Regionalizmy

1235722

Komentarz

  • Aneczka08 powiedział(a):

    @Elunia to jest fartuch


    Chyba pani od konserwacji powierzchni płaskich.
    Podziękował(a) 1pawelk
  • A taki fartuch mogłabym mieć:

  • edytowano 6 stycznia
    Siostra mojego dziadka miała kłopoty z wymową niektórych wyrazów. A bardzo lubiła każdemu w rodzinie robić prezenty bieliżniane, zazwyczaj piżamy, koszule nocne i pikowane szlafroki, coś w tym stylu


    Mówiła na nie - dingowane chlastroki.
    I to określenie weszło na stałe w nasz domowy słownik :)


    Podziękował(a) 1Barbasia
  • U nas jest fraślok
  • To co pokazała Rejczel to też fartuch i to co Agmar też. Chociaż od Agmar to może fartuszek.
  • Katarzyna powiedział(a):

    Pozostając w klimacie szlafroków i podomek - kto wie, co to LIZESKA?

    Ja!
  • Aneczka08 powiedział(a):

    @Elunia to jest fartuch


    Nie. To jest fartuszek
  • Lizeska to rękawy z plecami. Takie do łóżka ;)
    Kiedyś modne w tzw wyższych sferach.
    Podziękował(a) 3Barbasia Juka Katarzyna
  • Lizeska? Pierwszy raz w życiu słyszę to słowo
    Podziękował(a) 1Aniuszka
  • Katarzyna powiedział(a):

    pawelk powiedział(a):

    Bardzo proszę o połechtanie mojego ego i przyznanie, że bardzo fajny wątek wam założyłem

    Ach! Jaki bardzo fajny wątek! Taki fajny wątek tylko ktoś bardzo fajny mógł wymyślić ;)
    Katarzyna powiedział(a):

    Pozostając w klimacie szlafroków i podomek - kto wie, co to LIZESKA?

    Nie wiem. Wiem co to LIZUSKA... :D
    Podziękował(a) 3Agmar Bea Madzikg
  • Juka powiedział(a):

    Kiedy niby to człowiek nosi? Albo się śpi, albo się wstaje i idzie, kto w dzisiejszych czasach się snuje do południa w czymś pośrednim ;)

    Snuć się też można z wieczora... pidzama party od 18.
  • Bambidu powiedział(a):

    Katarzyna powiedział(a):

    pawelk powiedział(a):

    Bardzo proszę o połechtanie mojego ego i przyznanie, że bardzo fajny wątek wam założyłem

    Ach! Jaki bardzo fajny wątek! Taki fajny wątek tylko ktoś bardzo fajny mógł wymyślić ;)
    Katarzyna powiedział(a):

    Pozostając w klimacie szlafroków i podomek - kto wie, co to LIZESKA?

    Nie wiem. Wiem co to LIZUSKA... :D
    Niektórzy to mają skojarzenia błyskotliwe...
    ;)
  • Lizeska jest żeby nie lizało po plecach
    Słownik zmienia na łożyska.
    Podziękował(a) 1Katarzyna
  • Lizeska- moja babcia mnie nauczyła co to. Wieki tego słowa słyszałam, zapomniałam nawet o nim.
  • edytowano 6 stycznia
    Lizeska to jest takie wdzianko na koszulę nocną dla miłośniczek czytania w łóżku. Nogi przykryte, ale górna część ciała czytelniczki wystaje spod kołdry, więc potrzebne coś, żeby okryć górę pleców i ręce trzymające książkę. I na to była lizeska. Ponoć francuski źródłosłów właśnie wywodzi od miłośniczki czytania. Niech się wypowie @Monika, co zna język żabojadów i może moje rewelacje zweryfikować.
  • Może od livre - książka
  • A chałat , gdzie w tym wszystkim ma miejsce?
    Bo dla mnie .
    Fartuszek to taki do gotowania.
    Może być jeszcze peniuar do łózka albo zaraz po wstaniu nie koniecznie po nocy.
    Szlafrok po kąpieli albo jak zimno.
    A podomka to bardziej taka do chodzenia po domu , robocze ubranie z przed ery domowych dresów i mnie się raczej kojarzy z ukropem czyli z paniami w maglu, albo w pralni pierza, lub też w kuchni w wielki upał.
    No i chałat roboczy , może być dla Pani woźnej, albo w zakładzie pracy, ale moje dziecko na mundurek szkolny też mówiło chałat.
  • To jest chałat, taki lekko ocieplany płaszcz. W Azji Środkowej noszą po domu i przy domu, a ładniejsze nawet do miasta.



  • Bzdura, to jest chałat

    Podziękował(a) 1Barbasia
  • Fartuszek to jest, zresztą paskudny z poliestru. Mój mi elektryzował moje długie włosy.
    Podziękował(a) 2Juka Madzikg
  • pawelk powiedział(a):

    Bzdura, to jest chałat

    No to mówię, że córka w Liceum nosiła mundurek na który mówili chałat .
  • Coś mi się kolejność pomieszała.
    U mojej córki w Lo na takie mundurki mówili chałaty

  • Mundurki już miały jakiś wygląd, chałaty to to co na wrzuciłem
  • Katarzyna powiedział(a):

    Lizeska to jest takie wdzianko na koszulę nocną dla miłośniczek czytania w łóżku. Nogi przykryte, ale górna część ciała czytelniczki wystaje spod kołdry, więc potrzebne coś, żeby okryć górę pleców i ręce trzymające książkę. I na to była lizeska. Ponoć francuski źródłosłów właśnie wywodzi od miłośniczki czytania. Niech się wypowie @Monika, co zna język żabojadów i może moje rewelacje zweryfikować.

    Lisez! to jest tryb rozkazujący od lire-czytac w 2 os l. mn Czytajcie!

    i czyta się to właśnie "lize" czyli lizeska bardzo do tego pasuje
    Podziękował(a) 3AnnoDomini Barbasia Katarzyna
  • edytowano 7 stycznia
    Ponoć pochodzi od francuskiego "liseuse", co oznacza bardzo różne sprzęty związane z czytaniem - lampkę nocną, nakastlik, okładkę na książkę, a nawet e-booka. I również ubranko docieplające dla zagorzałej łóżkowej czytelniczki.
  • Liseuse to jest czytnik.
    Ale może i używają do innych okreslen
  • Liseuse, nie spotkałam się z tym słowem, żeby się wypowiedzieć na temat liseuse musiałaby przerzucić internet lub wdrapać się po słownik etymologiczny... chyba mi się nie chce.
  • Katarzyna powiedział(a):

    Bambidu powiedział(a):

    Katarzyna powiedział(a):

    A to nie wszyscy mówią „proszki” na leki? A słowo „prochy” albo zwrot „być na prochach”, to nie jest ogólnopolskie?
    No, szok jak dla mnie! Cyganicie chyba…

    Prochy i na prochach to o narkotykach
    Proszki jako leki to tylko ze starszej literatury, kiedy one prawdopodobnie były po prostu w tej postaci. Nie miałam pojęcia, że dzisiaj ktoś tak jeszcze mówi.
    A narkotyki, to niby co? W lengłidżu mówią drugs o lekach i o narkotykach. Tak samo z prochami - leki i narkotyki. Np. proszki od bólu głowy (tzw. tabletka z krzyżykiem) to był ulubiony środek narkotyczny naszego sąsiada na wsi. Żarł tego w opór. Zamiast wódki.
    Moja Babcia Walercia pożerała te tabletki z krzyżykiem na tony. Po śmierci okazało się, że zamiast wątroby miała gąbkę.
    Shrekowa powiedział(a):

    Darek powiedział(a):

    Katarzyna powiedział(a):

    Bambidu powiedział(a):

    Katarzyna powiedział(a):

    A to nie wszyscy mówią „proszki” na leki? A słowo „prochy” albo zwrot „być na prochach”, to nie jest ogólnopolskie?
    No, szok jak dla mnie! Cyganicie chyba…

    Prochy i na prochach to o narkotykach
    Proszki jako leki to tylko ze starszej literatury, kiedy one prawdopodobnie były po prostu w tej postaci. Nie miałam pojęcia, że dzisiaj ktoś tak jeszcze mówi.
    A narkotyki, to niby co? W lengłidżu mówią drugs o lekach i o narkotykach. Tak samo z prochami - leki i narkotyki. Np. proszki od bólu głowy (tzw. tabletka z krzyżykiem) to był ulubiony środek narkotyczny naszego sąsiada na wsi. Żarł tego w opór. Zamiast wódki.
    Moja Babcia Walercia pożerała te tabletki z krzyżykiem na tony. Po śmierci okazało się, że zamiast wątroby miała gąbkę.
    A ilu lat dożyła? ;)
    Aż sobie z ciekawości musiałem przypomnieć, bo było to prawie 40 lat temu. Dożyła lat 71, co w pokoleniu, którego wojna nie zabiła to raczej mniej niż więcej.
  • Tez miałam babcię Walercię! Właściwie to prababcię.

    A znacie określenie "latoś", czyli w zeszłym roku? To z pogranicza Mazowsza i Podlasia.
    Proszki w znaczeniu leków też tam funkcjonują. Dla mnie to są leki albo tabletki.
    Podziękował(a) 2Aneczka08 Ganna4

Zostaw komentarz

PogrubionyKursywaPrzekreślenieLista numerowanaLista nieuporządkowana
Emoji
Attach file
Attach image
Wyrównaj do lewejWyśrodkujWyrównaj do prawejPrzełącz widok HTMLPrzełącz pełna stronaPrzełącz światła
Upuść obraz/plik