mam trzy dni migreny.
Gratuluję!
Dałaś radę!
My też zawsze przynajmniej do dwóch zaglądamy i porównujemy oferty.
W ogóle mam teorię, że przy mechanicznych sprzętach odpowiednio wobec mężczyzn okazywany poziom ignorancji nie jest zły. Moja mama np. zawsze sama zmieniała opony. Ja nie mam takich ambicji. Może mi pan mechanik albo przygodny dżentelmen kierowca zmienić (przy poprzednim samochodzie notorycznie łapałam gumę. Notorycznie).
Ogólnie, nowe rzeczy mnie stresują, ale jestem ciekawa nowego na tyle, że ich próbuję mimo stresu
Edit - chociaż niezupełnie. Kiedyś miałam stłuczkę pierwszy raz w Wielkim Mieście i od tego czasu nie jeżdżę tam jako kierowca. A co, mam traumę i zamierzam starannie ją hodować. Drugiego pierwszego nie będzie.