Siostra mojego dziadka miała kłopoty z wymową niektórych wyrazów. A bardzo lubiła każdemu w rodzinie robić prezenty bieliżniane, zazwyczaj piżamy, koszule nocne i pikowane szlafroki, coś w tym stylu
Mówiła na nie - dingowane chlastroki. I to określenie weszło na stałe w nasz domowy słownik
Lizeska to jest takie wdzianko na koszulę nocną dla miłośniczek czytania w łóżku. Nogi przykryte, ale górna część ciała czytelniczki wystaje spod kołdry, więc potrzebne coś, żeby okryć górę pleców i ręce trzymające książkę. I na to była lizeska. Ponoć francuski źródłosłów właśnie wywodzi od miłośniczki czytania. Niech się wypowie @Monika, co zna język żabojadów i może moje rewelacje zweryfikować.
A chałat , gdzie w tym wszystkim ma miejsce? Bo dla mnie . Fartuszek to taki do gotowania. Może być jeszcze peniuar do łózka albo zaraz po wstaniu nie koniecznie po nocy. Szlafrok po kąpieli albo jak zimno. A podomka to bardziej taka do chodzenia po domu , robocze ubranie z przed ery domowych dresów i mnie się raczej kojarzy z ukropem czyli z paniami w maglu, albo w pralni pierza, lub też w kuchni w wielki upał. No i chałat roboczy , może być dla Pani woźnej, albo w zakładzie pracy, ale moje dziecko na mundurek szkolny też mówiło chałat.
Lizeska to jest takie wdzianko na koszulę nocną dla miłośniczek czytania w łóżku. Nogi przykryte, ale górna część ciała czytelniczki wystaje spod kołdry, więc potrzebne coś, żeby okryć górę pleców i ręce trzymające książkę. I na to była lizeska. Ponoć francuski źródłosłów właśnie wywodzi od miłośniczki czytania. Niech się wypowie @Monika, co zna język żabojadów i może moje rewelacje zweryfikować.
Lisez! to jest tryb rozkazujący od lire-czytac w 2 os l. mn Czytajcie!
i czyta się to właśnie "lize" czyli lizeska bardzo do tego pasuje
Ponoć pochodzi od francuskiego "liseuse", co oznacza bardzo różne sprzęty związane z czytaniem - lampkę nocną, nakastlik, okładkę na książkę, a nawet e-booka. I również ubranko docieplające dla zagorzałej łóżkowej czytelniczki.
Liseuse, nie spotkałam się z tym słowem, żeby się wypowiedzieć na temat liseuse musiałaby przerzucić internet lub wdrapać się po słownik etymologiczny... chyba mi się nie chce.
A to nie wszyscy mówią „proszki” na leki? A słowo „prochy” albo zwrot „być na prochach”, to nie jest ogólnopolskie? No, szok jak dla mnie! Cyganicie chyba…
Prochy i na prochach to o narkotykach Proszki jako leki to tylko ze starszej literatury, kiedy one prawdopodobnie były po prostu w tej postaci. Nie miałam pojęcia, że dzisiaj ktoś tak jeszcze mówi.
A narkotyki, to niby co? W lengłidżu mówią drugs o lekach i o narkotykach. Tak samo z prochami - leki i narkotyki. Np. proszki od bólu głowy (tzw. tabletka z krzyżykiem) to był ulubiony środek narkotyczny naszego sąsiada na wsi. Żarł tego w opór. Zamiast wódki.
Moja Babcia Walercia pożerała te tabletki z krzyżykiem na tony. Po śmierci okazało się, że zamiast wątroby miała gąbkę.
A to nie wszyscy mówią „proszki” na leki? A słowo „prochy” albo zwrot „być na prochach”, to nie jest ogólnopolskie? No, szok jak dla mnie! Cyganicie chyba…
Prochy i na prochach to o narkotykach Proszki jako leki to tylko ze starszej literatury, kiedy one prawdopodobnie były po prostu w tej postaci. Nie miałam pojęcia, że dzisiaj ktoś tak jeszcze mówi.
A narkotyki, to niby co? W lengłidżu mówią drugs o lekach i o narkotykach. Tak samo z prochami - leki i narkotyki. Np. proszki od bólu głowy (tzw. tabletka z krzyżykiem) to był ulubiony środek narkotyczny naszego sąsiada na wsi. Żarł tego w opór. Zamiast wódki.
Moja Babcia Walercia pożerała te tabletki z krzyżykiem na tony. Po śmierci okazało się, że zamiast wątroby miała gąbkę.
A ilu lat dożyła?
Aż sobie z ciekawości musiałem przypomnieć, bo było to prawie 40 lat temu. Dożyła lat 71, co w pokoleniu, którego wojna nie zabiła to raczej mniej niż więcej.
Tez miałam babcię Walercię! Właściwie to prababcię.
A znacie określenie "latoś", czyli w zeszłym roku? To z pogranicza Mazowsza i Podlasia. Proszki w znaczeniu leków też tam funkcjonują. Dla mnie to są leki albo tabletki.
Komentarz
Mówiła na nie - dingowane chlastroki.
I to określenie weszło na stałe w nasz domowy słownik
Kiedyś modne w tzw wyższych sferach.
Słownik zmienia na łożyska.
Bo dla mnie .
Fartuszek to taki do gotowania.
Może być jeszcze peniuar do łózka albo zaraz po wstaniu nie koniecznie po nocy.
Szlafrok po kąpieli albo jak zimno.
A podomka to bardziej taka do chodzenia po domu , robocze ubranie z przed ery domowych dresów i mnie się raczej kojarzy z ukropem czyli z paniami w maglu, albo w pralni pierza, lub też w kuchni w wielki upał.
No i chałat roboczy , może być dla Pani woźnej, albo w zakładzie pracy, ale moje dziecko na mundurek szkolny też mówiło chałat.
U mojej córki w Lo na takie mundurki mówili chałaty
i czyta się to właśnie "lize" czyli lizeska bardzo do tego pasuje
Ale może i używają do innych okreslen
A znacie określenie "latoś", czyli w zeszłym roku? To z pogranicza Mazowsza i Podlasia.
Proszki w znaczeniu leków też tam funkcjonują. Dla mnie to są leki albo tabletki.