Niech zdrowe jedzenie będzie Twoim lekarstwem, bo inaczej lekarstwa będą Twoim jedzeniem!

W tym wątku zachęcam do dzielenia się wiedzą na temat zdrowego jedzenia - co warto, na co zwracać uwagę, a czego unikać.

Na początek o "mięsie oddzielonym mechanicznie" (w sktócie "MOM") oraz o "kleju" do mięsa, czyli transglutaminazie.

W niektórych wędlinach w składzie pojawia się tajemnicza nazwa - "mięso oddzielone mechanicznie" lub w skrócie "MOM". MOM bywa nazywany także "mięsem odzyskanym mechanicznie".

Co to oznacza? W wędlinie zawierającej MOM tak naprawdę możemy znaleźć odpadki, pozostałe po przetworzeniu mięsa, takie jak zmielone skóry, podroby, kości, chrząstki, szpik kostny, ale też emulgatory, stabilizatory, aromaty, przeciwutleniacze i konserwanty, a także popiół. Mogą być tam też niewielka ilości mięsa. MOM zawiera więcej tłuszczu niż zwykłe mięso. Według norm, pozostałości kostne w MOM-ie nie powinny stanowić więcej niż 0,5 proc, całość powinna mieć maksymalnie 70 proc. wody, 20 proc. tłuszczu i nie mniej niż 12 proc. białka.

Im bardziej jednolita kiełbasa, tym więcej może być w niej MOM-u. Najwięcej niezdrowej masy znajdziemy w parówkach (do 15 proc.), w kiełbasach średniorozdrobnionych będzie jej do 10 proc., a w gruborozdrobnionych do 5 proc.

źródło: https://smaker.pl/informacje-10-faktow-o-kielbasie,1898117,a,.html



Transglutaminaza to dodatek do żywności, który umożliwia łączenie ze sobą kawałków mięsa czy ryb, i stąd nazywany spożywczym „klejem”. Sklejone mięso wygląda i smakuje jak mięso z jednego kawałka. Stosuje się go także w przetworach mlecznych i zbożowych. Związek jest enzymem rozkładającym białka, aktywnym również w organizmie człowieka. Niepokojące wyniki badań mówią o wpływie transglutaminazy na rozwój chorób autoimmunologicznych i neurodegeneracyjnych, czyli schorzeń, które nie dają się wyleczyć.

Transglutaminaza mikrobiologiczna została uznana za substancję całkowicie bezpieczną dla zdrowia, jednak wkrótce może zostać usunięta z listy składników ogólnie uznawanych jako niegroźne, czyli GRAS (ang. Generally Recognized As Safe).

https://stronazdrowia.pl/klej-do-miesa-i-ryb-przyczyna-nieuleczalnych-chorob-tych-produktow-unikaj-bo-sa-grozne-dla-zdrowia/ar/c14-15893005
Podziękował(a) 2gahana Rien
«13

Komentarz

  • Transglutaminaza jest podawana w składzie jakimś skrótem czy innym oznaczeniem?
  • W tym zalinkowanym artykule jest napisane, że w produktach piekarniczych może występować jako preparat enzymatyczny (polepszacz). Jednak nie musi być wymieniona w składzie w związku z tym, że enzym rozpada się pod wpływem wysokiej temperatury.
    Podziękował(a) 1Milamama
  • Aniuszka powiedział(a):

    W tym zalinkowanym artykule jest napisane, że w produktach piekarniczych może występować jako preparat enzymatyczny (polepszacz). Jednak nie musi być wymieniona w składzie w związku z tym, że enzym rozpada się pod wpływem wysokiej temperatury.

    wiele składników nie musi być wymienionych na opakowaniach. Te co pełnią fukncję technologiczną w wyrobie tak

    Kiedyś w mojej firmie badaliśmy produkty konkurencji , tak dokładnie sporo składników było w nich niewymienionych na opkaowaniach, w tym np żelatyna
  • ogólnie widze po pieczywie jakie g... nam sprzedają, nawet to niby super hiper a jednak zachowuje się całkiem inaczej niż to co piekę sama i wiem co w nim jest.

    3 bochenki kupnego dziecnnie u mnie wciągną bez problemu i są głodni. Z mojego domowego wystarcza im na dzień 3/4 bochenka zwykle
    Podziękował(a) 3Ewaklara gahana Ganna4
  • Słucham czasami Bogdana Smolorza - piekarza od ponad 40 lat- który nadal wypieka chleby, ale tradycyjnie, na żywym zakwasie, albo bezglutenowe, bez komponentów i tysiąca ulepszaczy.

    Tłumaczył dlaczego dzisiejszy chleb tak wielu ludziom nie służy mimo, iż niektóre piekarnie zapewniają, że chleb na zakwasie, tradycyjny, itp.
    Otóż, dzisiejsze zakwasy nie są żywe, kupuje się suche, " ożywia" bardzo szybko wodą i różnymi dodatkami piekarniczymi i od razu robią ciasto chlebowe, które szybko rośnie i szybko wkłada się do pieca. Zajmuje to raptem kilkadziesiąt minut.

    Tradycyjny chleb na prawdziwym zakwasie rośnie kilkanaście godzin. Zanim chleb wejdzie do pieca bakterie zakwasie zdążą przetworzyć mąkę i taki chleb już inaczej się trawi w jelitach i enzymy trawienne go rozpoznają. Jeśli ktoś nie jest uczulony na gluten - taki chleb może spokojnie jeść bez obawy o perturbacje jelitowe.

    Z kolei ten nowoczesny chleb na " zakwasie" nawet upieczony zawiera w sobie nadal surową mąkę, nie rozłożoną.

    To tak po mojemu piszę i w wielkim skrócie.
    Mogę poszukać i dam odnośnik do filmiku.

    Ten pan piecze chleby bezglutenowe dla ludzi chorych na celiakię. Bardzo pilnuje, żeby były dobre i żeby komuś krzywdy nie zrobić. Niestety, nie jest tani taki chleb.
    Podziękował(a) 2Aniuszka ZielonaKawa
  • Tak, ja też o tym słyszałam. Dobry chleb na zakwasie powinien odpowiednio długo wyrastać - wtedy dużą część pracy jak chodzi o trawienie wykonają za nas bakterie z zakwasu. A piekarnie przyspieszają ten proces, bo idzie im o ilość, a nie o jakość, niestety.
    Podziękował(a) 1gahana
  • Zresztą, każdy kto piecze w domu chleb na zakwasie doskonale wie, że jest to proces zazwyczaj dwudniowy.
    Niby to wiem i łudziłam się, że jednak są piekarnie, które tak przygotowują chleb.

    Z drugiej strony tradycyjne piekarnie nie przeżyją, bo cenowo i ilościowo giną przy nowoczesnych zakładach.

    Ten pan ma małą piekarnię, z żoną chyba już są na emeryturach, i wygląda, że zwyczajne życie wystarcza. Poza tym bardzo zwraca uwagę na zdrowe i prawdziwe jedzenie, korzysta tylko z własnych warzyw i ma misję służenia ludziom.
    Wcześniej mieszkał na Śląsku i założył w Mikołowie bio- eko bazar z dobrym mięsem, warzywami, owocami, nabiałem i przetworami naturalnymi. I w soboty można tam nabyć dobry, zdrowy towar. Bazar działa od bodajże 10 lat i cieszy się sporym zainteresowaniem.
  • edytowano 27 lutego
    Hym mój chleb na zakwasie rośnie w piekarniku zimnym - chodzi tyko o to aby zniwelować przeciagi 6h (na mące 1860) a 4-5 na mące 650 ( na mące orkiszowe ale wczesniej pieklam na mące pszennej rósł 9-11 godz tyle ze poza piekarnikiem na blacie po prostu)
    Podziękował(a) 1Ewaklara
  • Aniuszka powiedział(a):

    Tak, ja też o tym słyszałam. Dobry chleb na zakwasie powinien odpowiednio długo wyrastać - wtedy dużą część pracy jak chodzi o trawienie wykonają za nas bakterie z zakwasu. A piekarnie przyspieszają ten proces, bo idzie im o ilość, a nie o jakość, niestety.

    U mnie wyrasta pięknie w 3h. Tyle że zakwas dokarmiam dobe wcześniej.
  • Ja mieszkam zakwas z czescią wody i mąki żytniej wieczorem, następnego dnia rano dodaje resztę mąk i wody i rośnie pewnie ze 6h min. Tzn.aż jest ladnie wyrośnięty, bo potem jest taki moment, że ciasto zaczyna opadać.
  • Ja odkładam rześkiego zakwasu dosłownie 2-3 łyżki albo mniej. Potem dodaje szkło maki.i wody tyle by było dość rzadkie. Odstawiam choć na 12h albo i dobę. Potem ok 1,5 kg mąki cały ten zakwasie i zwykle 3-4h stacza by wyrosło do rantu.
  • Rzadkiego
  • edytowano 28 lutego
    Czy dzisiejsze tzw.gerbery ( i inne firmy) czyli dania w słoiczkach dla maluchów są czyste i wartościowe odżywczo ?
    Karmicie / karmiłyście swoje dzieci tymi produktami? Czy lepiej nie zawracać sobie nimi głowy ...






    Podziękował(a) 1agatak
  • Ja bym odpuściła.
  • Ja miałam straszną awersję do tego typu jedzenia i nigdy nie karmiłam tym dzieci. Uważam, że jedzenie ze słoika to jedzenie ze słoika - nawet jeśli jest eko, bio i sreko, to jest w tym słoiku już długo i ile może mieć wartości odżywczych? Ale miałam takie dwie koleżanki, które autentycznie nie widziały innej drogi "rozszerzania diety" i robiły wielkie oczy: to co ty jej dajesz do jedzenia?? Takie niezbadane ze sklepu??
    Podziękował(a) 1gahana
  • Poza tym sądziłam, że moje dziecko powinno się przyzwyczajać jeść to, co się u nas je, doprawione tak, jak ja doprawiam itd. W końcu jest członkiem rodziny, dlaczego miałoby jeść syfne słoiki, jak w domu codziennie świeży obiad.
    I w ogóle, odkąd chyba każdy ma w domu blender to nie widzę w ogóle racji bytu i sensu dla słoiczków, no.chyba że gdzieś w podróży.
    Podziękował(a) 3Aneczka08 gahana ZielonaKawa
  • Ano, moje dzieci swego czasu też karmiłam domowo - miałam własne warzywa i owoce i dostęp do dobrego mięsa. Więc jeśli cokolwiek kupowałam to tylko na podróż.

    Gdzieś czytałam, że słoiczki bardzo się pogorszyły jakościowo i składniki wcale nie pochodzą z upraw ekologicznych ( o ile kiedykolwiek pochodziły ) jak utrzymuje producent.
    Dlatego tak z ciekawości dopytuję jak to wygląda na przestrzeni lat i Waszego doświadczenia.

    Mój wnusio jeszcze ma czas na dokarmianie, na razie pięknie się rozwija na cycu mamy. Póki co mama nie bierze pod uwagę tego typu dokarmiania.
    Podziękował(a) 1blaekie
  • My poszliśmy w blw a ono nie sprawdza się w słoiczkach, a sumie słoiczki to sporadycznie się zdarzały przy Macku ale raczej swoje gotowałam (wiem jestem wariatka ale ugotowana marchewka pietruszka i ziemniak zblendowane na papkę sama wcinałam z dzieckiem, tuczylam się na tym ale to pyszne było :) )
  • Słoiczki, zwłaszcza te dla najmłodszych,są tak maksymalnie zblendowane, jak się w domu nigdy nie uda zrobić. Przez to dzieci dłużej się uczą jeść dania o normalnej konsystencji.
    U nas też wcinali domowe, najpierw papki, potem zgniatane, w końcu w większych kawałkach.
    Podziękował(a) 1gahana
  • Mieszkając z córką w akademiku dostawaliśmy z parafii z darów słoiczki. Jadła je chętnie. Problem się pojawił, gdy zapasy się skończyły. Nie chciała jeść moich wyrobów, nie wiem, czym tamte były doprawiane.
    Podziękował(a) 1gahana
  • edytowano 29 lutego
    gahana powiedział(a):

    Czy dzisiejsze tzw.gerbery ( i inne firmy) czyli dania w słoiczkach dla maluchów są czyste i wartościowe odżywczo ?
    Karmicie / karmiłyście swoje dzieci tymi produktami? Czy lepiej nie zawracać sobie nimi głowy ...






    Ja traktowalam awaryjnie, na wyjazdach i tylko na samym początku czyli w wieku 6-12 miesięcy

    Tak w domu to jabłuszko, czy ziemniak wolalam sama utrzec czy rozgnieść z maslem

    Mi sie wydaje ze mają tak wyjałowiony smak ze potem trudno nauczyc normalnego jedzdenia

    Ale mam kolezanke co dawala dzieciom dopokuli nie szly do przedszkola
    Podziękował(a) 1gahana
  • Zwłaszcza tzw deserkow w sloiczkach nie czaję, co za problem rozgnieść banana czy zetrzeć jabłko, a witamin na pewno o niebo więcej.
    Przy pierworodnym kupowałam parę razy różne obiadki w sloiczkach do wypróbowania, zwłaszcza jakieś bardziej egzotyczne kombinacje mięs i warzyw, które sami rzadko kupowaliśmy. Ale niejadek i tak nie chciał jeść, więc prawie wszystko szło do kosza,a domowe można było podzielić na malutkie porcje i zamrozić. Do drugiego roku życia i tak żył praktycznie mlekiem ????
    Trojaczki miały apetyt, przy nich codziennie szedł cały garnek gotowanych na parze warzyw i mięsa. Ze sloiczkami szło by zbankrutować
    Podziękował(a) 1gahana
  • Ale też mamy dużo wiekszą świadomość tego co nam w sklepach oferują i że domowe żywienie maluszka o wiele zdrowsze i nie musi być takie wydumane.

    Swoje dzieci ( 25-30 lat temu) karmiłam domowo i czułam się tak nienowocześnie i trochę zacofana w stosunku do innych mam. To był czas transformacji ustrojowej i wszystko co płynęło z zachodu - te wszystkie słoiczki, zupki, kaszki ryżowe, były takie hiper super nowoczesne, zdrowe, chudziutkie i każda odpowiedzialna matka starała się mieć w kuchni zapas tegoż. Bo przecież nasze takie skażone i nie wiadomo co w tej glebie siedziało, szczególnie na Śląsku.

  • edytowano 29 lutego
    Dla mnie to głównie aspekt finansowy był bardzo zniechęcający. I ekologiczny, bo mało jedzenia, a dużo opakowania.

    Mam taką dobrą koleżankę, która urodziła syna wtedy, kiedy ja córkę. Wychowywała tego syna w takim zupełnie nie-eko i nie-bliskościowym duchu - karmienie co 3 godziny, szybkie odstawienie od piersi, odkładanie do łóżeczka, słoiczki podgrzane w mikrofali itd. I ona z tym synem od 14 lat nie ma absolutnie żadnych problemów, ani zdrowotnych, ani wychowawczych, całkowity samograj. Chłopak jest zdrowy, wysportowany, zdolny, ambitny, i ogólnie nie wiem, czemu jeszcze tę koleżankę lubię :D

    Tak, wiem, że przykład anegdotyczny, ale robi na mnie wrażenie. Bo ja się tak cackałam z tymi dziećmi, a efekty nie spektakularne :D
    Podziękował(a) 2Cykoria siostraKasik
  • ojtam ojtam... w bezproblemowe dzieci i ludzi w ogóle nie wierzę.
    A zresztą, mnie tak rodzice chowali jak ta koleżanka, bo takie kiedyś było podejście (no może bez mikrofali ;) ), wczesne lata 80-te. I akurat byłam na maxa chorowita i niewysportowana... I niekoniecznie to "wina" tego chowania, przecież jest masa czynników.
    Podziękował(a) 1Izka
  • Słoiczki to jeszcze nic, bo je dziecko je tylko w ograniczonym czasie.
    Z logopedycznego punktu widzenia koszmarem dla aparatu mowy są wszelkie musy,kremy,serki itp w tubkach, czyli coś,co można gryźć i żuć a się ssie i od razu połyka
    Podziękował(a) 1siostraKasik
  • Bagata powiedział(a):

    Dla mnie to głównie aspekt finansowy był bardzo zniechęcający. I ekologiczny, bo mało jedzenia, a dużo opakowania.

    Mam taką dobrą koleżankę, która urodziła syna wtedy, kiedy ja córkę. Wychowywała tego syna w takim zupełnie nie-eko i nie-bliskościowym duchu - karmienie co 3 godziny, szybkie odstawienie od piersi, odkładanie do łóżeczka, słoiczki podgrzane w mikrofali itd. I ona z tym synem od 14 lat nie ma absolutnie żadnych problemów, ani zdrowotnych, ani wychowawczych, całkowity samograj. Chłopak jest zdrowy, wysportowany, zdolny, ambitny, i ogólnie nie wiem, czemu jeszcze tę koleżankę lubię :D

    Tak, wiem, że przykład anegdotyczny, ale robi na mnie wrażenie. Bo ja się tak cackałam z tymi dziećmi, a efekty nie spektakularne :D

    Hehe, fajna refleksja, też czasem mam taką. Ale z drugiej strony nie żałuję mojego "cackania się", bo co się naprzytulałam, nachustowalam, ile czasu karmiłam to moje. Przecież to nie było tylko poświęcenie. A szczerze mówiąc, nie sądzę, aby cała ta bliskość w pierwszych latach życia gdzieś znikała bez śladu. Myślę, że jest gdzieś głęboko zakumulowana w psychice dziecka. Tak jak i w mojej.
    Podziękował(a) 2gahana Izka
  • MALTODEKSTRYNA - niebezpieczny węglowodan, który podnosi glukozę we krwi (oraz insulinę) bardziej niż zwykły cukier. Powoduje cukrzycę, otyłość, zaburzenia jelitowe. Jest dodawany do bardzo wielu produktów, np. chipsów, suplementów diety, produktów instant, wędlin, ale też do mleka modyfikowanego dla niemowląt.

    Może się kryć pod różnymi nazwami - maltodekstryna, E1400, dekstryna, skrobia modyfikowana. Tworzona jest ze skrobi, która jest ciągiem glukozy. Skrobię pozyskuje się z kukurydzy (często wcześniej pryskanej glifosatem), poddaje się ją procesom chemicznym i rozbija się ją na krótsze łańcuchy. Gdyby została rozbita na pojedyncze cząstki, trzeba by ją nazwać cukrem, a tak wystarczy napisać, że jest to skrobia!

    źródło: bracia Rodzeń
    Nie przepadam za nimi, bo oprócz konkretnej wiedzy jest sporo gadania i emocji, dużo bardziej wolę filmiki Kulczyńskiego, gdzie wszystko jest merytoryczne i nie ma ani jednego zbędnego słowa.

    Indeks glikemiczny maltodekstryny jest bardzo wysoki i wynosi aż 105. Da porównania cukru to 68, a miodu 55.
  • Właśnie sobie popijam wodę z brzozy i czytam o jej właściwościach.
    Teraz jest dobra pora na pozyskanie wody, wystarczy ułamać gałązkę, podłozyc naczynie i po upływie doby mamy kilka litrów zdrowotnego płynu.

    A jakie ma właściwości:

    wykazuje łagodne działanie przeciwzapalne i przeciwbakteryjne, dlatego poleca się go osobom szczególnie podatnym na choroby, w tym małym dzieciom oraz starszym;
    ogranicza ryzyko rozwoju zakrzepicy oraz choroby niedokrwiennej serca;
    zwiększa wrażliwość komórek na insulinę;
    obniża poziom złego cholesterolu we krwi;
    działa moczopędnie, ograniczając ryzyko wystąpienia kamieni nerkowych, a oprócz tego przyspieszając wydalanie moczu i złogów;
    reguluje poziom tłuszczu oraz redukuje uczucie głodu. Dzięki niskiej zawartości cukru i kalorii można go pić w czasie diety;
    przyspiesza proces gojenia się ran oraz ich regenerację;
    wzmacnia kości – obecność magnezu, wapnia, cynku oraz manganu w znacznym stopniu zmniejsza utratę gęstości mineralnej kości;
    woda z brzozy wspomaga też odporność organizmu poprzez walkę z patogenami chorobotwórczymi, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym.

    A także zawiera sporo żelaza, działa kojąco na bóle reumatyczne i bóle od kręgosłupa.

    Osoby z chorymi nerkami i uczuleniem na pyłki brzozy powinny ostrożniej stosować wodę lub wcale.

  • Wklejam z FB artykuł na temat pieczywa z piekarni:

    W poszukiwaniu prawdziwego chleba
    Komunikaty grozy [] Koktajl pestycydowy [] Konsumencie chroń się sam
    Powiadają piekarze - Bez chleba żyć się nie da! A ze środowiska dietetyków płynie przekaz – Wybieraj różne rodzaje pieczywa, różne dodatki, różne mąki.

    Ba, „wybieraj”. Mogę wybrać albo razowiec, albo biały chleb, mogę dobierać dodatki wedle uznania, ale mąkę? W osiedlowym sklepie, czy w dużym markecie jest mąka, taka najbardziej dostępna, standaryzowana, oczyszczona, wybielona chemicznie. Czy powstanie z niej dobre pieczywo?
    O pomoc w poszukiwaniu prawdziwego chleba, który będzie czymś więcej niż upieczoną porcją mąki, zwróciliśmy się do Czesława Meusa arcymistrza piekarskiego, konsultanta branżowego i jednoosobowego Instytut Chleba zarazem. Bardzo aktywny popularyzator ekożywności i członek Stowarzyszenia „Polska Ekologia” wyjaśnia:
    - „To, co oglądamy dzisiaj na półkach sklepowych, to w większości nie jest prawdziwy chleb. Nie dość, że kupujemy pieczywo ze zmodyfikowanej mąki, to jeszcze okraszone licznymi specyfikami, polepszaczami itd. Jeśli koniecznie trzeba służącą do wypieku chleba mąkę polepszać, to oznacza, że nie mamy do czynienia z surowcem wysokiej jakości. Polski chleb poszedł w kierunku substytutów i gotowych mieszanek. To przeważnie pieczywo wzbogacone sztucznymi enzymami i innymi dodatkami powodującymi jego trwałość. Tzw. pieczywo odpiekane powstaje z ciasta mrożonego nawet przez pół roku w ciekłym azocie. Nawet nie chcę wiedzieć, co ono zawiera. Kupujemy w rezultacie pieczywo chemiczne, które nazwałbym chlebopodobnym. Dobrego chleba szukałbym w małych lokalnych piekarenkach, często rodzinnych, gdzie sprawdzone, tradycyjne receptury przechodzą z ojca na syna. Jak smakowała pajda tamtego chleba! Cudownie! Dawała sytość, długo nie chciało się potem jeść. A bochenek pachniał tak, jak mógł tylko pachnąć najlepszy w świecie pokarm. Z pewnością po smaczny bochenek nie wybrałbym się do dużych, sieciowych marketów, tam chleby, bułki, bułeczki wypiekają na miejscu, mrożonego ciasta, o zgrozo!”.

    Niestety, ubywa małych piekarni, a przybywa sieciowych supermarketów. Nic dziwnego, że Polacy najczęściej kupują pieczywo w marketach i niewielkich sklepach osiedlowych. Jak podaje GUS ok. 60% rynku pieczywa należy do pięciu dyskontów i jednego płaza, z zieloną ropuszką na szyldzie. Pozostałe 40% to inne placówki, w tym prowadzące sprzedaż piekarnie, plasujące się na szarym końcu, jak to określa środowisko piekarskie.
    EFSA ostrzega przed pestycydowym koktajlem
    Nie pocieszają informacje płynące z Europy. Dane Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) przeanalizowała organizacja konsumencka Foodwatch, która potępiła „masowe stosowanie pestycydów” w produkcji zbóż w Niemczech i UE. Więcej niż jedna trzecia (37%) wszystkich europejskich produktów zbożowych jest zanieczyszczona pozostałościami pestycydów i obecnych w chlebie i płatkach owsianych. Prawie 40 procent z łącznej liczby 2234 próbek zawierało jeden lub więcej pestycydów, jak podała we wtorek (10.10.2023) w Berlinie wspomniana organizacja ochrony konsumentów. Natomiast 837 z 2234 próbek wykazało pozostałości łącznie 65 pestycydów. „Spośród nich tylko 18 pozostałości w 14 próbkach przekroczyło maksymalne limity pozostałości (MRL), ale sama liczba różnych pestycydów (koktajl pestycydowy) w produktach stanowi zagrożenie dla zdrowia konsumentów”.
    Nie lepiej jest w Wielkiej Brytanii. Jak podał „The Guardian”, rządowe dane ujawniły, że połowa chleba sprzedawanego w Wielkiej Brytanii zawiera co najmniej dwa szkodliwe pestycydy. Organizacja Pesticide Action Network apeluje o podjęcie natychmiastowych działań. Akcję "walki o zdrowy chleb" prowadzi Koalicja na rzecz Lepszej Żywności i Rolnictwa Sustain. Lobbuje ona m.in. na rzecz usunięcia z chleba "dodatków, które zaniżają wartość odżywczą pieczywa".
    Na ww. „koktajl pestycydowy” trzeba zwrócić uwagę. Tylko kto w Polsce mógłby to zrobić? Federacja Konsumentów byłaby właściwa do zlecenia stosownych badań, gdyby miała na to pieniądze. Ale to marzenie w sytuacji, gdy Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów doszedł do wniosku, że nie będzie finansował nawet poradnictwa prawnego prowadzonego przez tę federację.
    Głos kardiologa
    Pozostaje uświadamianie konsumentów, tak jak to robi prof. dr hab. n. med. Marek Postuła, kardiolog prewencyjny, który przekonuje:
    - ” Jeśli ktoś źle czuję się po jakimś jedzeniu, niech więcej po nie nie sięga. Unika jedzenia w miejscach, gdzie po posiłku miał wzdęcia, bo wie, że tam kombinują przy gotowaniu. Niech nie kupuję bułek, gdy źle się po nich czuje. Szkodzi nam wszystkim nie gluten, tylko ulepszacze. To nie tak, że 80 procent społeczeństwa ma celiakię, tylko 80 procent nie toleruje chemii, która jest dodawana do pieczywa: na poprawę smaku, przyspieszenia procesu pieczenia itd.”(PAP, Serwis Zdrowie).
    O kwestię glutenu pytamy Czesław Meusa:
    - „Czasy dla glutenu nienajlepsze. A przecież uczulonych na gluten jest zaledwie 2 % populacji na świecie. Jeśli ktoś jest zdrowy a wystrzega się tego białka, może poważnie sobie zaszkodzić. To nie gluten (organizmowi przecież bardzo potrzebny) jest prawdziwym winowajcą. Winni jesteśmy my, bo zanadto ingerujemy w naturę. Pragniemy stworzyć kolejną, jeszcze wydajniejszą i jeszcze odporniejszą mutację zboża”.
    Gdzie szukać pełnowartościowego chleba
    Pana Czesława prosimy więc o wspomnianą na wstępie pomoc w poszukiwaniu prawdziwego chleba -
    „ Ja polecam produkty ekologiczne wytworzone przez polskich producentów, z surowców pochodzących od naszych rodzimych rolników posiadających certyfikat ekologiczny. Proszę szukać znaczka „Eko”. Znaczek o kształcie liścia na zielonym tle, używany na terenie Unii Europejskiej, to znak dobrej jakości. Coraz częściej można spotkać dodatkowe oznaczenie : Rekomendowane przez (tu logo Stowarzyszenia Polska Ekologia) . Postanowiliśmy w naszym Stowarzyszeniu, że logo „Polskiej Ekologii” z wizerunkiem bociana będzie potwierdzało najwyższą gwarantowaną jakość produktu ekologicznego”.
    Wzorcowe pieczywo powstaje m.in. w Mazurskiej Akademii Wypieków Tradycyjnych w Złotnej, gdzie podczas warsztatów uczestnicy uczą się wypiekać chleby i inne rodzaje pieczywa z żywych ziaren pradawnych ekologicznych zbóż - z orkiszu, trispy , żyta. Z ziaren niepozbawionych najcenniejszych części ziaren, a mianowicie zarodka, który zawiera witaminy i nienasycone kwasy tłuszczowe; a także zawierających otręby z makro i mikroelementami.
    W czasach funkcjonowania wolnego rynku, gdy każdy producent przekonuje klientów do swoich wyrobów tak jak tylko mu to jest wygodne, trudno znaleźć pieczywo, które nie tylko zaspokoi głód, ale będzie pełnowartościowym pokarmem, jak to głosił prof. Julian Aleksandrowicz.
    Podziękował(a) 2gahana Ganna4

Zostaw komentarz

PogrubionyKursywaPrzekreślenieLista numerowanaLista nieuporządkowana
Emoji
Attach file
Attach image
Wyrównaj do lewejWyśrodkujWyrównaj do prawejPrzełącz widok HTMLPrzełącz pełna stronaPrzełącz światła
Upuść obraz/plik