Nie, no chodzi mi o odporność na autorytet białego fartucha. Wielu mężów wymięka.
Mojemu mężowi zal mnie, że tak mnie mecza, skoro.sprawa jest oczywista, nie zgodzę się na porod cc. Zresztą często po tych tekstach rozmawiam od razu z mężem, z Katarzyna i moim doktorem P.
Mój mąż jest stabilny, w sensie zadne fartuchy Mu nie straszne .
Pani doktor do mnie dobę przed planowaną cesarką: Gdyby się cokolwiek działo to proszę natychmiast nas informować, bo wie Pani, to 5 CC może Pani przy tym umrzeć! To zagrożenie życia! Ja na to: Pani doktor, zagrożenie życia to ma każdy jak rano z łóżka wstaje... I tu wtrąca się inny doktor: Chciałbym zaznaczyć że i we śnie można umrzeć
Położna straszyła mnie, że uszkodzę główkę dziecka siedząc na niej bo uparłam się, że podczas pierwszej fazy porodu, będę kołysać się okrakiem na łóżku porodowym bo tak mnie mniej bolało.
Nie pamiętam, żeby ktokolwiek straszył mnie samym porodem, ale przed porodem nasłuchałam się, że jeszcze w ciąży nie wolno podnosić starszych dzieci, biegać, dźwigać, karmic piersią i jeść sera plesniowego
Acha, chyba ktoś straszył, że w czasie porodu można oddać stolec. A jedna z koleżanek męża, położna, mówiła do niego o rodzących "kupy". Co za kobieta.....piii******
Po pierwszym porodzie, który był dla mnie bardzo trudny ze względu na moją parotygodniową kondycję po, w rozmowie wyszło, jakim narzędziem wykonuje się na nacięcie krocza. Ja byłam totalnym ignorantem (wynikało to z mojej celowej i świadomej autocenzury) i wyobrażałam sobie skalpel... Tymczasem mąż zaczął opowiadać o nożycach jak do kurczaka...
Nie mogłam się pobyć z głowy wizji cięcia mnie tymi nożycami. Naprawdę było to bardzo poważnym problemem ze względu na wizję kolejnej ciąży i bardzo dużo musiałam przepracować przed kolejnym dzieckiem
Na widok nożyc do kurczaka nadal reaguję lękiem Jak o tym piszę autentycznie mnie ściska
- o oczach też u mnie było: czemu się pani nie chce zgodzić na CC? A jaką ma pani wadę wzroku? To wysyłamy do okulisty. - i jeszcze nie odebrałam tego jako straszenie, ale próbę przejęcia kontroli: pani ma swój zawód, my tutaj jesteśmy specjalistyczną, proszę nam pozwolić robić to co uważamy za słuszne.
U mnie podczas pierwszego porodu, położna mówi „Proszę powiedzieć, kiedy poczuje kolejny skurcz bo muszę wtedy naciąć krocze”! W tym momencie myślałam, że zjadę i ze stresu skurcz długo nie nadchodził. Spanikowałam… jednak poczułam sie wezwana do wykonania zadania i zbyt wcześnie powiedziałam, że to chyba kolejny skurcz…. No i do dzisiaj pamietam to uczucie nacinania jakby na żywca…. Brrr Na szczęście córka wyskoczyła na pierwszym partym. Ale skutki niefortunnego nacięcia odczuwałam bardzo długo.
Trochę w temacie, a trochę obok. Taką ciekawą stronę znalazłam przypadkiem: https://krop.org.pl/ktg/ I tak sobie po tej lekturze myślę, że co tu się dziwić lekarzom, że tak chętnie robią cc z byle powodu? W zasadzie, w większości zapisów KGT można by się do czegoś przyczepić, gdyby tylko chcieć. Szczególnie, jeśli zapis jest robiony w końcówce II okresu.
Będąc „wciąż”, moja kochana żona i ja uczestniczyliśmy w pogrzebie mojej babci. Oczywiście siostry mojego taty były zdziwione, że w ciąży na pogrzeb.?! Przecież to grozi poronieniem ...
Grożono nam również policją w trakcie porodu, a raczej już po porodzie łożyska. Groźbą brzmiała: skoro nie chce pani zostać na łyżeczkowanie, to my wzywamy policję .... Groźbę spełniono. Szczegóły - w wątku porodowym naszej @Katarzyna .
Moja żona miała takie porody, że powoli, powoli, nic się nie dzieje i nagle w dwie minuty chlup. Pamiętam, trzecia w nocy, lekarz zwiedził, że gdzieś za dwie godziny. Byliśmy w pokoju sami i widzę, że następuje przyspieszenie, poleciałem po położna, ta przyleciała, w jednej ręce kromka z dżemem, a drugą stara się rozszerzyć i złapać nogi żony w te kajdanki. Jedne przypięła, drugiej już nie zdążyła, Asia była już na świecie
A na poprzednie ledwo zdążyłem, przyjechaliśmy do szpitala, skurcze rzadko, pan przyjdzie za godzinę, poszedłem do kiosku po gazetę i dobrze, że wróciłem po 15 minutach, bo ci krzyczą biegiem na porodówkę i jak wpadłem to za chwilę już się główka Madzi pojawiła Po drodze do szpitala zastanawialiśmy się czy nie wstąpić jeszcze do banku, bo jakiś papier mieliśmy jeszcze podpisać, ale by było
A na poprzednie ledwo zdążyłem, przyjechaliśmy do szpitala, skurcze rzadko, pan przyjdzie za godzinę, poszedłem do kiosku po gazetę i dobrze, że wróciłem po 15 minutach, bo ci krzyczą biegiem na porodówkę i jak wpadłem to za chwilę już się główka Madzi pojawiła Po drodze do szpitala zastanawialiśmy się czy nie wstąpić jeszcze do banku, bo jakiś papier mieliśmy jeszcze podpisać, ale by było
Trzeba było w banku rodzić, może wtedy darmowy kredyt by dziecku przysługiwał Jak w samolocie się urodzi to ma darmowe loty, może i z bankiem dałoby się coś ugrać
Przed pierwszym porodem życzliwa ciotka powiedziała mi, że poród to jak wypchnięcie arbuza przez dziurkę od klucza, hehe. Na moich praktykach na porodówce matka urodziła dziecko. Po odcięciu pępowiny dziwnie zbladło (podejrzenie wrodzonego zapalenia płuc). Zabrano je na patologię noworodka. Przychodzi neonatolog i pyta rodziców, czy zgadzają się na szczepienia. Odpowiadają, że nie. - Chcą państwo dziecko zabić? Nie ma jak wsparcie pediatrów w trudnej sytuacji.
Moja żona miała takie porody, że powoli, powoli, nic się nie dzieje i nagle w dwie minuty chlup. Pamiętam, trzecia w nocy, lekarz zwiedził, że gdzieś za dwie godziny. Byliśmy w pokoju sami i widzę, że następuje przyspieszenie, poleciałem po położna, ta przyleciała, w jednej ręce kromka z dżemem, a drugą stara się rozszerzyć i złapać nogi żony w te kajdanki. Jedne przypięła, drugiej już nie zdążyła, Asia była już na świecie
Miałam o to samo zapytać, to pewnie o te pasy chodzi, w które zapina się nogi rodzącej żeby... No właśnie żeby co? Żeby personel miał łatwiej Narzędzie tortur. Ciekawe kto wpadł na takie rozwiązanie, kobieta czy mężczyzna?
Ale to nie ma prawa się rodząca nie zgodzić na coś takiego? Znając moje zachowanie przy narodzinach dziecka i mając w pamięci wszystko co się działo podejrzewam, że wobec jakiegoś przypinania moich nóg pasami chyba bym się wściekła i albo zbeształa kogoś, albo solidnie się popłakała. Dla mnie to by było uwłaczające. Przecież pozycja porodowa chyba nie powinna być narzucana... Nie wiem, nie znam się zupełnie
Jak powiedział mi lekarz na szkole rodzenia 20 lat temu: "Pani się może na wszystko nie zgodzić. A my i tak zrobimy, co będziemy chcieli." Czyli: oczywiście, że kobieta się może nie zgodzić.
Jestem zdania, że zawsze trzeba wybrać szpital przyjazny, szczególnie do psn. Chyba, że ktoś życzy poród domowy, to inna sytuacja, jeśli szpitalny, to ja się obwarowuje i szykuje niczym na wojnę .
Miałam o to samo zapytać, to pewnie o te pasy chodzi, w które zapina się nogi rodzącej żeby... No właśnie żeby co? Żeby personel miał łatwiej Narzędzie tortur. Ciekawe kto wpadł na takie rozwiązanie, kobieta czy mężczyzna?
Komentarz
Mój mąż jest stabilny, w sensie zadne fartuchy Mu nie straszne .
Gdyby się cokolwiek działo to proszę natychmiast nas informować, bo wie Pani, to 5 CC może Pani przy tym umrzeć! To zagrożenie życia!
Ja na to: Pani doktor, zagrożenie życia to ma każdy jak rano z łóżka wstaje...
I tu wtrąca się inny doktor: Chciałbym zaznaczyć że i we śnie można umrzeć
Niestety nie było jak do tej pory okazji się spotkać..
Przepraszam
Acha, chyba ktoś straszył, że w czasie porodu można oddać stolec. A jedna z koleżanek męża, położna, mówiła do niego o rodzących "kupy".
Co za kobieta.....piii******
Po pierwszym porodzie, który był dla mnie bardzo trudny ze względu na moją parotygodniową kondycję po, w rozmowie wyszło, jakim narzędziem wykonuje się na nacięcie krocza. Ja byłam totalnym ignorantem (wynikało to z mojej celowej i świadomej autocenzury) i wyobrażałam sobie skalpel... Tymczasem mąż zaczął opowiadać o nożycach jak do kurczaka...
Nie mogłam się pobyć z głowy wizji cięcia mnie tymi nożycami. Naprawdę było to bardzo poważnym problemem ze względu na wizję kolejnej ciąży i bardzo dużo musiałam przepracować przed kolejnym dzieckiem
Na widok nożyc do kurczaka nadal reaguję lękiem Jak o tym piszę autentycznie mnie ściska
- i jeszcze nie odebrałam tego jako straszenie, ale próbę przejęcia kontroli: pani ma swój zawód, my tutaj jesteśmy specjalistyczną, proszę nam pozwolić robić to co uważamy za słuszne.
„Proszę powiedzieć, kiedy poczuje kolejny skurcz bo muszę wtedy naciąć krocze”! W tym momencie myślałam, że zjadę i ze stresu skurcz długo nie nadchodził. Spanikowałam… jednak poczułam sie wezwana do wykonania zadania i zbyt wcześnie powiedziałam, że to chyba kolejny skurcz…. No i do dzisiaj pamietam to uczucie nacinania jakby na żywca…. Brrr Na szczęście córka wyskoczyła na pierwszym partym. Ale skutki niefortunnego nacięcia odczuwałam bardzo długo.
I tak sobie po tej lekturze myślę, że co tu się dziwić lekarzom, że tak chętnie robią cc z byle powodu? W zasadzie, w większości zapisów KGT można by się do czegoś przyczepić, gdyby tylko chcieć. Szczególnie, jeśli zapis jest robiony w końcówce II okresu.
Grożono nam również policją w trakcie porodu, a raczej już po porodzie łożyska. Groźbą brzmiała: skoro nie chce pani zostać na łyżeczkowanie, to my wzywamy policję ....
Groźbę spełniono. Szczegóły - w wątku porodowym naszej @Katarzyna .
Tutaj szczegóły:
https://www.dziennikwschodni.pl/chelm/noworodek-ktory-upadl-podczas-porodu-wraca-do-zdrowia,n,1000102158.html
A przy okazji, nie wiem czy taka sytuacja miała miejsce, ale chyba największą grożbą lekarza byłoby:
"Panie w ogóle nie urodzi"
Pamiętam, trzecia w nocy, lekarz zwiedził, że gdzieś za dwie godziny. Byliśmy w pokoju sami i widzę, że następuje przyspieszenie, poleciałem po położna, ta przyleciała, w jednej ręce kromka z dżemem, a drugą stara się rozszerzyć i złapać nogi żony w te kajdanki. Jedne przypięła, drugiej już nie zdążyła, Asia była już na świecie
Po drodze do szpitala zastanawialiśmy się czy nie wstąpić jeszcze do banku, bo jakiś papier mieliśmy jeszcze podpisać, ale by było
Na moich praktykach na porodówce matka urodziła dziecko. Po odcięciu pępowiny dziwnie zbladło (podejrzenie wrodzonego zapalenia płuc). Zabrano je na patologię noworodka. Przychodzi neonatolog i pyta rodziców, czy zgadzają się na szczepienia. Odpowiadają, że nie.
- Chcą państwo dziecko zabić?
Nie ma jak wsparcie pediatrów w trudnej sytuacji.
Nie wiem, nie znam się zupełnie
Czyli: oczywiście, że kobieta się może nie zgodzić.
Jestem zdania, że zawsze trzeba wybrać szpital przyjazny, szczególnie do psn. Chyba, że ktoś życzy poród domowy, to inna sytuacja, jeśli szpitalny, to ja się obwarowuje i szykuje niczym na wojnę .
Tylko baba babie może zgotować taki los